Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Izrael Rabon
Znany jako: Jisroel Rabon
3
6,7/10
Urodzony: 1900 (data przybliżona)Zmarły: 1941 (data przybliżona)
Jisroel (Izrael) Rabon (1900, Gowarczów k. Radomska - 1941, Ponary) uznawany był przez krytyków literackich za jednego z najlepszych pisarzy żydowskich, utalentowany poetycki głos i oryginalnego powieściopisarza. Należał do grona czołowych łódzkich twórców w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Debiutował w wieku 15 lat. Pisał opowiadania, wiersze, eseje, powieści (Ulica, Bałuty). Utrzymywał się z pisania pod pseudonimem licznych powieści sensacyjnych w odcinkach; tłumaczył na jidysz poezję polską, hebrajską, rosyjską, niemiecką, francuską. W 1940 uciekł z Łodzi do Wilna. Zginął w Ponarach.
6,7/10średnia ocena książek autora
52 przeczytało książki autora
66 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Budzi się Łódź… Obrazy miasta w literaturze do 1939 roku. Antologia
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2020
Najnowsze opinie o książkach autora
Bałuty. Powieść o przedmieściu Izrael Rabon
6,7
"Bałuty" Jisroela Rabona, to kolejna książka, która uświadomiła mi, że nie tłumacząc literatury jidysz tracimy sporą część historii Polski.
Opowiadania są bardzo realistyczne, momentami więc naturalistyczne. Zastanawiałem się nawet czy Marek Nowakowski jakoś z Rabona nie czerpał, ale nie słyszałem, żeby czytywał w jidysz.
Jest to w sumie kilka opowiadań bo akcja nie rozwija się w pełną powieść, co już w latach 30-tych jej zarzucano. Teoretycznie miał to być dopiero pierwszy tom ale żadne inne nie powstały. Ale te luźniejsze opowiadania też są dobre.
Tu mnie - jak zwykle - naszła refleksja: mieszkałem w Łodzi przez całą młodość. Lata 70-te i 80-te: 8 lat w podstawówce (co prawda na nowych osiedlach Bałut) i 4 lata w liceum w samym sercu starych Bałut i także w samym sercu łódzkiego getta. I kiedy sobie przypominam ile razy w szkołach mówiono mi o łódzkich Żydach i o losach getta łódzkiego to przychodzi mi na myśl jedna cyfra: zero! Temat praktycznie nie istniał. Pewnie, mówiło się, że Łódź była kiedyś miastem trzech narodowości ale na tym się kończyło. Z całą pewnością nie było żadnego pomnika getta ani chyba żadnej tablicy pamiątkowej. Mało tego: w całym mieście nie było chyba ani jednego pomnika żadnego Żyda związanego z miastem, nawet Tuwim dorobił się pomnika w latach 90-tych.
Na terenie getta powstał za to w początku lat 70-tych wielki pomnik martyrologii dzieci, ginących w obozie dla młodzieży polskiej, który też był zlokalizowany na terenie getta. Było to oczywiście bardzo chwalebne, jednak dziś wyczuwam to jako kompletny brak wyważenia: nasze dzieci są warte wielkiego pomnika - ich dzieci nie były warte nawet tablicy. Chyba stąd mam poczucie, że jeszcze mam dług.
A książka tak czy inaczej jest warta przeczytania jako literatura. I ma bardzo ciekawe załączniki, mówiące o historii Bałut przed Pierwszą Wojną Światową: historii największej wsi na świecie - prawie 100 tysięcy mieszkańców!
Bałuty. Powieść o przedmieściu Izrael Rabon
6,7
Człowiek zazwyczaj pragnie unikać brzydoty, tego swoistego turpizmu charakteryzującego niektóre miejsca. Jednak często zostaje zmuszony do życia wśród tego, czego się boi. Istnieje jako wyrzutek wśród gorszych od siebie, a walka o lepsze jutro należy do tych dosłownie śmiertelnych.
Josl Berger ma siedem, może osiem lat. To jeszcze dziecko, ale już dźwiga na barkach ciężar dorosłości, w najgorszym jego wydaniu. Dorasta bez ojca, na Bałutach, przedmieściu Łodzi. Josla otacza zepsucie, brud i bieda. Jednak wśród tej beznadziei pojawiają się nikłe przejawy dobroci, choćby w osobie kataryniarza o imieniu Note. Dostatecznie trudne życie Bergera dodatkowo się komplikuje, gdy umiera jego matka, a chłopiec musi zadbać o siebie i siostrę. Czy istnieje jakakolwiek szansa na poprawę losu?
Postać Jisroela Rabona nie jest dobrze znana szerokiemu gronu czytelników. Próżno szukać wielu informacji w Internecie, choć żarliwi odnajdą ich chociaż garstkę. Należy też zaznaczyć, że zalicza się Rabona do grona pisarzy wybitnie utalentowanych, a z życiorysu mogłaby powstać fascynująca książka. Pełna tajemnic i bogatego dorobku artystycznego. Izrael Rubin (jak brzmiało prawdziwe nazwisko) przyszedł na świat w roku 1900, a już dwa lata później przeprowadził się z matką i rodzeństwem do Łodzi. Ojciec nie żył. Rodzina ledwo wiązała koniec z końcem, przyszły pisarz zasmakował skrajnej biedy. Bystry samouk, w wieku piętnastu lat zadebiutował zabawnymi wierszami. Dzieciństwo Rabona można przyrównać do perypetii jego bohatera, Josla. To najprawdopodobniej pierwsze skojarzenie, ale młody Berger zdecydowanie nie jest alter-ego autora. Nie mamy do czynienia z powieścią autobiograficzną, aczkolwiek do bólu szczerą. Tak bardzo, że czasem trudno uwierzyć w możliwość istnienia takiego świata, jednocześnie odczuwając realizm — ta świadomość to silne uderzenie.
Pisarz od początku kariery był związany z Łodzią, chociaż jego książki wydawano w Warszawie. Niestety, ich jakość czysto materialna wypadała słabo: druk pozostawiał dużo do życzenia, a szaty graficzne odstraszały. Ówcześni recenzenci zwracali uwagę na te niedociągnięcia, które zdecydowanie przeszkadzały czytelnikom w odpowiednim odbiorze lektury. Dzisiaj nie musimy się z nimi zmagać, otrzymując egzemplarz estetyczny i pełen dbałości o szczegóły. „Bałuty” oryginalnie napisano w języku jidysz, prawie jedenaście lat temu powieść przetłumaczono na francuski. Polski przekład jest drugim na świecie, wyszedł spod piór dwóch tłumaczek — Izabeli Olejnik i Natalii Krynickiej.
Zdarza się, że tekst przełożony przez parę osób traci na spójności. W przypadku „Bałut” zachowano jednolity styl, który pozwala odpowiednio wciągnąć się w przedstawioną historię. Każda kolejna strona wzbudza więcej pytań na temat losów bohaterów, szczególnie Josla. Przed nami pięć rozdziałów, po nich opowieść się urywa. Istnieje przypuszczenie, że Rabon zamierzał stworzyć drugi tom, jednak brakuje informacji nie tylko o jego istnieniu, ale też w ogóle o pracy nad nim. Pozostaje rozbudzona wyobraźnia, próba wniknięcia w umysł pisarza — co mógłby jeszcze stworzyć, gdyby nie wojna? Został zamordowany w roku 1941.
„Bałuty” wymagają skupienia. To mocna książka, pełna dosadnych scen. Mieszkańcy upijają się do nieprzytomności, wdają w bójki, kradną, zaspakajają nawet najbardziej zwierzęce żądze. Głodne myszy jedzą zwłoki. Wśród całej masy pozbawionych moralności ludzi istnieje Chana, młoda inteligentka skupiająca uwagę na pozyskiwaniu wiedzy. Przedrzeźniana, tłamszona, próbuje iść z podniesioną głową. Przemoc, nomen omen, bije z kart powieści. Josl płacze nad losem mordowanych w rzeźni psów. I on, i Chana zachowują w sobie człowieczeństwo, które może zostać usunięte. Najsłabsi nie mają prawa bytu, wówczas powstaje pytanie: czy taka egzystencja ma sens? Gdzie znajduje się wyjście z takiego labiryntu? Brak konkretnej odpowiedzi porusza. Możliwe, że brak zakończenia powieści tylko nasilił ten efekt.
„Bałuty. Powieść o przedmieściu” została wzbogacona o zdjęcia, recenzje i szkic biograficzny. To ważna pozycja na rynku wydawniczym, z pewnością godna uwagi. Dorobek Jisroela Rabona jest na tyle interesujący, że warto poczekać na kolejne tłumaczenia, również szersze badania literaturoznawcze. Pisarz zasłużył na starcie z niego kurzu historii — zdecydowanie może być inspiracją dla współczesnych twórców.