Dietoland Sarai Walker 6,2
ocenił(a) na 82 lata temu Nie tyle odniosę się do książki, co do negatywnych komentarzy na LB w związku z książką.
Z tego co zauważyłam, najwięcej negatywnych opinii dotyczy tego, że główna bohaterka - Plum - nie zaakceptowała swojej otyłości w sposób słodko-pierdzący, że po prostu nie przyjmuje do wiadomości, że świat jest zły, ona nie wpisuje się w standardy, a jej jedynym wyjściem jest przyjęcie tego na klatę i pogodzenie się z tym. Zamiast tego Plum czuje złość na ludzi ją oceniających i nie daje zrobić z siebie puchatego króliczka. Zamiast tego pokazuje zęby i nie wiedzieć czemu, bardzo to mierzi polskie czytelniczki.
Również nawinęło się wiele krytyki do ugrupowania feministycznego (a właściwie dwóch skrajnych) w książce. Problem jest z opisem gwałtów, pornografii i przykładów wykorzystywania kobiet. No bo przecież tak wcale świat nie wygląda. Jakoś nigdy nie widziałam we Wrocławiu wielkiego plakatu faceta w negliżu, a wielkich posterów kobiet ze sztucznymi cyckami i stroju kąpielowym owszem. Wejdźcie na strony porno i zobaczcie w jaki sposób są tam przedstawiane kobiety i mężczyźni. Jeśli nie dostrzegacie tych nierówności płci w obecnym świecie to albo jesteście ślepi, albo głupi. Feminizm nie skończył się w momencie, gdy kobieta w końcu mogła bez pytania męża o pozwolenie założyć własne konto bankowe czy iść na wybory.
Inne komentarze opisują zawód, że biedna Plum nie znalazła na końcu faceta, który będzie ją kochał taką, jaka jest. No błagam! Czy jedynym happy endem jest zdobycie faceta? Fakt, że Plum w końcu znalazła sens w życiu, pewność siebie i swoje własne Ja, które nie jest "szczupłą Alicią", w ogóle nie przemawia do wyobraźni polskich czytelników? Nie, bo Plum nie znalazła na końcu FACETA, więc jej przemiana jest NIEKOMPLETNA.
A najlepsze są negatywne oceny, bo książka ma taką słodką okładkę, myślały że to będzie opowieść o smutnej grubasce a nie manifest feministyczny, nad którym trzeba wytężyć szare komórki, więc słaba książka.
Książka nie jest spektakularna, ale daje do myślenia. Mi więcej jednak dały do myślenia komentarze. Czuję złość, jak słabo dostrzegalne są problemy związane z nierównością płciową, seksualnością i łamaniem prawa. Smuci mnie, że kobiety same się tak podkładają, że dla nich happy end jest w momencie, gdy złapią faceta, nie są (zbyt) grube i nikt nie wymaga od nich wzmożonego myślenia.