Bloom Kevin Panetta 6,6
ocenił(a) na 79 tyg. temu Twórcy komiksów mają niełatwe zadanie. Z jednej strony, muszą wymyślić zapadającą w pamięć historię. Z drugiej, historia, nawet najlepsza, będzie niczym jeśli ich kreska nie zyska sobie grona fanów. Zadanie staje się arcytrudne, gdy w grę wchodzi jeszcze jeden czynnik: konkurencja. To ona sprawia, że nawet dobrze rokujące dzieła mogą przejść niezauważone. Autorom “Bloom” przyszło stanąć w szranki z fenomenem jakim jest “Heartstopper”. Czy ich dzieło ma szanse w starciu z tytanem? Czy ma w sobie coś co wyróżnia je na tle innych komiksów? Czy zapada w pamięć? Zanim odpowiem na te pytania słów kilka o fabule.
Główny wątek “Bloom” to opowieść o dwóch chłopakach. Ari jest synem lokalnego piekarza. Jego największym, marzeniem jest kariera muzyczna, najlepiej, jak najdalej od rodzinnego miasteczka. Ojciec bohatera widzi przyszłość syna zupełnie inaczej. Oczekuje, że Ari, który dotychczas dorywczo pomagał w piekarni, teraz zacznie tam pracę na pełen etat i z czasem przejmie rodzinną schedę. Po wielu kłótniach dochodzą do kompromisu, Ari będzie mógł wyjechać jeśli znajdzie za siebie zastępstwo. Rozpoczynają się poszukiwania pracownika. I tu pojawia się Hector. Przyjeżdża do miasteczka, bo musi pozałatwiać rodzinne sprawy. Ponieważ planuje zostać jakiś czas, postanawia odpowiedzieć na ogłoszenie o pracę w piekarni. Praktycznie od razu zostaje przyjęty. Wybór jest oczywisty, bo nie dość, że jego życiową pasją jest piecznie, to jeszcze, z racji na uczenie się w szkole gastronomicznej, jako jedyny kandydat ma doświadczenie w branży. Relacje Ariego i Hectora, i perypetie, które z tego wyniknęły poznacie jeśli sięgniecie po komiks.
Czy dzieło Kevina Panetta i Savanny Ganucheau zapadło mi w pamięć? Jak najbardziej tak!!! Sama historia nie należy do niesamowicie odkrywczych. Ot klasyczne, chłopak poznaje chłopaka. Jednak opowieść ma w sobie powiew świeżości. Przede wszystkim, to jak pokazane jest główne miejsce akcji, piekarnia, ma w sobie spora dozę magii. Uwielbiam gotować, więc z ogromną przyjemnością śledziłem sposoby przygotowywania kolejnych wypieków. Warto zauważyć, że autorzy podeszli do tematu profesjonalnie i uczynili zainteresowania swoich bohaterów czymś więcej, niż tylko tłem fabularnym. Na końcu powieści graficznej można znaleźć zarówno playlistę Ariego, jak i dokladny przepis na jeden z popisowych wypieków piekarni.
Czym ten komiks wyróżnia się na tle konkurencji? Stroną graficzną, a konkretnie zastosowaną paletą barw. Mamy odrobinę czerni i bieli, natomiast dominujące są różne odcienie koloru morskiego. Choć potrzebowałem chwili by się z tym oswoić, z czasem, ten zabieg bardzo przypadł mi do gustu. Muszę też przyznać, że autorzy w ciekawy sposób nawiązali w szacie graficznej do tytułu. Jedyny zarzut jaki mam w temacie rysunków to dość uderzające, a moim zdaniem zupełnie niepotrzebne, podobieństwo wizualne Ariego, do Charliego z “Heartstoppera”. Może i “Bloom” nie jest tak poczytny i legendarny jak Heartstopper, jednak zdecydowanie warto go mieć na uwadze. Ja z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu tej graficznej powieści.