Ania z Dobrego Przekładu

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
26.01.2023

Rudowłosa dziewczynka o wybujałej wyobraźni zyskała drugie życie nie tylko dzięki mającemu nie tak dawno premierę serialowi, ale i nowemu polskiemu przekładowi, który w ubiegłym roku wywołał niemałe poruszenie wśród czytelników. Ania, Andzia czy też Anne (oczywiście „with an e”!) nawet po latach nie daje o sobie zapomnieć.

Ania z Dobrego Przekładu Materiały Wydawnictwa

Zielone Wzgórza czy Szczyty – skąd tak naprawdę jest Ania?

Okładka książkiZapewne wszyscy dobrze pamiętają „Anię z Zielonego Wzgórza” w kanonicznym tłumaczeniu Rozalii Bernsteinowej, powstałym na początku XX wieku. I chociaż akcja powieści Lucy Maud Montgomery toczy się na kanadyjskiej Wyspie Księcia Edwarda, bohaterowie noszą swojskie imiona, znane polskiemu czytelnikowi – mamy tu więc Anię, Mateusza czy Karolka. Nie był to zwykły kaprys tłumaczki, dawniej obowiązywała bowiem norma, by imiona osób (zwłaszcza tych zasłużonych dla kultury czy historii) spolszczać. Tendencję tę było też widać w literaturze, zwłaszcza zaś w książkach dla młodszych czytelników. Przez lata wszyscy przyzwyczaili się więc do Ani, która zamieszkała na Zielonym Wzgórzu – i nikomu nie przeszkadzał fakt, że żadnego wzgórza w oryginale tak naprawdę nie było. „Zielone Szczyty”, pojawiające się wreszcie w wersji Anny Bańkowskiej, zgodne są z życzeniem samej autorki, której nie podobało się, że tłumacze na całym świecie (w tym Bernsteinowa, korzystająca głównie ze szwedzkiego przekładu) zmieniają jej artystyczną wizję i mają do oryginału tak lekkie podejście.

Plakat promocyjny

Tak jak pojawiały się już jednak u nas tłumaczenia książek Montgomery, w których tłumacze przywracali postaciom ich oryginalne imiona, tak samego tytułu nikt ruszyć się nie odważył. Ania żyła sobie w świadomości ludzi jako trącąca już nieco myszką lektura lub miała twarz Megan Follows z uroczego filmu emitowanego niegdyś na okrągło w telewizji.

Trochę szumu zrobił w 2017 roku liczący trzy sezony serial „Ania, nie Anna” („Anne with an »e«”). Jego twórczyni, Moira Walley-Beckett, odeszła nieco od oryginału, wtłaczając w znaną historię świeżego ducha, uwspółcześniając fabułę na tyle, by dotarła do współczesnego widza, i mówiąc bez ogródek o rzeczach, o których Montgomery – z wielu powodów – nigdy nie mogłaby napisać. Publiczność mocno się podzieliła – jednych zachwyciło to nowatorskie podejście i ujęcie dobrze znanej historii w taki sposób, innym nie podobało się „niszczenie oryginału”, brutalność i poruszenie „szokującej tematyki”. To jednak i tak nic w porównaniu z aferą, jaka wybuchła, gdy wydawnictwo Marginesy opublikowało informację o wznowieniu znanej powieści, lecz pod nowym tytułem. „Anne z Zielonych Szczytów”, która ukazała się w styczniu 2022 roku, wzbudziła takie emocje, że przez jakiś czas inne ważkie sprawy spadły na, nomen omen, margines.

Rewolucja z Zielonych Szczytów

Anna Bańkowska to absolwentka polonistyki, redaktorka, ale przede wszystkim tłumaczka z kilkudziesięcioletnim stażem. Przekładała książki wielu znanych autorów, w tym Daphne du Maurier – doskonałej autorki powieści grozy i muzy Hitchcocka, a także Marka Twaina, Doris Lessing, Arthura Millera czy Agathy Christie. Praca nad cyklem Montgomery jest dla niej ważna; nie ukrywa, że w młodości przepadała za tymi książkami, a „zabijając Anię, burząc Zielone Wzgórze i pozbawiając je pokoiku na facjatce”, chciała postąpić zgodnie z wolą samej pisarki, a także umożliwić czytelnikom poznanie powieści, która jak najbardziej przypomina pierwowzór. Przy okazji przywróciła postaciom prawdziwe imiona, wytropiła liczne cytaty z innych dzieł, chętnie wplatane przez Montgomery w treść, nadała roślinom i miejscom odpowiednie nazwy.

Nakład „Anne z Zielonych Szczytów” wyprzedał się błyskawicznie, podobnie jak pierwszy dodruk. Wkrótce potem ukazały się dwie kolejne części: „Anne z Avonlea” i „Anne z Redmondu”, wszystkie pięknie wydane, estetyczne, w cieszącej oko szacie graficznej – idealna seria dla kolekcjonerów. Teraz światło dzienne ujrzał czwarty tom, „Anne z Szumiących Wierzb” – wcześniej znany u nas jako „Ania z Szumiących Topoli”. W rzeczywistości Montgomery chciała użyć w tytule słowa „wierzba”, jednak wydawca namówił autorkę do zmiany, ukazała się bowiem wówczas książka „O czym szumią wierzby” i nie chciano konfundować czytelników.

Wydawnictwo Marginesy uznało, że uszanuje pierwszą koncepcję tytułu, poza tym, co istotne, czytelnicy dostali w swoje ręce pełną wersję powieści – w poprzednich przekładach usunięto pewne fragmenty. Teraz, bez żadnych skrótów i przeinaczeń, można przeczytać, jak radziła sobie Anne na stanowisku dyrektorki liceum w Summerside, podczas gdy jej narzeczony Gilbert Blythe studiował medycynę na Redmond College w Kingsport. Oczywiście problemy zaczną się mnożyć i nasza bohaterka będzie musiała stawić czoła klanowi Pringle’ów, którzy z różnych powodów nie darzą jej sympatią. Znajdzie też jednak szybko grono sojuszników i powoli zacznie kruszyć mur uprzedzeń, jaki próbują wybudować niechętni pannie Shirley mieszkańcy Summerside.

Nawet jeśli ma się sentyment do starych wersji i niełatwo się przestawić z Ani na Anne, warto po nowy przekład sięgnąć – to najlepszy dowód na to, że tłumaczenie może być zarówno piękne, jak i wierne. A to w wykonaniu Anny Bańkowskiej, pozbawione błędów i bazujące na oryginalnym tekście, udatnie oddaje talent literacki samej Montgomery.

Książka „Anne z Szumiących Wierzb”  jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [33]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Aka  - awatar
Aka 13.03.2024 17:14
Czytelniczka

Z jednej strony tytuł wierny aż do bólu ale tytuły rozdziałów już niekoniecznie. Jeden przykład- Czy "April Lady" to jest to samo co "Trzpiotka z Bolingbroke'? (Ania na uniwersytecie vel Anne z Redmondu).  Nie mam o to pretensji ale po  przechwałki o takiej ogromnej  wierności.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Izabela  - awatar
Izabela 02.02.2023 11:08
Czytelniczka

Może i szata graficzna ładna, może i przekład "ten dobry".
Jednak mam tak ogromny sentyment, do "starej" Ani, do moich trochę rozpadających się książek, że jakoś nie umiałabym przeczytać nowego wydania :) 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Agnieszka Żelazna - awatar
Agnieszka Żelazna 02.02.2023 09:23
Czytelniczka

Nigdy nie sięgnę po te na nowo przetłumaczone książki. W mojej pamięci i sercu pozostała na zawsze "stara" Ania" a nie nowa Anne. Może pokolenie, które nie wychowało się na "starej" Ani prędzej sięgnie po tę serię. Z pewnością może być tak, że tłumaczenie jest dobre, odświeżone, ale ja mnie to tak czy siak nie przekona aby to czytać.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Breassime  - awatar
Breassime 01.02.2023 20:32
Czytelnik

Z tego co pamiętam, to poprzednie tłumaczenie Ani było oceniane raczej pozytywnie, nawet jeśli pozwalało sobie na różne zmiany i uproszczenia (w tym sławne "Green Gables" - ale tu już wchodzimy w temat pt. "tłumacze walczą o to czy przekład wierny czy poczytny"), a wokół tej książki raczej trwała burza przez promocję jej właśnie przez taktykę brutalnego jechania po...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
FannyBrawne  - awatar
FannyBrawne 01.02.2023 22:02
Bibliotekarka

Przede wszystkim tłumaczeń Anii jest cała masa, nie tylko Bańkowska i Bernsteinowa. Bernsteinową raz czytałam i rzeczywiście np. w kilku tomach są usunięte całe akapity czy rozdziały, ale kolejne tłumaczenia to naprawiły. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
awatar
konto usunięte
01.02.2023 06:41
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Meszuge  - awatar
Meszuge 31.01.2023 18:29
Czytelnik

w ubiegłym roku wywołał niemałe poruszenie wśród czytelników.

Nie, nie wywołał. Ty Wyście go wywołali do spółki z autorką przekładu, produkując epatujące, choć prymitywne, tytuły typu: zamordowałam Anię.  Gdyby nie Wasza machina propagandowa, czytelnicy nie zwróciliby uwagi na ten wątpliwej jakości pomysł.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Piotr Kamiński - awatar
Piotr Kamiński 31.01.2023 10:20
Czytelnik

Z tłumaczeniami to bywa różnie. Niekiedy to oddzielne "pozycje". Chcesz czytać Tolkiena po polsku - musisz "wybrać" tłumacza. To samo z "Mistrzem i Małgorzatą". Tu jest też problem, że oryginał jest różny (autor zmieniał, a cenzura kroiła). 
Spotykam dziwne sytuacje. "Małe, duże" J. Crowley'a wydawano trzy razy, każde w innym przekładzie (nie wiadomo o co chodzi, to chodzi...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Hana  - awatar
Hana 31.01.2023 10:12
Bibliotekarka

Na rynku księgarskim pojawiły się książki Montgomery w nowym przekładzie. Nie sięgnę po nie, bo czas Ani minął w moim życiu  bezpowrotnie. Lubiłam tę rudą wariatkę. Życzę serii powodzenia. Rosną dziewczynki, które niedługo po nią sięgną, a te które są gotowe na spotkanie z Anią, mają wybór. Sama pozostaję przy Ani co to z Marylą i Mateuszem mieszkała na Zielonym Wzgórzu.
      

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Roman Dłużniewski - awatar
Roman Dłużniewski 31.01.2023 07:29
Czytelnik

A ja tego po prostu nie kupuję!! Lata temu pokochałem Anię Shirley i jej Zielone Wzgórze. I pokochałem Szumiące Topole! I nie wiem czemu zapanowała jakaś moda na poprawianie tego, co przez lata poruszało serca.
Opowiadania Hemingwaya są pierwszym z brzegu przykładem.
Przeszkadzało Wam Zielone Wzgórze ? Wolicie Szczyty ?
Już wystarczająco została wykastrowana Christie i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
FannyBrawne  - awatar
FannyBrawne 31.01.2023 10:54
Bibliotekarka

Po prostu strategia marketingowa - tłumaczeń i wydań Anii jest mnóstwo, co drugie wydawnictwo ma swoje, więc żeby nie zginąć w tłumie, trzeba było wymyślić coś, co będzie się odróżniało i sprawiało wrażenie, że ten przekład jest inny i jak go przeczytacie, to poznacie całą prawdę na temat Anii ;) Dla mnie od dziecka było oczywiste, że dom Cuthberthów został tak nazwany ze...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Aka  - awatar
Aka 13.03.2024 17:20
Czytelniczka

@FannyBrawne  Gable to raczej nie dach tylko takie coś przy dachu. Dla większości szczyt kojarzy się z szczytem góry czyli nawet czymś duuużo większym od wzgórza  😜

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
FannyBrawne  - awatar
FannyBrawne 13.03.2024 19:49
Bibliotekarka

@Aka Wiem ;) Ale z tego co pamiętam z opisów, to cały dach domu Maryli był zielony. W filmie też tak było. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aka  - awatar
Aka 13.03.2024 20:30
Czytelniczka

Nazwa nie musi być nadawana ze względu na coś, po prostu może się komuś podobać. Są też miejscowości co mają w nazwie "Góra" a są na płaskim  terenie. A z tym dachem to z ciekawości sprawdzę (w książce a nie w filmie oczywiście)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aka  - awatar
Aka 13.03.2024 23:52
Czytelniczka

@FannyBrawne  Wrzuciłam w wyszukiwarkę roof  w oyrginalnej wersji "Ani" i wynalazło kila razy, ale nie było przy tym nic wskazującego że był "green". Może w którejś z polskich wersji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
FannyBrawne  - awatar
FannyBrawne 14.03.2024 17:17
Bibliotekarka

Oczywiście, że nie musi. Chodzi mi o sam sens - że tytuł tyczy się domu, który w końcu stał się tym rodzinnym i ciepłym dla Ani, a nie dachówek czy jeszcze czegoś ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Kamila  - awatar
Kamila 30.01.2023 21:09
Czytelniczka

Na samym początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tego przekładu, zwłaszcza ze względu na tytuł (nadal nie jestem jego fanką nawet jeśli jest bardziej wierny oryginałowi, bo  chodzi o szczyty a nie o wzgórze). Teraz z perspektywy lektury 1 tomu w tym wydaniu bardzo polecam i z przyjemnością kupię i przeczytam wszystkie tomy Ani 
Choć zbieram i będę czytać też w nowym...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej