Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andriej Kokoulin
0
0,0/10
Pisze książki: czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
0,0/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
6 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nowa Fantastyka 439 (4/2019) Wojciech Zembaty
6,1
Po katastrofalnych eksperymentach z numeru marcowego, w bieżącym – znów eksperyment!
Na szczęście tym razem z tych niekontrowersyjnych a interesujących. Leitmotivem kwietniowego wydania „NF” są gry, głównie RPG, acz nie tylko. Bo mamy i historię chyba najsłynniejszego systemu RPG, czyli „Dungeons & Dragons” (tym, którym, jak mnie, wydaje się, że nie znają – to jest to, w co grają dzieciaki w „E.T.” czy „Stranger Things”). Jest wywiad z twórcą systemu „Ars Magica”, Markiem Rein-Hagenem. Ponadto zamieszczono całkiem pokaźny scenariusz do D&D celem własnoosobowego odegrania. Czy to eksperyment udany? Tego nie wiem, bo jakoś nigdy mi się w żadnego rolpleja zagrać nie udało, czego szczerze żałuję. Mam nadzieję, że odezwą się zainteresowani.
Resztę publicystyki zostawię na koniec, bo teraz coś, do czego podchodziłem z wielką obawą, po zeszłomiesięcznych „wyczynach” redakcji.
„Pies patriarchy” Przemysława Karbowskiego – to tekst osadzony w tym samym świecie, co „Raskoł” z numeru 06/17. Z ciekawości zerknąłem, co tam wtedy naskrobałem - „właściwie zapis dramatu, bo prawie wyłącznie dialogi, z ograniczonymi didaskaliami. Chętnie obejrzałbym taki w Teatrze Telewizji”. Pasuje i do „Psa patriarchy”. Czyta się mozolnie, nie ze wszystkimi przemyśleniami autora się zgadzam, ale w sumie oceniam na plus. Bo jednak – trochę do myślenia daje!
„Pewnego razu w D.” Wojciecha Zembatego – ech, znowu? Deja vu z marca? Toporna propaganda. „Lewacy” frenetycznie klaszczą, „prawacy” krzeszą iskry zgrzytając zębami. Tak sobie to chyba autor wymyślił. Ale ta wypluwka Zembatego, bo inaczej tego czegoś nazwać nie można, budzi jedynie niesmak. Ani pomysłu, ani akcji, kilka wytartych do cna klisz daje efekt nadający się jedynie do Urbanowego „Nie”. Za jakie grzechy muszę te wypociny czytać? A tyle jest fajnych opowiadań w sieci…
Kompletnie zniesmaczony, wziąłem się za „Tomydzieci” Andrieja Kokoulina. TAK!!! Wreszcie! No, to jest coś, co ja, zgrzybiały dziadek, nazywam fantastyką. I choć mógłbym się doczepić do tego i owego, to to opowiadanie jest jak łyk źródlanej wody na Saharze, jak haust tlenu na szczycie Czomolungmy. Tekst „gra” na uczuciach podstawowych, pierwotnych i to jest (moim zdaniem) jego siła. Nie „szkiełko i oko”, a „czucie i wiara”. Powtórzę po raz kolejny – Rosjanie potrafią!
„W słusznej sprawie” Marka Lawrence’a – autor tyle sił włożył w kreację świata (dość ciekawego, przyznaję),że mu tychże sił zabrakło na fabułę. Jakaś szczątkowa niby jest, ale niespecjalnie interesująca.
Za to sceneria (jakby skrzyżowanie świata z przyszłości „Mrocznej Wieży” Kinga z wieloświatami z „Planescape Torment”) całkiem zacna. Ciekawym, czy opowiadanie to część większej narracji?
Wracam do publicystyki – odnotowuję ciekawy wywiad z Gwendoline Christie. Odnotowuję, bo serialu nie oglądam, czekam, aż Martin skończy książki. Artur Stopiński zaserwował nam interesujący artykuł o planszowych grach kooperacyjnych (zwrócę uwagę na „U-boota”, stworzonego przez Polaków, na którego czekam z dużym zainteresowaniem). Vargas w najwyższej formie (przepiękne anegdotki). W takiejże formie Kołodziejczak – zawsze uda mu się wyrazić słowami to, co mi gdzieś wędruje po głowie. Interesująco Kosik, artykuł o Shazamie nie dla mnie.
Łączę się z Orbitowskim w uznaniu dla Sama Elliota, by przypomnieć choćby ostatnie „Narodziny gwiazdy” czy genialny serial „Justified”.
Reasumując - jest lepiej niż w marcu (właściwie czy mogło być gorzej?),acz przykład Zembatego pokazuje, że dobór tekstów do „NF” chodzi kompletnie niewytłumaczalnymi (jak dla mnie) ścieżkami.
Z nadzieją na znaczącą poprawę w maju – to by było na tyle!
Nowa Fantastyka 439 (4/2019) Wojciech Zembaty
6,1
Numer został poświęcony przede wszystkim fenomenowi gier. Tylko częściowo jestem zatem „targetem”, ale nawet ja mogłem coś dla siebie w tym wydaniu znaleźć. Co prawda, nie było tego wiele, ale przynajmniej w sektorze gier znalazło się kilka recenzji lub krótkich artykułów o interesujących mnie produktach. Na plus zaliczam również wywiad z Gwendoline Christie (czyli Brienne z Tarthu w „Grze o tron”).
Sporo racji ma użytkownik Kru, który pisze z okazji tego numeru: „Publicystyka jest w znakomitej większości bardzo pobieżna (żeby nie powiedzieć - wikipedystyczna),brakuje pogłębionej analizy, wniosków, przemyśleń, czegoś więcej niż tylko zbioru faktów, dat, tytułów czy zjawisk.” Niestety, takie wrażenie nasila się i u mnie. Co raz częściej pojawiają się artykuły, które mógłbym napisać sam (zakładając, że interesowałbym się tematem) – a nie uważam siebie za talent literacki. Gdzie gorące dyskusje z „Krajobrazów po bitwie”? Gdzie polemika z tezami „Siedmiu grzechów głównych”?
Wśród wybranych tym razem opowiadań dział zagraniczny wygrywa z literaturą polską 2:0. Podczas gdy ”Pies patriarchy” Karbowskiego sprawia wrażenie wyrwanego z jakiejś powieści rozdziału (a tym samym jest dosyć hermetyczny i pozbawiony prawdziwego początku i końca),to miniatura „Pewnego razu w D.” Zembatego sili się na humor, mając w tle ponury obraz podzielonej politycznie i światopoglądowo Polski. Rozumiem tą próbę – ale nie wyszło.
Na ratunek przybył tym razem tekst z Rosji – i nie wiem, czy powinienem się tym cieszyć. Nic przeciwko Rosjanom i ich literaturze. Ale „Tomydzieci” Kokoulina to tekst tak w stylu Strugackich, że mógłby ukazać się w połowie lat 80-tych bez wzbudzenia zdziwienia. Opowiadanie to ma bardzo dobry pomysł i nie usiłuje podać cukierkowego happy endu. Ale jest tak klasyczne, że strach. Natomiast „W słusznej sprawie” Lawrence'a nie działa do końca. Tekst ma koloryt, nie zaprzeczam, ale autorowi zabrakło dobrego pomysłu na fabułę. Pozostał zlepek ciekawych postaci w ciekawym świecie fantasy.