Seksualny frustrat, egotyk, geniusz. Czy żałować Andersena?

Konrad Wrzesiński Konrad Wrzesiński
10.03.2024

Kojarzymy go głównie z piękną wyobraźnią. I słusznie. Hans Christian Andersen to jednak postać równie piękna, co smutna, by nie powiedzieć: tragiczna. Był lękliwy – bał się kobiet i pochowania żywcem, niemal patologicznie pragnął dowodów uznania, jego jedyną aktywnością seksualną była masturbacja, a w małej syrence, postaci bez płci, widział siebie samego. Czy jednak powinniśmy mu współczuć? Cóż, i tak, i nie.

Seksualny frustrat, egotyk, geniusz. Czy żałować Andersena?

Zacznę od małej prywaty. Bo i historia mojego zagłębienia się w życie Hansa Christiana Andersena jest ciut zabawna.

Jego „Baśnie” znamy zwykle od małego – i nie jestem tu wyjątkiem. Pamiętam „Calineczkę” (mgliście) i potwornie brzydziłem się kreta (to pamiętam wyraźnie). Współczułem brzydkiemu kaczątku, choć nie tak jak dziewczynce z zapałkami!, co nieco pamiętam z „Ołowianego żołnierzyka” i uwielbiałem „Królową Śniegu”. Motyw odłamka roztrzaskanego w przestworzach zwierciadła w oku Kaja nadal wydaje mi się przejmująco piękny.

Za co dzieci lubią Andersena? Za uniwersalność? Ponadczasowe prawdy? Niezwykłe światy? Tak, tak, i tak. Jego biografia zainteresowała mnie jednak z innego powodu. Jakiś czas temu na ukochanej platformie jednej z sędzin Trybunału Konstytucyjnego, niegdyś posłanki, pojawił się wpis, w którym życzyła ona Andersenowi wszystkiego najlepszego. „Uwrażliwiały nas”, napisała, wymieniając tytuły najpiękniejszych baśni. Z tej okazji zestawiła go ze współczesnymi „pisarzami” (użyła tu cudzysłowu), w których dziełach znajdziemy „naukę masturbacji”, „prawa reprodukcyjne” i „sexedukację”. W odpowiedzi na komentarz, według którego sam Andersen był raczej „reprezentantem tęczowej opcji”, była pani poseł przekonywała, że może i owszem, ale przynajmniej „nie demoralizował dzieci swymi skłonnościami”.

Przekornie śladu owych skłonności w baśniach Andersena postanowiłem więc poszukać. Tak trafiłem na opowieść o postaci tyleż pięknej, co tragicznej.

Brzydkie kaczątko to ja

Dziś pewnie byłoby mu nieco lżej. Na swoje czasy był jednak zbyt wysoki. Współcześni mu mężczyźni mierzyli około 160 centymetrów, a on miał bliżej 190. Był kościsty. Miał nieproporcjonalnie duże stopy, przez co wydawał się niezgrabny. Podobno nieporadnie powłóczył długimi rękami i nogami. Do tego olbrzymi nos i niewielkie oczka z ciężkimi powiekami. Na fotografiach ma zawsze zamknięte usta. Może więc miał też nieładne zęby? Tego nie wiemy. Nie dziwi jednak, że w swojej najsłynniejszej bodaj baśni sportretował siebie samego. „Brzydkie kaczątko to ja”, miał powtarzać na każdym kroku.

Był świadom swojej niedoskonałości. Jak każdy młody człowiek chciał się podobać, co wyznawał w listach do przyjaciół. Wiedział jednak, że z jego urodą było to niemożliwe. „Wspieram się więc tym, co mam poza nią”, pisał.

Do tego rodzina. Powiedzmy: nie najszczęśliwsza. Przyszedł na świat jako dziecko ubogiego szewca o niespełnionych ambicjach i niepiśmiennej praczki, która według biografów Andersena nie wylewała za kołnierz. Niektórzy idą dalej, pisząc, że na okrągło chodziła pijana. Jako 14-latek młody Christian, z kilkunastoma talarami w kieszeni, opuścił rodzinne Odense i wyjechał do Kopenhagi, gdzie miał nadzieję zrobić karierę w teatrze.

Zaczęło się więc niełatwo, a z biegiem lat (o czym później) bynajmniej nie było mu lżej. Andersen był tymczasem narcyzem, według części biografów niemal obsesyjnym, który w kreowanie swojego wizerunku wkładał mnóstwo energii. „Moja dusza”, pisał, „jest szczęśliwa tylko wtedy, gdy wszyscy ją podziwiają”. Jak dodaje, wiary w siebie potrafiła go pozbawić nawet najmniej znacząca osoba – jeśli tylko go nie podziwiała.

Ktoś innego rodzaju niż ludzie

Z jednej strony więc potrzeba bycia uwielbianym. Z drugiej – trudne do zliczenia kompleksy, frustracje, lęki, a nawet fobie. Poczucie nieprzystawania. Zwalczanie pokus. I wszystko to znajdziemy nie tylko w dziennikach i autobiografiach, ale i w jego baśniach. Poranione ego leczył pisaniem.

Bał i wstydził się kobiet. W książce „Andersen. Życie baśniopisarza” Jackie Wullschläger wyjaśnia, że rumieńce wstydu miał wynieść z domu. Ciężar hańby odczuwał zwłaszcza ze względu na swą przyrodnią siostrę Karen-Marie, pensjonariuszkę domu publicznego ciotki, której imieniem nazwał główną bohaterkę baśni „Czerwone buciki” – dziewczynkę, której w ramach kary za wybryki ucinają nogi. Czytamy:

I kat uciął jej nogi razem z czerwonymi bucikami, które nie zatrzymały się ani na chwilę, ale tańczyły dalej, unosząc przez pola małe nóżki Karusi.

 A kat wystrugał jej nogi drewniane, niebardzo zgrabne, ciężkie, które szły powoli i chętnie się zatrzymywały. Nauczył ją także psalmu pokutnego, jaki śpiewają grzesznicy od czasów króla Dawida, i poszła Karusia przez step, przez las, przez pole.

 — No, teraz wycierpiałam już dosyć za grzechy — pomyślała.

Andersen bał się grzechu (w dzienniku pisał: „Wszyscy jesteśmy z krwi i ciała. Boże, uchroń mnie przed pokusą!”) i dbał o czystość – tak ciała, jak i duszy. Był bardzo religijny, a jego seksualność to rzecz nad wyraz złożona. Symbol niszczącej namiętności co i rusz przewija się w jego baśniach. Podobnie jak homoerotyzm. Pociąg, jaki odczuwał do mężczyzn – zdaniem większości biografów był on biseksualny – budził w nim strach i obrzydzenie. Niespełnione pragnienia pakował w twórczość.

Oczywistą figurę homoerotyczną stanowić ma przede wszystkim mała syrenka. Podobną tezę znajdziemy między innymi w niemieckim wydaniu baśni. Wullschläger idzie dalej. Syrena, traktowana przez ukochanego jak istota bezpłciowa, ma symbolizować samego Andersena. Biografka pisze: „Niewątpliwie identyfikował się z baśnią, łącząc własny biseksualizm z poczuciem syreny, że jest kimś innego rodzaju niż ludzie”.

Najbardziej ze wszystkich poznanych w życiu mężczyzn pociągał go Edvard Collin, syn przyjaciela, Jonasa. „Usycham z tęsknoty do ciebie tak, jak do pięknej kalabryjskiej dziewczyny... Moje uczucia do ciebie są takie, jak uczucia kobiety. Ta moja kobieca natura musi pozostać tajemnicą”, pisał w listach do niego. Nie bez znaczenia jest, że nad „Małą syrenką” pracował intensywnie po ślubie Edvarda. Najpewniej, by zagłuszyć ból.

Czystość, grzech i stawianie plusów

„Ile baśni napisał Andersen?”. To jedno z najczęściej wyszukiwanych haseł, które dotyczą pisarza. Mój wzrok przyciąga jednak inne: „Czy Andersen miał dzieci?”.

Odpowiadam: nie. Nigdy nie dotknął kobiety. W „Dziennikach” znajdziemy tajemnicze plusy, którymi oznaczał dni, kiedy się masturbował. Rzecz jasna, nie bez wyrzutów sumienia. Masturbację, swą jedyną aktywność seksualną, Andersen uznawał za grzech i stale prowadził z nią nierówną walkę.

Kilka razy wybierał się do domu publicznego. Nie mógł się jednak przemóc i rzecz zawsze kończyła się na rozmowie. W „Dziennikach” czytamy: „[...] potem nagle poszedłem do burdelu; jedna była oblepiona pudrem, druga zwyczajna, trzecia prawdziwa dama, rozmawiałem z nią, zapłaciłem 12 franków i poszedłem sobie”.

Wstyd, walka o czystość – to raz. Dwa – pół tuzina fobii. Zdaniem andersenologów Hans Christian bardzo bał się choroby wenerycznej, która mogła przekreślić jego karierę. Nietrudno w to uwierzyć. Lęk stale towarzyszył Andersenowi. Podróżował z liną, która w razie pożaru miała uratować mu życie. Na dworzec przyjeżdżał kilka godzin przed odjazdem pociągu, przejęty strachem, że może się spóźnić. W obawie przed pochowaniem żywcem przy łóżku miał z kolei umieszczać kartkę z napisem: „Ja tylko wyglądam jak umarły”.

U szczytu pisarskiej sławy zakochał się w szwedzkiej śpiewaczce Jenny Lind, która na kilka lat stała się jego obsesją. Strach znów wziął jednak górę. Linda nigdy nie została dotknięta przez pisarza. A w dziennikach zaroiło się od plusików…

Pozostań dzieckiem

Lęk Andersena przed dojrzałą kobiecością ujawnił się już w dzieciństwie. Pisarz wspominał:

Wciąż pamiętam śliczną, około ośmioletnią dziewczynkę, która mnie pocałowała i powiedziała, że chce być moją narzeczoną; sprawiło mi to przyjemność i zawsze pozwalałem się jej całować. […] Czułem dziwny wstręt do dorosłych dziewcząt, takich, które miały więcej niż jakieś dwanaście lat; naprawdę ciarki mnie przechodziły, i nawet określałem wszystko, czego nie lubiłem dotykać jako „dziewczyńskie”.

Kobiecość to zresztą jedna z głównych sił, która w dziełach pisarza miała moc pokonania człowieka. Kobieta pozostaje piękna, dopóki jest dzieckiem – na kształt niewinnej Calineczki. Potężna, erotyczna Królowa Śniegu wiedzie tymczasem Kaja ku tragedii. Erotyczne przeżywanie jest więc bezpośrednio kojarzone ze śmiercią. Rozkosz to unicestwienie. Przed którym, zauważmy, ratuje Kaja czysta dziewczęcość – Gerda.

Gerda to zresztą zachęta Andersena do pozostania dzieckiem. Wspomniane czerwone buciki – symbol kobiecości, libido, namiętności – pojawiają się również w „Królowej Śniegu”. W przeciwieństwie do Karusi, dziewczynka składa z nich jednak ofiarę, wyrzucając je do rzeki. Oddaje więc swoją kobiecość w zamian za odzyskanie Kaja.

Dorosłość, sugeruje nam bowiem Andersen (i jeśli przyjrzymy się jego historii, łatwo pojmiemy dlaczego), jest pułapką.

Współczuć czy nie?

Na początku nazwałem Andersena postacią tragiczną. Czy jednak nie upraszczam? Zmarł przecież otoczony przyjaciółmi, którzy do samego końca troskliwie się nim opiekowali. Czy nie przefiltrowuję fragmentów jego biografii przez moje wyobrażenie o szczęściu? A to – taką naukę można wyciągnąć z analizy jego życia – ma wiele odcieni.

A że, jak się przyjęło, był odmieńcem? Brzydalem? Cóż, sam Andersen w baśni „Ropucha” pisał: „Sam powiedz, czyż to nie piękne podanie, że ropucha, ten najbrzydszy z naszych płazów, często ma w głowie klejnot niezmiernej wartości?”.

Czy powinniśmy więc żałować Andersena? Nie wiem. Na pewno powinniśmy czytać.

Tekst po raz pierwszy ukazał się w 2022 roku. Został odświeżony


komentarze [49]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
failsafedb  - awatar
failsafedb 12.03.2024 13:47
Czytelnik

W moim prywatnym rankingu Andersen jednak stał niżej niż Grimmowie. Do ich baśni czuję się przywiązany, Andersena kojarzę, ale jest mi bardziej obojętny. Kwestia subiektywna, bez dwóch zdań.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Moki  - awatar
Moki 12.03.2024 10:39
Czytelniczka

Patrząc z drugiej strony myślę że Andersen gdyby miał okazję nas poznać bardzo głęboko by nam współczuł. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dziadoszan  - awatar
Dziadoszan 12.03.2024 08:14
Czytelniczka

Za co dzieci lubią Andersena? Za uniwersalność? Ponadczasowe prawdy? Niezwykłe światy? Tak, tak, i tak.  
Też uważam, że kilkuletnie dzieci zwracają uwagę głównie na uniwersalność i ponadczasowe prawdy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
saa-saa-  - awatar
saa-saa- 12.03.2024 07:46
Czytelnik

Ciekawe dla ludzi nie znajacych biografii Andersena. Mieszkam w jego rodzinnym kraju zatem mam spojrzenie nieco inne. Nie łączę jego twórczości z jego życiem. Z bajek faworyzuję Mały Klaus i Duży Klaus. Z przyczyn, których się domyślamy, bajki Krasickiego nie są popularne w Hollywood. Bajki Andersena są wszechobecne w naszej kulturze. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sewer  - awatar
Sewer 11.03.2024 18:29
Czytelnik

Dawno, dawno temu przeczytałem dwa bardzo stare wydania baśni Andersena" i była to dla mnie wtedy   (chyba teraz też by była)  lektura przerażająca, okupiona kilkoma nieprzespanymi nocami, jakże daleka od tego co  serwuje dzieciakom Disney. Oburzenia co poniektórych że podjęto temat życia osobistego pisarza- nie rozumiem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
awatar
konto usunięte
11.03.2024 14:30
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Yahol  - awatar
Yahol 11.03.2024 15:37
Czytelnik

No cóż! Zawsze i wszędzie znajdą się i "brązownicy" (budujący  pomniki ze spiżu), i "obalacze" (tenże pomnik obalający). Wszystko zależy od tego, po której stronie lustra siedzimy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
awatar
konto usunięte
11.03.2024 16:22
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

MagicznyKokietek  - awatar
MagicznyKokietek 10.03.2024 22:20
Czytelniczka

Bardzo ładnie napisany artykuł, poruszył mnie. Zmartwiłam się tylko jak badacze odkryli, co reprezentowały te tajemnicze plusy w dzienniku...?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Yahol  - awatar
Yahol 10.03.2024 20:27
Czytelnik

Interpretacje, plotki, pomówienia, fantazje. Zawsze, przynajmniej- staram się , oddzielić dość grubą kreska twórczość danej osoby, od jej życia prywatnego, poglądów, orientacji i czynów. To są dla mnie dwa zupełnie oddzielne światy. I niekoniecznie muszą ze sobą współgrać.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mirek  - awatar
Mirek 10.03.2024 19:08
Czytelnik

Nie sposób oddzielić utworu od jego autora ale obecnie panujące trendy są conajmniej niepokojące. Otóż próbuje się oceniać książkę przez pryzmat biografii jej autora. Jeżeli autor był mizoginem to jego utwory należy skreślić. Albo doszukuje się projekcji jego prywatnych problemów, zwłaszcza natury seksualnej, w tym co pisał. Nie można zanegować tego, że życie prywatne...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
czowiekmaupa  - awatar
czowiekmaupa 11.03.2024 16:43
Czytelnik

To jeszcze spuścizna "wmieszania się" psychoanalizy do badań nad literaturą. Powszechne było zjawisko odczytywania książek przy pomocy wyłuskiwania faktów biograficznych z życia autorów. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Krzysztof Gromadzki - awatar
Krzysztof Gromadzki 10.03.2024 11:54
Czytelnik

Dla mnie najpiękniejszą baśnią Hansa Christiana Andersena, najpiękniejszą baśnią mojego dzieciństwa i według mnie najpiękniejszą baśnią w dziejach baśniopisarstwa są  Dzikie łabędzie. Wzruszająca opowieść o sile siostrzano-braterskiej miłości, kiedy piękna Eliza swoimi delikatnymi dłońmi tka suknię z pokrzyw, żeby odczynić zły...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Dzikie łabędzie
Caroline_Q  - awatar
Caroline_Q 10.03.2024 12:15
Czytelniczka

Uwielbiam tę baśń! Kilka lat temu czytałam wspaniały retelling Sześciu Łabędzi pt.  Córka Lasu. Język Marillier jest liryczny i lesisty, a przenosi historię do wczesnośredniowiecznej Irlandii. Powstała cała seria i miałam w planach od razu przeczytać drugi tom, ale trochę zniechęciła mnie świadomość, że tylko dwie książki są...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Córka Lasu
Caroline_Q  - awatar
Caroline_Q 10.03.2024 12:22
Czytelniczka

Krzysztofie, wykorzystam tę sposobność, aby życzyć Ci wszystkiego najpiękniejszego z okazji Dnia Mężczyzn!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Krzysztof Gromadzki - awatar
Krzysztof Gromadzki 10.03.2024 12:45
Czytelnik

@Caroline_Q Bardzo dziękuję za życzenia i za interesującą polecajkę ciekawej lektury. Pozdrawiam serdecznie!  😀

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
NiegdyśNatalia  - awatar
NiegdyśNatalia 10.03.2024 12:59
Czytelniczka

Krzysiu Kochany i ja pozwolę przyłączyć się do życzeń! Wszystkiego co dobre i dziś i jutro💟

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Krzysztof Gromadzki - awatar
Krzysztof Gromadzki 10.03.2024 13:04
Czytelnik

Natalko Kochana pozdrawiam Cię NAJ, NAJ, NAJGORĘCEJ I NAJSERDECZNIEJ na świecie! 🤗😃😄

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się