Najnowsze artykuły
- ArtykułyLicho nadal nie śpi, czyli książki z motywami słowiańskimiSonia Miniewicz40
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj egzemplarz książki „Dziewczyna o mocnym głosie“LubimyCzytać1
- ArtykułyCzytamy w weekend. 6 września 2024LubimyCzytać307
- Artykuły„U schyłku czasów“ . Weź udział w konkursie, aby wygrać książki!LubimyCzytać8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aneta Pazdan
Źródło: http://metro2033.pl
11
7,2/10
Urodzona: 1991 (data przybliżona)
Urodzona w 1991 roku w Krakowie. Studiuje na specjalności Rośliny lecznicze i prozdrowotne. Interesuje się piłką nożną, szczególnie w wydaniu angielskim, marzy o zwiedzeniu Europy, zwłaszcza krajów nordyckich. Zamieszczone opowiadanie to jej publikacyjny debiut.
7,2/10średnia ocena książek autora
763 przeczytało książki autora
770 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Obłąkane historie Dagmara Adwentowska
6,7
„Wtedy też dotarło do Tomasza, że spod pękniętej maski tlenowej wpatruje się w niego nie człowiek, jak początkowo przypuszczał, ale szkielet, pozbawiony oczu, skóry i mięśni. Żywy kościotrup, który, wiedziony pragnieniem mordu, rozłupał czaszkę Wojtasowi, a teraz przymierzał się do kolejnej ofiary.”- Adrian Iwaniak „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”
„Zarażeni wykrawali kawałki własnych ciał, by się pożywić. Okaleczali, wycinając dziury, przez które sięgali po wnętrzności, a potem wpychali je sobie do ust. Pili własną krew wprost z otwartych żył.” - Marek Kolenda, „Za ciemną doliną”
„Najczęściej ludzie – zaczął wyjaśniać – chcą przywołać kogoś bliskiego wtedy, kiedy nie pożegnali się. Kiedy śmierć była nieoczekiwana i naznaczona silnymi emocjami. To wtedy też najczęściej zmarli wracają, a ja, żeby ich odesłać, muszę rozumieć ich emocje oraz relacje z tymi, których odwiedzają, bo egzorcyzmy to praca na emocjach.” - Jakub Chilimończyk „Charyzmatyk. Druga strona szafy”
W dobie mniejszego zainteresowania polską literaturą grozy, wycofywania się bokiem większych wydawnictw i zmniejszenia się listy fanowskich projektów, dobrze mieć świadomość, że gdzieś w fandomie nadal niestrudzenie płynie wydawnictwo Gmork. Bez papierowych wydań, w systemie non-profit i z rocznymi przerwami, ale nadal z uśmiechem na ustach dostarczają nam kolejnych nadnaturalnych historii.
Po zeszłorocznych dość mocno omawianych w środowisku „Powrotach”, przyszedł czas na kolejne opowieści dziwnej treści, o wdzięcznej nazwie „Obłąkane historie”. Trzeba przyznać że wyszło z tego niezłe tomiszcze, ponieważ na prawie pięciuset stronach, mamy aż dwadzieścia pięć opowiadań.
Omawiana tu antologia, to hołduje stwierdzeniu „w literaturze grozy każdy znajdzie coś dla siebie.” Redaktorzy projektu postawili na pełny wachlarz tematyczny, a szanowne grono autorskie zadbało o to byśmy mieli czego się bać w nadchodzące zimne wieczory. Znajdziemy tu klasyczne ghost stories, pełne pytań weirdy, a nawet grozę rozgrywającą się miedzy gwiazdami. Tym, co cieszy najbardziej jest fakt, że sporo z piszących osób, postawiło na szaleństwo jednostki i element zaskoczenia.
Antologia bywa momentami nierówna, jednak zapał autorów skutecznie zasłania wszelkie niedociągnięcia kilku historii. Tak jak i w poprzednich projektach, można śmiało napisać, że większość pisarzy miało pomysły na siebie i w kilku opowiadaniach można się naprawdę przyjemnie zaskoczyć wysoką jakością.
O opowiadaniach, które mi nie podeszły, standardowo nie mam zamiaru się wypowiadać. Każdy ma swoje preferencje i nie widzę sensu bym mówił komuś, co i jak ma się podobać. Zamiast tego omówię pokrótce swoje faworyty, do których z pewnością kiedyś wrócę.
Pierwszą osobą, o której chciałbym wspomnieć, jest znana mi dobrze Dagmara Adwentowska. Pisarka wiele razy udowadniała mi swój talent, toteż wiedziałem, że jej „Poręba” będzie czymś interesującym. Dagmara ciekawie połączyła klasyczną wizytę na wsi u dziadków, z tajemnicą opuszczonego domu serwując mi interesującą historię.
Kolejnym był niejaki Jakub Chilimończyk „Charyzmatyk: Druga strona szafy” okazał się interesującym spojrzeniem na egzorcyzmy i historią, która potrafiła trzymać w napięciu. Autor udowadnia, że temat egzorcyzmów ma w sobie nadal sporo potencjału, oczywiście pod warunkiem dobrego rozegrania fabuły.
Dalej trafiłem na opowiadanie autorstwa Dominiki, znanej szerzej jako „Nika Gris”. Podoba mi się to, że z pozoru zwyczajna historia nawiązanej znajomości zmienia się z akapitu na akapit, a groza subtelnie uderza do głowy czytelnika. Na uznanie zasługuje również zakończenie, które jest niezłym twistem.
Głównym moim faworytem z tego zbioru jest opowiadanie Adriana Iwaniaka. „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz" to zaskakująco dobre ghost stories ze strażakami w tle. Wydaje mi się, że ten pomysł nie jest eksponowany zbyt często w opowiadaniach grozy toteż dodatkowe plusy za świeżość. Dodatkowo styl autora sprawiał, że podczas czytania, prawie czułem mdławy zapach palonego ciała i wszechobecny dym.
Ciekawym zaskoczeniem było opowiadanie pt. „Za ciemną doliną” autorstwa Marka Kolendy. Pozostawione w sferze wielu pytań i niejasnych odpowiedzi, okazało się intrygujące i wciągające. Szczególne uznanie należy się za rozpalanie wyobraźni czytelnika.
Michał P. Lipka, to kolejny z autorów, który zasługuje na spore uznanie. „Jak wiśniowe żelki” bierze czytelnika z zaskoczenia, i pokazuje jak wprawny autor może łatwo mydlić nam oczy do samego końca. Zakończenie zostawiło mnie z sporym zaskoczeniem i dziwną miną na twarzy.
Panowie Adam Loraj i Wiktor Matyszkiewicz, postawili na mocno kosmiczne historie. Nie jestem wielkim fanem grozy w ciemnej pustce, jednak w pełni doceniłem te dwie opowieści. Klimatyczne, a do tego rozgrywające się na zamkniętych statkach.
Karol Matlachowski to autor, z którym się już gdzieś kiedyś spotkałem, a który nadal mnie zaskakuje. W swojej „Tęsknocie” wspaniale bawi się pewnym popularnym motywem fantastycznym i sprawia, że mam ochotę na więcej jego opowieści.
Ostatnia, o której chciałbym dziś wspomnieć jest Wioletta Mielnik. „Doren Mattan” to dość krótka historia, która kupiła mnie z zaskoczenia. Nie ma tam dużo grozy, jednak w swój unikatowy sposób chwyta za serducho.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim piszącym opowiadania i powieści grozy. To wy sprawiacie, że świat jest ciut lepszym miejscem. Nawet jeśli twoje opowiadanie nie wpasowało się w moje gusta, to nie oznacza, że ktoś inny go nie doceni w przyszłości.
Sny umarłych 2022. Polski rocznik weird fiction Paweł Lach
7,2
„Dobry zbiór”
Pierwszy zbiór opowiadań Wird Fiction wydany w Wydawnictwie IX. Poprzednie jakoś mi umknęły… Czasami z niektórymi wydawcami mi nie po drodze.
Poziom wydawnictwa jest wyrównany, ciężko znaleźć mocno odstające od reszty opowiadanie. Kilka z nich ma podobne motywy (ludzie, drzewa i takie tam mezalianse),dlatego można się lekko prześlizgnąć, gdyż droga prowadząca do zakończenia jest znajoma. Jest to drobna wada zbioru, ale nie na tyle duża, by go dyskredytować.
Czyta się dość dobrze, ja wydzielałem sobie po dwa, trzy opowiadania dziennie. Tak jest moim zdaniem łatwiej i można się skupić na szczegółach.
Całość poparta jest wstępem lub dwoma wstępami (?). To co wymodził K. Grudnik ciężko zakwalifikować jako opowiadanie… Jako wstęp również.
Wydanie w twardej oprawie z intrygującym tytułem i grafiką na okładce. Ładnie ułożone karty z ilustracją nad tytułem kolejnego opowiadania. Drobiazg a cieszy oko. Do książki dedykowana zakładka.
Jednego opowiadania nie przeczytałem – „Ketamina”. I nie chodzi tu o treść, ale o styl publikacji. W czytaniu chodzi o przyjemność. Opowiadania Wird Fiction nie należą do najłatwiejszych (co nie jest zarzutem) w odbiorze i sięgając po nie muszę się skupić. Jest to dodatkowa trudność… A co jeśli wydawca (może autor) „zaszyfruje” treść opowiadania w nietypowym układzie tekstu? Na przykład wymyśli sobie dwie kolumny, potem do góry nogami… Staje się to męczące dla mnie ponad miarę i sobie takie dziwy odpuszczam. Nie wierzę, że treści zawartych w opowiadaniu „Ketamina” nie da się przekazać w normalnym układzie tekstu. Jeśli nie, to autor nie powinien zakwalifikować się do tego zbioru, a jego miejsce zająć ktoś, kto to potrafi. Czytanie ma być przyjemnością a nie dociekaniem, który akapit jest kolejnym !
Aż się zbulwersowałem ;-).
Podsumowując bardzo dobry zbiór opowiadań, na wysokim poziomie. Warto sięgnąć po niego i zaznajomić się z forpocztą gatunku. Szczególnie, że jest ładnie wydany.