Styl autora niesamowity - on po prostu stuka nas w ramię i opowiada bez zbędnych detali ciekawostkę o lokalnym zdarzeniu. Opowiada ciekawie i śmiesznie, szybko i klarownie. W książce jest wszystko co włoskie - charakterne kobietki, głośna afera na ulicy, kolacja na czas, karabinierzy ... faszyzmu tez troszkę jest :) wszystko tak zgrabnie i bezpretensjonalnie przedstawione. Tylko prawdziwy Włoch mógł napisać taką prozę, i nazwać Murzyna Murzynem :)
Lektura dla czytelników lubiących pewien typ absurdalnego humoru. Trochę (tylko) w stylu Haszka, a trochę Felliniego. Akcja toczy się w latach trzydziestych dwudziestego wieku - oczekiwałoby się więcej zjadliwości w stosunku do sytuacji politycznej, ale może samo umieszczenie wydarzeń w czasach faszyzmu, wybór właśnie tamtych lat dla pokazania absurdalności świata i ludzkich losów miało wystarczyć?