Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zofia Dopke
1
7,2/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
18 przeczytało książki autora
13 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pamięć Zofii Zofia Dopke
7,2
„Pamięć Zofii” nazwałabym swego rodzaju autoterapią, uzdrawianiem przez dotknięcie własnych traum raz jeszcze, uświadomieniem sobie najtrudniejszych momentów z własnej przeszłości, przywołaniem ich i podaniem im dłoni na znak rozejmu. To już było, nie zmienimy faktu, że zaistniało, bolało, uwierało tak mocno, że często trudno było znieczulić ból, odepchnąć wspomnienie. Nawet jednak, gdy je pogrzebaliśmy pod stertą innych, ono zawsze znajdowało sposób, by spod niej wyjrzeć, choć na chwilę, dać nam znać, że jest, że w każdym momencie może w naszej pamięci odżyć. Otóż to. Nie pokonamy lęku, póki nie stawimy czoła traumie, nie ponegocjujemy z nią z pozycji siły, pokazując, że już nie ma nad nami władzy, że jesteśmy gotowi na nowe otwarcie.
Zofia zrzuca więc z ramion ciężkie okruchy pamięci na kartki, czyste i gotowe przejąć jej ból, dźwigać za nią ciężar zapisanych zdań. Bo tkwi w niej lęk, dużo lęku. Licho wie, skąd się wziął. Gdy przewija w myślach taśmę wspomnień, nie tylko swoich osobistych, ale też rodzinnych, które dziedziczymy po bliskich, zostają w nas ich opowieści, to zastanawia się, czy ów lęk nie jest również jej dziedzictwem. Może to ślad zbiorowego doświadczenia pokoleń. Czuła go bowiem jeszcze zanim sama zaczęła zmagać się z problemem współuzależnienia w swoim dorosłym życiu.
Ludzie odchodzą, a nam trudno się z tym faktem pogodzić. Niektórzy zaś są, a jakby ich obok nas nie było. Czujemy bezradność ich nieobecności. Zabiera ich, zawłaszcza, zmienia i przepoczwarza alkohol. To w przypadku Zofii i Wiktora. Jest miłość, ale zagłuszona, niepełna. Tak naprawdę nie wiadomo, czy to nawet miłość. Zofia pisze: „(…) ja te emocje nazywam miłością, czuję to uniesienie, tę radość przebywania, bycie blisko niego, patrzenia mu w oczy. Ja to nazywam miłością, ale w głębi duszy czuję, że chyba to nie jest miłość. Chyba nie. Ale ja ją tak nazywam, nawet mówię do niego, że go kocham. Kocham bez wzajemności. Ale tak czuję, tak jest, tak należy to nazwać. Nie umiem inaczej, nie wiem, nie doświadczyłam innej miłości.” Widać, jak bardzo bohaterka pogubiła się w swoich uczuciach, nie bardzo wie, co jeszcze jest prawdą, a co już zaledwie niemożliwym do spełnienia pragnieniem. To życie na krawędzi. Na krawędzi owego litra alkoholu, który codziennie wypija Wiktor. Jeśli przestanie wierzyć w tę miłość, przekreśli wiele poprzednich lat i nic już nie zostawi na jutro – żadnej nadziei.
Zrozumiała jest też decyzja, by zwrócić się o pomoc do terapeuty. Wiadomo – najbliższa rodzina jest współuzależniona i bezradna. A w przypadku Zosi chodzi nie o jednego, a o dwóch bliskich jej mężczyzn, ojca i męża. Obaj, jak się wyraziła, zdradzili ją z wódką.
Jednak metody terapeutyczne pani psycholog budzą moje głębokie wątpliwości. Zastanawiające jest też, że Zofia powiela schemat wielu kobiet, które, doskonale wiedząc, co oznacza alkoholizm, zakochują się w podobnym typie osobowości i powtarzają bądź to błędne decyzje jednego z rodziców, bądź swoje własne, wcześniejsze. Bardzo dobrze, wnikliwie i psychologicznie prawdziwie zostało to przedstawione w tej maleńkiej książeczce o dużym ładunku emocji. Owo splątanie kobiety, która wie, że robi źle, ale nie może zdobyć się na stanowczą reakcję. I niech nas nie szokuje jej lęk przed wytrzeźwieniem partnera, przed jego abstynencją alkoholową, obawa, że wówczas okaże się kimś innym niż ten, którego kocha, choć nie jest tej miłości już do końca pewna. To jest właśnie współuzależnienie, czyli rodzaj współchoroby, wymagającej psychoterapii.
Najbardziej przejmujące było właśnie to rwanie się myśli, wątków, przeskakiwanie w czasie, raz powrót do czasów młodości rodziców i własnego dzieciństwa, to znów relacja z teraźniejszości i zachwyt nad naturą, która działa oczyszczająco i relaksująco na zszarpane nerwami zmysły. Nic chyba lepiej nie oddałoby wewnętrznego rozedrgania Zofii.
Czy można mieć żal do osoby uzależnionej, że nie chciała się leczyć, albo że się poddała w trakcie terapii? Czy może to nas przygniotą wyrzuty sumienia, gdyż ujrzymy tu bardziej naszą winę? Zofia czuje się zdradzona, czuje też, że być może sama także zawiodła. Tutaj nic nie jest proste. To chora, potwornie trudna sytuacja, z którą nie da się poradzić sobie w pojedynkę, która i Zofię może pociągnąć na dno.
„Pamięć Zofii” jest książką ciężką do udźwignięcia emocjonalnie, zwłaszcza dla osób, które dobrze z własnego życia wiedzą, o czym pisze autorka i z czym się zmaga. Miejmy więc nadzieję, że ta lektura wielu pomoże zrozumieć samych siebie, może podrzuci też jakieś pomysły na życie, na wybrnięcie z impasu.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/
Pamięć Zofii Zofia Dopke
7,2
Jak wiadomo, pamięć bywa ulotna, jednak wydarzenia, które miały miejsce w dzieciństwie rzutują na nasze dalsze życie. Tak jest też w przypadku Zofii, głównej bohaterki ,,Pamięci Zofii" Zofii Dopke. Jako kilkuletnia dziewczynka poznaje Konrada, chłopca, który to pojawia się, to znika. Czy jest prawdziwy, czy to tylko wytwór dziecięcej wyobraźni? O tym czytelnik musi przekonać się sam. Nie jest to zbyt wymagająca lektura, jednak dzięki podzieleniu książki na rozdziały pod względem lat możemy cofnąć się do czasów powojennych, przekonać się, jak sobie wtedy radzili zwykli ludzie.
,,Pamięć Zofii" to kilkudziesięciostronicowa książeczka, z którą bardzo przyjemnie mimo wszystko spędziłam czas. Nie chcąc zdradzać całej fabuły, na tym poprzestanę. Warto jednak dać szansę temu tytułowi, jeśli czujecie przyciąganie do niewyjaśnionych historii sprzed lat. Czy Zofii uda się uporać z teraźniejszością, jeśli wyruszy w podróż do swojej przeszłości? To się okaże. Prosty, ale nie prostacki język i wciągająca treść sprawiły, że zapoznałam się z tym tytułem za jednym razem.