Jeśli książka sprawia, że mama ma pół h (co najmniej) wolne od dziecka, to jest to książka wartościowa.
(nie piszę, że wolne od pytań, bo i tak trzeba być w pobliżu i czytać polecenia, pomagać, cieszyć się z sukcesów i oglądać że "patrz, mama! a tutaj jest ten symbol co go szukaliśmy kilka stron wcześniej! O, a tu jest czerwony ninja!" i tak dalej. Ale kawę wypić można i dziecko siedzi w jednym miejscu. Ważne i wartościowe :)
A poza tym jest piękna, szczegółów jest całe mnóstwo. I poza labiryntami są wyszukiwanki. Kolory są przyjemne dla oka, nie jaskrawe i nie mdłe. Przyjemnie się patrzy i oczy się nie męczą.
Mój 5 latek bardzo lubi. Musimy się zaopatrzyć w poprzednie tytuły
Uwielbiamy książki obrazkowe, a im więcej szczegółów, tym lepiej. Tutaj jednak ich ilość poraża i wciąga na grube godziny. Niby labirynt, ale jaki! Syn spędził w jednym miejscu, z wywalonym z zachwytu jęzorem, bite piętnaście minut. W przeliczeniu na dorosłego człowieka to jakieś 15, 16 godzin. Ja sama ogarniam tę książkę od tygodnia i wciąż znajduję nowe rzeczy. To trzeba znać.