cytaty z książek autora "Alexa Lavenda"
Dzisiejszego wieczoru miał dość. Dość sztucznych uśmiechów, nic nieznaczących pozdrowień, minigadki o dupie Maryni. Tęsknił za zwyczajnym byciem z kimś. Za szczerością. Za bliskością i rozmowami, które coś znaczą. I za prawdziwymi, szczerymi emocjami, odczuciami i reakcjami.
Wraz z nim odeszła cząstka mnie, a ja czułam się otumaniona, wycofana i chora z tęsknoty. Nigdy nie wyznałam mu, co do niego czuję. Chwilami bardzo tego żałowałam.
Czuła się, jakby postradała zmysły, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu, z dala od źródła jej niepoczytalności. Bała się, że nie zdoła nad tym wszystkim zapanować i powie albo zrobi coś głupiego. Pragnęła winić za wszystko alkohol, ale dobrze wiedziała, że w tej chwili nie tylko szampan ją odurzał.
Znowu czuła ten rodzaj pustki i tęsknoty, który tak usilnie próbowała zakopać na dnie serca. Chciała być kochana bezwarunkowo i z całego serca...
Smutek, który widziała w jego oczach, był smutkiem dziecka, które straciło matkę i które po tej stracie nie zdołało już odzyskać wiary w to, że kiedykolwiek w życiu będzie jeszcze kochane i że samo będzie zdolne kogoś pokochać tak po prostu, bez cierpienia, strachu i zwątpienia czającego się gdzieś za rogiem.
Być może to właśnie ich łączyło - strata kogoś bliskiego, strata wiary w miłość i brak zaufania do ludzi...
Zamknęła oczy i wstrzymując oddech, wsłuchiwała się w bicie swojego serca. Poczuła, że ta cisza ją uspokaja, tego teraz potrzebowała - spokoju, ciszy i samotności.
Ciepło i zapach jego ciała, jego bliskość były dla niej jak kojący balsam. Czuła się tak, jakby go znała od wieków, mogła być przy nim sobą, nie musiała nic ukrywać...
Kiedy chcesz mieć wszystko pod kontrolą, bo to daje ci złudne poczucie bezpieczeństwa, zaczynasz przemieniać się w namiastkę człowieka, który wszystkiego unika, wszystkiego się obawia, a prawdziwe życie omija go wielkim łukiem.
Wszystkie emocje, które tak długo w niej siedziały, a którym nigdy nie pozwoliła dojść do głosu, przy nim znalazły ujście i eksplodowały ogromną siłą.
Nigdy nie myślałam, że można kogoś kochać zbyt mocno. Nigdy nie myślałam, że tak pozytywne uczucie jak miłość może mieć tak druzgocące skutki.
Kolejna strata i kolejna szansa od życia.
Historia lubi się powtarzać, zataczać kręgi...
Pokochałam zbyt mocno, zbyt intensywnie,
spłonęłam w żarze namiętności. Teraz odradzam się jak Feniks i rozpoczynam nowe życie. Kolejny raz.
Miała ochotę przytulić go do siebie i zapewnić że wszystko będzie dobrze. (...) Gdyby mogła, scałowała by cały ten smutek i troski z jego twarzy i tuliła by go do siebie do końca świata.
Wystarczy, że ma się choć jedną osobę którą się kocha, lub na której można polegać, lub która sprawia, że po złym dniu wciąż chce się nam walczyć i szarpać z tym wszystkim.
(...) życie jest kruche, zaskakujące i pełne niespodzianek, zarówno dobrych, jak i złych. (...) Nie da się przewidzieć wszystkiego i nie da się przygotować na każdy scenariusz, a próby kontrolowania i planowania to strata czasu i energii.
...kiedy straciła najukochańszych ludzi na świecie, nie chciała już więcej cierpieć, więc nie pozwalała nikomu się do siebie zbliżyć, żeby nie mogli jej opuścić i zranić.
Miała wrażenie, jakby była zamknięta w bańce naładowanej magnetyzmem, który wytwarzał się między nimi. Jej ciało aż prosiło się o dotyk, a obietnica rozkoszy, którą ten dotyk przepowiadał, odbierała jej wolę i zdolność myślenia.
Gdyby nie odeszła, zatraciłaby siebie, a po wielu latach walki o lepszą przyszłość nie mogła po prostu się poddać i zatracić swojego "ja".
Jak widzisz, życie jest ulotne, (...), i zbyt krótkie na chowanie urazy, na unoszenie się dumą i na uciekanie od miłości.
Ta mieszanka była bardzo niebezpieczna, odurzała ją i zniewalała.
Obiecał, że kiedyś wróci, a ja czekałam i wciąż myślałam o tym, jak mogłabym uleczyć jego cierpiącą duszę i wpleść w jego życie choć odrobinę radości i spokoju. Był miłością mojego życia.
Trzymałem się w ryzach tylko dlatego, że nigdy w życiu nie chciałem się stać takim skurwielem jak on. Wolałbym strzelić sobie w łeb.
Całe życie przysięgałem sobie, że nie będę z nikim gadać o swoim życiu ani o swoich demonach, jednak w końcu zmieniłem zdanie.
Z przerażonego dziecka zacząłem się zmieniać w zbuntowanego i gniewnego nastolatka... a potem w potwora, który marzył o tym, żeby roznieść własnego ojca w pył.
Naprawdę nie byłem dobrym materiałem na chłopaka, a ona zasługiwała na kogoś porządnego. Kogoś mniej destrukcyjnego, kto nie nosi w sobie tyle ciemności i nie kipi agresją. Ja musiałem ją wciąż poskramiać i nie potrafiłem odczuwać żadnej z emocji, które okazywała ona. Miłość, ciepło, zaufanie... tego nie było w moim życiu, nikt nigdy mnie nie nauczył kochać.
Nie bawię się w związki, uczucia czy miłość. Miłość nie istnieje. Nie mogę zaprzeczyć, że jest między nami cholernie intensywna chemia, nie mogę powiedzieć, że mnie nie kręcisz, bo kręcisz mnie jak cholera, ale, powtarzam, i proszę cię, słuchaj tego, co mówię. Nie bawię się w związki. A ty nie jesteś dziewczyną, która bawi się w uprawianie seksu dla seksu.
Życie może być bólem. Życie może być niesprawiedliwe, poniżające i strasznie, ale to strasznie, chujowe. Ale może też być lepsze, kiedy skupimy się na pozytywach. Wystarczy, że ma się choć jedną osobę, którą się kocha lub na której można polegać, lub która sprawia, że po złym dniu wciąż chce się nam walczyć i szarpać z tym wszystkim.
- Niby nie... a jednak gdzieś tam w środku wciąż siedzi we mnie to niepewne i niedoświadczone dziewczę pełen kompleksów i wątpliwości.
-Myślę, że powinnaś temu zakompleksionemu dziewczęciu codziennie powtarzać, ile osiągnęłaś w ciągu zaledwie pół roku.
Był jej uzależnieniem. Jej narkotykiem. Jej kuszącym kawałkiem tortu podczas diety.
Jesteś jak powiew świeżego powietrza, który napełnił moje żagle.