Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcin Wawrzyńczak
Źródło: https://www.facebook.com/MartinLaurentis/about?lst=100000073629822%3A1323622319%3A1545592303
5
7,6/10
Pisze książki: historia
Urodzony: 16.03.1968
Marcin Wawrzyńczak urodził się w 1968 roku w Warszawie, z zawodu tłumacz języka angielskiego, mieszka poza miastem od 2002, a w górach Izerskich od 2009. Autor fanzinu Eternal Torment (1985 - 1988),blogów Soulside Story (2005 - 2009) i Najstarsze Drzewa (od 2009). Jego hobby to fotografia, wędrówki po górach i aikido.
7,6/10średnia ocena książek autora
43 przeczytało książki autora
176 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Podróżnicy w Górach Olbrzymich. Antologia tekstów źródłowych
Marcin Wawrzyńczak
7,6 z 30 ocen
165 czytelników 6 opinii
2020
Michelsbaude 2: Michałowa Buda. Izerska legenda
Marcin Wawrzyńczak
8,0 z 2 ocen
10 czytelników 1 opinia
2019
Michelsbaude: Historia nieistniejącej izerskiej gospody
Marcin Wawrzyńczak
7,0 z 8 ocen
30 czytelników 3 opinie
2018
Najnowsze opinie o książkach autora
Michelsbaude: Historia nieistniejącej izerskiej gospody Marcin Wawrzyńczak
7,0
Książka bardzo ładnie wydana - twarda okładka i grube strony na których czuć fakturę druku.
Pełna zdjęć i przypisów żródłowych.
Zawiera ciekawą historię, o której nie miałam pojęcia choć pochodzę z bliskich okolich Michelsbaude.
Po przeczytaniu nabrałam ochoty na wycieczkę w opisane miejsca i na pewno niebawem to uczynię, a z racji niewielkiego formatu 'Historia nieistniejącej izerskiej gospody' pewnie będzie wtedy ze mną.
Na pewno sięgnę po drugą część.
Polecam!
Michelsbaude: Historia nieistniejącej izerskiej gospody Marcin Wawrzyńczak
7,0
Przez ponad sto lat, być może od chwili, kiedy w roku 1783 opisał ją po raz pierwszy Johann Ernst Fabri, a może dłużej, w Michałowej Baudzie (Michelsbaude) wędrowcy przemierzający Góry Izerskie znajdowali nocleg, ciepło i posiłek. Rozpoczynała karierę jako leśniczówka wzniesiona przez hrabiego Schaffgotscha (Johann Nepomuk Gotthard),by stać się punktem orientacyjnym na mapie, miejscem, gdzie można na obiad zjeść "znakomitą pieczeń z zająca"[1], jedną z dwunastu części Szklarskiej Poręby i literacką bohaterką (Gerhart Hauptmann "Dzwon zatopiony: baśń dramatyczna" oraz "A Pippa tańczy! - baśń huty szklanej", Will-Erich Peuckert "Bajki z Karkonoszy i Gór Izerskich"). Mijali ją, a może nawet wstąpili na obiad lub nocleg, szósty prezydent Stanów Zjednoczonych John Quincy Adams (kto nie wierzy, może zajrzeć TUTAJ),Adalbert Hoffmann ("być może Otto Adalbert Hoffmann, 1858-1906, nauczyciel i historyk sztuki"[2]) i mnóstwo podróżników, którzy uwiecznili Michelsbaude w pamiętnikach. Po okresie świetności bauda podupadała coraz bardziej, mijający ją podróżnicy przestali polecać ją w swoich przewodnikach, a ponury karczmarz miał dla swych gości jedynie gorzałkę.
Dziś, na Jeleniej Łące przy Starej Drodze Celnej, po Michelsbaude nie ma nawet śladu.
I oto w niniejszej monografii odżywa za pośrednictwem fragmentów pamiętników, przewodników, opisów podróży czy podręczników dla wędrowców, w których ich autorzy opisywali Michelsbaude począwszy od Johanna Friedricha Zöllnera w 1791.
Ilość zgromadzonych w książce cytatów, zdjęć, dokumentów i mapek, wzbudza szacunek. Przecież przytoczone źródła (poza tłumaczeniami dzieł Hauptmanna) nie istnieją w języku polskim, niemal każde z nich zostało wyszperane w Archiwum Państwowym w Jeleniej Górze lub Wrocławiu, Muzeum Karkonoskim, antykwariacie lub zasobie cyfrowym, przepisane z gotyku lub szwabachy, bo w takiej formie zazwyczaj znajdziemy reprinty lub skany (niejednokrotnie ręcznie pisanych) dokumentów, do komputera (tutaj pomocny był, jak zawsze, niezastąpiony Ullrich Junker),przetłumaczone, a nie jest to współczesny język niemiecki (pomocy w tłumaczeniach udzieliła pani Jowita Selewska) oraz konsultowane w dziedzinie językowej, kartograficznej i historycznej.
Następnie autor uporządkował te materiały, omówił, opatrzył własnymi fotografiami i zaprezentował czytelnikom.
Kogo może zainteresować nieistniejąca od stu lat Baude, bauda lub bouda, czyli schronisko? Każdego, kto wędruje po Górach i Pogórzu Izerskim, interesuje się historią naszego regionu a także .... literaturą.
Mnie przyciągnęło to, co w pamiętnikach jest najcenniejsze - opisy. Opisy wnętrz chat, zwyczajów, ludzi, ich ubioru i domowych sprzętów, a także zwyczajów podróżników, którzy przemierzali Dolny Śląsk jako nowy gatunek hobbysty, czyli turysta. Temu samemu służy przytoczona w tej książce literatura oraz spostrzeżenia autora na temat powiązań karczmy ze sztuki Hauptmanna "A Pippa tańczy!" z Michelsbaude, ale również z Walonami i Wenecjanami, którzy przybyli w te strony by pozyskiwać surowce oraz wyrabiać szkło.
Wśród fauny i flory Jeleniej Łąki, na której niegdyś stała Michelsbaude, warto wspomnieć bielika oraz wszewłogę górską, z której sporządzano nalewkę "Iser-Bitter". Autor też wskazuje konkretną przyczynę upadku Michelsbaude. W swoich poszukiwaniach informacji, niejednokrotnie przeżywał olśnienia i radość z odnalezionego tropu, powiązania ze sobą informacji, odkrycia tajemnicy. Tę radość dzieli z czytelnikiem, nadając książce, było nie było dokumentalnej, elementy sensacji.
Format książki 175 x 130 centymetrów oraz forma graficzna, nadają lekki rys starego dokumentu.
Znajdujący się na okładce dom to Michelsbaude w wizji Arkadiusza Makowskiego, osadzony na zdjęciu Jeleniej Łąki i Starej Drogi Celnej, wykonanej przez autora. Cóż za wspaniały pomysł!
Ta niewielka książka ma ogromny ładunek wiedzy historycznej. Jak autorowi udało się w niej pomieścić tak dużo, doprawdy nie wiem. Mam wrażenie, jakbym przeczytała gruby tom opisujący schroniska, huty szkła, literaturę regionu oraz tradycje chłopów izerskich na przestrzeni wieków. Zaintrygowana przekopałam internet w poszukiwaniu dodatkowych informacji. W głowie ożyły mi scenki opisywane przez podróżników. Muszę przyznać, że kupując tę książkę sprawiłam sobie wspaniały prezent bożonarodzeniowy, za co Autorowi serdecznie dziękuję.
[1]"Michelsbaude: Historia nieistniejącej izerskiej gospody", Wawrzyńczak Marcin, Wydawnictwo Wielka Izera 2018, s. 20
[2] tamże, s. 21