6 książek z kanonu lektur, które nie są tak straszne, jak mogłoby się wydawać

LubimyCzytać LubimyCzytać
02.09.2020

Jakie macie pierwsze skojarzenie z kanonem lektur szkolnych? Nielubiane książki, które zniechęcały do czytania, czy też pierwsze objawienia literackie i wzbudzający podziw autorzy? Zespół lubimyczytać.pl dzieli się tytułami książek, które zaskakiwały, wciągały i uczyły. Oto lektury, których nie zapomnimy ze szkoły!

6 książek z kanonu lektur, które nie są tak straszne, jak mogłoby się wydawać

Wsi spokojna, wsi wesoła… Z pozoru pięknie, sielsko, jednak okazuje się, że każdy ma swoje tajemnice, a szafy (czy też kufry) niejednego pełne są trupów. To właśnie to połączenie sprawiło, że nie mogłam oderwać się od tych ogromnych tomiszczy. Reymont odmalował naprawdę realistyczny obraz wsi, nadał postaciom charakteru i sprawił, że przez jego powieść się płynie. I choć w liceum lektury zarzuciłam na rzecz fantastyki, to od „Chłopów” nie byłam w stanie się oderwać. Jagna, nieszczęśliwa artystka i femme fatale, głupi Antek czy te złośliwe, nienawistne baby – pełen wachlarz charakterów.

Uwielbiałam „Chłopów” i nadal uwielbiam, dlatego też nie mogę się doczekać ich kolejnej ekranizacji!

Byłam szczęściarą – moje polonistki były osobami z powołaniem, a do uczenia potrafiły zaprząc nie tylko swą imponującą wiedzę, ale też korzystały śmiało z poczucia humoru, ironii i sarkazmu. Może właśnie dlatego autorzy książek, którzy sięgają po takie środki, są mi tak bliscy? I choć doświadczenie czytania wielu lektur szkolnych wspominam dziś bardzo pozytywnie, jedna zapisała się szczególnie w mojej pamięci.

Zanim jednak podjęłam decyzję, by właśnie o niej dziś napisać, przypomniałam sobie emocje, jakie w szkole towarzyszyły mi poznawaniu choćby poezji. Uważam zresztą, że wiersze mogą dla każdego ucznia być super, jeśli tylko odpowiednio się im je przedstawi. Sama się do nich przekonałam po tym, jak polonistka w podstawówce kładła nam do głowy, że nie ma złych interpretacji – ważne są myśli i uczucia, jakie wzbudzą w nas przeczytane strofy (och, jak bardzo kłóci się to z obecnie obowiązującym kluczem!). Jeśli zaś chodzi o dłuższe lektury, które nastoletnia ja doceniła najbardziej, to w moim szkolnym TOP10 na szczycie znalazłby się pewnie Sławomir Mrożek i jego „Tango” (obecnie dostępne z tak ładną, instagramową okładką od Oficyny Literackiej Noir sur Blanc). 

Ten dramat o ładzie i konwencji oraz towarzyszącym im zawsze buncie i sprzeciwie, analizowany przez grono nastolatków, trafił na podatny grunt. My, młodzi kwestionujący zastany porządek, mogliśmy dostrzec w tym tekście nas samych. Gdzie kończy się rewolucja, a zaczyna przemoc? Kiedy burzyć, a kiedy budować? Kapitalny język Mrożka, postaci, które ożywały w naszej wyobraźni, komizm, groteska i humor – wszystko to razem sprawiało, że z dyskusji poświęconych „Tangu” pamiętam atmosferę radosnej ekscytacji. Czyż nie taka powinna towarzyszyć każdemu spotkaniu z lekturą?

Lektury? W odróżnieniu od wielu moich szkolnych znajomych starałem się czytać wszystkie. No, przynajmniej próbowałem. Nie sięgałem po streszczenia, miałem wrażenie, że po ich przeczytaniu dalej nie wiedziałem nic o danej książce. W końcu suchy opis zdarzeń nie oddaje ducha książki, stylu jej napisania i sposobu składania przez autora zdań i akapitów. Oczywiście, niektóre książki były dla mnie wtedy dość trudne. Może byłem na nie po prostu za młody i zbyt mało życiowo doświadczony? Nie mogę się również oprzeć wrażeniu, że część z lektur (przynajmniej w moich czasach, czyli ostatniego rocznika przed gimnazjum), była omawiana w swego rodzaju bańce, w oderwaniu od kontekstów historycznych i społecznych. A bez ich wytłumaczenia, zamiast czytania ważnej lektury, w zasadzie oglądało się literki i zdania.

Tak miałem z „Rokiem 1984” Orwella. Pierwsze podejście? Kompletnie nieudane. Nie byłem w stanie dobrnąć nawet do ⅓ książki. Dzisiaj, z perspektywy czasu, już wiem: zabrakło mi kompetencji. Nie wiedziałem, kiedy Orwell pisał swoją antyutopię (chwilę po II wojnie, w inspirując się działaniami Związku Radzieckiego), ani jak dalece służby specjalne potrafiły inwigilować obywateli. Nie miałem też pojęcia o tym, że propaganda potrafi być równie skuteczna co wojna, a ewaporowanie osób nie jest tylko zgrabnym konstruktem literackim – wszak wszystkie rządy będące mniej lub bardziej totalitarne, starają się sprawić, aby pamięć o niewygodnych dla nich członkach życia publicznego się zatarła. Zmienianie podręczników, usuwanie osób ze zdjęć (w czasach przedphotoshopowych celowali w tym retuszerzy z ZSRR, wymazując niektóre osoby z otoczenia Józefa Stalina), czy po prostu zakłamywanie historii jest faktem, który dział się kiedyś i dzieje dzisiaj. Najprawdopodobniej również przyszłość nie będzie od tego procederu wolna.

Dlatego bogatszy o tę wiedzę wróciłem do Orwella sam, już bez przymusu szkolnego. I odkryłem, jak bardzo to wartościowa – i przerażająco aktualna – to powieść. Stąd moja rada dla wszystkich uczniów: nawet jeśli dzisiaj nie do końca rozumiecie którejś z książek, nie zrażajcie się. Do lektur szkolnych warto powrócić nawet po latach.

Za lekturami szkolnymi nie przepadałam o tyle, że kazano mi je czytać w czasie, w którym akurat nie chciałam ich czytać. Zawsze miałam pod ręką coś ciekawszego, co wyszperałam z biblioteki. Często kończyło się tak, że czytanie lektur kończyłam w trakcie ich omawiania… Ale czasem udawało mi się być sumienną uczennicą i wyrobić się na czas. Co dziwniejsze – książki, które mnie wciągały, zazwyczaj były tymi, które innym nie przypadały do gustu (np. „Ferdydurke” czy „Chłopi”). Jednak mam taką jedną, z którą wiążą się wyjątkowo miłe wspomnienia.

Tym razem to inni na czas nie przebrnęli przez „Mistrza i Małgorzatę”, ale nie było osoby, która nie kojarzyłaby słynnego dialogu:

– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.

Dla mnie książki z klasyki rosyjskiej zawsze były wciągające. Ta lektura przewinęła się przez moje ręce pierwszy raz w gimnazjum. Jednak był to czas, kiedy chyba nie do końca do niej dojrzałam. Dopiero w liceum nastąpił ten pierwszy i drugi krok do zakochania się. Najpierw była sama lektura, a potem wyjazd do Wrocławia na sztukę w teatrze Capitol. To właśnie tam moja miłość do tej lektury zapłonęła jeszcze mocniej, gdy podczas przedstawienia z sufitu poleciały karty, a publiczność stała się częścią sceny.

Lustro, postawione przez Szatana, obnaża w tej książce najgorsze cechy i przywary ludzkości – chciwość, pragnienie władzy, pychę, zawiść. Pokazuje jednak z drugiej strony też uczucie silniejsze – miłość i to tę prawdziwą, skłonną do poświęceń, która łączy „Mistrza i Małgorzatę”. I dla tych fragmentów warto po nią sięgać znacznie później, niż w latach szkolnych, by jeszcze lepiej ją zrozumieć.

„Faust” Goethego, „– Kimże w końcu jesteś? – Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro.”

Muszę przyznać, że tak jak od dziecka czytałam naprawdę sporo książek, tak od lektur uciekałam gdzie pieprz rośnie. Nazywałam to „syndromem Hemingwaya”, ponieważ po przeczytaniu w szkole podstawowej książki „Stary człowiek i morze” odechciało mi się jakichkolwiek lektur. Oczywiście zdarzało mi się podejmować próby, ale zazwyczaj kończyły się one niepowodzeniem. „Ferdydurke” to książka, którą chciałam wyrzucić przez okno, w przypadku „Lalki” przeczytałam tylko jedną stronę, by potem usiąść na maturze i po zerknięciu na temat rozprawki mieć to uczucie, że właśnie otwierają się bramy piekielne. O tak, ta „wspaniała” historia czekała już na mnie, by rozliczyć mnie z moich małych grzeszków.

I jasne, nie każda próba przeczytania lektury kończyła się męką. Przeczytałam „Pana Tadeusza”, przeczytałam „Potop”, który bardzo mi się podobał i zachęcił mnie nawet do sięgania po powieści historyczne, ale i tak chyba najlepiej wspominam swoją przygodę z Fiodorem Dostojewskim.

Może dlatego, że najbliżej jej było do moich czytelniczych zainteresowań. W tamtym okresie zaczytywałam się w kryminałach. Od literatury pięknej trzymałam się tak daleko, jak tylko mogłam. Miałam wrażenie, że jako czytelnik nie dojrzałam na tyle, by móc sięgnąć po ten gatunek. To właśnie „Zbrodnia i kara” udowodniła mi, że przygodę z literaturą piękną zacząć można w każdym momencie. I od tej pory sięgam po nią co chwila.

W zasadzie nie zaczyna się aż tak groźnie, a jednak pojawia się coraz więcej trupów, coraz więcej krwi, a w tle w wzmaga się obłęd. Brzmi jak opis thrillera i w pewnym sensie tak jest – „Makbet" Szekspira to wciąż żywy i aktualny obraz zbrodni, który przeraża i jednocześnie fascynuje swoją przenikliwością. Z tego powodu „Makbet" zapoczątkował mój zachwyt Szekspirem i jego uniwersalną twórczością. Podążając za rytmem szekspirowskiej poezji, niezauważalnie, hipnotycznie zagłębiamy się w meandry ludzkiej psychiki, o której Szekspir powiedział wszystko. Dlatego dobrze byłoby wracać do jego tekstów na różnych etapach życia, bo na każdym kolejnym odczytujemy i uświadamiamy sobie coraz więcej.

„Makbet” to studium zbrodni, piekła władzy i obłędu, wierności i zdrady. Takie właśnie piekło rozpętała przepowiednia czarownic... A co do Was mówią czarownice?

A jakie lektury wam zapadły w pamięć?


komentarze [46]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Pola  - awatar
Pola 07.07.2022 11:37
Czytelniczka

Chłopi - to mój dramat lekturowy, nie przebrnęłam :(.
Tango Mrożka - jedna z moich ulubionych książek i lektur. Przeczytana w jeden w jeden dzień.
Orwell i rok 1984 - tu moja wiedza się kończy na autorze i tytule. Moja polonistka tę lekturę ominęła, choć jakiś czas temu znalazłam ja w domowej bibliotece, wiec to znak, aby przeczytać.
Mistrz i Małgorzata, Bułhakowa -...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
awatar
konto usunięte
26.09.2021 16:29
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Aguirre  - awatar
Aguirre 10.09.2020 21:18
Czytelnik

Za "moich" czasów spośród wymienionych lekturami obowiązkowymi były "Makbet" (podstawówka) i "Zbrodnia i kara" (ogólniak). Co do "Chłopów" i "Tanga" nie jestem pewien. Bułhakow był dopiero co wydany, zaś Orwell zakazany. Ogólnie wszystkie są świetne. Natomiast "Makbeta" pod koniec podstawówki przeczytali u nas prawie wszyscy w klasie i dyskutowali o nim nawet koledzy,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
BIETKA  - awatar
BIETKA 07.09.2020 07:59
Czytelniczka

Dla mnie dzieła literackie (piszę w takiej kolejności jak spontanicznie myślę w tej chwili) takich Autorów jak: Prus, Żeromski, Sienkiewicz, Orzeszkowa, Reymont, Mickiewicz, Słowacki, Dąbrowska, Wyspiański, Dostojewski, Orwell, Stendhal.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Diana  - awatar
Diana 06.09.2020 20:57
Czytelniczka

Chlopi, Makbet, Zbrodnia - arcydziela!!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
awatar
konto usunięte
06.09.2020 15:57
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Karol Wesołowski - awatar
Karol Wesołowski 07.09.2020 17:08
Czytelnik

Ośmielę się nie zgodzić. Faktem jest, że z wyżej wymienionych powieści większość to rzeczywiście są arcydzieła. Jedynie chłopi byli dla mnie cięższym kęskiem. Uważam jednak, że większość lektur, które aktualnie są w kanonie, jest raczej mierna. Nie mam na myśli, że są one słabymi dziełami pod kątem treści czy warsztatu, ale raczej to, że z racji swojego wieku trochę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
darky  - awatar
darky 06.09.2020 15:45
Czytelnik

Z tej listy to akurat wszystkie książki są w porządku, a niektóre wręcz bardzo przyjemne w odbiorze (Orwell, Bułhakow).

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
PatrycjaG  - awatar
PatrycjaG 06.09.2020 12:38
Czytelniczka

Z tych tutaj to chyba tylko Tango mi się całkiem podobało ^^ a Mistrza i Małgorzaty nie miałam jako lektury ale może się za nią wezmę - reszta niespecjalnie fajna ale gusta są różne :)
Sama poznałam i pokochałam Fredra przez Zemstę którą miałam w gimnazjum - jak dla mnie to najlepsza szkolna lektura :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mihrimah  - awatar
Mihrimah 06.09.2020 11:55
Czytelniczka

Najprzyjemniej zawsze czytało mi się lektury, które były dramatami literackimi, czyli "Makbet", "Balladyna", "Romeo i Julia". Słynna "Lalka" to chyba jedna z lepszych lektur licealnych, o wiele lepsza niż "Chłopi".
Jeżeli chodzi o lektury w podstawówce to moją ulubioną zawsze będą "Dzieci z Bullerbyn" - dowcipna, bardzo przystępna lektura, gdzie łatwo dziecko może się...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
dominika_ker  - awatar
dominika_ker 06.09.2020 10:59
Czytelniczka

Zbrodnia i kara najlepsza <3

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post