rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Po przeczytaniu Hotel Babylon, wybrałam ta książkę właściwie w ciemno. Gdzie była zasada ograniczonego zaufania"???
Nie wiem czy to wina tematyki, czy może Pani Edwards-Jones nie umiała w jakiś bardziej interesujący sposób ukazać płytkiego "Świata Mody"? A może o to chodziło, że tam tak naprawdę nie ma nic więcej niż tylko zalani, naćpani projektanci ubierający zalane, naćpane anorektyczne modelki na środkach przeczyszczających? Jeżeli faktycznie taki był zamysł autorki - gratuluję! Mnie osobiście jeszcze bardziej utwierdziła w przekonaniu, że w tym "gustownym, dobrze ubranym świadku", nie mam miejsca dla ludzi, którzy w życiu mają jakieś większe ambicje niż pozować do zdjęć w wypożyczonych ciuchach i odprężać się za pomocą "kresek z białego proszku". I jedyne co boli, to to, że im jeszcze za to płacą. I to jak... No cóż. Nikt nie twierdzi, że Świat jest sprawiedliwy.
Od Hotelu Babylon z pewnością Autorka nie straciła umiejętności "lekkiego pisania". Ale czegoś zdecydowanie brakuje...
Chociaż już teraz znacznie ostrożniej będę podchodzić do kolejnych odsłon Babylonu, nie tracę wiary, że to wszytko wina tematu, nie Autorki. W końcu z pustego i Salomon nie naleje.

Po przeczytaniu Hotel Babylon, wybrałam ta książkę właściwie w ciemno. Gdzie była zasada ograniczonego zaufania"???
Nie wiem czy to wina tematyki, czy może Pani Edwards-Jones nie umiała w jakiś bardziej interesujący sposób ukazać płytkiego "Świata Mody"? A może o to chodziło, że tam tak naprawdę nie ma nic więcej niż tylko zalani, naćpani projektanci ubierający zalane,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Daniel Steel, Nora Roberts i jeszcze kilka pań... I Pan Sparks - grono, które starałam się omijać. No i może trzeba było trzymać się tej zasady.
Ale coś mnie pokusiło (nie coś- Teściowa ;) ). I mam za swoje. Już pierwsza strona (ta z nazwiskiem tłumacza) wywołała mój śmiech... pierwsze śliwki? Niekoniecznie. Historia może i fajnie pomyślana, ale sposób w jaki opisana. Nie będąc żadnym "wytrawnym" filologiem dochodzę do wniosku, że książka pisana/tłumaczona/redagowana była na kolanie. Czytelnik co rusz przeżywa deja vu, wybija się z rytmu po jakimś kompletnie niepotrzebnym wtrąceniu... A miało by takie sympatyczne romansidło na wieczór.
A wyszła powtórka z polskiego.
Prawie jak moja recenzja. Ale mi nikt za tonie płaci:)

Ps. A cała fabuła mocno przekoloryzowana.

Daniel Steel, Nora Roberts i jeszcze kilka pań... I Pan Sparks - grono, które starałam się omijać. No i może trzeba było trzymać się tej zasady.
Ale coś mnie pokusiło (nie coś- Teściowa ;) ). I mam za swoje. Już pierwsza strona (ta z nazwiskiem tłumacza) wywołała mój śmiech... pierwsze śliwki? Niekoniecznie. Historia może i fajnie pomyślana, ale sposób w jaki opisana. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po słodko-gorzkich doświadczeniach z Christopherem Moorem nie oczekiwałam za wiele od tej książki (a sięgnęłam po nią tylko dla świętego spokoju, żeby móc postawić ją obok trzech poprzednich na półce z przeczytanymi). Jak wielkie było moje rozczarowanie kiedy okazało się, że nawet pierwsze 50 stron nie jest w stanie mnie zaciekawić. A temat przecież taki "współczesny". Jednak nie poddałam się i zamiast po prostu brnąć przez nią - przeczytałam z czymś na kształt zaciekawienia.
Trudno tu o jakieś "świeże" spojrzenie na sprawy damsko-męskie czy wampirzyco-ludzkie, ale jest "coś" w tej książce. Coś, że nawet wystarczyło na trzy gwiazdki ;)

Po słodko-gorzkich doświadczeniach z Christopherem Moorem nie oczekiwałam za wiele od tej książki (a sięgnęłam po nią tylko dla świętego spokoju, żeby móc postawić ją obok trzech poprzednich na półce z przeczytanymi). Jak wielkie było moje rozczarowanie kiedy okazało się, że nawet pierwsze 50 stron nie jest w stanie mnie zaciekawić. A temat przecież taki "współczesny"....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z czeską literaturą pewnie jest tak jak z angielskim humorem - po prostu trzeba to lubić. Jeżeli chodzi o tę książkę to nawet najbardziej zatwardziały przeciwnik, tego typu humoru, znajdzie coś dla siebie. Co prawda nie każda anegdota jest tak samo zabawna, ale czasami nie o śmiech tu chodzi. Bo chociaż na wspomnienie o maturze z rosyjskiego czy samobójstwie przez zaczadzenie w elektrycznym piecyku, w dalszym ciągu pojawia się uśmiech to od czasu do czasu potrzeba było trochę się zatrzymać...

I tylko szkoda, ze literatura w wydaniu Petra Sabach jest tak mało dla nas dostępna.

Z czeską literaturą pewnie jest tak jak z angielskim humorem - po prostu trzeba to lubić. Jeżeli chodzi o tę książkę to nawet najbardziej zatwardziały przeciwnik, tego typu humoru, znajdzie coś dla siebie. Co prawda nie każda anegdota jest tak samo zabawna, ale czasami nie o śmiech tu chodzi. Bo chociaż na wspomnienie o maturze z rosyjskiego czy samobójstwie przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie pamiętam kiedy ostatnio tak męczyłam się z książką... Jakiś kompletnie niepotrzebny (ponad 100 stronicowy) wstęp, z którego czytelnik i tak niewiele wyciąga. Potem na chwilę jakaś akcja (za to ta jedna gwiazdka) i ... kompletnie "objechany" koniec. I bardzo dużo niedopowiedzeń... I chyba nie wynikają one z zamiaru autorki, a raczej sama zapomniała, że trzysta stron szybciej "coś tam rozpoczęła."

Wniosek nasuwa się jeden: nie wierz w to co jest napisane na okładce. Częściej są to pobożne życzenia niż "rzeczywista rzeczywistość".

Nie pamiętam kiedy ostatnio tak męczyłam się z książką... Jakiś kompletnie niepotrzebny (ponad 100 stronicowy) wstęp, z którego czytelnik i tak niewiele wyciąga. Potem na chwilę jakaś akcja (za to ta jedna gwiazdka) i ... kompletnie "objechany" koniec. I bardzo dużo niedopowiedzeń... I chyba nie wynikają one z zamiaru autorki, a raczej sama zapomniała, że trzysta stron...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeżeli ktoś by mnie zapytał o czym jest ta książka z pewnością powiedziałabym, ze o miłości. Ale nie o takiej damsko-męskiej... no może nie do końca tylko damsko-męskiej. To książka o uczeniu się miłości. Najpierw dziecka do opiekuna. Później młodej kobiety do swojej pasji, a dopiero potem do mężczyzny... I co się dzieje kiedy omija się pewne stopnie na tej drabinie...
Świetnie napisana, pokazująca "dość oklepany temat" w zupełnie nowych barwach i znacznie ciekawszej perspektywy. A wszystko z kwiatami w tle...

Jeżeli ktoś by mnie zapytał o czym jest ta książka z pewnością powiedziałabym, ze o miłości. Ale nie o takiej damsko-męskiej... no może nie do końca tylko damsko-męskiej. To książka o uczeniu się miłości. Najpierw dziecka do opiekuna. Później młodej kobiety do swojej pasji, a dopiero potem do mężczyzny... I co się dzieje kiedy omija się pewne stopnie na tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę przeczytałam pewnego wieczoru, niejednokrotnie zakłócając ciszę nocą. Już dawno nie spotkałam się z tak przyjemną i odprężającą lekturą. Bardzo fajnie opowiedziana historia jednej doby przepracowanej na hotelowej recepcji (oczywiście wszytko co najlepsze dzieje się po 22).
Co do mojej oceny... Książka miała niestety trochę pecha... a mianowicie jakiś czas temu przeczytałam "Kill Grill" i wszelkie anegdoty dotyczące kuchni/kucharzy były mi już doskonale znane (opowiedziane swoją drogą w równie zabawny sposób przez Pana Anthony Bourdain'a)więc zabrakło tej 1 gwiazdki.
No i jeszcze taki mały niesmak pozostał po lekturze, że Hotel to jeszcze jedno miejsce, gdzie ten "kto ma kasę ten tańczy..."

Książkę przeczytałam pewnego wieczoru, niejednokrotnie zakłócając ciszę nocą. Już dawno nie spotkałam się z tak przyjemną i odprężającą lekturą. Bardzo fajnie opowiedziana historia jednej doby przepracowanej na hotelowej recepcji (oczywiście wszytko co najlepsze dzieje się po 22).
Co do mojej oceny... Książka miała niestety trochę pecha... a mianowicie jakiś czas temu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książką zainteresowałam się po przeczytaniu "opisu" na okładce. Niestety okazało się, że było to także bardzo dokładne jej streszczenie, które tak na prawdę wystarcza za lekturę. "Błyskotliwie opowiedziana historia..." - a zatem w moim egzemplarzu musi brakować kuliku rozdziałów, ponieważ to co przeczytałam to... jeszcze jedna książka o sfrustrowanej bezpłodnością mężatce... Za ciężka nawet na lekturę tramwajową. A jedna gwiazdka w nagrodę za zakończenie.

Książką zainteresowałam się po przeczytaniu "opisu" na okładce. Niestety okazało się, że było to także bardzo dokładne jej streszczenie, które tak na prawdę wystarcza za lekturę. "Błyskotliwie opowiedziana historia..." - a zatem w moim egzemplarzu musi brakować kuliku rozdziałów, ponieważ to co przeczytałam to... jeszcze jedna książka o sfrustrowanej bezpłodnością...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historię carskiej rodziny pierwszy raz usłyszałam w 1998 roku kiedy to wszystkie media donosiły o pochówku szczątków Romanowów. Wtedy też doczytałam w jednej z lokalnych gazet o tajemnicy śmierci młodego carewicza i najmłodszej z córek Mikołaja - Anastazji. Historia faktycznie niesamowita. Nic dziwnego, że Steve Berry puścił wodze fantazji i napisał całkiem przyjemną historię o tym co mogło się wydarzyć. Trzeba przyznać, że nieźle się przy tym napracował, bo chociaż cała książka to jak już pisałam taka opowieść "co by było gdyby..." to można w niej znaleźć bardzo dużo faktów (oczywiście trzeba je trochę wyławiać) i ciekawostek. Nie mniej jednak to Rzeczywistość tak naprawdę popsuła cały urok tej książki, no i może trochę złe wyczucie czasu. A może zwykły pech... Bo oto pan Berry wydaje książkę i brakujące szczątki się znajdują ( no może nie tak od razu). I w dodatku brakujące szczątki okazały się być szczątkami Marii- starszej siostry Anastazji. Czar gdybania pryska.
Parę lat wcześniej i uznałabym, że to świetna książka. A tak czuję duży niedosyt. Czasami fajnie jest nie wiedzieć...

Historię carskiej rodziny pierwszy raz usłyszałam w 1998 roku kiedy to wszystkie media donosiły o pochówku szczątków Romanowów. Wtedy też doczytałam w jednej z lokalnych gazet o tajemnicy śmierci młodego carewicza i najmłodszej z córek Mikołaja - Anastazji. Historia faktycznie niesamowita. Nic dziwnego, że Steve Berry puścił wodze fantazji i napisał całkiem przyjemną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdyby zapytać przypadkowego człowieka czy jest fanem tzw. brazylijskich seriali, prawdopodobnie odpowiedział by "Nie" (uczciwie stawiam szanse 50/50). A gdyby spojrzeć na jego życie to z pewnością stosowałby narzucony w nich schemat postępowania - "Nie mówić o niczym otwarcie. Może za 200 odcinków samo się wyjaśni." (Tu szanse są jakieś 90/10) I teraz mamy idealny przykład tego co się dzieje stosując jakieś "brazylijskie podchody". Świetnie wyłożona czarno na białym historia o tym co się dzieje kiedy ludzie nie potrafią być szczerzy, a zamiast tego zaczynają jakieś głupie gry w półsłówka... I chociaż lekko się to czyta z cało pewnością po odstawianiu na półkę "Przeczytane" nie przechodzi się nad tą książką do "porządku dziennego". I tylko mam nadzieję, że teraz lampka "Mówić wprost" będzie świecić odrobinę dłużej...

Gdyby zapytać przypadkowego człowieka czy jest fanem tzw. brazylijskich seriali, prawdopodobnie odpowiedział by "Nie" (uczciwie stawiam szanse 50/50). A gdyby spojrzeć na jego życie to z pewnością stosowałby narzucony w nich schemat postępowania - "Nie mówić o niczym otwarcie. Może za 200 odcinków samo się wyjaśni." (Tu szanse są jakieś 90/10) I teraz mamy idealny przykład...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pamiętam jak kiedyś zapytałam dziadka o wojnę. Nie odpowiedział. A potem zmarł zanim ja zdążyłam dorosnąć do historii którą mógłby mi opowiedzieć. Historii której nigdzie nie zapisano, a rozdziały której nosiłyby te same tytuły co w nie jednym podręczniku. I teraz trafiam na tą książkę... i mogę posłuchać.
O Pułkowniku Kuklińskim nie uczono mnie w szkole. W Domu jeżeli poruszany był temat jego wyboru, przedstawiano go raczej w "dobrym świetle". A gdy włączało się tv od razu słychać było "zdrajca". Kto miał rację? Lektura tej książki nie sprawi, że ten dylemat zostanie jednoznacznie rozstrzygnięty, ale na pewno pomoże poznać motywy tej całej "zdrady", pomoże zrozumieć. I jeszcze z pewnością docenić, że żyjemy w XXI wieku gdzie trudniej nami manipulować i przyklejać etykiety, Że już nie jesteśmy jak ten "koń z głową osła" i nasz światopogląd jest budowany suwerennie. Tak, to jest największy atutu tej książki... Zrozumieć, ze kiedyś było inaczej. I tylko nie zawsze mamy czas zatrzymać się i zapytać. Bo też pokolenia naszych dziadków czy rodziców nie koniecznie chcą wszystko pamiętać...

Pamiętam jak kiedyś zapytałam dziadka o wojnę. Nie odpowiedział. A potem zmarł zanim ja zdążyłam dorosnąć do historii którą mógłby mi opowiedzieć. Historii której nigdzie nie zapisano, a rozdziały której nosiłyby te same tytuły co w nie jednym podręczniku. I teraz trafiam na tą książkę... i mogę posłuchać.
O Pułkowniku Kuklińskim nie uczono mnie w szkole. W Domu jeżeli ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Nie walcz, kiedy nie możesz wygrać. I nie walcz kiedy, nie chcesz wygrać."
I jak tu cokolwiek napisać, kiedy ten jeden cytat wystarczyłby za całą opinię jaką chciałam tu przedstawić. Więc może zacznę od początku. A zatem Drogi Czytelniku, który dopiero sprawdzasz czy w ogóle warto.. Więc jeżeli przeczytałeś już wszystkie "nastoletnie fantasy z czarnymi okładkami" to nie mogłeś trafić lepiej. Ale jeżeli nie masz przy sobie jakiegoś podręcznego słownika fantasy- to już teraz życzę powodzenia. Nie wiem czy wynika to z mojej kiepskiej znajomości tematyki (Sapkowski, Pratchett, Dukaj...) czy może to ta książka. A naprawdę wierzyłam, że to dopiero mój początek z tą trylogią. I pomimo, że cała historia jest całkiem przyjemnie poskładana, to jednak kilka wątków jest dla mnie niezrozumiałych - zapewne dlatego, że po którejś kolejnej nieudanej próbie przyporządkowania bohatera do wątku - po prostu się poddałam. Widać przede mną jeszcze daleka droga.
A zatem jeżeli szukasz jakiejś przyjemnej "z lekka poważniejszej" fantastyki... to nie ten adres.I już samo wspomnienie "walki z tą książka" powoduje, że jestem niezmiernie wdzięczna za przyzwoity koniec. Nie mam ochoty na ciąg dalszy. A to chyba niezbyt dobre referencje.

"Nie walcz, kiedy nie możesz wygrać. I nie walcz kiedy, nie chcesz wygrać."
I jak tu cokolwiek napisać, kiedy ten jeden cytat wystarczyłby za całą opinię jaką chciałam tu przedstawić. Więc może zacznę od początku. A zatem Drogi Czytelniku, który dopiero sprawdzasz czy w ogóle warto.. Więc jeżeli przeczytałeś już wszystkie "nastoletnie fantasy z czarnymi okładkami" to nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po nieco zagmatwanym początku było już tylko lepiej i zabawniej. Do czasu kiedy główny bohater wsiada na rower. Ale jak już w końcu z niego zsiądzie... I tylko szkoda, że ciągu dalszego brak.

Po nieco zagmatwanym początku było już tylko lepiej i zabawniej. Do czasu kiedy główny bohater wsiada na rower. Ale jak już w końcu z niego zsiądzie... I tylko szkoda, że ciągu dalszego brak.

Pokaż mimo to