Anders Roslund, „Słodkich snów”: Kryminał pozwala doświadczać przemocy bez jednoczesnego cierpienia

BarbaraDorosz BarbaraDorosz
07.09.2023

„Powieść odsłania okrucieństwo ludzkiej natury w najgorszej postaci” – to jedno z najczęstszych zdań pojawiających się w recenzjach „Słodkich snów”. I trudno się z jego treścią nie zgodzić. Z autorem rozmawiam o procesie gromadzenia materiałów do książki i niezwykle trudnych emocjach, jakie pojawiły się podczas pisania. Anders Roslund zdradza również, dlaczego pisanie tej powieści zajęło mu aż piętnaście lat i za co ubóstwia kryminały.

Anders Roslund, „Słodkich snów”: Kryminał pozwala doświadczać przemocy bez jednoczesnego cierpienia Materiały Wydawnictwa Albatros

[Opis: wydawnictwo: Albatros] Nowy porywający kryminał jednego z najbardziej cenionych szwedzkich pisarzy, laureata CWA International Dagger Award oraz Glass Key Award.

Kolejna powieść z Ewertem Grensem, błyskotliwym detektywem zmagającym się z demonami przeszłości, oraz Pietem Hoffmannem, facetem z przeszłością, który od czasu do czasu – nie zawsze z własnej woli – współpracuje ze sztokholmską policją, choć kiedyś stał po drugiej stronie prawa.

Tego samego dnia w Sztokholmie znikają dwie dziewczynki. Żadne z zaginięć nie zostaje wyjaśnione. Policja umarza oba śledztwa, godząc się z tym, że to po prostu kolejne z wielu nierozwiązanych spraw tego rodzaju.

Pięć lat później, dzięki przypadkowemu odkryciu, inspektor Ewert Grens odnajduje pewien trop. Z powodu własnych traumatycznych przeżyć jest zdeterminowany, by dowiedzieć się, co stało się z dziećmi, które zostały porwane z supermarketu i parkingu i nigdy więcej nikt ich nie zobaczył.

Poszukiwania prowadzą go w zakamarki dark webu i do odkrycia siatki pedofilskiej. Grens jest zmuszony zwrócić się do Pieta Hoffmanna, który już wielokrotnie pomógł mu ruszyć ze śledztwem do przodu. Nie po raz pierwszy Hoffmann będzie działał pod przykrywką. Tym razem musi zinfiltrować grupę pedofilów. I będzie mierzył się z ryzykiem, z jakim dotychczas nie miał do czynienia. Ale Hoffmann, który sam ma dzieci, wie, że choć szanse na odnalezienie dziewczynek są nikłe, musi znaleźć i ukarać sprawców.

Wywiad z Andersem Roslundem o powieści „Słodkich snów”

Barbara Dorosz: Jako mama dwóch córek muszę to powiedzieć – to była jedna z najtrudniejszych powieści w moim życiu. Czytałam ją, odkładałam, żeby ochłonąć, i wracałam ponownie. Dlaczego zdecydowałeś się napisać tę książkę?

Anders Roslund: W pełni to rozumiem, sam jestem ojcem dwóch chłopców. Co prawda teraz już dorosłych, ale gdy byli jeszcze małymi dziećmi, bardzo często martwiłem się, że może spotkać ich jakiś koszmar. Miałem już wtedy dużą wiedzę na temat pedofilii – i szczerze tego nienawidziłem. Pomyślałem, że może będzie mi odrobinę łatwiej, jeśli wreszcie napiszę o tym powieść i przeleję część niespokojnych emocji na papier. Wykorzystując wszystkie narzędzia, jakie oferują powieści kryminalne, postanowiłem wziąć czytelnika za rękę i razem z nim poznać część tego mrocznego świata.

Podobno pisałeś tę powieść przez 15 lat. To prawda?

Zawsze pracuję w podobny sposób – staram się nie ulegać presji czasu i w swoim tempie gromadzić badania i dokumentację potrzebną do kolejnej książki. Jednocześnie w tym samym czasie piszę inną powieść, której etap researchu jest już zamknięty. Jednak nigdy nie trwało to piętnastu lat. W przypadku „Śpij słodko” rzeczywiście ta historia pochłonęła mnóstwo mojego czasu.

Dlaczego zajęło ci to tak długo?

Są dwa powody. Po pierwsze, nie byłem jeszcze gotowy na tak trudny temat, byłem nie dość dojrzały jako pisarz. Musiałem ewoluować jako autor kryminałów, mierząc się z innymi tematami. Po drugie, byłem głupi. Oczywiście wiedziałem, że sieć i komunikacja online będą się rozwijać, ale wtedy jeszcze nie domyślałem się, w jakim stopniu i jak szybko. Tymczasem to się zadziało błyskawicznie i dziś jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. I nasuwa mi się jeden wniosek – że to wszystko poszło za daleko. O wiele dalej, niż sobie wyobrażaliśmy.

Czy podczas zbierania materiałów do książki nawiązałeś bezpośredni kontakt z osobami, które padły ofiarą przemocy seksualnej lub były w jakiś inny sposób powiązane z siatką pedofilską?

Przez długi, długi czas badałem każdy aspekt tej sprawy. Spotkałem ofiary, spotkałem sprawców, spotkałem profesjonalistów próbujących resocjalizować sprawców, spotkałem funkcjonariuszy policji współpracujących ponad granicami na poziomie międzynarodowym, próbujących powstrzymać ten proceder. Jak już wiesz, zawsze spędzam dużo czasu na zbieraniu informacji o faktach, które mają stanowić istotną część mojej powieści.

Przedtem nigdy nie zajmowałem określonego stanowiska w moich książkach. Tak samo było, gdy pisałem w duecie z Börge Hellströmem. Unikałem przekonań typu, że coś jest tylko białe albo tylko czarne. Zawsze miałem na uwadze to, że sprawcy wcześniej często sami byli ofiarami przestępstw – wszystko było więc kwestią tego, kiedy jako pisarz i czytelnik spotykamy się z nimi na osi czasu. Ale tym razem to nie zadziałało. Ta zbrodnia jest tak niewyobrażalna. Czułem, że tym razem powinienem pozwolić bohaterom – detektywowi Ewertowi Grensowi i pomagającemu mu Pietowi Hoffmannowi – nieść te emocje za mnie, pozwolić im na nienawiść, wściekłość, strach i rozpacz.

Na łamach powieści, oprócz skrzywdzonych bohaterek, umieszczasz, co zrozumiałe, również ich rodziców. Zastanawiam się nad dorosłymi, którzy dzielą się prywatnością swoich dzieci w mediach społecznościowych, nieświadomie zdradzając o nich zbyt wiele szczegółów. A przecież nigdy nie wiemy, kto znajduje się po drugiej stronie monitora. Zdjęcia, które kiedyś były ukryte w rodzinnych albumach, teraz są udostępniane całemu światu. Myślałeś o tym problemie?

Nie mnie to oceniać, nawet jeśli sam nigdy tego nie robiłem. Wizerunek moich dzieci zawsze był przeze mnie chroniony i starałem się to robić, dopóki moi synowie nie osiągnęli wystarczającego wieku, aby podejmować własne decyzje ze świadomością konsekwencji. Zdaję sobie sprawę, że rodzicom czasami trudno jest poruszać się w tym nowym, cyfrowym świecie. Czasem trudno znaleźć równowagę pomiędzy chęcią pochwalenia się swoją pociechą a zdrowym rozsądkiem i myślę, że każdy po prostu daje z siebie wszystko, ucząc się również na swoich błędach. Gorzej, jeśli za ten błąd muszą zapłacić czterolatkowie, którym rodzice tworzą konta na Instagramie… Cóż, to naprawdę nie moja bajka.

Zauważyłeś, że coraz więcej przestępstw popełnianych jest w internecie. Z czego to wynika?

Internet jest niesamowity – poprawił nasze życie pod wieloma względami – i to nie podlega dyskusji. Jednocześnie stworzyliśmy potwora, zupełnie nową arenę dla wszystkich tych zwyrodnialców o popieprzonych mózgach. Z każdą sekundą, za pośrednictwem internetu, rozpowszechnianych jest o wiele więcej aktów przemocy w postaci zdjęć czy nagrań video niż wtedy, gdy żyliśmy bez niego. Wszyscy anonimowi sprawcy przemocy na całym świecie każdego dnia otrzymują coraz lepsze narzędzia cyfrowe, dzięki którym mogą dzielić się swoimi okropnościami.

Przypomnijmy, że w większości przypadków areną dla tych przestępstw jest darknet. Poruszałeś się po nim podczas zbierania materiałów do powieści?

Ta ciemna strona internetu jest mi znana już od dawna. Pisząc inne powieści kryminalne, wielokrotnie współpracowałem z zawodowymi hakerami – pod ich przewodnictwem poszukiwałem unikalnej wiedzy i pomysłów.

Na łamach książki poznajemy środowisko składające się z osób, które zawodowo podjęły się próby uchwycenia przestępców działających w siatkach pedofilskich. Jakie kwalifikacje musi posiadać funkcjonariusz prowadzący dochodzenie w tak delikatnych sprawach?

Tropiąc tego rodzaju sprawy i sprawców, spędziłem czas z najmądrzejszymi i najbardziej ambitnymi funkcjonariuszami policji w Europie. Jestem pod ogromnym wrażeniem ich inteligencji i motywacji. Bardzo często realizują oni te działania jako operacje policyjne ponad granicami, ponieważ tego właśnie wymagają przestępstwa popełnione w internecie. Z drugiej strony widziałem funkcjonariuszy policji pracujących nad takimi sprawami, niemających zielonego pojęcia, co robią, nieposiadających żadnej wiedzy o sprawcach ani współczucia wobec ofiar. Optuję za tym pierwszym sposobem pracy.

Porozmawiajmy o detektywie Ewercie Grensie. Zastajemy go w nieco dziwnym stanie zamętu i otępienia… Trudno to opisać dobrze słowami, ale może ty, jako twórca postaci, będziesz w stanie mi wyjaśnić, co wydarzyło się w jego życiu osobistym.

Myślę, że jestem w połowie Grensem i w połowie Hoffmannem. Noszę w sobie ciemną stronę Ewerta Grensa, kiedy czuję się samotny nawet wtedy, gdy jestem z ludźmi, którzy mnie kochają. Jednocześnie rozpoznaję niepokój Hoffmanna, który nie wie, co dla niego jest najlepsze. A mówiąc o Hoffmannie, mógłbym wspomnieć kilka jego cech, których bym sobie życzył – by być tak jak on sprytnym, przystojnym, potężnym, szybkim, silnym… Ta moja pierwsza połowa, czyli Grens, w pewnym sensie podąża moją ścieżką prowadzącą do załamania, którego doświadczyłem. To było w 2018 roku. Dziś już nie planuję skoków z mostów, teraz jestem zakochany w moim życiu, które wydaje mi się piękniejsze niż kiedykolwiek. Wracając do Grensa – zaplanowałem, by stopniowo, książka po książce, staczał się coraz bardziej. W następnej książce cyklu (wydanej w Szwecji w 2021 roku) Grens w końcu sięgnie dna. A kiedy tam dotrzesz, możesz się poddać lub powoli zacząć się odbijać – jako ktoś inny, ale w dobrym znaczeniu tego słowa, ponieważ to twoja jedyna droga.

A jak ty poradziłeś sobie z emocjami, które pojawiły się w związku z prowadzonymi badaniami? Pedofilia to niezwykle delikatny i trudny temat. Jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że po skończonej pracy wyłączałeś komputer i jak gdyby nigdy nic zasiadałeś do kolacji.

To prawda, książka kosztowała mnie wiele emocji, ale to chyba zrozumiałe. Pisząc, musiałem wejść do tego okrutnego świata, wtopić się w moją fikcję, a wyjście z niej nie było takie proste. Potrzebowałem czasu, by ochłonąć. Ta zbrodnia jest niewyobrażalna.

Zakończenie powieści dosłownie złamało mi serce. To potężny i niesamowity zwrot akcji – dla takich chwil czytam książki. Czy od początku wiedziałeś, jak potoczą się losy bohaterów, czy może rozwiązanie przyszło do ciebie w trakcie pisania fabuły?

Zawsze zaczynam od stworzenia zakończenia opowiadanej historii. Dzięki temu już od pierwszej linijki tekstu mam wyznaczony kierunek. Mogę być elastyczny, wskakiwać i wyskakiwać z pewnych wątków, dawać sobie przestrzeń na nowe pomysły – ale zawsze wiem, dokąd zmierza moja historia. Mam nadzieję, że mój czytelnik również to czuje. To tak jakby na przykład podczas przyjęcia weselnego wstać i zacząć przemówienie – jeśli nie wiemy, co chcemy powiedzieć i jaką puentą zakończyć, nie przykujemy niczyjej uwagi.

Czy jako pisarz masz w głowie listę kontrolną dotyczącą tego, co chcesz, aby zawierały twoje powieści?

Och, naprawdę nie ma czegoś takiego jak przepis na sukces. To po prostu bardzo ciężka praca. Poruszanie się po przecinkach i ponowne ich przenoszenie. Pracuję niemal codziennie, przez długie godziny. Czasami gdy próbuję zachowywać się normalnie, dołączając do reszty rodziny w niedzielne popołudnie, żona po chwili patrzy na mnie i wskazuje na studio pisarskie, mówiąc: „Proszę, Anders, wróć i pisz, doprowadzasz nas do szału całą tą energią i niepokojem”. Myślę więc, że ta ciężka praca przyniesie korzyść zarówno książce, jak i mojemu umysłowi, dzięki czemu zachowam prawie zdrowy rozsądek.

Odkładając na chwilę na bok motyw przewodni powieści – co chciałeś przekazać czytelnikom między wierszami?

Że powieści kryminalne – przynajmniej takie odnoszę wrażenie – to fantastyczny wynalazek. Oferują nam wszystko to, czego się boimy – śmierć, ciemność, przemoc. Dzięki gatunkowi możemy na chwilę zajrzeć do tego mrocznego świata, poczuć szereg skrajnych emocji – strach, gniew – a potem bezpiecznie wrócić do szarej rzeczywistości. Doświadczamy śmierci, przemocy i okropności, nie cierpiąc z ich powodu.

Książka „Słodkich snów” jest już dostępna w sprzedaży online.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
BarbaraDorosz  - awatar
BarbaraDorosz 07.09.2023 15:30
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam