Venom już nie jest zły i porzucił plany pożarcia mózgu Pająka. Teraz będzie ochraniał niewinnych i szukał sobie miejsca dla siebie w San Francisco.
Plusem tego komiksu jest na pewno to, że akcja dzieje się niemal dokładnie po czytanych przeze mnie TM-Semic'owych numerach z Carnagem, jest to więc bezpośrednia kontynuacja wydawanych wtedy komiksów. Jako plus zaliczyć można również rysunki Marka Bagleya, który znacząco poprawił swój warsztat w stosunku do wcześniejszychswoich prac. Szczerze mnie tym zaskoczył i zacząłem zmieniać moje zdanie na temat tego artysty. Druga połowa komiksu w wykonaniu Rona Lima ewidentnie cechuje się gorszym poziomem prac. I z plusów to byłoby tyle, bo mimo mojej ogromnej sympatii do Venoma, to komiksu tego polecić nie mogę. Posiada on niemal wszystkie najgorsze cechy komiksów z lat 90-tych, o których już sporo zostało napisane, a co tutaj widać wyjątkowo wyraźnie. Właściwie to jest chyba jedna z najsłabszych historii o Venomie jakie czytałem, mimo że specjalnie ambitne te przygody nigdy nie były. Ale dzieki temu, że Eddie znał tajną tożsamość Spider-Mana, dochodziło często do ciekawych sytuacji między tymi. Po tym zostało tylko echo.
Wypada mi się zgodzić z jedną z wcześniejszych tutaj opinii : jak nie przeczytacie tego komiksu to Venom nie zje Waszego psa.
Ba! Nie zje nawet Waszego kanarka!
Kontynuacja Rękawicy Nieskończoności to kawał dobrego kosmicznego komiksu, który trzyma poziom pierwowzoru, choć nie dorównuje mu, miejmy tutaj jasność. Tak czy siak dla fanów Thanosa, Warlocka i kosmosu Marvela must have. Muszę przyznać, że komiks wciąga, czyta się go po prostu dobrze, mimo upływu lat. Polecam!
P.S. seria ta pięknie rozwija wątek relacji Thanosa ze śmiercią (zwłaszcza w dodatkowych/pobocznych zeszytach) za co ode mnie mega plus. Tytan jest jedną z moich ulubionych postaci w Marvelu, a dzięki temu tomowi, jak i Rękawicy Nieskończoności poszerzyłem moją wiedzę o nim i po prostu dużo bardziej zrozumiałem tę postać.