Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Henry George
1
7,0/10
Pisze książki: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Urodzony: 02.09.1839Zmarły: 29.10.1897
Amerykański ekonomista i publicysta. W 14 roku życia opuścił szkołę i rozpoczął pracę jako chłopiec na posyłki, potem pracował jako urzędnik, a później służył na statkach, 1856 wrócił do Filadelfii i zaczął uczyć się zecerstwa. Następnie krótko był stewardem na statku, 1858 w związku z gorączką złota udał się do Kanady, po powrocie do USA zaczął pracować jako dziennikarz dla gazety w San Francisco. Obserwował zjawiska kryzysowe w latach 70. XIX w. w Kalifornii, co skłoniło go do napisania Postępu i nędzy (1879, wyd. pol. 1885); w dziele tym, przetłumaczonym później na wiele języków, krytykował monopol prywatnej własności ziemi, proponując jako środek na zwalczenie nędzy wprowadzenie jedynego podatku (ang. single tax) od przychodów z ziemi. Jego idea przyniosła mu popularność w USA, a także w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Wywarł znaczny wpływ na radykałów i intelektualistów o poglądach socjalistycznych. Jego wykładami w Londynie w 1882 r. zainteresowali się między innymi: Bernard Shaw i Beatrice Webb.
7,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
4 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Progress and poverty Henry George
7,0
Progress and Poverty (tłum. polskie Progres i ubóstwo) jest książką o statusie w Polsce prawie że nieznanej. Mimo statusu bestsellera literatury ekonomicznej, do dzisiaj nie doczekała się polskiego wydania. A szkoda, bo ma wiele nam do powiedzenia o przeszłym, obecnym i przyszłym postrzeganiu ziemi (prawnik by powiedział: nieruchomości).
Wywód książki można podsumować stwierdzeniem Winstona Churchilla, który był pod ogromnym wpływem poglądów George'a: "Prywatna własność ziemi jest źródłem dużych nierówności majątkowych i biedy.". Zakładając laborystyczną argumentację, autor twierdzi że nie można być zarówno zwolennikiem prawa do własności ziemi oraz prawa do owoców swojej ciężkiej pracy. Może to wywoływać oburzenie, gdyż może sugerować że państwo powinno wywłaszczyć wszystkich właścicieli ziemi. Jednak Henry George nie idzie w tą stronę. Jest świadomy oburzenia społecznego jakie mogło by takie rozwiązanie wywołać.
W zamian proponuje wprowadzenie podatku od nieulepszonej wartości gruntu (ang. land-vague tax). Taki podatek wg. autora, wystarczyłby na pokrycie wszystkich wydatków państwa i wyrównanie nierówności wynikających z ograniczonej dostępności ziemi.
Łatwo dostrzec prostotę i atrakcyjność takiego podatku.
Po pierwsze, nie ma on żadnego wpływu na stronę podażową. Ziemi nadal będzie tyle ile jest. Stosunkowo łatwo również pobierać i nie łatwo przed jego płaceniem "uciekać".
Przynosi on również duże dochody. Joseph Stiglitz, ekonomista głównego nurtu, obliczył że z równania Henry'ego George'a wynika, że takim podatkiem możliwe było by sfinansowanie wszystkich działań państwa. I nie mówimy tu o państwie minimalnym, a o rozbudowanym państwie dobrobytu. Mimo iż przedstawiłem tu perspektywę ekonomisty neo-keynesowkiego, nie oznacza to że trzeba nim być aby popierać ten podatek. Cechuje go również wyjątkowa, jak na dziedzinę ekonomii, uniwersalność w popieraniu. Popierali go i klasycy, tacy jak Smith i Ricardo, socjaliści jak Bertrand Russel czy Noam Chomsky, a nawet leseferyści jak Hayek czy Friedman. Czy da się go wprowadzić w określonych przez autora stawkach w obecnym politycznie klimacie, to oddzielna i dyskusyjna kwestia.
Wywód George'a jest stosunkowo prosty w odbiorze. Łatwo zrozumieć czemu był najpoczytniejszym autorem wśród amerykańskich parlamentarzystów. Mimo to nie znaczy to że sama lektura jest "łatwa". Wręcz przeciwnie, momentami potrafi być bardzo nużąca. Z ponad 600 stron książki spokojnie wystarczyło by około 300 aby autor przekazał wszystko co chciał. Jego przemyślenia o ludzkiej naturze są tak uproszczone i schematyczne, że ciężko pomyśleć że ten sam autor poruszał kilka stron wcześniej najważniejszy podatek w historii ludzkości. Więc jeżeli mógłbym polecić, to skróconą wersję książki. Ta zawiera tylko 200 stron i jest w sam raz do zapoznania się z głównym wywodem autora.
Czas podsumować mój wywód. Progress and poverty to solidna książka. Książka która mogła by być manifestem XXI wieku, ale niestety nim nie jest. Chociaż kto wie, nigdy nie można wykluczyć niemożliwego. Zwłaszcza jeżeli alternatywą do tego jest wysoki czynsz i/lub koszt kupna mieszkania, to jednak warto przegryźć tę pigułkę.