Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Od małego nie przepadam za rymowanymi książeczkami. Kiedy więc w moje ręce trafiły „Szalone miesiące” potraktowałam je jako wyzwanie. Do przeczytania książki zachęcił mnie jej opis obiecujący poznanie niezwykłych historii miesięcy, które dotychczas wydawały mi się wyłącznie znakiem upływającego czasu i zmiany obuwia z zimowego na letnie. Od pierwszych stron przyjemny w dotyku papier i barwne ilustracje zachęcają do przeczytania wierszyków. Większą część książeczki zajmują obrazki miesięcy i pór roku, a tekst stanowi dodatek i na każdej stronie jest go niewiele. Miesiące są szalone, ale raczej w sensie pozytywnego zakręcenia, co zmienia sposób postrzegania ich jako statecznych i niezmiennych. Są niezwykłe, więc należy poświęcić im chwilę, ponieważ buntują się przeciwko swojej pozycji zwracając na siebie uwagę. Codziennie zerkamy w kalendarz, przyjmujemy taką kolejność miesięcy, jaka jest ustanowiona od wieków. Czasem pogoda płata nam figla i zaskakuje śniegiem w najmniej spodziewanym miesiącu. Książeczka Marioli Drzazgi wyjaśnia takie anomalia „szaleństwem” miesięcy i chęcią zmiany sąsiadującego towarzystwa, wędrują po kalendarzu nie przejmując się niczym. Przerażony Rok, dostrzegając nieuchronne zmiany w kalendarzu, postanawia poprosić o pomoc Dozorcę, który umiejętnie porządkuje miesiące w pory roku zgodnie z ich charakterystycznymi cechami. Pierwsza idzie wiosna z budzącą się do życia przyrodą, a za nią podąża lato niosące wakacje. Lecące liście z drzew zwiastują jesień, a tuż po niej następuje mroźna zima. Pełna recenzja na: http://moznaprzeczytac.pl/szalone-miesiace-mariola-drzazga/