A gdybyśmy tak umieli zbudować sobie świat doskonały?

Aleksandra Przybylska Aleksandra Przybylska
04.09.2021

Wiem, upadłam na głowę. Co to za tytuł i w ogóle. Doskonały dla mnie nie musi być doskonały dla Ciebie. Jakaś totalna utopia… Możemy mnożyć argumenty, a ja i tak lubię, gdy wyrasta ze mnie mała idealistka. Będzie więc o świecie jak ze snu, o miastach idealnych. Choć może nie do końca.

A gdybyśmy tak umieli zbudować sobie świat doskonały?

Gdy to piszę, na świecie (na razie jedynym, jaki mamy) nie dzieje się dobrze. Afganistan – taki kraj, który lata temu był, jak wiele innych, baaaardzo daleko, ale, znów jak wiele innych, nagle się przybliżył, bo wszystko się przykurczyło od globalizacji – no więc ten Afganistan pogrążony jest w totalnym chaosie po tym, jak talibowie przejęli władzę. W pobliżu lotniska w Kabulu właśnie wysadzili się zamachowcy, liczba ofiar i rannych to już kilkadziesiąt i kilkaset osób; i nie oszukujmy się, te liczby mogą niestety tylko rosnąć.

Rewolta Nadav EyalŻeby uciec od śledzenia wiadomości i gryzienia palców z totalnej bezradności, próbuję czytać. Teraz akurat „Rewoltę” Nadava Eyala, co się niesłychanie splata z kolejnym globalnym kryzysem. I już chętnie bym tę pozycję poleciła, gdyby nie to, że chciałam o miastach. Wyśnionych, szczęśliwych, najlepszych pod słońcem.

„Dysfunkcyjne kraje, rozkwitające miasta”

Co ciekawe, tak się jakoś składa, że te wyśnione, szczęśliwe, idealne miasta też nierzadko rodzą się z mniejszych i większych kryzysów. Zwłaszcza z takich, które za nic mają jakiekolwiek państwowe granice. Z Afganistanu w świat rusza właśnie wielka fala uchodźców, co zupełnie nie powinno dziwić po tym, jak od 2010 roku ludzie uciekają z ogarniętej wojną domową Syrii. A to wciąż nie wszystko, bo na ten kryzys migracyjny nakłada się katastrofa klimatyczna – naprawdę świat, w którym żyjemy (i wciąż jedyny, jaki mamy) traktujemy nierzadko w sposób wyjątkowo podły. Są na Ziemi miejsca, w których nie da się już żyć, bo temperatura sięga tam zenitu, a gleba nie przynosi żadnych plonów. Stamtąd też uciekają ludzie. Uciekają do miejsc, o których sądzą, że będzie im w nich lepiej.
Żyjemy w niesłychanych czasach. Oto miasta stały się dla wielu magnesem o wielkiej sile przyciągania. Dla tysięcy ludzi to już nie musi być Berlin, Londyn, Paryż czy Nowy Jork; kuszą ich też Lagos, Mumbaj, Pekin. I to bez względu na powietrze, w którym przez smog chwilami nie sposób już oddychać, bez względu na totalny brak zieleni czy slumsy ciągnące się po horyzont, na warunki życia urągające przyzwoitości.

Gdyby burmistrzowie rządzili światem O wszystkim tym pisze m.in. Benjamin R. Barber w książce „Gdyby burmistrzowie rządzili światem: dysfunkcyjne kraje, rozkwitające miasta”. Już sam tytuł pokazuje, że jesteśmy w jakimś punkcie zwrotnym, na jakimś zakręcie. Na naszych oczach kończy się idea XIX-wiecznych państw narodowych, większość ludzi na świecie już żyje w miastach i to ich włodarze powinni zająć się rozwiązywaniem globalnych problemów – przekonuje Barber, pokazując, jak wiele metropolii współdziała razem w różnego typu organizacjach czy stowarzyszeniach. Zwłaszcza że smog, bieda, bezrobocie nie zatrzymują się na granicy Niemiec, Indonezji czy Urugwaju.

Przepis na szczęśliwe miasta

Miasto szczęśliwe Charles MontgomeryJak więc urządzić te miasta, do których tak lgniemy? Jak je zorganizować, by stały się dla nas miejscem możliwie najlepszym do życia? Jest kilka książek, w których znaleźć można podpowiedzi, rozwiązania, idee – często wszystko to bezcenne dla miejskich aktywistów, ale ciekawe przecież nie tylko dla nich. Te lektury pozwalają dostrzec też pewną szerszą filozofię współczesnych miast. Tych szczęśliwych, wyśnionych, idealnych – nierzadko już w tytułach.
Kanadyjski dziennikarz Charles Montgomery kilka lat temu napisał coś, co do dziś wielu uważa za biblię dla aktywistów miejskich. Jego „Miasto szczęśliwe” szybko trafiło na listy bestsellerów. I nic w tym dziwnego, książkę czyta się wybornie (podobnie zresztą jak bardzo przystępnego Barbera), w dodatku podsuwa mnóstwo ciekawych koncepcji na budowanie lepszego świata. Jest i o tym, jak zrewitalizować podupadające centra miast, by nasze metropolie zdołały uciec przed rozlewaniem się na przedmieścia, a jednocześnie nie doprowadzić do zbytniej gentryfikacji; jest o wielkiej roli komunikacji zbiorowej i rowerowej w rozładowywaniu i zmniejszaniu korków, a co za tym idzie – walce ze smogiem, ale i o tym, jak bardzo jazda rowerem czy autobusem uszczęśliwia (autentycznie!) w porównaniu z sytuacją, gdy w korku tkwimy w swoim samochodzie; jest wreszcie o wielkiej zdrowotnej roli pieszego chodzenia oraz o mnóstwie innych zjawisk, które tworzą nasze miasta lepszymi, a nas – ich mieszkańców – szczęśliwszymi. No i nie zapomnijmy o konsultacjach społecznych; tworzenie dobrych, przyjaznych miast bardzo mocno opiera się na tym, by wcześniej wiele pomysłów porządnie przegadać. I to z każdym! Znane są przykłady konsultacji, w które wciągnięto zarówno dzieci bawiące się na skwerach, jak i popijających tam piwko bezrobotnych. Bo skwer jest dla wszystkich.

Wreszcie, podpierając się niejednym rankingiem jakości życia, Montgomery przekonuje nas, że do stworzenia miasta szczęśliwego nie zawsze konieczne jest wysokie PKB czy nieskończenie wiele słońca. Miasta szczęśliwe potrafią tworzyć (bo nie chodzi tu tylko o ich zbudowanie, lecz właśnie stałe i świadome tworzenie!) zarówno Duńczycy, jak i mieszkańcy w uboższych krajach Ameryki Południowej.

Miasto to także emocje i relacje

Mogłabym dalej wyliczać, ale dla takich miastolubów jak ja nie tylko „Miasto szczęśliwe” jest wartą lektury książką. Znakomicie o architekturze, urbanistyce, rozwiązaniach w przestrzeni publicznej, które czynią nasze życie lepszymi, piszą też Wade Graham oraz Jonathan F.P. Rose.

Miasta wyśnione Wade Graham„Miasta wyśnione. Siedem wizji urbanistycznych, które kształtują nasz świat” Grahama to fantastycznie napisana opowieść o najważniejszych koncepcjach architektonicznych XX wieku. W dodatku wszystko jest osadzone w czasie i kontekście, autor pokazuje też, jaki wpływ wywarły konkretne pomysły na miasta, w których mieszkamy. Jest tu więc m.in. i o neoklasycyzmie Burnhama, jest i o mieście z wizji Le Corbusiera, mamy antymiasto Wrighta, miasto samoorganizujące się Jacobs i Duany’ego, miasto konsumenckie Gruena i Jerdego, a całość domyka miasto techno-ekologiczne Tengego i Fostera. Które z nich jest najlepsze do życia? Ha! Każde ma swoje plusy i minusy – jak wszystkie systemy, które przyszło nam poznać. Bo nie łudźmy się: nie ma miasta idealnego, jak nie ma idealnego miejsca do życia. Możemy je jedynie z dnia na dzień próbować czynić lepszymi, a co z tego wyjdzie – czas pokaże.

Zwłaszcza że wszystko tutaj zmienia się tak szybko! Czy jeszcze kilkadziesiąt lat temu myślelibyśmy o smogu? Albo o tym, jak ruch samochodowy wpłynie na rozlewanie się miast? Czy o tym, jak paskudnie gorąco będzie, gdy z miast zniknie zieleń? A przecież są to miejsca, w których na co dzień żyjemy, mieszkamy, pracujemy, chcielibyśmy też spędzać możliwie najlepiej czas wolny.

Dobrze nastrojone miasto J.P. RoseJak tę najbliższą nam przestrzeń ułożyć? Jak oswoić? Jak się w niej odnaleźć wraz z innymi ludźmi? Pięknie pisze o tym Jonathan F.P. Rose w książce „Dobrze nastrojone miasto”. Jest o wszystkim, co w podtytule „Czego współczesna nauka, pradawne cywilizacje i ludzka natura mogą nas nauczyć o przyszłości życia w miastach”, ale chyba najciekawszy jest pomysł autora na tę książkę. Rose wychodzi bowiem od jednego z utworów muzycznych Jana Sebastiana Bacha, by wybić się z niego niczym z trampoliny i przekonywać nas, że najważniejsza w dobrze urządzonym mieście jest harmonia. Ta z kolei opiera się dla autora na pięciu filarach: spójności, cyrkularności, odporności, a wreszcie – wspólnocie oraz współczuciu. Choć Rose podsuwa też konkretne rozwiązania dla miast w XXI wieku, w czasach katastrofy klimatycznej i kryzysu migracyjnego, to, począwszy od starożytnego okresu Ubajd, najciekawsza jest filozofia, którą proponuje w myśleniu o miastach. Zwłaszcza to, jak dużą rolę przypisuje temu, co nie jest twardą infrastrukturą, drogą czy rurą, lecz wartościami miękkimi, a bezcennymi – mam tu np. na myśli więzi i relacje społeczne, jakie tworzą się w miastach.

Nie-miasto

Paulina WIlk PojutrzeAle czy ten punkt widzenia, tak mocno oparty o emocje, antropologię i socjologię, ma szansę na realizację w mieście, w którym króluje mnóstwo technologicznych nowinek, a w każde niemal miejsce dowiezie nas autonomiczne auto? Takim jawił mi się Masdar podczas lektury książki Pauliny Wilk „Pojutrze. O miastach przyszłości”. W swoim literackim reportażu z podróży do różnych miast autorka pokazuje, jak bardzo metropolie zmieniają się już teraz, jak będą zmieniać się za chwilę. Podąża śladem obłędnych inwestycji w ekologię (to Masdar właśnie), ale penetruje też miasta rozwijające się w totalnym chaosie czy takie, które wydają się jednym wielkim eksperymentem. Wilk zabiera nas w podróż fascynującą, z której nieraz jednak chciałoby się już wrócić, tak bardzo jest odhumanizowana, tak daleka od wizji Jonathana F.P. Rose’a. Albo, jeśli nie wrócić, to chociaż skończyć rozdział, by trafić do innego miasta.

Język miast Deyan SudjicZ kolei Deyan Sudjic w „Języku miast” skłania nas chwilami do refleksji, co jeszcze we współczesnym świecie miastem jest, a co niekoniecznie. Autor, dyrektor Design Museum w Londynie, ze swadą pisze nie tylko o miastach włoskich, Kopenhadze (chyba nie ma książki o miastach, w której nie pojawiłaby się stolica Danii), Stambule czy Nowym Jorku, ale też przygląda się nigeryjskiemu Lagos, w którym liczba ludności nie tyle rośnie, co eksploduje, podobnie zresztą jak niepojęte dla przeciętnego Europejczyka warunki życia. Wreszcie Sudjic zabiera nas też do Bay Area w Kalifornii, do siedzib wszystkich internetowych gigantów, jak Google, Apple czy Facebook, by snuć rozważania, czym są te miejsca. Czy tworzą już miasto? Nie? A dlaczego nie? Skoro coraz więcej jest ludzi, którzy na co dzień nie tylko tu pracują, ale i żyją, to dlaczego nie?

No i wreszcie sami siebie zapytajmy: jak będą wyglądać miasta za 20 czy 50 lat? Jak bardzo na ich projektowanie wpłynie choćby pandemia koronawirusa? Czy dziś umiemy już to sobie wyobrazić?


komentarze [9]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Remigiusz Koziński - awatar
Remigiusz Koziński 15.09.2021 01:44
Redaktor

Wiem, że pewnie staroć, ale dla mnie wciąż istotna: Jane Jacobs " Śmierć i życie wielkich miast Ameryki"

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Baratora  - awatar
Baratora 04.09.2021 13:27
Czytelnik

"A to wciąż nie wszystko, bo na ten kryzys migracyjny nakłada się katastrofa klimatyczna – naprawdę świat, w którym żyjemy (i wciąż jedyny, jaki mamy) traktujemy nierzadko w sposób wyjątkowo podły."
Zgłoś się z pretensjami do rządów Chin, Stanów Zjednoczonych czy Indii. Nie zawracaj nam głowy swoimi histerycznymi wywodami.
I ogranicz używanie mediów społecznościowych. Twój...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Lucy Fair - awatar
Lucy 04.09.2021 15:43
Czytelniczka

Zwracanie się do rządów mija się z celem z kilku pierwszych z brzegu wziętych powodów. Chińczycy zajmują się aktualnie rozwalaniem swojego sektora technologicznego w postaci prywatnych gigantów finansowych. Hindusi w zaciszu swych gabinetów perwersyjnie nie kiwają palcem w sprawie swej narodowej chluby grupowego gwałcenia młodych turystek i dziewczynek. Amerykańska...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Jerico  - awatar
Jerico 04.09.2021 18:29
Czytelnik

"Nie zawracaj nam głowy swoimi histerycznymi wywodami."
Powiedziałbym nie zawracaj nam głowy swoimi histerycznymi komentarzami, ale jeszcze się okaże, że mój neurotyczny mózg doznał przeciążenia od nadużywania mediów społecznościowych (z których nie korzystam).

Pojadę więc krótko parafrazą Chmielewskiej: "Kultura wypowiedzi. Gdzie ona?"

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Baldwin  - awatar
Baldwin 05.09.2021 01:33
Czytelnik

@Lucy Fair z tym "rozwalaniem gigantów technologicznych" w Chinach to raczej taka dziennikarska fantazja. Na razie wychodzi na to, że Chińczycy robią to o czym Zachód od 10 lat gada. Narzucają cugle kontroli firmom, które dzięki agregacji masy danych zyskały szokująco wielki wpływ na społeczeństwa i państwa. A w zakresie energetyki odnawialnej to Chińczycy biją światowe...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
PanLiterka  - awatar
PanLiterka 04.09.2021 11:46
Czytelnik

Z problemem przeludnionych miejsc dzielnie próbują sobie radzić architekci czy też projektanci hołdujący idei, kierunkowi i szkole Bauhausu. Potrafią oni znaleźć rozwiązania, których bym się nie spodziewał, gdybym właśnie ich nie zobaczył.
Warto więc, tak sądzę, obejrzeć film dokumentalny pt. Duch Bauhausu.

W szerszym kontekście tego tekstu przywołałbym też w miarę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Aleksandra Przybylska - awatar
Aleksandra Przybylska 11.09.2021 15:14
Redaktorka

81:1 to świetna książka, także serdecznie polecam :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
PanLiterka  - awatar
PanLiterka 11.09.2021 21:25
Czytelnik

Wczoraj z kolei widziałem serię dokumentalną pt. Szalone rezydencje, gdzie nie zabrakło miejsca na rozmach, ale też na większą kreatywność i minimalizm twórczy. Arcyciekawe rozwiązania zastosowane np. w Warszawie, w pracowni Etgara Kereta. To już bardziej rozwiązanie, które może spodobać się miłośnikom sztuki. Nie wyklucza jednak działania w podobnym kierunku, który...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Aleksandra Przybylska - awatar
Aleksandra Przybylska 04.09.2021 10:01
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post