To jeszcze nie jest wielki świat pięknych rzeczy
„To jeszcze nie jest wielki świat pięknych rzeczy” – drugi tom wierszy Radosława Marcina Bartza przedstawia nam obraz miasta i jego mieszkańców. Autor zdradził, że inspiracją były chwile faktycznie przeżyte – był ich obserwatorem albo aktywnym uczestnikiem. A tak długi tytuł książki jest cytatem z wypowiedzi jego syna. W tej poezji codzienności Radosław Marcin Bartz ukazuje konteksty ludzi i współczesnego miasta, które bywa przestrzenią destrukcji, miejscem przestępstw; gdzie każdy zajęty jest sobą, więc ludzie "w pośpiechu idą / tam gdzie idą". Miasta, gdzie "natura stoi na czerwonym / postęp gna na zielonym / a zwykli ludzie nie wiedzą / co jest ważniejsze". Miejscowości są częstym motywem w literaturze, co tworzy ciekawe tło dla historii jego mieszkańców, a także pozwala przyjrzeć się problemom społecznym, np. bezdomności, braku człowieczeństwa...
Bartz wykorzystuje to w swojej poezji, aby na bazie gier słownych i trafnych skojarzeń odtwarzać otaczającą rzeczywistość, jej dynamikę. Autor sugestywnie zdaje relację z centrum wydarzeń, gdzie panuje ruch uliczny, jeżdżą tramwaje, odjeżdżają pociągi, czym zachęca czytelnika do wspólnej przejażdżki w towarzystwie synka, ciekawego otoczenia, ale już patrzącego na świat w sposób krytyczny.
Łucja Dudzińska
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 2
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Radosław Marcin Bartz rozpoczyna od przedstawienia scenografii. To, co zwykle jest w tle – w „To jeszcze nie jest wielki świat pięknych rzeczy” wypełnia pierwszy plan. A więc „Miasto”.
Już pierwszy epizod pokazuje, że to miasto nie sprzyja. Począwszy od zniechęcającej aury, która niewątpliwie wpływa na nastrój wiersza, poprzez pejzaż nocny, aż do dramatycznego finału. W „opowieści z ulic nocnego miasta” Bartz zmaterializował obawy – miasto nie jest bezpieczne, zwłaszcza po zmroku. Ale jest w tym otwierającym wierszu coś więcej – to opowieść o wielkim uczuciu bez happy endu. Co prawda w tekście mamy zaledwie nakreślony portret tej pary, ale jest on tak sugestywny, że z łatwością możemy sobie do niego wymyślić historię.
I to właśnie uważam za jedną z wielkich wartości poezji Radosława Marcina Bartza – umiejętność lirycznego szkicowania. Za pomocą kilku słów poeta kreśli ogólny obraz, pozostawiając czytelnikowi przestrzeń dla jego wrażliwości, domysłów, doświadczeń.
Drugą ważną cechą tej poezji jest język. Te krótkie wiersze, w zasadzie w większości miniatury, są naszpikowane treścią! A to dzięki sprawnemu operowaniu polszczyzną. Bartz potrafi zaczarować język, szczególnie upodobał sobie rozmaite gierki słowne i roszady znaczeń, wykorzystuje też ciąg skojarzeń (głownie tych w języku właśnie). Przede wszystkim operuje wieloznacznością i robi to w sposób godny podziwu. Nie wolno zapominać także o mniej lub bardziej czytelnych aluzjach. Odnajdywanie tych odwołań również sprawa dużo frajdy – pod tym kątem szczególnie „Rozdział II” przyniesie tu sporo satysfakcji.
Do tego dochodzi też nieoczywistość czy wręcz surrealistyczne połączenia. Jednak da się to wszystko uporządkować, jeśli czytelnik poczuje taką potrzebę. Ale można do tego też dołożyć coś od siebie. Niech opowieść płynie, jak sama chce. Cenię taki sposób pisania, bo on nie ogranicza w żaden sposób. Domyślamy się, o jakich kwestiach w danym momencie mówi podmiot, ale coś nam mówi, że tu może być jednak więcej. Bo przecież taki opis otwiera nas nawet i na metafizyczne rozmyślania:
nie wsiada nie idzie
siedzi na przystanku
między tym co było
a tym co nadejdzie
z twarzą w dłoniach
(„na przystanku tramwajowym” – fragm.).
W obrazie miasta tak naprawdę odciskają się ludzie. To oni są miastem. Mają swoje sprawy, „w pośpiechu idą / tam gdzie idą”. Są zajęci sobą. Zatrważające wyimki z naszej codzienności prezentuje autor, w której „tylko szesnaście procent / zostało <<człowieka>> pośród ludzi”. Na szczęście wśród powszechnej znieczulicy jest jeszcze ktoś, kto „pomógł wstać bezdomnemu” czy taka Anka, co „wynosi śmierci starszej sąsiadki”.
To wszystko dzieje się po prostu. Bez naszej uwagi, bo to my jesteśmy tymi ludźmi. Ciągle w biegu, w pędzie, chodzimy, jeździmy z miejsca na miejsce. Nie bez powodu wszak lirycznymi przestrzeniami są często środki komunikacji i wszelkie poczekalnie. Do tego pojawia się motyw wody, deszczu, podkreślający tę sferę płynności, dynamicznego przemieszczania.
Radosław Bartz staje na przekór współczesnym tendencjom. On się zatrzymuje i wpatruje w nas z jeszcze większą uwagą. Część druga zbioru to właśnie „Ludzie”.
A oni nieustannie zmagają się sami ze sobą. Ich demony najczęściej pływają w butelkach wódki, w obojętności drugiego człowieka, w zawodach i rozczarowaniach. „Nie radzą sobie z agresją”, „kłócą się”, ktoś kogoś „okrada”, ktoś „dokonuje zabójstwa / dziecka poczętego podczas gwałtu”. To nie są kolorowe portrety. To monochromatyczne, surowe i ostre obrazy. Naturalistyczne. Bartz uwypukla wszystko to, co we współczesnym świecie najgorsze, z czym ludzie sobie nie mogą dać rady i co ich finalnie pokonuje. Nie robi tego jednak, by nas szokować, bo czyż choćby dziwi nas to, o czym czytamy? To jest głos wołający o spojrzenie w kierunku drugiej osoby i zobaczenie w nim trochę więcej niż tylko to nieszczęsne „szesnaście procent”…
Miasto jest zatem rzeczywistą scenerią ludzkich poczynań, ale również – metaforą. Oczekiwanie na „ostatni autobus” bywa symbolicznym wypatrywaniem „kolejnego wschodu sensu życia”. Dzięki „miejskim” przenośniom Bartz opowiada o przemianach, m.in. o zastępowaniu krajobrazu zielonego – fabrycznym. Jednak i w tym nie pomija czynnika ludzkiego – zauważa bowiem zagubienie człowieka we współczesnym świecie („zwykli ludzie nie wiedzą / co jest ważniejsze”) oraz jego samotność („nakreślił mapę / gdzie nie chodzić / z kim nie rozmawiać”).
Na pochwałę zasługują jeszcze puenty Bartza. One pełnią tu wiele funkcji. Bywają punktem kulminacyjnym, rozładowują napięcie liryczne, bawią (rzadko i raczej to śmiech przez łzy),podsumowują, maskują, angażują, prowokują itp. To naprawdę mocny punkt w twórczości autora „Monodramu”. Często ostatni wers organizuje przesłanie wiersza, czasem może nawet burzy dotychczasowe wyobrażenia. Warto zwrócić uwagę na ten element. Zaskakującą puentą jest także choćby i "Rozdział III" – swoiste podsumowanie, trochę na przekór, tego tomu.
No i jeszcze słowo o zachwycających rysunkach! Cenię FONT nie tylko za znakomitą poezję, ale i dbanie o kompilację różnych dziedzin sztuki. Prace Miriam Bartz wspaniale oddają atmosferę wierszy, ale bywają symbolem samym w sobie, tworzą też nowe tropy, którymi warto podążyć.
Radosław Marcin Bartz rozpoczyna od przedstawienia scenografii. To, co zwykle jest w tle – w „To jeszcze nie jest wielki świat pięknych rzeczy” wypełnia pierwszy plan. A więc „Miasto”.
więcej Pokaż mimo toJuż pierwszy epizod pokazuje, że to miasto nie sprzyja. Począwszy od zniechęcającej aury, która niewątpliwie wpływa na nastrój wiersza, poprzez pejzaż nocny, aż do dramatycznego finału. W...