-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Biblioteczka
Jeśli mieliście w rękach "Historię fizyki" Wróblewskiego, wiecie, że było to dzieło o charakterze kronikarsko-encyklopedycznym, które dopiero w dalszej kolejności starało się być książką popularnonaukową. "Historia matematyki" napisana przez Davida Burtona – wykładowcę Uniwersytetu Franciszkańskiego w Steubenville – na przekór przerażającym gabarytom, zdaje się celować w nieco szersze audytorium. Podkreśla to również sam autor, twierdząc już we wstępie, że choć powstało wiele traktatów o dziejach matematyki, często są to “prace bardzo techniczne, napisane przez matematyków dla matematyków lub historyków nauki. Prace te, pomimo godnego podziwu poziomu naukowego i często jasnej prezentacji, nie są zbyt dobrze przystosowane do poziomu uczniów. Istnieje dziś potrzeba podręcznika dla początkujących studentów, który byłby także dostępny dla zwykłych czytelników, zainteresowanych historią matematyki”.
Pełna recenzja: https://www.kwantowo.pl/2023/09/16/recenzja-historia-matematyki/
Jeśli mieliście w rękach "Historię fizyki" Wróblewskiego, wiecie, że było to dzieło o charakterze kronikarsko-encyklopedycznym, które dopiero w dalszej kolejności starało się być książką popularnonaukową. "Historia matematyki" napisana przez Davida Burtona – wykładowcę Uniwersytetu Franciszkańskiego w Steubenville – na przekór przerażającym gabarytom, zdaje się celować w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Publikacja jest czymś pomiędzy raportem o tym, jak automatyzacja wszystkiego dookoła przemebluje (właściwie już przemeblowała) naszą codzienność; a kompendium wiedzy, systematyzującym wszystkie najważniejsze pojęcia konieczne do ogarnięcia rozgrywającej się rewolucji. Co mnie cieszy, "Algokracji" nie napisał kolejny teoretyk zbijający kapitał na prostym podsycaniu fobii społecznych, lecz dwóch ludzi z branży.
Pełna recenzja: https://www.kwantowo.pl/2023/07/10/recenzja-ksiazki-algokracja/
Publikacja jest czymś pomiędzy raportem o tym, jak automatyzacja wszystkiego dookoła przemebluje (właściwie już przemeblowała) naszą codzienność; a kompendium wiedzy, systematyzującym wszystkie najważniejsze pojęcia konieczne do ogarnięcia rozgrywającej się rewolucji. Co mnie cieszy, "Algokracji" nie napisał kolejny teoretyk zbijający kapitał na prostym podsycaniu fobii...
więcej mniej Pokaż mimo to
Chłopak, który kręci na YT filmiki o tym, dlaczego odrzuca metodę naukową i wybrał pseudonaukę, rozpowszechnia wszelkie teorie spiskowe i chwali się rekomendacjami od badaczy zjawisk paranormalnych - wydaje książkę o przeszłości cywilizacji. Co więcej, książka ta zostaje wrzucona do kategorii literatury "popularnonaukowej". Lol.
Ale oddaję, że całkiem ładnie te bzdety zostały wydane. Tylko Olku: czy naprawdę sądzisz, że ludzie nie zauważą podbijania sobie ocen za pomocą ewidentnych multikont? :D Już zgłosiłem moderacji te podejrzane "dziesiątki".
Chłopak, który kręci na YT filmiki o tym, dlaczego odrzuca metodę naukową i wybrał pseudonaukę, rozpowszechnia wszelkie teorie spiskowe i chwali się rekomendacjami od badaczy zjawisk paranormalnych - wydaje książkę o przeszłości cywilizacji. Co więcej, książka ta zostaje wrzucona do kategorii literatury "popularnonaukowej". Lol.
Ale oddaję, że całkiem ładnie te bzdety...
"Fizyka na start" to reedycja książki pod oryginalnym tytułem "Janice VanCleave’s Physics for Every Kid", której pierwsze amerykańskie wydanie trafiło do księgarni w 1991 roku. Myślę, że to kluczowa informacja, decydująca o tym, kto tę pozycję doceni, a kto się od niej odbije – bo rzeczywiście, już po wstępnym przekartkowaniu poczułem klimat lat 90. ubiegłego stulecia. Zarówno układ treści, sposób formułowania myśli, oprawa jak i ogólna estetyka, od razu przywiodły mi na myśl moją ukochaną "Encyklopedię naukową dla dzieci i młodzieży", której obdarty egzemplarz do dziś zajmuje honorowe miejsce na moim regale (i w serduszku).
Narracja jest prowadzona zachowawczo, na wpół podręcznikowo, za pomocą krótkich, klarownych zdań. Wszędzie roi się od definicji podstawowych zjawisk, praw i zasad, oczywiście wyróżnionych w tekście za pomocą koloru. Całość uzupełniają ilustracje pod postacią prostych rysunków – również przywołujące wspomnienie szkolnych książek sprzed kilkudziesięciu lat...
Całość opinii: https://www.kwantowo.pl/2023/06/01/recenzja-ksiazki-fizyka-na-start/
"Fizyka na start" to reedycja książki pod oryginalnym tytułem "Janice VanCleave’s Physics for Every Kid", której pierwsze amerykańskie wydanie trafiło do księgarni w 1991 roku. Myślę, że to kluczowa informacja, decydująca o tym, kto tę pozycję doceni, a kto się od niej odbije – bo rzeczywiście, już po wstępnym przekartkowaniu poczułem klimat lat 90. ubiegłego stulecia....
więcej mniej Pokaż mimo to
Chyba najlepszą laurką, jaką mogę wystawić pracy Thomasa Hertoga, będzie stwierdzenie, że opisuje ona tezy Hawkinga piękniej, dokładniej i ciekawiej od… samego Hawkinga. Zdaję sobie sprawę, że najbardziej oddani fani brytyjskiego profesora mogą się obrazić, ale nie sądzę, abym przesadzał. "Krótka historia czasu" była dobrą lekturą dla osób zabieganych, szukających ogólnikowego streszczenia najważniejszych tematów trapiących fizyków. "O pochodzeniu czasu" jest czymś znacznie głębszym. Nie przedstawia samych teorii i hipotez, lecz cały proces myślowy, który prowadził Hawkinga i jego współpracowników na trop danych idei. Co ważne, zawiera ostatnią i najaktualniejszą wersję Hawkingowskiej kosmologii – bo ta, jak Hertog często podkreśla – od czasu pierwszego wydania "Krótkiej historii czasu", podlegała wielokrotnym rewizjom...
Pełna recenzja: https://www.kwantowo.pl/2023/05/12/recenzja-o-pochodzeniu-czasu/
Chyba najlepszą laurką, jaką mogę wystawić pracy Thomasa Hertoga, będzie stwierdzenie, że opisuje ona tezy Hawkinga piękniej, dokładniej i ciekawiej od… samego Hawkinga. Zdaję sobie sprawę, że najbardziej oddani fani brytyjskiego profesora mogą się obrazić, ale nie sądzę, abym przesadzał. "Krótka historia czasu" była dobrą lekturą dla osób zabieganych, szukających...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-23
Niedokładność brzmi, jak coś wysoce niepożądanego w nauce. Słowo to kojarzy się przecież z brakiem precyzji, a brak precyzji może prowadzić do błędów – a żaden badacz nie chciałby, żeby jego praca była obarczona błędami. Problem polega na tym, że drobna szczypta niedokładności jest stałą towarzyszką wszystkich dyscyplin. Czasem wynika to tylko z ułomności aparatury i metod obserwacji, a czasem z samej natury rzeczywistości. Dlatego też zgłębiając jakieś zagadnienie, prędzej czy później staniemy przed koniecznością zadowolenia się “tylko” zaokrągleniem wyniku pomiaru lub rezultatu obliczeń...
Pełna recenzja: https://www.kwantowo.pl/2023/01/23/recenzja-ksiazki-zycie-w-przyblizeniu/
Niedokładność brzmi, jak coś wysoce niepożądanego w nauce. Słowo to kojarzy się przecież z brakiem precyzji, a brak precyzji może prowadzić do błędów – a żaden badacz nie chciałby, żeby jego praca była obarczona błędami. Problem polega na tym, że drobna szczypta niedokładności jest stałą towarzyszką wszystkich dyscyplin. Czasem wynika to tylko z ułomności aparatury i metod...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przystępny, ale zarazem wyczerpujący i aktualny przegląd zagadnień dotyczących współczesnych poszukiwań planet pozasłonecznych oraz życia poza naszą planetą. Przemyślane kompendium, napisane ze szczerą pasją, za którą poszedł olbrzymi risercz.
W dziewięciu rozdziałach autor zmieścił m.in. opis metod poszukiwania egzoplanet, wyjaśnił dlaczego wielka liczba globów niekoniecznie równa się wielkiej szansie znalezienia życia (pod czym również się w pełni podpisuję), opisał mechanizm narodzin układów planetarnych, scharakteryzował główne typy planet, jak i szczególne okazy "superziem", zmierzył się z problemami równania Drake'a oraz paradoksu Fermiego i wreszcie nakreślił bliższą oraz nieco dalszą perspektywę badań.
Przystępny, ale zarazem wyczerpujący i aktualny przegląd zagadnień dotyczących współczesnych poszukiwań planet pozasłonecznych oraz życia poza naszą planetą. Przemyślane kompendium, napisane ze szczerą pasją, za którą poszedł olbrzymi risercz.
W dziewięciu rozdziałach autor zmieścił m.in. opis metod poszukiwania egzoplanet, wyjaśnił dlaczego wielka liczba globów...
Od razu muszę zaznaczyć, że powyższa publikacja w żadnym razie nie jest podręcznikiem, choć Alan Perkins zdołał zawrzeć w niej naprawdę sporo podręcznikowych informacji z zakresu fizyki jądrowej, chemii oraz medycyny. Emerytowany wykładowca Uniwersytetu w Notthingam, osiągnął ten efekt dzięki spleceniu ścisłej wiedzy, z wciągającą narracją sensacyjno-historyczną, jakiej miejscami nie powstydziłby się sam Bogusław Wołoszański. W efekcie Radioaktywni pochłonęli mnie bez reszty dosłownie od pierwszych stron. A nie mogę tego powiedzieć o każdej popularnonaukowej książce, która trafiła w ostatnich miesiącach na mój regał.
Przede wszystkim Perkins nie leje wody (i pewnie dlatego udało mu się zmieścić tak wiele wątków na niecałych 250 stronach). Po lakonicznej przedmowie od razu zostajemy poczęstowani izotopem talu. A dokładniej historią Nikołaja Chochłowa – sowieckiego dysydenta, który po ucieczce z ojczyzny zaczął ujawniać zbrodnie NKWD – za co, zgodnie z rosyjskimi obyczajami, pewnego dnia został podtruty promieniotwórczym talem...
Całość recenzji: https://www.kwantowo.pl/2022/11/04/recenzja-ksiazki-radioaktywni/
Osobna kwestia to przekład i redakcja. Książka miejscami wygląda tak, jakby przed drukiem nikt do niej nie zajrzał.
Od razu muszę zaznaczyć, że powyższa publikacja w żadnym razie nie jest podręcznikiem, choć Alan Perkins zdołał zawrzeć w niej naprawdę sporo podręcznikowych informacji z zakresu fizyki jądrowej, chemii oraz medycyny. Emerytowany wykładowca Uniwersytetu w Notthingam, osiągnął ten efekt dzięki spleceniu ścisłej wiedzy, z wciągającą narracją sensacyjno-historyczną, jakiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-18
Cisza. Dopiero pierwsza opinia, a przecież mowa o (naukowej) biografii jednego z najpopularniejszych i na pewno najbarwniejszych fizyków XX stulecia.
Książka Jörga Resaga na pewno nie jest idealna, szczególnie od strony warsztatowej i językowej. Jednak mimo pewnych zaniedbań, trudno nie docenić wnikliwości i uczciwości, z jaką autor traktuje spuściznę Feynmana. W dobie powszechnego mitologizowania postaci, dobrze widzieć rzetelne biografie będące czymś więcej niż zestawem uroczych, ale ostatecznie bezwartościowych anegdot.
Pełna recenzja: https://www.kwantowo.pl/2022/08/18/recenzja-feynman-fizyka-az-po-grob/
Cisza. Dopiero pierwsza opinia, a przecież mowa o (naukowej) biografii jednego z najpopularniejszych i na pewno najbarwniejszych fizyków XX stulecia.
Książka Jörga Resaga na pewno nie jest idealna, szczególnie od strony warsztatowej i językowej. Jednak mimo pewnych zaniedbań, trudno nie docenić wnikliwości i uczciwości, z jaką autor traktuje spuściznę Feynmana. W dobie...
Coś tu cicho, a przecież na rynek trafił kawał naprawdę rzetelnej literatury.
Szczególny szacunek oddaję Kevinowi Handowi za to, że objaśniając wszystkie te astronomiczne i biochemiczne tematy, z zasady nie chodził na skróty. Kiedy autor twierdzi, że księżyce galileuszowe są bogate w określone pierwiastki, natychmiast omawia zasadę działania spektroskopu NIMS zainstalowanego w sondzie Galileo. Kiedy mówi o lodowej powierzchni Europy, natychmiast powołuje się na zdjęcia z przelotu Voyagera 2. Kiedy stawia tezę o momencie bezwładności wskazującym na nietypowe rozłożenie masy wewnątrz Europy, podpiera się starannymi pomiarami grawitacyjnymi przy użyciu sieci DSN.
Każda informacja ma tu swoje źródło, każda obserwacja bierze się z konkretnego urządzenia, każde wyjaśnienie posiada fizyczną, chemiczną lub biologiczną podstawę. Dzięki temu, po ukończeniu lektury nie czuję niedosytu – co wcale nie jest normą w przypadku literatury popularnonaukowej...
Całość recenzji: https://www.kwantowo.pl/2022/04/23/recenzja-pozaziemskich-oceanow/
Coś tu cicho, a przecież na rynek trafił kawał naprawdę rzetelnej literatury.
Szczególny szacunek oddaję Kevinowi Handowi za to, że objaśniając wszystkie te astronomiczne i biochemiczne tematy, z zasady nie chodził na skróty. Kiedy autor twierdzi, że księżyce galileuszowe są bogate w określone pierwiastki, natychmiast omawia zasadę działania spektroskopu NIMS...
2022-03-12
Nie da się ukryć, że praca brytyjskiego tandemu ma przede wszystkim oczarowywać odbiorców warstwą wizualną. I cel ten został zrealizowany w stu procentach. Już sama twarda, pięknie zdobiona okładka sprawia, że chce się to dotknąć, otworzyć i cyknąć fotkę. Wnętrze wygląda równie spektakularnie, a każdy z sześćdziesięciu rozdziałów to osobne dwustronicowe dziełko, o własnym stylu i charakterze. Nie chodzi tylko o rysunki, lecz również o stonowaną kolorystykę, nieskazitelną typografię oraz ogólną estetykę.
Autorzy zilustrowali tu standardowe eksperymenty myślowe fizyki relatywistycznej, jak ten z lustrami w pędzącym pociągu, zagwozdkę z drabiną w stodole czy nieśmiertelny paradoks bliźniąt. Nie inaczej potraktowano problematykę ogólnej teorii względności, do przedstawienia której wykorzystano m.in. wirujący w pustej przestrzeni dysk oraz efekt grawitacyjnego przesunięcia ku czerwieni. Całość dopełniają nienachalne wstawki biograficzne, zwykle ograniczające się do drobnych ciekawostek...
Więcej: https://www.kwantowo.pl/2022/03/13/recenzja-mysli-ktore-zmienily-swiat-albert-einstein/
Nie da się ukryć, że praca brytyjskiego tandemu ma przede wszystkim oczarowywać odbiorców warstwą wizualną. I cel ten został zrealizowany w stu procentach. Już sama twarda, pięknie zdobiona okładka sprawia, że chce się to dotknąć, otworzyć i cyknąć fotkę. Wnętrze wygląda równie spektakularnie, a każdy z sześćdziesięciu rozdziałów to osobne dwustronicowe dziełko, o własnym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Archetypowy wręcz przykład literatury pseudonaukowej. Dzieło Williama Arntza, czyli amerykańskiego filmowca znanego choćby z produkcji "What the Bleep! Down the Rabbit Hole", czyli quasi-dokumentu kreującego wypaczoną wizję fizyki kwantowej, stanowiącego w rzeczywistości laurkę dla sekt New Age.
Co wyjątkowo obrzydliwe, książka jest reklamowana jako "praktyczne kompendium wiedzy z dziedziny fizyki kwantowej", choć z edukacją i fizyką nie ma zupełnie nic wspólnego. To ezoteryczne banialuki, przyozdobione branżową terminologią, mające wywołać w laiku wrażenie, że obcuje z poważną, popularnonaukową publikacją.
Archetypowy wręcz przykład literatury pseudonaukowej. Dzieło Williama Arntza, czyli amerykańskiego filmowca znanego choćby z produkcji "What the Bleep! Down the Rabbit Hole", czyli quasi-dokumentu kreującego wypaczoną wizję fizyki kwantowej, stanowiącego w rzeczywistości laurkę dla sekt New Age.
Co wyjątkowo obrzydliwe, książka jest reklamowana jako "praktyczne kompendium...
Autorom przyświeca głębsza idea, która wyjątkowo przypadła mi do gustu. Zgodnie z podtytułem książki, usiłują nam oni udowodnić, że czarne dziury stanowią "Klucz do zrozumienia wszechświata". Brzmi jak gładkie hasło marketingowe, ale to naprawdę sensowna myśl, oddająca “ducha” całego wykładu.
Zwykliśmy bowiem traktować czarne dziury jako odległe, abstrakcyjne wynaturzenia, niemające zbyt wiele wspólnego z naszą rzeczywistością. A jednak są to byty jak najbardziej realne, rządzone twardymi regułami fizyki – nawet jeżeli nie do końca je rozumiemy. Próbując zrozumieć sekrety przykryte kurtyną horyzontu zdarzeń, uciekamy więc do teorii względności, kwantowej teorii pola, zasady nieoznaczoności, termodynamiki, teorii informacji czy splątania kwantowego. Potrzebujemy niemal całego dostępnego arsenału fizyki teoretycznej...
Pełna (przedpremierowa) recenzja: https://www.kwantowo.pl/2024/04/03/recenzja-ksiazki-czarne-dziury-klucz-do-zrozumienia-wszechswiata/
Autorom przyświeca głębsza idea, która wyjątkowo przypadła mi do gustu. Zgodnie z podtytułem książki, usiłują nam oni udowodnić, że czarne dziury stanowią "Klucz do zrozumienia wszechświata". Brzmi jak gładkie hasło marketingowe, ale to naprawdę sensowna myśl, oddająca “ducha” całego wykładu.
więcej Pokaż mimo toZwykliśmy bowiem traktować czarne dziury jako odległe, abstrakcyjne wynaturzenia,...