Najnowsze artykuły
- Artykuły„Niektórzy chcą postępować właściwie, a inni nie” – rozmowa z autorką powieści „Prawda czy wyzwanie”BarbaraDorosz1
- ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Śnieżka musi umrzeć“ Nele NeuhausLubimyCzytać10
- ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Rzeczy niezbędne” z Katarzyną Warnke i Dagmarą DomińczykLubimyCzytać5
- ArtykułyZgarnij egzemplarz „Masek” Melki Kowal (S0ymel) – akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Larry Molinar
1
6,3/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
150 przeczytało książki autora
23 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Uncanny Avengers: Czerwony cień
Cykl: Uncanny Avengers (tom 1)
6,3 z 141 ocen
201 czytelników 16 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Uncanny Avengers: Czerwony cień John Cassaday
6,3
Ta i więcej recenzji komiksów na GeekLife.pl
Zapraszam :)
Akcja startuje po wojnie Avengers z X-Men. Kapitan Ameryka/Steve Rogers chce zakończyć waśnie i tworzy tzw. Drużynę Jedności Avengers. Do teamu zaprasza kilku mutantów, a dowodzenie powierza Havokowi, bratu Scotta Summersa, Cyclopsa i zabójcy Profesora Xaviera. Oprócz Havoka w drużynie znajduje się Thor, Wolverine, Janet Van Dyne, Wonder Man oraz dwie narwane dziewczyny – Scarlet Witch/Wanda Maximoff i Rogue. Tak zróżnicowana i skonfliktowana grupa musi udowodnić sobie i, przede wszystkim, światu, że potrafi się dogadać i współpracować w obronie ludzkości. X-Meni po poprzednich wydarzeniach są znienawidzeni przez lwią część społeczeństwa, więc każde ich działanie jest dokładnie obserwowane szeroko komentowane.
Polityka jest ważna, ale Avengers muszą skupić się na tym, do czego są powołani. W historii pojawia się bowiem Red Skull z nowym, pokręconym planem. Trupi, czerwony łeb wchodzi w posiadanie mózgu Profesora Xaviera i dzięki niemu może kontrolować umysły ludzi i swoich wrogów. Ten durny pomysł scenarzysty – Ricka Remendera ma swoją dobrą stronę. Red Skull przy użyciu mózgu potrafi nakłonić zwykłych ludzi do atakowania i zabijania mutantów, a nawet tworzy swój oddział bojowników o nazwie S-Men. Mamy, więc z jednej strony pojedynek z ikonicznym wrogiem, a z drugiej konieczność powstrzymania zwykłych ludzi od zabijania niewinnych osób z genem X.
Red Skull potrafi też nastawić przeciw sobie poszczególnych członków grupy Avengers, przez co mamy kilka naprawdę emocjonujących i widowiskowych pojedynków. Ponadto dostaliśmy mnóstwo smaczków, w postaci dawnych konfliktów różnych postaci. Prym wiedzie zapalczywa rywalizacja nienawidzących siebie nawzajem Rogue i Scarlett Witch, które dobrze pamiętają wydarzenia z Rodu M.
Całkiem obiecujący początek, tak w skrócie mogę podsumować pierwszy tom Uncanny Avengers. Czerwony Cień fajnie zarysowuje nową drużynę Mścicieli i nawet jeśli w kretyński sposób zawiązuje akcje (kradzież mózgu Xaviera, serio?) to dalej jest tylko lepiej. A kończy się fantastycznym cliffhangerem. Nie jest źle.
Uncanny Avengers: Czerwony cień John Cassaday
6,3
Uniwersum Marvela to jeden wielki Wszechświat, który na pierwszy rzut oka nie różni się niczym innym od Przestrzeni, która nas otacza. Oczywiście ma swoje pomniejsze światy, lecz generalnie Nowy Jork jest tam Nowym Jorkiem, a Paryż Paryżem. Wszechświat ten tętni własnym niespotykanym rytmem. Jest domem dla zwykłych ludzi, terenem politycznej zawieruchy i wszystkim tym co doświadcza każdy kto teraz czyta tą recenzję, lecz z pewnym wyjątkiem. W Uniwersum tym istnieją superbohaterowie broniący bezpieczeństwa, będący murem dla wszelkiego życia i stojący na straży godności obywateli Ziemi oraz ich zagorzali przeciwnicy – łotrzy, najgorszego sortu swołocz i zgnilizna karmiąca się mrokiem i cierpieniem innych. Tak samo jak z obrazem DC Comics, Marvel również jest ojcem komiksowych wydarzeń, miejscem narodzin najważniejszych herosów – kultowych postaci, które zna każdy młodszy lub dużo starszy geek. No bo, któż z nas nie chciałby mieć supermocy? Być niewidzialnym, tak niewiarygodnie szybkim by kilkukrotnie przewyższać prędkość dźwięku, czy mieć laserowy wzrok niszczący swoimi skondensowanymi wysokoenergetycznymi wiązkami wszystko dookoła?
Próbując czegoś nowego w swoim komiksowym doświadczeniu natrafiłem na intrygujące już po samym streszczeniu, wyglądzie okładki i tytule, wydanie z serii ,,Marvel Now!”: ,,Uncanny Avengers – Czerwony Cień”. Moje przewidywania oraz wewnętrzny instynkt jednak nie zawiodły mnie w tej kwestii. Co warto zwrócić uwagę, zeszyt ten ze swoim ogólnym obrazie o mutantach, dał mi do zrozumienia, że nie zawsze gdy poprzez własne „moce” jest możliwość stania się bohaterem i rozpoczęcia vendetty przeciwko ohydnym, plugawym występkom, to taka sytuacja ot tak od razu nie następuje. W pierwszym tomie powyższego komiksu posiadacze genu „X” nawet gdy chcą pomagać światu, likwidować społeczną wesz i najgorszych przestępców, to robić tego nie mogą. Są wytykani palcem, wyśmiewani i nękani za swoją inność. Żyją w cieniu, a każde drobne wychylenie się i próba bezinteresownej pomocy, co ironiczne, przyjmowane jest z odrazą i szyderstwem. Nie będzie to przesadą, gdy stwierdzi się, że zmienia to o 180 jak nie o 360 stopni postrzeganie obdarzonych niesamowitymi zdolnościami postaci jako obrońców dobra współczesnego świata. Świat X-menów to świat, w którym słowo „superbohater” pada rzadko. Członkowie „Instytutu Xaviera” starają się wtapiać w tło i robić wszystko by utrzymać równowagę między nimi: Homo Superior a resztą społeczeństwa : Homo Sapiens. Bohaterstwo w pełnym znaczeniu tego słowa, niestety schodzi na dalszy plan. Wojna między „obdarzonymi” a ludźmi wisi na włosku. Ogólna sytuacja w całej komiksowej historii ,,mutantów” była taka jakby ciągle , jak w zapętleniu, trwał jeden przeddzień wybuchu konfliktu Davida z Goliatem, lecz kto będzie Davidem a kto Goliatem?
Nowa, ale i stara: Szkoła im. Jean Grey czy śmierć prof. Charlesa Xaviera. Kto by pomyślał, że sytuacja w świecie X-menów zajdzie aż tak daleko. ,,Uncanny Avengers – Czerwony Cień. Tom 1” rozpoczyna się daleko po wydarzeniach, w których Scott Summers aka Cyclops opętany niesamowitą mocą Phoenixa, doprowadza do wielu poważnych zniszczeń. Mówiąc krótko, niesie to konsekwencje dla całego Uniwersum Marvela, a konsekwencje te doskonale podkreśla rozpoczęcie się niniejszego wydania, nie mówiąc o ukazaniu pierwszej, brutalnej i krwawej strony, przypominającej nazistowskie poczynania, a zarazem nie mające ram okrucieństwa eksperymenty doskonalenia rasy ludzkiej. Taki szkic jest odważnym posunięciem scenarzysty: Ricka Remendera i rysowników: O.Coipela i J.Cassaday’a, by w taki sposób zaprezentować powrót Red Skulla – zbrodniarza zrodzonego z nienawiści, którego jedynym celem było objęcie absolutnej kontroli nad światem i odrodzenie III Rzeszy, a teraz również usunięcie okropnego nowotworu złośliwego na tkance społeczeństwa jakim są mutanci. Zastanawiam się czy nie jest to zbyt drastyczny początek ,,Czerwonego Cienia”, ale skoro misją ,,Czaszki”, którego pozbawiona skóry, mięśni, symbolizująca nienawiść złożoną z krwi swoich ofiar szkarłatna twarz, jest zdeptanie posiadaczy genu ,,X”, jak robi się to z najgorszym robactwem, to z drugiej strony do takiego otwarcia nie można się zbytnio przyczepić. Takie postrzeganie świata, antysemityzm, wyznawanie propagandy czystości rasowej, egoizm i lekki narcyzm to nieustanne znaki rozpoznawcze Red Skulla. W mrocznym, psychodelicznym tonie zaczynamy kolejne strony pierwszego tomu ,,Uncanny Avengers”. Pogrzeb prof. Xaviera nie przebiega w zbyt miłej atmosferze. Wolverine nie może pogodzić się ze śmiercią swojego mentora, gdyż jest to koniec pewnej ery: walki o niezależność mutantów o jak najlepsze ich postrzeganie na tle ogółu społeczeństwa. Charles walczył o ideały, o nieprzerwalną pokojową więź między ,,obdarowanymi” a normalnymi – choć to sarkastycznie brzmi – ludźmi, lecz cóż, teraz to wszystko może znów na dobre przeminąć. Red Skull powrócił, a mimo iż nie jest to w tym numerze wyjaśnione, to osobiście albo przynajmniej w jakimś stopniu, przyczynił się do śmierci telepaty Charlesa. Potem, co wychodzi na jaw,gdzieś w połowie zeszytu, Johann Schmidt dokonuje makabrycznej sekcji zwłok prof. Xaviera. Przeprowadza trepanację czaszki i za pomocą zaawansowanej technologii pozyskuje gen ,,X” z mózgu „Chucka” dając sobie moc najpotężniejszego telepaty w dziejach. Pozostało tylko wzbudzić falę energii psychicznej i hipnozą omamić Avalanche’a - człowieka potrafiącego używać potęgi Ziemi: operującego mocą sejsmokinezy, który momentalnie przeprowadza atak na Nowy Jork. I tak zostaję świadkiem czegoś co chciałbym zobaczyć w nowej kinowej fazie Marvel Studios, zaraz po ,,Avengers 4”. Doświadczam sytuacji, w której „Mściciele” muszą scalić się z X-menami dowodzonymi przez buntowniczego Havoka – Alexa Summers’a, brata Cyclopsa – rażącego wroga pierścieniami kosmicznej energii. Powstają „Niesamowici Avengers”, którzy zaczynają ścigać „S-menów” – teoretycznie znienawidzonych przez Red Skulla mutantów, których tworzy ów zregenerowany, sklonowany i przywrócony do życia przez Arnima Zolę nazista, ale mających odmienną misję niż założenia prof. Xaviera.
W ukazaniu tyranii i zwierzęcej okrutności zachowania Red Skulla i kreacji tych jego słynnych monologów, jak za dawnych czasów u Fidela Castro, można doszukać się ironizacji i skarykaturyzowania amerykańskiego, być może nawet ogólnoświatowego, uzależnionego od dobrobytu i zdobyczy naukowych społeczeństwa. ,,Czaszka” kpi z takich zacofanych wg. niego jednostek mówiąc: ,,Brutalne potwory nafaszerowane antybiotykami, by zrównoważyć dietę pełną landrynkowo słodkich napojów i hałd rakotwórczego wołowego mięsa!”
Kwintesencją brutalności, poprzez którą ciężko było mi patrzeć na komiks, było prawie śmiertelne pobicie bezradnego Wolverine’a, pozbawionego mocy regeneracji przez Goat-Faced – postać odbierającą nadludzkie zdolności każdemu kto na nią spojrzy. Scarlet Witch zdołała odeprzeć atak omamionego hipnozą „Omega Skulla” Thora, który wraz z Kapitanem Ameryką zdoła w końcu oswobodzić się z kajdan psychicznej niewoli ,,Czaszki”.
Po tym jak Red Skull ucieka spod gradu ciosów swoich wrogów, nastaje lekka przerwa w życiu X-menów i Avengers. Trzy miesiące później „Mściciele” przygotowują się do przyjęcia Wasp i Wonder Mana do swojego grona, nie wiedząc, że przyjdzie im się zmierzyć z dużo większym złem. Johann Schmidt odrodzi się, i na to wygląda, że zrobi to pod postacią Onslaughta – czyli potężnej Istoty dzierżącej mroczną moc Magneto i telepatię Charlesa Xaviera. Co będzie z Immortusem, który jest czasową wariacją Kanga? Jaki wkład będzie Miał „Kang Zdobywca”, a raczej jaka wersja Nathaniela Richardsa spowoduje narodziny ,,bliźniąt apokalipsy”?