Był już księgarzem, wydawcą, redaktorem i recenzentem. W 2008 roku założył wydawnictwo Abiekt.pl specjalizujące się w literaturze gejowskiej i lesbijskiej. W latach 2012–2019 kierował założonym przez siebie Wydawnictwem Komiksowym. Publikuje na blogu (Zdaniem Szota) i w prasie. Miłośnik archiwów, bibliotek, kwerend i długich spacerów z psem.
Portret kobiety wojowniczki.
Czytając reportaż o pannie doktór Sadowskiej, nie sposób nie pamiętać o czarnych protestach. My walczymy o wolność decydowania o sobie i o te ideały w latach dwudziestych ubiegłego wieku walczyła Polka, której odbierano możliwość bycia sobą.
Nietuzinkowa to postać.
Najwięcej dowiadujemy się o jej życiu z notatek prasowych i sądowych. Sprawą doktór Sadowskiej żyła cała Warszawa. Wszyscy byli zainteresowani odmiennością lekarki, bo była lesbijką.
Mimo pomówień, chce walczyć o swoje imię. Dochodzi swoich spraw w sądzie, wzywa świadków, chce dowieść prawdy.
A o co była oskarżana?
O to, że jej seksualność nie mieści się w granicach norm społecznych (skąd my to znamy).
O to, że jej jako lekarce nie wolno leczyć pacjentów, bo może ich deprawować swoją orientacją.
Wojciech Szot podobnie konstruuje poszczególne rozdziały - najpierw mamy cytat z kręgu kultury dotyczący Sadowskiej, potem opisuje kolejne losy i podpiera je fragmentami źródłowymi. Z jednej strony ta konsekwencja jest spójna, z drugiej strony mamy trochę zbiór cytatów przerywanych dygresjami autora. Brakuje trochę sądów i opinii samego autora - więcej tu materiałów bibliograficznych.
Postać doktór Sadowskiej jest bardzo intrygująca, więc chce się o niej dowiedzieć jak najwięcej - stąd do ostatniej kropki reportaż czytałam z dużym zaciekawieniem. Zabrakło mi trochę tego klimatu i atmosfery wieczorków lesbijskich - jak wyglądały i co się tam wyczyniało - same relacje prasowe nie oddały tego. A z pewnością mogłyby poszerzyć naszą wiedzę o kobiecym homoseksualizmie tamtych lat. Lubię jak reportaż rozwija wyobraźnię i daje ku temu sposobność.
W Polsce o kobiecej homoseksualiści mówi się rzadko, a okazuje się, że sto lat temu żyła aktywistka, która umiała walczyć o siebie. To pierwsza Polka, która uzyskała doktorat na uniwersytecie w Sankt Petersburgu na wydziale medycznym. Była ofiarą brukowców i postacią chętnie wyszydzaną, bohaterką tekstów satyrycznych i wytykaną palcami. A powinniśmy ją zapamiętać jako wybitną lekarkę, aktywistkę i wyjątkową kobietę.
Książka ta wygląda jakby opublikowana została po znajomości, szczególnie że autor jest sekretarzem w wydawnictwie, które ją wydało. Trudno dostrzec w niej jakiekolwiek atuty skoro Szot praktycznie przepisuje teksty źródłowe, sam nie mając zbyt wiele do powiedzenia. Szkoda. Zmarnowany temat, a można by naprawdę sporo z niego wycisnąć, tylko niestety autor jak widać nie potrafi. Wydawnictwo Dowody na istnienie naprawdę zaniża swój poziom wydając książki pod kątem układów towarzyskich.