Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant60
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński29
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Adrienne Woods
7
6,8/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
3 przeczytało książki autora
10 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Frostbite Adrienne Woods
7,5
Oczko mniej niż poprzednie tomy za irytującą Elenę. Co prawda jej zachowanie jest (nawet logicznie) wytłumaczone fabularnie, ale nie zmienia to faktu, że jakoś nie mogłam tego przełknąć w tej części.
Pozostałe elementy są jednak bardzo solidne (i je nawet oceniłabym wyżej niż w tomach 1 i 2). W końcu dostajemy ten zwrot akcji, którego można się domyślić po średnio połowie pierwszego tomu lecz o dziwo przewidywalność mi tutaj nie przeszkadzała.
Postać Cary = super.
Moonbreeze Adrienne Woods
6,0
Po pierwsze i najważniejsze, to ja się zastanawiam jakim cudem tego potworka w ogóle dopuszczono do druku, bo to wygląda jak jakiś pierwszy draft, a nie gotowa książka - na co drugiej stronie są błędy gramatyczne, językowe, stylistyczne (i tak, jestem w stanie wybaczyć tu i tam literówkę, ale tutaj czasami wręcz jest trudno pojąć sens niektórych zdań, co jest już w moich oczach absolutnie niedopuszczalne w przypadku produktu wypuczonego na rynek),a całość ogółem wygląda, jakby nigdy w życiu nie widział jej żaden edytor.
Dorzucę też jeszcze, że sam język też jakby się pogorszył - przez 80% książki miałam wrażenie, iż czytam w kółko tą samą scenę. Myśli Eleny są jak zdarta płyta, która ciągle i ciągle powtarza to samo. Jak się tak nad tym zastanowić, to w sumie można lekką ręką wywalić większość tej powieści, zostawić ze 100 stron i nijak byśmy na tym nie stracili, bo akcja w tym tomie praktycznie cały czas stała w miejscu.
Moonbreeze to dramaty, dramaty i DRAMATY. Nie przesadzam - Elena z całkiem w porządku postaci tutaj przeobraziła się w kogoś totalnie nie do zniesienia. Cały dotychczasowy character development wyrzucono do śmieci, a to co zostało to odpowiednik rozkapryszonej 5-latki, która wiecznie krzyczy, płacze, obraża się na wszystkich i wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami.
Absolutnie też nie podobało mi się użycie sceny z "wrażliwą treścią". Wyszło tanio i całkowicie nie na miejscu, bo nie służyło to niczemu innemu niż spowodowaniu jeszcze większej relationship dramy.
Jedyne plusy jakie jestem w stanie znaleźć to fragmenty z perspektywy Blake'a - te się fajnie czytało, ale na nieszczęście nie ma ich za dużo oraz wytłumaczenie na czym polega ten sławetny dent - przeznaczona niektórym tajemnicza więź między jeźdźcem i smokiem. Autorka nieźle i logicznie z tego wybrnęła nie wpadając w sidła insta-love.
W każdym razie do takiej frustracji jak Moonbreeze nie doprowadziła mnie chyba jeszcze żadna książka w życiu i na myśl, że ostatni tom serii jest napisany w podobnym stylu już boli mnie głowa (bo jak zaszłam tak daleko, to ją skończę). Nie wiem jak ja przez to przebrnę :(((