Rene Karabasz to pseudonim literacki Ireny Ivanovej (ur. 1989) – pisarki, scenarzystki, reżyserki teatralnej i aktorki. Za główną rolę w filmie Bez Boga (reż. Ralitza Petrova) otrzymała liczne nagrody w kategorii najlepsza aktorka podczas prestiżowych festiwali europejskich.
Jej debiutancka powieść Zanim dojrzeją granaty zdobyła m.in. Nagrodę Literacką im. Eliasa Canettiego. 2023 r. powstanie jej kinowa adaptacja w reżyserii Kostadina Boneva.
Mam mieszane uczucia. Może nie doczytałam streszczeń o czym tak naprawdę ta książka jest. Sądziłam że dostanę więcej z kultury albanskiej a otrzymałam rozterki seksualizmu, miłości i płciowości głównej bohaterki. Zgadzam się całkowicie ze książki nie należy traktować jako reportażu a bardziej jako powieść. Dodatkowo trudne tlumaczenie i watki w fabule ktore sie powtarzaja na kartach. Trudno sie to czytalo. Czy polecam? Sama nie wiem. A skoro mam wątpliwości to chyba lepiej sięgnąć po inne lektury.
Historia młodej Albanki, Beki, która składa przysięgę, że wyrzeka się do końca życia swojej kobiecości. Przyjmuje męskie imię Matja. A wszystko to w myśl albańskiego kodeksu prawa zwyczajowego, nazywanego kanun. Zakorzenionego w albańskiej tradycji, bardzo trudnego do zrozumienia i akceptacji przez współczesnego Europejczyka. Kobieta w razie konieczności lub potrzeby staje się mężczyzną. Przysięga dziewictwo i rozpoczyna żyć jak mężczyzna. W społeczeństwie, w którym obowiązuje kanun, na porządku dziennym jest też krwawa zemsta i zasada: honor ponad wszystko. W znaczeniu dosłownym. I o tym jest ta książka.
Dość trudna lektura, z dwóch powodów. Pierwszy, najważniejszy: mam w sobie małą tolerancję dla społeczeństwa, gdzie status kobiety jest niższy niż mężczyzny, a jej prawa jako człowieka łamane.
Drugi, to forma: książka napisana jest jak strumień myśli: bez wielkich liter i kropek znaczących koniec zdania, bez wyszczególnionych dialogów. Ze znaków interpunkcyjnych tylko przecinki. Powtórzenia wprowadzające melodykę niczym w pieśni. Wyzwanie dla czytelnika. W miarę lektury weszłam jednak w rytm języka, pewną transowość stylu.
Dałam się autentycznie temu porwać. Wyobraźnia poszła w ruch. Zrozumiałam, że ów zabieg dobrze oddaje poetykę tej powieści. Proza zapisana niczym wolny, czy biały wiersz. Pozwala to też czytelnikowi na samodzielną interpretację tekstu, bez narzucania kreacji emocjonalnej.
A sama warstwa fabularna – przejmująca, jak zawsze, gdy dotyka niesprawiedliwości i gorszego traktowania człowieka, tylko ze względu na jego płeć. „Dom jest tam, gdzie obcięto ci skrzydła” – najbardziej bolesny fragment tej książki…
Polecam, ale uprzedzam – początek nie jest łatwy.