Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać13
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jagoda Grudzień
2
7,5/10
Pisze książki: literatura piękna, reportaż
Studiowała literaturoznawstwo i teatrologię w Polsce i w Norwegii. Zawodowo pisze (audiodeskrypcje, scenariusze audiowycieczek, teksty publicystyczne),czyta (książki i czasopisma przed ich wydrukowaniem) i nagrywa (audiodeskrypcje do filmów),działając przede wszystkim na polu dostępności kultury. Uczy języka polskiego jako obcego, gra także w teatrach amatorskich. Jej powieść „Erasmopeja” (2014) zwyciężyła w konkursie Forum Akademickiego „Studenckie czasy”. Mieszka w Krakowie.
7,5/10średnia ocena książek autora
18 przeczytało książki autora
29 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Tkliwość Jagoda Grudzień
7,7
Gdy zamawiałam książkę Jagody Grudzień wiedziałam, że będzie ona dotykać ważnego tematu – przemijania i starości. Opis książki zasugerował mi, że nie będzie to powieść z fabułą, lecz poradnik i książka psychologiczna. Właściwie tego się spodziewałam, a jednak bardzo mile się zaskoczyłam, gdy otworzyłam książkę na pierwszej stronie.
Główną bohaterką powieści jest Berry – Polka, która wyemigrowała do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu pracy. Tak jak wielu naszych rodaków, trafiła do agencji, która zajmuje się pomocą społeczną osobom starszym. Pacjenci (lub klienci jak czasem ich nazywa gówna bohaterka) to ludzi starzy, bardzo starzy. Większość z nich jest grubo po dziewięćdziesiątce, a młodziaków koło 80. roku życia jest niewielu i stanowią oni odmianę, choć niekoniecznie miłą.
Spodziewałam się patetycznych wywodów w książce. Naprawdę tak myślałam, że będzie to kolejna książka, która z góry będzie mówić o szacunku i przemijaniu. O tym, jak ważne jest szanowanie starszych ludzi u kresu życia. Jakież było moje zaskoczenie, gdy książka rozpoczęła się dialogiem na temat pampuszków, herbaty i wiatrów. Zaśmiewałam się do łez przy tych dialogach, choć momentami uzmysławiałam sobie, że to wcale nie śmieszne, gdy komuś dziecinnieje umysł na starość.
Bohaterka książki ma niewątpliwie bardzo trudną pracę. Taką, której ja sama nie mogłabym wykonywać i szczerze powiedziawszy nie chciałabym. Może to okrutne co teraz powiem, ale ja nie lubię starych ludzi. Może dlatego, że się ich boję. Tego, co się z nimi dzieje, jak zmienia się ich ciało, że nie pamiętają o tym co dziś, a doskonale przypominają sobie to co było kiedyś. Nie chciałabym być stara. Jestem okrutna, ale nigdy nie spotkałam na swojej drodze, żadnej starej osoby, o której mogłabym powiedzieć, że jest w porządku. Może to przez moje podejście do tego tematu. Jakąś blokadę.
Berry natomiast świetnie sobie radzi ze starszymi ludźmi. Ma z nimi dobry kontakt, niemal przyjacielski. Zawsze znajduje dobre słowo i pociesza. To dobra dziewczyna, dlatego pacjenci tak ją lubią. Ma w sobie jeszcze jedną cechę – stara się walczyć o lepszy byt tych ludzi. Nie zgadza się na niesprawiedliwość jakiej doświadczają. Gdy ich dzieci zapominają o zrobieniu dla nich zakupów, zawsze zgłasza ten fakt w nadziei, że może coś się zmieni. Berry nie potrafi zrozumieć, dlaczego dzieci mieszkają w luksusach gdy ich schorowani już rodzice często zajmują przydomowe służbówki.
Książka Jagody Grudzień wywarła na mnie ogromne wrażenie. Przeczytałam ją w jeden wieczór i nie mogłam się od niej oderwać. Była dla mnie ważną lekcją. Lekcją wzruszenia, zaopiekowania, doświadczeniem, które i tak nikogo z nas nie ominie. Motyw przemijania w powieści był niczym balsam na odleżyny leżących w łóżku. Pokazał, że to o co obecnie zabiegamy jest nieważne. Nie tak, jak nam się wydaje. Jeśli dzisiaj urządzasz dom, by był jak najbardziej glamour to możesz pomyśleć o tym, że za kilkadzieścia lat być może w Twoim pokoju najważniejszymi przedmiotami będzie krzesło-sedes, łóżko z materacem przeciwodleżynowym i wyciąg, którym opiekunka będzie się wspomagać, by zmienić ci pieluchę.
Tym akcentem już zakończę, bo trudno mi powiedzieć coś więcej. Wzięłam sobie tę książkę do serca, przeczytałam ją bardzo osobiście mając w pamięci, że w zeszłym roku odeszły moje dwie babcie. Na pewno mogłam zrobić dla nich więcej. Mogłam poświęcić im czas...
Cholernie to przykre. Ale to jedna z lepszych książek przeczytanych w tym roku.
Tkliwość Jagoda Grudzień
7,7
Tkliwość - przede wszystkim ukłon w stronę pani Jagody za tytuł. Piękne słowo, które ma swoją wagę. Książka jest właściwie zbiorem anegdot z życia opiekunki osób starszych. Poznajemy blaski i cienie pracy Berry, Polki mieszkającej w UK. Rutyna jej podopiecznych. Rutyna jej podopiecznych, a później znów rutyna jej podopiecznych, okraszona sosikiem z wypadków, odchodów, wiatrów i śmierci. Można się zaśmiać, ale to taki śmiech przez smutek.
Wielu z nas boi się starości i nie ma się czemu dziwić, to dla nas często wizja samotności, bólu i niedołężności. Czasem świadomość odchodzi, zanim ciało się podda. Innym razem ciało jest bezużyteczne, ale rozum pozostaje bez zmian. Czasem szwankuje i jedno, i drugie, a przykłady każdej z tych sytuacji poznamy w Tkliwości.
Bohaterka pozostaje człowiekiem w świecie, gdzie obsługa ludzi starszych sprowadza się często do mechanicznych czynności. Nie tylko upupia się starszych, ale też odczłowiecza, odziera z godności - żeby było szybciej, żeby się odklikać na czas, bo przecież nikt nam nie zapłaci za dodatkowych kilka minut.
Książka pozostawiła mnie z pewnością, że praca opiekunki nie jest dla mnie (nie, żebym kiedykolwiek wcześniej miała takie plany). Pozostawiła mnie też z refleksją o skomplikowanych wyborach. Słusznym jest pomóc drugiemu człowiekowi, ale czy aby na pewno słusznym jest tyrać po godzinach? Przecież o sobie też należy pamiętać, a szacunek do własnego czasu wolnego to jedna z podstaw szczęścia. No to w końcu pomagać po godzinach, myć cudze pupy w ekstra minuty, kiedy rodzina nie jest tym zainteresowana? Pozostawiam każdemu do indywidualnej oceny.
Język mi się podoba, prosty, kilka wulgaryzmów, które są w mojej ocenie uzasadnione (nie lubię rzucania mięchem dla rzucania mięchem, chociaż w ustach niektórych to prawie poezja, ale w książkach lubię mieć jakiś sens).
Pewna cykliczność i powtarzalność anegdot (bohaterka wraca do tych samych podopiecznych),nadaje książce smutny ton.
Warto wspomnieć o dosyć surowej ocenie angielskiego społeczeństwa. Na pewno to wynika z indywidualnych doświadczeń, ale mam podobne odczucia i obserwacje, chociaż nie takie same.
Książka jest krótka, dwie godzinki czytania, kolejne dwie warto poświęcić na refleksję o człowieczeństwie, wieku i ciele, a później, jeśli tylko macie taką możliwość, cieszcie się życiem! Idźcie na spacer, weźcie prysznic i samemu zjedzcie posiłek - bo możecie.