Event Horizon Steven McDonald 8,0
ocenił(a) na 1035 tyg. temu "Ten statek zaginął w głębokiej przestrzeni kosmicznej siedem lat temu. Gdyby Titanic wpłynął do portu w Nowym Jorku, uznałbym to za bardziej wiarygodne."
Statek kosmiczny, powracający jak widmo po siedmiu latach nieobecności w naszej Galaktyce.
Gdzie się podziewał?
W Ukrytym Wymiarze.
Kto nie kocha takich opowieści???!!!
Statek badawczy Event Horizon, który został stworzony po to, by mógł się poruszać szybciej niż światło, pokonywać zagięcia czasoprzestrzeni i poznawać tym samym inne wymiary kosmosu, pojawia się nagle w naszej przestrzeni kosmicznej i zaczyna nadawać sygnał tajemniczej transmisji sugerujący, że na pokładzie jest ktoś (?) żywy.
Na pokład statku widmo wyrusza kilkuosobowa ekipa poszukiwawczo-ratunkowa wraz z jego twórcą, doktorem Weirem, który obsesyjnie badał zniknięcie swojego "dziecka" przez te wszystkie lata.
"Weir i jego zespół stworzyli coś, co było bardziej gotyckim monstrum niż statkiem kosmicznym, coś o łukowatych dźwigarach i dziwnych kątach, o ciemności i głębi, której gołe oko i umysł nie były w stanie oszacować."
Pierwsze, na co napotyka ekipa po wejściu na statek jest ząb trzonowy, który wraz z korzeniem i resztakmi ludzkiej tkanki swobodnie dryfuje w próżni statku...
I tak zaczyna się prawdziwy koszmar całej załogi i czytelnika!
A koszmary ożywają.
"Czekam - powiedziała, a jej głos wypełnił rzeczywistość podtekstem krzyku, syczenia i pełzających głosów.
Jego dusza rozpadła się na kawałki."
Co znajdzie załoga malutkiego statku na pokładzie potwora?
Ciemność, mrok i szaleństwo pochodzące z Innego Miejsca: "W końcu jedynym sposobem na poradzenie sobie z ciemnością była walka na jej własnych warunkach, w martwym punkcie, poddając się temu ostatniemu zanurzeniu w nieznane" ponieważ napęd statku, którym była sama "uwięziona" czarna dziura tworzył bramę... do piekła.
"Ten statek [...] zna nasze skerety. Wie, czego się boimy. Jest w naszych głowach [...] ten statek wyszedł poza nasz wszechświat, poza rzeczywistość. Kto wie, gdzie był... co widział. [...] I co ze sobą przywiózł."
Powieść jest równie przerażająca, jak film. Szkoda, że nikt w Polsce nie pokusił się o wydanie tej jednej z najbardziej przerażających wizji Czarnej Dziury, jaką można sobie chyba tylko wyobrazić!
"Tam, dokąd zmierzamy, nie będziemy potrzebowali oczu, żeby widzieć."
Ocena ze względu na sentyment oraz niezmiennie przez lata przeświadczenie, że jest to jeden z najbardziej przerażających horrorów wszech ever czasów. Dla mnie.