Mężczyznom zdecydowanie bardziej podobają się kobiety kruche niż silne, bo o ile te drugie zmuszają ich do mierzenia się z własnymi ogranicz...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać106
- ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
- ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marilù Oliva
1
6,8/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
70 przeczytało książki autora
207 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Eneida. Najpiękniejsza w dziejach historia o miłości, zdradzie i rozpaczy
Marilù Oliva
6,8 z 63 ocen
278 czytelników 34 opinie
2023
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Przyglądam się jej i myślę o tych wszystkich kobietach, które podobnie jak ona chodzą z głowami pochylonymi pod ciężarem trosk, poświęcają s...
Przyglądam się jej i myślę o tych wszystkich kobietach, które podobnie jak ona chodzą z głowami pochylonymi pod ciężarem trosk, poświęcają się dla innych i nawet nie mają czasu zdać sobie sprawy, jak samym swoim istnieniem sprawiają, że świat wydaje się piękniejszy.
1 osoba to lubi[...] wierność jest ograniczeniem miłości.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Eneida. Najpiękniejsza w dziejach historia o miłości, zdradzie i rozpaczy Marilù Oliva
6,8
Lubicie czytać książki z motywami mitologicznymi? Albo nawet w całości oparte na starożytnych podaniach? Ja bardzo lubię, starożytność to zawsze była moja ulubiona epoka. Dlatego też sięgnęłam po „Eneidę” autorstwa Marilù Oliva . Przedstawia ona historię Eneasza i jego podróży w trochę inny sposób, skupia się bowiem na kobiecym spojrzeniu na tego bohatera.
Książka ta wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Dlatego też, pierwszy raz chyba, łatwiej będzie mi wypunktować plusy i minusy, niż się rozpisywać.
Plusy:
- Książka przedstawia dzieje Eneasza w bardziej przystępny sposób. Opisana jest wprawdzie stylizowanym językiem, ale nie aż tak jak oryginał. Dzięki temu łatwiej przyswoić nam tę historię. Bądźmy szczerzy, oryginalna „Eneida” jest napisana bardzo trudnym językiem.
- Skłania do głębszego zapoznania się z dziejami Trojanina, bóstwami rzymskimi i wydarzeniami z tamtego okresu. Książki historyczne takie jak te, sprawiają, że szukam i sprawdzam informacje na tematy poruszane w nich. Zwłaszcza, że lata szkolne mam już dawno za sobą. Lubię wiedzieć o czym czytam.
- Oryginalna perspektywa. Powieść skupia się na Dydonie, a nie na herosie. Pokazuje wydarzenia z perspektywy kobiet. Dzięki temu, możemy poznać tę historię z innej strony. Podobały mi się zwłaszcza ironiczne komentarze Dydony na temat koloryzowania opowieści Eneasza i podkreślania przez niego swojego wyjątkowego udziału w nich.
- Książka jest przepięknie wydana. Okładka przykuwa oko, cieszą też zdobienia w środku i cudna mapa.
- Dla tych, co pogubią się w mnogości postaci, na końcu książki przygotowany jest słowniczek postaci, co bardzo ułatwia czytanie.
- Książkę, czyta się szybko i przyjemnie.
Minusy:
- Historia przedstawiona jest z perspektywy kobiet, ale brakuje mi w niej jakiejś szerszej psychologii postaci. Miałam wrażenie, że jest to streszczenie poematu, brakowało mi głębszego opisania uczuć i przemyśleń Dydony. Kompletnie nie czułam jej strachu, niepewności, czy radości.
- Fortel z zamianą ról bohaterów był dla mnie bardzo naiwny, a wytłumaczenie go załodze wręcz głupie. Wiem, że w Eneidzie wszystko opiera się na wierze w bóstwa i autorka pewnie chciała się trzymać konwencji, ale tutaj miałam wrażenie, że zrobiono z ludzi idiotów, którzy ślepo wszystko połknęli.
- Brakowało mi jakiegoś zaskoczenia, czy niepewności co do zakończenia. Wiem, że musiało być zgodne z oryginałem, ale tu wszystko sprowadzało się do Fatum i przepowiedni, nie było większego pola do manewru. Można to było jakoś ciekawie rozwiązać
- Co się też wiąże z poprzednim punktem, zakończenie było nagłe i jakby naprędce napisane. Tak jakby trzeba było na szybko zakończyć historię.
Jak widać plusy i minusy się równoważą, więc decyzję o przeczytaniu zostawiam Wam. Jeśli lubicie mitologię, to powinno się Wam spodobać :)
Eneida. Najpiękniejsza w dziejach historia o miłości, zdradzie i rozpaczy Marilù Oliva
6,8
Dydona to legendarna założycielka królestwa Kartaginy, która została umieszczona w ,,Eneidzie” jako kochanka Eneasza, która odtrącona przez niego popełnia samobójstwo, wcześniej przeklinając Rzym. Marilu Olivy autorka prezentuje nam dość podobny przebieg wydarzeń – Dydona zgadza się przyjąć w Kartaginie uchodźców z Troi, a czuwające nad przebiegiem wydarzeń boginie Junona i Wenus postanawiają połączyć ją z Eneaszem. Jednak w kluczowym momencie ginie nie Dydona, lecz Trojanin.
Przyznam, że gdy usłyszałam, że to ten retelling grecki (czy grecko-rzymski) będzie kolejnym wydanym u nas, nie czułam specjalnego entuzjazmu. Czytałam oryginalną ,,Eneidę” i nie mogłam znieść postaci Dydony – dla mnie była to typowa toksyczna histeryczka, która uznała, że skoro ona zakochała się w mężczyźnie, to on ma obowiązek rzucić wszystko i jej się podporządkować, nie współczułam jej w ogóle. Jednocześnie byłam ciekawa, czy autorka jakoś zmieni moje spojrzenie na ten mit. I stwierdzenie, że jej się udało, byłoby nadużyciem, niemniej jej Dydona była dla mnie zupełnie znośna. Spodobało mi się, że w tej wersji rzeczywiście jest silną, niezależną królową, która walczy o swój lud i nie gubi rozumu dla faceta. W relacji z Eneaszem kierowała się nie zaślepieniem, a rozsądkiem oraz chęcią zaznania macierzyństwa – jej relacja z Askaniuszem, synem Eneasza, była także jednym z mocnych punktów powieści. Na plus także przedstawienie Junony/Hery, która jest tu bardzo niejednoznaczną postacią. Poznajemy jej ból związany z byciem zdradzaną żoną, widzimy, jak troszczy się o Dydonę i wierzy w jej misję, a zarazem nie zapominamy, że bywa bezwzględna i że jej postawa wobec kochanek męża nie zasługuje na poklask. Styl przez większość czasu także jest dobry, artystyczny i subtelny, w stylu Madeline Miller czy Jennifer Saint. Podobało mi się również, jak w przypadku różnych wersji mitów Olivu połączyła je ze sobą i jak lawirowała między elementami fantastycznymi a tymi realniejszymi. Dobre były fragmenty o Helenie, która w końcu nie została ukazana jako pusta latawica, tylko kobieta, która została potępiona za jeden błąd, bo tak było wygodniej.
Nie jest to jednak pozycja bez wad i nie dołączy do grona moich ulubionych retellingów. Przede wszystkim miałam problem z formą oraz sposobem pisania. Chociaż język przez większość czasu jest na poziomie, to od czasu do czasu pojawiają się w nim pewne… potworki. Nie jestem przeciwniczką ani archaicznej stylizacji, ani języka współczesnego, ale uważam, że powinno się zachować spójność. Natomiast tutaj przez większość czasu mamy długie monologi, wyrażenia inspirowane tłumaczeniami Wergiliusza, szyk przestawny, by potem dostawać potocyzmy w stylu ,,zakompleksiona”, ,,impreza” czy słowa odnoszące się do zjawisk powstałych znacznie później typu ,,primadonna”. Nie wiem, czy to kwestia tłumaczenia (oryginał jest po włosku) czy autorka miała jakąś wizję, której ja nie rozumiem. Marilu Oliva także wiernie parafrazuje wydarzenia z oryginalnej ,,Eneidy”, chwilami prawie słowo w słowo, co niespecjalnie pasuje do współczesnej powieści i chwilami wypada absurdalnie – chociażby przez przepowiednie o Cezarze i Oktawianie, które Wergiliusz umieścił typowo po to, żeby przypodobać się ówczesnej władzy. Dużo zdarzeń także jest streszczanych, przez co niektóre kwestie musimy przyjąć na wiarę, a główny wątek miłosny dzieje się trochę poza kadrem. Jest to też typ retellingu, w którym autorka robi z głównego bohatera oryginału czarny charakter, za czym nie przepadam, według mnie jest to leniwe i mało ciekawe. Z kolei mam wrażenie, że Dydona została zbyt wyidealizowana i Olivu miała do niej taką słabość, że za mocno podkreślała jej perfekcję, chociażby w zestawieniu z innymi kobietami Eneasza, czyli Kreuzą i Lawinią. Niespecjalnie przemawia także do mnie feminizm w tej książce. Oczywiście, zgadzam się z przesłaniem autorki, ale sposób, w jaki je przedstawiła, był zbyt moralizatorski i czarno-biały, przemyślenia Dydony wrzucane w przypadkowe dialogi brzmiały mało naturalnie. I niestety dość wyraźnie opiera się to na opozycji mądrej, silnej wojowniczki Dydony i pozostałych kobiet, które są albo płytkimi lalkami jak Wenus (chociaż jej autorka dała się pod koniec zrehabilitować) albo kurami domowymi jak Lawinia. Również motyw podszywania się pod mężczyznę wypadł trochę groteskowo, chociaż może miało to oddawać szaleństwo samej mitologii.
Jeśli miałabym podsumować jakoś tę książkę, powiedziałabym, że jest niezła. Ma wady, które jednak jakoś mocno nie irytują, ma zalety, które jednak nie wywołują zachwytu. W porównaniu z ,,Ariadną” Jennifer Saint ta powieść nie denerwowała mnie, nie wywołała sprzecznych emocji, ale… tych emocji było za mało. Przyjemnie się ją czyta, ale po odłożeniu nie czuje się potrzeby, by zaraz do niej wrócić. Myślę, że mogę ją polecić jako taką lekką, krótką lekturę na wakacje, szczególnie że klimaty Grecji czy Włoch chyba większości kojarzą się z latem.
,, To ludzie tworzą obyczaje. A obyczaje pozostają sztywne do czasu, aż zjawi się ktoś, kto ma dość odwagi, by je zmienić.”