Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Paradoksalnie do sięgnięcia po tę książkę zachęciły mnie niepochlebne opinie na Goodreads, które opisywały „Wolffile” jako typową historię o wilkołakach. A ja właśnie miałem ochotę na tego rodzaju lekturę, bez udziwnień i silenia się na oryginalność. Umieszczenie przez autora akcji powieści na niewielkiej wyspie dodało fajnego klimatu tej książce. Podoba mi się też pomysł połączenia współcześnie dziejących się wydarzeń z historią wyspy. Zwłaszcza pierwsza połowa powieści mnie zaciekawiła. Te intrygujące opisy starych, dziwnych budynków oraz ruin kościoła z niekonwencjonalnymi rozwiązaniami architektonicznymi, sprawiły, że czytało mi się tę część książki bardzo dobrze. Nie do końca rozumiem zakończenie i naprawdę nie wiem, co autor chciał przekazać czytelnikom takim finałem. Powieść „Wolffile” nie jest żadnym arcydziełem i ma trochę dłużyzn, ale ostatecznie spełniła moje oczekiwania. Ot, taka typowa, niczym specjalnie niewyróżniająca się opowieść o wilkołakach. Książkę przeczytałem za darmo i legalnie dzięki Internet Archive.