Dobra zmiana. Czyli jak się rządzi światem za pomocą słów Michał Rusinek 7,0
ocenił(a) na 32 lata temu Spodziewałam się, że treść będzie miała wydźwięk akademicki i tu spotkało mnie rozczarowanie. Jak wiadomo, PiS krąży wokół pewnej narracji rzeczywistości i ogólnie zgadzam się, iż jest to wdzięczny materiał na analizę. Zagadnienia etyki wypowiedzi zawsze mnie interesowały, i być może stąd patrzę z dystansem na treść tej książki. Autorom generalnie brak szerszej perspektywy. Krytykują kogoś np. za hiperbolizowanie niektórych zdarzeń, a sami podkreślają, że różne sformułowania zahaczają o Orwella czy nazizm. Krytykują za zbyt ogólnikowe komunikaty, a parę stron później za używanie zbyt precyzyjnych słów. Kiedy PiS dzieli społeczeństwo na lepsze i gorsze, to jest złe, ale jak autorzy książki przypisują sobie prawo do stwierdzania, co jest sprawą błahą, a co już jest podłe, to jest OK.
Zastanawia mnie w tym wszystkim, jeśli mamy partię konserwatywną, to jaka komunikacja byłaby zdaniem autorów książki pożądana? Co jest tak naprawdę dziwnego w tym, że dostrzegają więcej zagrożeń niż liberaliści? (bo moim zdaniem nic) A gdy je dostrzegają, to jak niby mają to komunikować - tak żeby dotarło, czy tak żeby wypadło drugim uchem?
Plusem tej książki jest omówienie z bliska mechanizmów tworzenia narracji, która przez swoją powtarzalność stymuluje automatyzmy w myśleniu. Dzięki skupieniu się na jednym konkretnym zjawisku można przyjrzeć się np. jak niewinnie brzmiące hasło wyborcze wpisuje się w szerszy zamysł i ile można przywołać tą metodą mocnych skojarzeń. Ale znowuż - czy hasło wyborcze samo w sobie jest czymś złym i nienormalnym? Te same mechanizmy można zaobserwować w każdym innym przypadku, gdy ktoś angażuje się w tworzenie przekazu medialnego. Poznamy to po polaryzacji poglądów, po zaniku odpowiedzi zaczynających się od "to zależy" i po istnieniu tematów, na które nie wolno dyskutować. Niewielu ludzi jest odpornych na podsuwanie im wroga publicznego do nienawidzenia - czy to będą osoby LGBT, hierarchowie kościelni, niezaszczepieni itp. Rządzi się tu jedna zasada, podobnie jak z dowcipami - są śmieszne gdy nie są o nas, zaś tutaj - to zawsze inni są "ci źli".