Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Radosław Marcin Bartz
4
6,6/10
Radosław Marcin Bartz
Przede wszystkim mąż i ojciec. W wolnych chwilach poeta i fotograf, a w chwilach zajętych – manager w dużej korporacji. Od 2012 roku ponownie związany z Poznaniem, gdzie inicjuje i prowadzi cykle spotkań literackich, a także artystycznych. Redaktor w miesięczniku „Bezkres” (ISSN 2658-0381),oraz redaktor naczelny kwartalnika „Period” (ISSN 2956-6754). Debiutował tomem "Monodram" (Sowello, 2020 ISBN 978-83-66313-39-2),by dwa później wydać "To jeszcze nie jest wielki świat pięknych rzeczy" (FONT, 2022 ISBN 978-83-66183-36-0). Jego wiersze pojawiły się czasopismach tematycznych (m.in. Protokół Kulturalny, Angora),oraz antologiach "Wiersze dla Ukrainy" (Wydawnictwo IX, 2022 ISBN 978-83-67482-12-7) i kilku antologiach grup internetowych, a także pokonkursowej antologii "Wiersze z Szuflady" (Ridero, 2019 ISBN 978-83-8189-023-6) - konkurs organizowany przez Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Adama Mickiewicza - zajął pierwsze miejsce. Lubi poetyckie eksperymenty, dzięki którym tworzy własny styl wypowiedzi.
Przede wszystkim mąż i ojciec. W wolnych chwilach poeta i fotograf, a w chwilach zajętych – manager w dużej korporacji. Od 2012 roku ponownie związany z Poznaniem, gdzie inicjuje i prowadzi cykle spotkań literackich, a także artystycznych. Redaktor w miesięczniku „Bezkres” (ISSN 2658-0381),oraz redaktor naczelny kwartalnika „Period” (ISSN 2956-6754). Debiutował tomem "Monodram" (Sowello, 2020 ISBN 978-83-66313-39-2),by dwa później wydać "To jeszcze nie jest wielki świat pięknych rzeczy" (FONT, 2022 ISBN 978-83-66183-36-0). Jego wiersze pojawiły się czasopismach tematycznych (m.in. Protokół Kulturalny, Angora),oraz antologiach "Wiersze dla Ukrainy" (Wydawnictwo IX, 2022 ISBN 978-83-67482-12-7) i kilku antologiach grup internetowych, a także pokonkursowej antologii "Wiersze z Szuflady" (Ridero, 2019 ISBN 978-83-8189-023-6) - konkurs organizowany przez Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Adama Mickiewicza - zajął pierwsze miejsce. Lubi poetyckie eksperymenty, dzięki którym tworzy własny styl wypowiedzi.
6,6/10średnia ocena książek autora
20 przeczytało książki autora
19 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
To jeszcze nie jest wielki świat pięknych rzeczy
Radosław Marcin Bartz
8,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
2022
Najnowsze opinie o książkach autora
To jeszcze nie jest wielki świat pięknych rzeczy Radosław Marcin Bartz
8,0
Radosław Marcin Bartz rozpoczyna od przedstawienia scenografii. To, co zwykle jest w tle – w „To jeszcze nie jest wielki świat pięknych rzeczy” wypełnia pierwszy plan. A więc „Miasto”.
Już pierwszy epizod pokazuje, że to miasto nie sprzyja. Począwszy od zniechęcającej aury, która niewątpliwie wpływa na nastrój wiersza, poprzez pejzaż nocny, aż do dramatycznego finału. W „opowieści z ulic nocnego miasta” Bartz zmaterializował obawy – miasto nie jest bezpieczne, zwłaszcza po zmroku. Ale jest w tym otwierającym wierszu coś więcej – to opowieść o wielkim uczuciu bez happy endu. Co prawda w tekście mamy zaledwie nakreślony portret tej pary, ale jest on tak sugestywny, że z łatwością możemy sobie do niego wymyślić historię.
I to właśnie uważam za jedną z wielkich wartości poezji Radosława Marcina Bartza – umiejętność lirycznego szkicowania. Za pomocą kilku słów poeta kreśli ogólny obraz, pozostawiając czytelnikowi przestrzeń dla jego wrażliwości, domysłów, doświadczeń.
Drugą ważną cechą tej poezji jest język. Te krótkie wiersze, w zasadzie w większości miniatury, są naszpikowane treścią! A to dzięki sprawnemu operowaniu polszczyzną. Bartz potrafi zaczarować język, szczególnie upodobał sobie rozmaite gierki słowne i roszady znaczeń, wykorzystuje też ciąg skojarzeń (głownie tych w języku właśnie). Przede wszystkim operuje wieloznacznością i robi to w sposób godny podziwu. Nie wolno zapominać także o mniej lub bardziej czytelnych aluzjach. Odnajdywanie tych odwołań również sprawa dużo frajdy – pod tym kątem szczególnie „Rozdział II” przyniesie tu sporo satysfakcji.
Do tego dochodzi też nieoczywistość czy wręcz surrealistyczne połączenia. Jednak da się to wszystko uporządkować, jeśli czytelnik poczuje taką potrzebę. Ale można do tego też dołożyć coś od siebie. Niech opowieść płynie, jak sama chce. Cenię taki sposób pisania, bo on nie ogranicza w żaden sposób. Domyślamy się, o jakich kwestiach w danym momencie mówi podmiot, ale coś nam mówi, że tu może być jednak więcej. Bo przecież taki opis otwiera nas nawet i na metafizyczne rozmyślania:
nie wsiada nie idzie
siedzi na przystanku
między tym co było
a tym co nadejdzie
z twarzą w dłoniach
(„na przystanku tramwajowym” – fragm.).
W obrazie miasta tak naprawdę odciskają się ludzie. To oni są miastem. Mają swoje sprawy, „w pośpiechu idą / tam gdzie idą”. Są zajęci sobą. Zatrważające wyimki z naszej codzienności prezentuje autor, w której „tylko szesnaście procent / zostało <<człowieka>> pośród ludzi”. Na szczęście wśród powszechnej znieczulicy jest jeszcze ktoś, kto „pomógł wstać bezdomnemu” czy taka Anka, co „wynosi śmierci starszej sąsiadki”.
To wszystko dzieje się po prostu. Bez naszej uwagi, bo to my jesteśmy tymi ludźmi. Ciągle w biegu, w pędzie, chodzimy, jeździmy z miejsca na miejsce. Nie bez powodu wszak lirycznymi przestrzeniami są często środki komunikacji i wszelkie poczekalnie. Do tego pojawia się motyw wody, deszczu, podkreślający tę sferę płynności, dynamicznego przemieszczania.
Radosław Bartz staje na przekór współczesnym tendencjom. On się zatrzymuje i wpatruje w nas z jeszcze większą uwagą. Część druga zbioru to właśnie „Ludzie”.
A oni nieustannie zmagają się sami ze sobą. Ich demony najczęściej pływają w butelkach wódki, w obojętności drugiego człowieka, w zawodach i rozczarowaniach. „Nie radzą sobie z agresją”, „kłócą się”, ktoś kogoś „okrada”, ktoś „dokonuje zabójstwa / dziecka poczętego podczas gwałtu”. To nie są kolorowe portrety. To monochromatyczne, surowe i ostre obrazy. Naturalistyczne. Bartz uwypukla wszystko to, co we współczesnym świecie najgorsze, z czym ludzie sobie nie mogą dać rady i co ich finalnie pokonuje. Nie robi tego jednak, by nas szokować, bo czyż choćby dziwi nas to, o czym czytamy? To jest głos wołający o spojrzenie w kierunku drugiej osoby i zobaczenie w nim trochę więcej niż tylko to nieszczęsne „szesnaście procent”…
Miasto jest zatem rzeczywistą scenerią ludzkich poczynań, ale również – metaforą. Oczekiwanie na „ostatni autobus” bywa symbolicznym wypatrywaniem „kolejnego wschodu sensu życia”. Dzięki „miejskim” przenośniom Bartz opowiada o przemianach, m.in. o zastępowaniu krajobrazu zielonego – fabrycznym. Jednak i w tym nie pomija czynnika ludzkiego – zauważa bowiem zagubienie człowieka we współczesnym świecie („zwykli ludzie nie wiedzą / co jest ważniejsze”) oraz jego samotność („nakreślił mapę / gdzie nie chodzić / z kim nie rozmawiać”).
Na pochwałę zasługują jeszcze puenty Bartza. One pełnią tu wiele funkcji. Bywają punktem kulminacyjnym, rozładowują napięcie liryczne, bawią (rzadko i raczej to śmiech przez łzy),podsumowują, maskują, angażują, prowokują itp. To naprawdę mocny punkt w twórczości autora „Monodramu”. Często ostatni wers organizuje przesłanie wiersza, czasem może nawet burzy dotychczasowe wyobrażenia. Warto zwrócić uwagę na ten element. Zaskakującą puentą jest także choćby i "Rozdział III" – swoiste podsumowanie, trochę na przekór, tego tomu.
No i jeszcze słowo o zachwycających rysunkach! Cenię FONT nie tylko za znakomitą poezję, ale i dbanie o kompilację różnych dziedzin sztuki. Prace Miriam Bartz wspaniale oddają atmosferę wierszy, ale bywają symbolem samym w sobie, tworzą też nowe tropy, którymi warto podążyć.