-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2022-03-19
2022-04-01
Książka typu 'moc kobiet', gdybym miała do czegoś porównać, to powiedziałabym, że to uboga wersja "Stalowych magnolii". Z naciskiem na 'uboga'.
Babcia i wnuczka zamieniają się na dwa miesiące życiami - babcia, Eileen, ląduje w londyńskim mieszkaniu Leeny, a Leena w wiejskim domku babci. Obie damy są do siebie bardzo podobne, wszędzie wtykają nosy i organizują innym życie, choć nie do końca radzą sobie z własnym. Oczywiście wszyscy pozostali bohaterowie uwielbiają obie bohaterki, jeśli nie od razu, to po jakimś czasie. Babcia romansuje w Londynie jak szalona i odkrywa uroki internetowego flirtu, a Leena zerka nieśmiało i wbrew sobie (w końcu w Londynie czeka jej chłopak) w stronę miejscowego nauczyciela. Obie kobiety muszą odnaleźć siebie po traumatycznych wydarzeniach, które je dotknęły. Co oczywiście się udaje.
Historia była w porządku, ale nie sądzę, żebym za tydzień cokolwiek z niej pamiętała.
Książka typu 'moc kobiet', gdybym miała do czegoś porównać, to powiedziałabym, że to uboga wersja "Stalowych magnolii". Z naciskiem na 'uboga'.
Babcia i wnuczka zamieniają się na dwa miesiące życiami - babcia, Eileen, ląduje w londyńskim mieszkaniu Leeny, a Leena w wiejskim domku babci. Obie damy są do siebie bardzo podobne, wszędzie wtykają nosy i organizują innym życie,...
2022-03-27
Zmęczyła mnie ta książka, znudziła, momentami irytowała. Oschły styl, który świetnie mi zagrał w "Na wyspie", tutaj pozostawił odczucie jakiejś niekompletności, odebrał mi możliwość zrozumienia bohaterów i wczucia się w nich. A było to trudne już na poziomie konstrukcji postaci, suchy styl pisania, skoncentrowany tylko na ich zachowaniu, dodatkowo to utrudnił.
Mamy tu do czynienia z romansem drugiej szansy, a narracja prowadzona jest dwutorowo - w 1991 i 2001 roku.
Główna bohaterka, Annika, jest w spektrum autyzmu i bardzo przypomina swoim zachowaniem bohatera serialu "Atypowy". Niezwykle trudno było mi nawiązać jakąkolwiek więź emocjonalną z tą postacią, nie rozumiałam jej i głównie mnie irytowała. Nie przekonałam się do niej i nie polubiłam jej do końca. Nie polubiłam też drugiego bohatera, Jonathana, szczura korporacyjnego, który zakochał się w Annice głównie z powodu jej wyglądu. W trakcie przebiegu fabuły autorka próbuje jakoś przekonać nas o tym, że przyciągały go również inne cechy Anniki, ale nie za bardzo jej to wyszło. Prawdopodobnie winę ponosi tu wspomniany wcześniej suchy styl narracji, pomijający niemal całkowicie opis emocji bohaterów, a przynajmniej tych związanych z relacją miłosną. Dostajemy informację, że się zakochują, ale jak? kiedy? dlaczego?
Książka, choć krótka, ciągnie się. Nabiera tempa pod sam koniec, kiedy w fabułę zostaje wpleciony zamach na WTC. Autorka tak się rozpędza, że już do samego końca gna jak wściekła i te ostatnie 30 stron, które miały być wyrazem przemiany bohaterki, stają się pospiesznie poprowadzonym galopem do finału.
Spore rozczarowanie, zwłaszcza że oczekiwałam czegoś naprawdę nieprzeciętnego.
Zmęczyła mnie ta książka, znudziła, momentami irytowała. Oschły styl, który świetnie mi zagrał w "Na wyspie", tutaj pozostawił odczucie jakiejś niekompletności, odebrał mi możliwość zrozumienia bohaterów i wczucia się w nich. A było to trudne już na poziomie konstrukcji postaci, suchy styl pisania, skoncentrowany tylko na ich zachowaniu, dodatkowo to utrudnił.
Mamy tu do...
2022-03-27
Bardzo dobrze mi się czytało, książka jest wciągająca i angażująca, a na końcu stanęły mi świeczki w oczach. 😊
Anna i T.J., trzydziestoletnia nauczycielka i jej szesnastoletni uczeń, lecą na wyspę, gdzie mają spędzić wakacje na nauce, jednak ich pilot umiera na serce, a hydroplan rozbija się, i tylko dzięki niewyobrażalnemu szczęściu oboje lądują na niezamieszkanej wysepce, jednej z ponad tysiąca w archipelagu Malediwów. Spędzają tam 3,5 roku, walcząc o życie i nawiązując relację. A potem wracają do cywilizacji i muszą zmierzyć się z życiem po traumie, w świecie, w którym wszyscy znają ich twarze i oceniają ich wybory.
"Na wyspie" zbudowana została z wyraźnym (choć nie formalnym) podziałem na dwie części: na tropikalnej wyspie i po powrocie do USA. Autorce udało się bardzo klarownie nakreślić paralelę między budowaniem przez bohaterów życia na wyspie i budowaniem własnej wyspy w życiu po powrocie. W obu częściach Anna i T.J. byli w jakiś sposób odizolowani od innych ludzi i najlepiej funkcjonowali w tandemie.
Historia zawiera dwa kontrowersyjne tropy: różnicę wieku i relację nauczyciel-uczeń, przy czym ta druga jest w istocie pozorna, ponieważ w rzeczywistości do żadnej nauki nigdy nie dochodzi - zanim Anna może zacząć udzielać T.J. korepetycji, lądują na wyspie i jedyne, czym odtąd się zajmują, to walka o przetrwanie. Różnica wieku jest jednak istotna i wpływa bardzo mocno na związek Anny i T.J., ale tylko w tzw. cywilizowanym świecie. Na wyspie, gdzie priorytetem było przetrwanie i gdzie w cenie były umiejętności praktyczne i emocjonalne wsparcie, trzynaście lat różnicy między postaciami nie stanowiło problemu.
Ogromnie podobali mi się bohaterowie. Oboje zostali nakreśleni realistycznie, z wadami i zaletami, mocnymi i słabymi stronami. Anna robiła wszystko, żeby być odpowiedzialną i wspierającą, ale często sama potrzebowała wsparcia, które otrzymywała od T.J., choć się tego nie spodziewała. T.J. nie jest typowym nastolatkiem: w wieku 16 lat jest już dotknięty doświadczeniem ciężkiej choroby, bez gwarancji wyleczenia albo chociaż trwałej remisji. Dodatkowo stałe zagrożenie życia na wyspie przedwcześnie czyni z chłopca mężczyznę. T.J. jest emocjonalnie dojrzały, bardzo pragmatyczny i opiekuńczy. Kiedy między tymi dwojgiem wydarza się miłość, chłopak ma dziewiętnaście lat i doskonale wie, czego chce. Po powrocie do cywilizacji jego determinacja to jedyne, co może ocalić ich związek.
Książka napisana jest w sposób bardzo nietypowy dla romansów - jej styl jest chłodny, wręcz oschły, nie zawiera prawie w ogóle informacji o emocjach bohaterów. Wszystkiego dowiadujemy się z ich działań, dialogów, wyborów, zewnętrznych przejawów uczuć, jak łzy itd. Czasami brakowało mi odrobiny wglądu w emocje, zwłaszcza Anny, ale przez większość czasu reporterski styl narracji bardzo historii służył. Podobał mi się również umiar w przedstawianiu erotyki - nie zdominowała ona relacji bohaterów.
Ode mnie dla autorki pełne 8 gwiazdek.
Bardzo dobrze mi się czytało, książka jest wciągająca i angażująca, a na końcu stanęły mi świeczki w oczach. 😊
Anna i T.J., trzydziestoletnia nauczycielka i jej szesnastoletni uczeń, lecą na wyspę, gdzie mają spędzić wakacje na nauce, jednak ich pilot umiera na serce, a hydroplan rozbija się, i tylko dzięki niewyobrażalnemu szczęściu oboje lądują na niezamieszkanej wysepce,...
2022-03-23
Jestem zdumiona niską oceną, jaką ma ta książka. Grafomańskie erotyki miewają dużo wyższe oceny, a ta historia - inteligentna, pięknie napisana, budząca wielkie emocje - ma niecałe 7 gwiazdek. Smutne.
Historia jest oczywiście o miłości (i to jakiej!), ale głównie o tym trudnym momencie, kiedy przekraczamy próg dorosłości i sami jeszcze nie wiemy, kim tak naprawdę jesteśmy. Mówi też o poszukiwaniu tożsamości w najbardziej dosłownym sensie, gdyż główna bohaterka jest półkrwi Indianką, adoptowaną przez białą zamożną parę i choć rodzice wkładają mnóstwo wysiłku w to, aby nie czuła się inna, Natalie i tak ma problemy z określeniem, kim tak naprawdę jest.
Książka zawiera mnóstwo indiańskich przypowieści i mitów, które tworzą strukturę historii i punkt odniesienia dla kluczowych momentów fabularnych.
Finał powieści wycisnął ze mnie łzy, ale były to łzy dobre. I choć to pewnie dziwne, zakończenie skojarzyło mi się z ostatnim "pomyślę o tym jutro" Scarlett O'Hary - jest wypełnione zarówno niepewnością, jak i nadzieją.
W kategorii romans (nie tylko YA) ode mnie 9 gwiazdek.
Jestem zdumiona niską oceną, jaką ma ta książka. Grafomańskie erotyki miewają dużo wyższe oceny, a ta historia - inteligentna, pięknie napisana, budząca wielkie emocje - ma niecałe 7 gwiazdek. Smutne.
Historia jest oczywiście o miłości (i to jakiej!), ale głównie o tym trudnym momencie, kiedy przekraczamy próg dorosłości i sami jeszcze nie wiemy, kim tak naprawdę jesteśmy....
Bardzo mi się podobało, było zabawne, oryginalne i ożywcze.
Tiffy i Leon, zmuszeni potrzebą finansową, dzielą mieszkanie i łóżko, choć nigdy się nie spotkali. Tiffy wie, jak wygląda Leon (ach, ten Facebook), ale Leon nie wie, jak wygląda Tiffy i szczerze mówiąc, niewiele go to obchodzi - ma dziewczynę. Współlokatorzy komunikują się poprzez notatki, które z upływem czasu stają się coraz bardziej osobiste i pozwalają im się poznać.
Autorka porusza w książce bardzo ważny temat gaslightingu - formy przemocy psychicznej w związku. Tiffy zmaga się z poważnymi problemami emocjonalnymi po rozstaniu z toksycznym chłopakiem, który, mimo że opuścił ją dla innej kobiety, nadal chce ją kontrolować. Z kolei Leon robi wszystko, żeby pomóc swemu bratu przebywającemu w więzieniu za przestępstwo, którego nie popełnił. Każde z nich poddane jest dużej presji i stara się poradzić sobie z życiem najlepiej, jak potrafi, choć z różnym skutkiem. Dopiero kiedy łączą siły, ich życie zdaje się obierać właściwy kierunek.
Ogromnie podobała mi się postać Tiffy - wysokiej (183 cm), rudowłosej dziewczyny, ubierającej się w szalone, barwne stroje, która za marną pensyjkę pomaga autorom DYI wydawać książki, które sama chciałaby czytać. Tiffy jest urocza i zabawna, dlatego fizycznie bolało mnie, kiedy były chłopak próbował po raz kolejny zniszczyć jej życie. Z kolei Leon to nie do końca mój typ bohatera, choć to dobry człowiek - pielęgniarz w hospicjum, nieco gburowaty, ale o romantycznej duszy. Mimo wszystko do finału nie był dla mnie wystarczająco wyrazisty. Nie wpłynęło to jednak na przyjemność z lektury - książka weszła mi bardzo szybko i całkowicie mnie zaangażowała.
W kategorii obyczajówka/współczesny romans ode mnie 8 gwiazdek.
Bardzo mi się podobało, było zabawne, oryginalne i ożywcze.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTiffy i Leon, zmuszeni potrzebą finansową, dzielą mieszkanie i łóżko, choć nigdy się nie spotkali. Tiffy wie, jak wygląda Leon (ach, ten Facebook), ale Leon nie wie, jak wygląda Tiffy i szczerze mówiąc, niewiele go to obchodzi - ma dziewczynę. Współlokatorzy komunikują się poprzez notatki, które z upływem czasu...