Najnowsze artykuły
Artykuły
Nowości i zapowiedzi tygodnia. Co będziemy czytać?LubimyCzytać1Artykuły
George R.R. Martin, John Grisham, George Saunders i inni autorzy pozywają sztuczną inteligencjęAnna Sierant6Artykuły
Książki na jesień: tytuły, po które warto sięgnąćAnna Sierant32Artykuły
Czytamy w weekendLubimyCzytać370
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Łukasz Krakowiak

1
7,0/10
Pisze książki: literatura piękna
ur. 1975, z wykształcenia anglista, z zamiłowania już nie tak bardzo. Przez
12 lat, jako copywriter i dyrektor kreatywny, walczył z wiatrakami w kilku warszawskich agencjach reklamowych. W wyniku doznanych w tej walce obrażeń postanowił zostać pisarzem. Głęboko wierzy, że obcy są wśród nas. I że dekują się w działach marketingu.
12 lat, jako copywriter i dyrektor kreatywny, walczył z wiatrakami w kilku warszawskich agencjach reklamowych. W wyniku doznanych w tej walce obrażeń postanowił zostać pisarzem. Głęboko wierzy, że obcy są wśród nas. I że dekują się w działach marketingu.
7,0/10średnia ocena książek autora
77 przeczytało książki autora
72 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autora
Sprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Copyfighter Łukasz Krakowiak 
7,0

Całkiem zgrabna historyjka na jedno dłuższe popołudnie. Dość przyjemne czytadło, bez fajerwerków, ale i bez dłużyzn. I tyle w temacie... Prawie.
"Copyfighter" to szybki rzut okiem na środowisko "kreatywnych" - przynajmniej takie, jakim było kilkanaście lat temu, przed wysypem mediów społecznościowych. Spojrzenie na ludzi uwikłanych w reklamę. Książka, której nie czyta się dla historii (dość prostej, żeby nie powiedzieć banalnej),ale dla opisu tego specyficznego światka.
Sposób snucia opowieści przypomina nieco "Pokolenie Ikea" Piotra C.; to taki sam koktajl postaci i sytuacji, które być może zaistniały naprawdę, ale niekoniecznie. Zasadnicze różnice: niemal brak wykraczania poza sferę pracy, nie tak dosadny język i mniej humorystyczne ujęcie tematu.
Cały temat został potraktowany w moim odczuciu nieco płytko. Być może chodziło o to, aby nie znużyć czytelnika nadmiarem branżowych szczegółów, ale przecież o tym ta książka miała od początku być - o hermetycznym środowisku sprzedawców marzeń.
Niewiele dowiadujemy się na przykład o zdobywaniu przez agencję klientów. Ci najczęściej sami masowo przychodzą, a jak już przyjdą, to marudzą, ale przeważnie zostają. Konkurencja gdzieś tam się przewija w tle, ale nie bruździ i w zasadzie mogłoby jej nie być. Zlecenia sypią się lawinowo, gotówka płynie szerokim strumieniem, a wszystkie terminy są bez problemu dotrzymywane. Sielanka.
Niestety, zakończenie mnie rozczarowało i rzuciło cień na całość. Streszczenie z tylnej okładki wygląda jak pomysł na kawałek intrygującej fabuły, mieszającej powieść "branżową" z kawałkiem kryminału. Tymczasem popełniono grzech typowy dla twórców kinowych trailerów: napisano za dużo. Na okładce znalazło się bowiem streszczenie całej książki. Calutkiej. Łącznie z niedopowiedzianym zakończeniem. Co więcej, opowieść kończy się w miejscu, gdzie należałoby tak naprawdę przejść od prezentacji postaci do właściwej akcji. Zamiast tego dostajemy "deus ex machina" w postaci zakapiorów i wielkie THE END. Żadnego morału, żadnego spóźnionego zwrotu akcji. Zakładam, ze był to celowy zabieg, pokazujący, jak działa przemysł kreowania popytu - iluzja, że dostaniemy "coś więcej". Nic więcej tam niestety nie ma, dostajemy dokładnie to, co obiecano na okładce. Tylko po co w takim razie czytać całą książkę?
Podsumowując: nieźle, ale ze sporym niedosytem, a zakończenie pochodzi z zupełnie innej bajki.
Copyfighter Łukasz Krakowiak 
7,0

Zrozumiałem, że trzydziestoletni Krakowiak, po 12 latach doświadczeń w reklamach, postanowił w 2005 roku zostać pisarzem, Mamy obecnie 2016 rok, i cisza, to chyba plany zmienił. A szkoda, bo w tej książce objawił wyjątkowy talent. Żeby go nie rozpieszczać wymienię tylko jeden walor: język, dokładnie opanowanie języka skrótowego, na co, można snuć domniemania, miał wpływ charakter wykonywanej pracy.
Znalazłem wywiad z nim z 6 sierpnia 2015 (adres: hiro.pl › art ),niestety, nic mnie nie wyjaśnił. Nic na siłę, jest wolny, może kiedyś mu się zachce wrócić do pisarstwa. Natomiast w głęboką konfuzję wpędził mnie Jarosław Czechowicz (ur. 1978),którego recenzje z chęcią czytuję i cytuję, np nie dalej jak wczoraj przy Szostaka „Wróżeniu z wnętrzności”. Otóż recenzent autora zgnoił. Na:
http://krytycznymokiem.blogspot.ca/2015/06/copyfighter-ukasz-krakowiak.html
….zaczyna od słów:
„Książka Łukasza Krakowiaka ma dużą wartość poznawczą. Literacką niekoniecznie...."
a kończy wbijając gwóźdź do trumny:
"......Groteskowe, ironiczne, mocno karykaturalne ujęcie ludzkiego działania na granicy szaleństwa. Niby nowatorskie i ciekawe, a jednak literatury w tym niewiele. Przesłań i krzykliwej treści rzeczywiście sporo."
Byłbym niepocieszony gdybym nie znalazł u Czechowicza pochwał tego, co mnie się bardzo podobało. Szczęśliwie Czechowicz uratował nasz związek recenzent - czytelnik wykrztuszając w końcu słowa uznania dla autora:
"...Czyta się "Copyfightera" dość lekko, albowiem humor przeplata się z ironią w naprawdę dobrym stylu. Język ma być drapieżny, konsekwentnie prowokacyjny, zdarzają się zdania poddane presji i rygorowi pisarskiego szaleństwa..."
I o to chodziło. Jedno zdanie, a tyle treści bo wycisnąwszy z Czechowicza to, czego szukałem, sam już nie muszę pisać pochwał, jeno dać "siódemkę" i zaprosić Państwa do lektury ciekawej i wielce zabawnej.