Najnowsze artykuły
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać278
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anna Gruszka
1
4,8/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,8/10średnia ocena książek autora
75 przeczytało książki autora
103 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Splątany warkocz Bereniki Anna Gruszka
4,8
Pierwszy raz zdarzyło mi się, że muszę pisać po raz drugi opinię na temat książki. Nie jestem z tego powodu zachwycona, bo tamta wersja była dobra. Oddawała to, co chciałam przekazać. Zapewniam, że nie da się napisać identycznego tekstu dwa razy.
Złośliwość rzeczy martwych. Czy jak to tam się mówi…
„Splątany warkocz Bereniki” to książka, którą od dawna chciałam przeczytać. Długo na nią „chorowałam”, długo walczyłam sama ze sobą i ze swoim portfelem, żeby nie ulec i jej nie kupić. Powieść Anny Gruszki tak przykuła moją uwagę, że siedziała mi gdzieś w głowie i nęciła i kusiła. Kusiła i nęciła. Starałam się jej oprzeć. Mówiłam sobie: „Dominiczka, ta książka nie jest ci potrzebna do szczęścia. Masz tyle nieprzeczytanych książek. Nie bądź niemądra! Zapomnisz o niej wkrótce!”.
Nie zapomniałam!
Nakręciłam się tylko bardziej…
Nie wytrzymałam.
Kupiłam. Bo była promocja…
I o dziwo przeczytałam niedługo po zakupie, co u mnie jest rzadko spotykane. Kto mnie zna ten wie…
Ktoś pewnie zapyta, co ją tak aż zainteresowało w tej książce, że postanowiła ją mięć/przeczytać?
Wiem! Nie powinno się tego robić, bo nie ocenia się książek po okładce, ale przyznajcie, że im lepsza okładka tym większe prawdopodobieństwo, że sięgniemy po książkę. Kiedy przeglądałam jakąś księgarnię internetową w dziale z powieściami erotycznymi, to właśnie okładka ta okładka przykuła największą uwagę.
Kolejny element, który przemówił za mną za kupnem tej książki, był tytuł i fakt, że to powieść polskiej autorki.
Jednak najbardziej zadziałał na mnie chwyt marketingowy, który stosują wszyscy przy reklamie erotyków. Tak! Dokładnie! Chodzi o ten oklepany slogan: „nie jest kolejną kopią Greya”. Moda na powieści dalej kwitnie i jeszcze szał na te książki potrwa. Sama nawet postawiłam sobie za zadanie znaleźć „dobry erotyk” (o co chodzi? Przeczytaj TUTAJ). Nie tylko ja siebie uważam za Naczelną Recenzentkę Erotyków, bo i moja przyjaciółka, bratowa, kolejna przyjaciółka, i jeszcze jedna przyjaciółka, a nawet wydawnictwa widzą mnie w tej roli doskonale.
Dlatego… Challenge accepted! Od dzisiaj oficjalnie mianuję siebie Naczelną Recenzentką Erotyków, która, o ile pozwolą jej na to finanse, będzie czytać erotyki lub książki, które są przesiąknięte (hmm… zły dobór słów) scenami seksu.
Jak widać marketing zadziałał, bo kupiłam książkę Anny Gruszki. Może ten chwyt robi się już nudy i wyświechtany, ale dalej świetnie działa na klientki (mało prawdopodobne, żeby facet kupił erotyk, oni raczej wolą wersję okrojoną i filmową – dla niedomyślnych, chodzi mi o pornosy).
Teraz powinno paść odpowiednie pytanie: czy faktycznie nie jest kolejną kopią Greya?
Pomyślmy…
Czy główną bohaterką jest dziewica, która jest zarazem narratorką powieści?
Nie.
Czy obiekt westchnień głównej bohaterki jest niewyżytym miliarderem, który ma ogromnego penisa?
Nie.
Czy opisy seksu dominują w książce?
Nie.
Poddaję się! Książka Gruszki niczym nie przypomina Greya! Nie ma z nią nic wspólnego. Chyba że chcemy być uparci i na siłę szukać podobieństw to: w obu powieściach występuje kobieta i mężczyzna. To jedyna cecha wspólna…
Nie lubię, kiedy ktoś w swoich recenzjach/opiniach zamiast skupić się na zachęceniu lub zniechęceniu mnie do przeczytania danej pozycji, opisuje dokładnie fabułę książki i na koniec w jednym, góra dwóch zdaniach pisze: „fajna książka, daję okejkę”. Dlatego ja sama tego unikam i jedynie, co mogę napisać o tej książce, żeby nie zepsuć komuś zabawy przed czytaniem to: tytułowa Berenika to młoda kobieta, która wie jak korzystać z życia. Nie jest dziewicą, ale też nie jest „zakonnicą”. Jedynie co w życiu jej nie wyszło to miłość… A dokładniej miłość do niewłaściwej osoby – do mężczyzny, którego nie powinna kochać. Anna Gruszka wykazała się tutaj ciekawym pomysłem. Przyznaję się bez bicia, że na początku byłam zszokowana i zdziwiona, i trochę zniesmaczona, bo to co dzieje się na stronach tej powieści jest zbyt szokujące. Ktoś mógłby powiedzieć, że to zależy od mentalności czy poglądów, ale ja jestem naprawdę osobą tolerancyjną. Ba! nawet bardzo tolerancyjną!
Napiszmy tak: to co dzieje się w książce Gruszki nie ma prawa dziać się w rzeczywistości, bo nawet dla tolerancyjnych i otwartych osób to za dużo. Istnieje pewna granica w sprawach damsko-męskich, których nie powinno się przekraczać. I nie chodzi mi o homoseksualizm!
Pomysł i kreacja postaci w „Splątanym warkoczu Bereniki” spodobały mi się. Jednak jest zawsze jakieś „ale”… Gdyby powieść Gruszki mnie zachwyciła, to już od samego początku krzyczałbym jaka to jest ona rewelacyjna i że musicie ją koniecznie przeczytać. W tej książce zabrakło tego „czegoś”, tej „magii”, która od pierwszych stron nie pozwala się oderwać i zmusza do czytania. Narracja w tej pozycji jest odmienna od tych, do których czytelnik jest przyzwyczajony. Brakowało mi też w tej powieści jakiegoś rozbicia na rozdziały, bowiem Anna Gruszka swoją historię napisała w jednym ciągu – bez żadnych podziałów, co tworzyło lekką dysharmonię podczas czytania.
Skoro „Splątany warkocz Bereniki” to powieść z elementami erotycznymi, muszę też wypowiedzieć się i w tej kwestii. Jedni mogą poczuć się rozczarowani, bo Gruszka nie wykazała się w tym przypadku jak EL James i nie naoglądała się sprośnych filmów dla dorosłych, tylko opisała jak to naprawdę wygląda. Bez żadnych świętych, rozpadania się na milion kawałków, wielokrotnych orgazmów i innych takich wariacji, które potrafi wywołać w kobiecie miliarder-Grey. Opisy seksu były przyjemne w odbiorze, wywoływały lekki rumieniec na policzkach i uśmiech na ustach. I nie trzeba tutaj żadnych udziwnień – prosto, ale z pikanterią…
W ogólnym rozrachunku powieść Anny Gruszki to przyjemne czytadło na wieczory. Człowiek się nie zmęczy podczas czytania, nie musi zbytnio się skupiać i uważnie śledzić historię. To cechy dobrej książki, ale nie wybitnej. Nie zachęcam ani nie zniechęcam do przeczytania tej pozycji. Jeżeli książka ma jedynie umilać wolne wieczory, to powieść Gruszki będzie idealna. Nie sprawdzi się ona jednak w przypadku wymagającego czytelnika, który czyta wyłącznie wybitne dzieła i „nie marnuje” czasu na „jakieś erotyki”.
Splątany warkocz Bereniki Anna Gruszka
4,8
Dawno nie czytałem książki, która tak by wymęczyła mnie zarówno mentalnie jak i fizycznie. Czytanie tego "dzieła" było sporym wyzwaniem i jestem dumny, że dałem radę dokończyć tą książkę.
"Splątany warkocz Bereniki" jest powieścią obyczajową, a nie-porównania do słynnych "50 twarzy Greya" także nie nastroiły mnie szczególnie pozytywnie.
Książka opowiada historię Bereniki, która kocha pewnego faceta, ale z pewnych względów nie może swojej miłości ujawniać. Niestety, ten wątek tak naprawdę nie znajduje satysfakcjonującej konkluzji. Po prostu jest on zakończony pod koniec powieści, ale nie wywołuje on żadnej reakcji u innych bohaterów. Wychodzi więc na to, że bohaterka przez 90% stron martwiła się niepotrzebnie.
Sceny seksu - ech, każdy ma wielokrotne orgazmy po maks. 5 minutach. Sprawia to podobne wrażenie do toalety w "Świecie według Kiepskich" - ktoś wchodzi i za chwilę kończy.
Berenika stanowi bardzo fajny przykład typowej kobiety, która jest zazdrosna o coś, ale sama robi to samo. Jej decyzje często są motywowane potrzebą chwili i wydarzenia są niekończącym się okręgiem akcja->żałowanie->akcja...
Największą dla mnie wadą było jednak to, że to po prostu ciężko się czyta. Wydarzenia skaczą bez ładu i składu, wiele wątków wydaje się wciśniętych na siłę, część bohaterów nie ma swojego celu w fabule, a zakończenie aż krzyczy "Happy End!!"
Nie polecam, chyba że masochistom.