rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Szczerze mówiąc, kupiłam tę książkę, bo lubię Papierowy Księżyc, a opinie na niemieckim Amazonie mnie do tego nie zniechęciły. Po przeczytaniu jestem w stanie powiedzieć, że zagadka jest bajecznie... prosta do rozwiązania. Podejrzewam, że każdy czytelnik, który choć kilka razy zetknął się z jakimkolwiek kryminałem, domyśli się wszystkiego bardzo szybko (i piszę o powodach, nie o sprawcy, bo autor nam go ujawnia już na samym początku), więc nie radzę mieć zbyt wygórowanych oczekiwań w tym względzie; co gorsza, nie przepadam za główną bohaterką, gdyż działa bez pomyślunku i gdyby nie wszechmoc autora szybko straciłaby pracę/życie, a pojawia się, niestety, dosyć często.

W tym momencie warto też wspomnieć o zaletach, które doprowadziły do tego, że oceniłam książkę tak wysoko (dwie strony przed zakończeniem zaznaczyłabym "przeciętna"). Pierwszą jest to, że "48" rzeczywiście potrafi zaskoczyć; mnie to spotkało kilka razy. Drugą jest to, że mimo wszystko przyjemnie się ją czyta, a trzecią, zdecydowanie najważniejszą, jest postać Maartina S. Sneijdera. Sceny z jego udziałem to prawdziwe perełki, które potrafiły mnie rozbawić, zirytować, a chwilami nawet wywoływały niedowierzanie. Oczywiście owa postać pojawiła się na dwóch ostatnich stronach, które diametralnie zmieniły mój odbiór całej historii; porzuciłam myśl o przekazaniu książki komuś innemu i odczułam chęć przeczytania kontynuacji, co z pewnością zrobię tuż po jej premierze. Dla takiego manipulanta warto.

Szczerze mówiąc, kupiłam tę książkę, bo lubię Papierowy Księżyc, a opinie na niemieckim Amazonie mnie do tego nie zniechęciły. Po przeczytaniu jestem w stanie powiedzieć, że zagadka jest bajecznie... prosta do rozwiązania. Podejrzewam, że każdy czytelnik, który choć kilka razy zetknął się z jakimkolwiek kryminałem, domyśli się wszystkiego bardzo szybko (i piszę o powodach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Nibynoc" została zarekomendowana przez jedną z moich ulubionych pisarek, Robin Hobb, dlatego po premierze od razu trafiła na moją półkę. Choć na początku czytało mi się ją opornie, to z każdym kolejnym rozdziałem moje odczucia się zmieniały, a zwykłe zainteresowanie po jakimś czasie (kilku/kilkunastu rozdziałach) przeistoczyło się w potrzebę przeczytania całości bez przerw. I tak też się stało, nie odłożyłam książki, póki jej nie skończyłam, a skończyłam ją czytać o 3. nad ranem, co wiele mówi o tym, jak bardzo mi się podobała.

"Nibynoc" została zarekomendowana przez jedną z moich ulubionych pisarek, Robin Hobb, dlatego po premierze od razu trafiła na moją półkę. Choć na początku czytało mi się ją opornie, to z każdym kolejnym rozdziałem moje odczucia się zmieniały, a zwykłe zainteresowanie po jakimś czasie (kilku/kilkunastu rozdziałach) przeistoczyło się w potrzebę przeczytania całości bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszystkie znaki na Niebie i Ziemi wskazywały na to, że ta książka przypadnie mi do gustu, ale, niestety, niekiedy nawet ciekawe pomysły mogą zostać zaprzepaszczone, piękny styl pisarski po kilku stronach przeradza się w coś tak nijakiego i sztucznego, że radość z lektury całkowicie znika, ustępując zobojętnieniu, postacie są tak papierowe, że potrafią zniszczyć nawet dobrze zapowiadające się sceny, a fabuła powiela tyle schematów znanych z brazylijskich telenowel, że aż wstyd się przyznać przed samym sobą, że uległo się grupowej euforii pozytywnych komentarzy i zakupiło takie "dzieło"...

Zatem jeśli spodziewacie się scen zapierających dech w piersiach, historii, która Was porwie od pierwszych stron, realistycznych bohaterów lub nietuzinkowej lektury... to lepiej zacznijcie szukać innej książki, bo w tej na pewno tego nie znajdziecie.

Wszystkie znaki na Niebie i Ziemi wskazywały na to, że ta książka przypadnie mi do gustu, ale, niestety, niekiedy nawet ciekawe pomysły mogą zostać zaprzepaszczone, piękny styl pisarski po kilku stronach przeradza się w coś tak nijakiego i sztucznego, że radość z lektury całkowicie znika, ustępując zobojętnieniu, postacie są tak papierowe, że potrafią zniszczyć nawet dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ten tytuł to kolejny dowód na to, że nigdy nie powinnam się decydować na zakup książek tylko na podstawie opisu i pozytywnych recenzji. Oba te elementy mnie zawiodły i doprowadziły do straty pieniędzy, które mogłam przeznaczyć na coś ciekawszego.

Powodów mojego rozczarowania jest bardzo wiele.
Po pierwsze, drażnił mnie współczesny język powieści. Nie uświadczycie w niej żadnej stylizacji językowej na miarę tamtych czasów, za to współczesnych przekleństw i odzywek jest całkiem sporo.
Po drugie, kiepskie tłumaczenie. Niestety, nikt nie zadbał o to, żeby dobrze przełożyć wpadki językowe bohaterki, o których dowiadujemy się chwilę później od innej postaci, tłumaczącej jej już po fakcie owe błędy ( Jak by to wytłumaczyć...? Może tak: A: Pani Cukierek; B: Miło mi panią poznać, pani Cukierek (opis dalszych wydarzeń) C: Cukierek.; B: Przecież tak ją nazwałam.; C: Nie, powiedziałaś "Lukierek" ).
Po trzecie, historia miłosna zwykłej wioskowej służącej (córki ubogiego rolnika) i księcia jest - z perspektywy tamtych czasów - niedorzeczna. To, co mogłoby być ciekawe, gdyby zostało osadzone we współczesności, w tak odległych czasach jest po prostu absurdalnie głupie. Po przeczytaniu opisu miałam nadzieję, że bohaterka wykorzysta szansę i znajdzie sobie później kogoś odpowiedniego, ale nadzieje szybko okazały się płonne, a absurd tej powieści bardzo szybko osiągnął tak wysoki poziom, że pozostało mi tylko przekartkować co nudniejsze, bądź irytujące, momenty, a, muszę dodać, było ich sporo, i jakoś dotrzeć do miałkiego zakończenia.
Po czwarte, książka jest przewidywalna, nuda i mało zabawna; jedyny zabawny moment, który mnie rozśmieszył, znalazł się na samym początku, później było już coraz gorzej.

Podsumowując, nie polecam tej książki nikomu. Sama z pewnością dam sobie spokój z tą autorką i z własnej woli na pewno nie będę sięgała po jej twórczość.

Ten tytuł to kolejny dowód na to, że nigdy nie powinnam się decydować na zakup książek tylko na podstawie opisu i pozytywnych recenzji. Oba te elementy mnie zawiodły i doprowadziły do straty pieniędzy, które mogłam przeznaczyć na coś ciekawszego.

Powodów mojego rozczarowania jest bardzo wiele.
Po pierwsze, drażnił mnie współczesny język powieści. Nie uświadczycie w niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od czego by tu zacząć...? Może od tego, że na początku mój wzrok przyciągnęła okładka. Muszę przyznać, że wywarła na mnie tak duże wrażenie, że nie mogłam od niej oderwać wzroku. Później przeczytałam opis i doszłam do wniosku, że to może być całkiem fajny i zabawny romans, coś w stylu książek J. Deveraux. Ale już po przeczytaniu kilku stron wiedziałam, że popełniłam błąd...

Czytanie tej książki było dla mnie katorgą. Nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czytałam coś tak kiepskiego. Nie wiem, czy to zasługa tłumacza, czy autorki, ale styl pisarski w książce jest tak "sztywny" i prosty (w sferze lingwistycznej), że momentami miałam wrażenie, jakbym czytała jakieś sprawozdanie, a nie romans historyczny. Zero emocji, brak jakiejkolwiek możliwości wczucia się w fabułę, nielogiczność, niekonsekwencja... Ech, po prostu się zawiodłam, a postacie tylko tę negatywną ocenę pogłębiają; ona głupia i próżna, on arogancki, zapatrzony w siebie i agresywny, a w tle tego wszystkiego rodząca się "miłość", czyli syndrom sztokholmski... Podsumowując, zdecydowanie odradzam.

Od czego by tu zacząć...? Może od tego, że na początku mój wzrok przyciągnęła okładka. Muszę przyznać, że wywarła na mnie tak duże wrażenie, że nie mogłam od niej oderwać wzroku. Później przeczytałam opis i doszłam do wniosku, że to może być całkiem fajny i zabawny romans, coś w stylu książek J. Deveraux. Ale już po przeczytaniu kilku stron wiedziałam, że popełniłam błąd......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niska ocena nie wynika z tego, że książka była nieciekawa, lecz z tego, że to pierwsza książka w moim życiu, która już na samym początku wywołała we mnie tak silną odrazę, że nie byłam w stanie kontynuować czytania.

Niska ocena nie wynika z tego, że książka była nieciekawa, lecz z tego, że to pierwsza książka w moim życiu, która już na samym początku wywołała we mnie tak silną odrazę, że nie byłam w stanie kontynuować czytania.

Pokaż mimo to

Okładka książki Duchy Askalonu Matt Forbeck, Jeff Grubb
Ocena 7,0
Duchy Askalonu Matt Forbeck, Jeff ...

Na półkach: , ,

Mimo tego, że nie miałam wcześniej kontaktu z grą, do której nawiązuje ta książka, a jej zakup był spowodowany chęcią wspierania wydawnictwa i urokliwą okładką, która przyciągnęła mój wzrok, to po którymś rozdziale tak się wciągnęłam w przedstawioną historię, że po przeczytaniu ostatniej strony miałam ochotę zapłakać nad faktem, że moja przygoda z bohaterami już się skończyła.

Mimo tego, że nie miałam wcześniej kontaktu z grą, do której nawiązuje ta książka, a jej zakup był spowodowany chęcią wspierania wydawnictwa i urokliwą okładką, która przyciągnęła mój wzrok, to po którymś rozdziale tak się wciągnęłam w przedstawioną historię, że po przeczytaniu ostatniej strony miałam ochotę zapłakać nad faktem, że moja przygoda z bohaterami już się skończyła.

Pokaż mimo to