Sięgnęłam po tą książkę głównie z zamiarem "przeczytania przed obejrzeniem ekranizacji", bo potem już mi się raczej nie zdarza sięgać po pierwowzory. Od samego początku wydaje się być całkiem "jasna" - dziennikarz, praca, dom, rodzina, utalentowana żona. Z każdą kolejną kartką i "wchodzeniem" w ludzkie historie, zaczyna zacierać się jasny, przezierny obraz. Właściwie - zapada półmrok. I tak już do końca książki. Sama konstrukcja historii jest dość ciekawa. Główny bohater jest osobą nieco rozerwaną między tym "jasnym", domowym światem, a "ciemniejszą" częścią, która jest też jego pracą. Zakończenie nie wydaje się też być specjalnie zaskakujące. Nie była to książka, która trzymała mnie w napięciu lub do której kiedyś wrócę, ale z chęcią pójdę na ekranizację.
Po przeczytaniu ocen książki jak i recenzji w sieci byłam bardzo sceptycznie nastawiona i obawiałam się że ciężko będzie mi prze nią przebrnąć. Czytałam iż jest to najsłabsza z książek Harrisona i pomimo iż nie miałam styczności z tym pisarzem to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Osobiście nie byłam w stanie przewidzieć jak całość się skończy ponieważ sam motyw morderstwa 'odchodami' było dla mnie zaskoczeniem. Wiadomo ze praktycznie wszystkie książki kończą się dobrze więc to akurat można było przewidzieć. Dla mnie plus za jakość pisania bo czyta się go bardzo dobrze, książka wciągania a że ogólnie lubię thillery więc po ostatnich dość lekkich przeczytanych prze zemnie pozycjach ta okazała się nadzwyczaj dobra :) Przez cała praktycznie książkę toczy się akcja oprócz kilku rozdziałów bardziej opisowych ale ich nie było zbyt dużo. Ucieczki, gonitwy i taplanie się w 'gównie' jak i chemikaliach. Osobiście polecam.