Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zofia Rydet
2
7,7/10
Pisze książki: albumy
Urodzona: 05.05.1911Zmarła: 24.08.1997
Jedna z najwybitniejszych polskich fotografików
7,7/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
21 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Zapis socjologiczny 1978-1990 Zofia Rydet
9,4
Album ze zdjęciami wybitnej fotograficzki przedstawiający polską wieś w latach 70. i 80. Mamy tu głównie portrety ludzi na tle swoich wnętrz, zdjęcia w większości upozowane, ale niosące masę treści. Pokazuje Rydet biedę tamtych lat, ówczesną obyczajowość i estetykę. Ale nade wszystko to zapis dokumentalny, czasów które odeszły, przywołujący wspomnienia i refleksje. Wspaniały album.
W tym zbiorze fotografii wybitna artystka, Zofia Rydet, dokumentuje polską wieś w latach 70. i 80., głównie Podhale i Górny Śląsk, ale są też inne regiony. Zdjęcia w większości wyglądają na upozowane, ludzie siedzą nieruchomo i uroczyście w swoich wnętrzach: kuchniach, albo wystawnych pokojach, w których z reguły nie mieszkają. Ale są to fotografie fascynujące.
Po pierwsze ludzie, poryte zmarszczkami twarze, zniszczone ręce, to ludzie ciężkiej, czasami katorżniczej pracy, ale wiele tam prostego, surowego piękna bijącego z tych zmęczonych postaci. Sporo tam zdjęć z Podhala i uderza wielka bieda górali, to są potwornie spracowani ludzie nie żyjący w żadnych luksusach, a mamy przecież koniec lat 70., dekady Gierka, kiedy sytuacja ekonomiczna wielu rodzin mocno się poprawiła. Tam tego nie widać. No, czasami we wnętrzach pojawia się telewizor, który tam pasuje jak wół do karety, bo cała reszta mocno przaśna jest.
Poza tym uderza estetyka tych wnętrz. Wszechobecne kredensy w kuchni, kto dziś ma kredensy? Makatki z okolicznościowymi napisami i święte obrazki na ścianach, jelenie na rykowisku wiszące nad łóżkiem. Kuchnie węglowe. Łóżka obok kuchni, brud i prowizorka.
W ogóle to na te zdjęcia trzeba patrzeć długo, cierpliwie, dostrzegać szczegóły, wgryzać się w życie, w świat tych ludzi zamknięty w obiektywie aparatu. Jak pisze Wojciech Nowicki w znakomitym eseju otwierającym album: „W zdjęcia Rydet trzeba się zapaść, czytając je na najprostszym, dokumentalnym poziomie, jakby były spisem natury inwentarzem wszechświata.” Wiele z tych zdjęć to są wielkie historie, całe opowiadania, chętnie bym jakieś wkleił do opinii, ale się nie da...
Oglądanie albumu Rydet przywołało mi wiele wspomnień. Wróciłem myślą do domu rodzinnego, chcę sobie przypomnieć układ mebli w pokojach, obrazy na ścianach, ale już nie pamiętam, fotografowało się wtedy ludzi, ale meble? Ale wnętrza? Po co? Trochę żal.
Przypominają mi się wyprawy do rodziny na wieś, te zapachy starych mebli, jakiejś stęchlizny, i czegoś jeszcze... Wracają z zakamarków pamięci, ale brak mi słów żeby je opisać. Przypomina mi się cytat ze 'Wschodu' Stasiuka, który jakoś pasuje do albumu Rydet: „Domy miały jedno albo dwa piętra, ale były to raczej wiejskie chałupy ustawione jedna na drugiej. Nie przypominały kamienic. Były z drewna. Pomalowane na brązowo. Jak podłoga w domu dziadków, jak podłoga w domu wujostwa. Drewno, farba olejna i lekki skrzyp. Zawsze wchodziło się do czegoś starego i przesiąkniętego zapachem.”
To bardzo ważny i piękny album, mający wielką wartość dokumentalną i estetyczną. Pokazuje świat, który już bezpowrotnie odchodzi w przeszłość. Na pewno będę do tych zdjęć wracał.