Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Raúl Anisa Arsís
Znany jako: Raule
3
6,8/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 10.11.1971
Born in Barcelona in 1971, at the age of 18 Raule won the comics competition in Bellvitge, the city he grew up in. He began drawing at the Joso school, but there he realized that drawing was not for him... He preferred writing. He collaborated with Roger Ibáñez, with whom he formed a winning duo as they worked together for Otaku, the manga magazine published by Norma. They then published Hole'n'Virgin, Amores muertos and Cabos sueltos at Amaníaco before releasing the Jazz Maynard series with Dargaud (2015 Europe Comics). Raule then wrote La conjetura de Poincaré (Diábolo Ediciones) with veteran Josep Mª Saurí. Since his drawing studies, he has never put his pen down, developing a unique writing style over the course of his albums, a result of dipping his quill into the ink of the Barcelona suburbs as well as the film reels of this genre. Currently he is working with Gabor on the adventures of the female samurai Isabellae, published by Le Lombard (2016 Europe Comics).
6,8/10średnia ocena książek autora
19 przeczytało książki autora
12 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Jazz Maynard. Live in Barcelona
Raúl Anisa Arsís, Roger Ibáñez
Cykl: Jazz Maynard (tom 3)
8,0 z 3 ocen
7 czytelników 1 opinia
2024
Jazz Maynard. Trylogia islandzka
Raúl Anisa Arsís, Roger Ibáñez
Cykl: Jazz Maynard (tom 2)
6,3 z 12 ocen
24 czytelników 5 opinii
2020
Najnowsze opinie o książkach autora
Jazz Maynard. Trylogia islandzka Raúl Anisa Arsís
6,3
Otrzymujemy to wszystko, co mieliśmy w części pierwszej, tylko zdaje się, że bardziej przemyślane, mniej przerysowane, nienadmiernie przesadzone. I w efekcie jeszcze przyjemniejsze do czytania. Jak dobrze oceniałem pierwszy tom, tak tutaj muszę przyznać, że autorzy zachwycili mnie jeszcze bardziej. Zwłaszcza, że muzyka jazzowa nadal jest tu bardzo obecna. Jest pełnoprawnym bohaterem komiksu, gra w tle kadrów, towarzyszy nie tylko bohaterom, ale i nam samym. Serio, polecam czytać przy akompaniamencie Cheta Bakera, którego utwory są w albumie wspominane – wrażenie dopełnienia czytanej historii gwarantowane.
„Jazz Maynard” to jedna z bardziej interesujących serii komiksowych, jakie pojawiają się w naszym kraju. Jak na pozornie prosta pulpową rozrywkę okazuje się przykładem sztuki z naprawdę wysokiej półki – zwłaszcza w warstwie obrazu.
Cała recenzja tutaj: https://tiny.pl/tb46b
Jazz Maynard. Trylogia islandzka Raúl Anisa Arsís
6,3
Jeśli Tarantino poszukuje inspiracji do swej twórczości lub zwyczajnie chciałby zekranizować jakiś komiks, to seria Jazz Maynard jest pisana z myślą o nim. Liczba trupów, przegiętych motywów i eksplozji czasem mnie przytłaczała. Sam wątek z muzyką w zasadzie tutaj nie istnieje. To komiks o dwóch przyjaciołach z Hiszpanii, którzy nie boją się zabijać i to w bardzo widowiskowy sposób.
Już pierwszy tom idealnie obrazował z czym mamy tutaj do czynienia. Tytułowy bohater, przebywający w USA gdzie pracuje jako muzyk, dostaje list od swojej siostry, którą pewna grupa uprowadziła i robi z niej prostytutkę. Scena niemal, jak z filmu "Uprowadzona", przy czym Liam Neeson to pełen taktu dżentelmen przy Maynardzie, który po prostu wchodzi do burdelu i wyżyna oponentów w pień. A to jedynie przedsmak tego co czekało czytelników w pierwszym albumie zbiorczym o podtytule "Trylogia barcelońska". Drugi album nosi podtytuł "Trylogia islandzka" i jest jeszcze bardziej krwawy, zwariowany oraz miejscami absurdalny.
Wikingowie, walka na tle rasowym, zaginiony skarb, mordowanie kogo popadnie. To chleb powszedni w tym komiksie. Cholera, natrafimy tutaj nawet na scenę, gdzie wywala się z helikoptera jednego z antagonistów, po czym protagonista zrzuca mu rzeczony helikopter na głowę a sam odlatuje na skrzydłach... kruków. Tak. Ten komiks ma sporo takich dziwactw. Jednym to podpasuje, innym mniej, dokładnie tak samo jak z twórczością Tarantino. Osobiście mam do tego nieco sceptyczne podejście, ale podobnie jak na "Pulp Fiction" czy "Django" i przy "Jazz Maynard" bawiłem się świetnie. Oczywiście do czasu, bo na dłuższą metę taka stylistyka potrafi człowieka wymęczyć.
Warto jednak zaznaczyć, że pierwsza trylogia wypada o wiele lepiej od drugiej. Jest pełna krótkich retrospekcji, które umiejętnie uzupełniają nam scenariusz, potrafi w ciekawy sposób zaprezentować postacie oraz mimo krwawej otoczki, ma sens. W drugiej trylogii niestety ten ostatni punkt potrafił zgrzytać i logika kilka razy została potraktowana mocno po macoszemu. Rozumiem, że to komiks bardziej rozrywkowy niż kładący nacisk na realizm, ale mimo wszystko wydarzenia w Barcelonie są napisane sensowniej. Choć oczywiście nie brak tam scen ocierających się o absurd, jak choćby tajemniczy wojownicy, szatkujący przestępców katanami.
Podsumowując, serię warto przeczytać, jeśli kochamy twórczość Tarantino. Takie osoby raczej łatwo się w tym odnajdą, a ładna kreska oraz umiejętnie dobrana paleta kolorów, tylko umilą lekturę. W innym wypadku może być różnie, jednak przede wszystkim sięgając po ten komiks zapomnijcie, że jest w nim muzyka. Ten temat praktycznie nie istnieje i jest poruszony w obu trylogiach może z pięć razy. Do tego epizodycznie. "Jazz Maynard" to krwawa sieczka, gdzie gangsterzy tłuką się między sobą, a tytułowemu bohaterowi bliżej do Maxa Payne'a niż grajka z nocnego klubu, który skrywa mroczną naturę.