rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Już sam pomysł spisywania wspomnień i doświadczeń życiowych w wieku 28 lat wydaje się idiotyczny. Książka bardziej niż reklamowymi na okładce radami zajmuje się przedstawieniem światu mało zabawnych, dziwnych i często wyjątkowo niesmacznych anegdot z życia Dunham. Tak więc mamy bite 14 stron jadłospisu nieefektywnej diety, nieudane randki i jeszcze bardziej nieudany seks ( 'jestem gruba, nikt mnie nie kocha'). Pełno wyrwanych z kontekstu historyjek z dzieciństwa na 1/3 strony ('moja siostra wkładała klocki lego w majtki/ upiła się kiedyś wódką w szafie), opisy bólów menstruacyjnych i wizyt u ginekologa (ze szczegółami oczywiście), jeszcze więcej nieudanych diet i nieszczęśliwych czasów szkolnych (40 stron o wizytach u psychologa i nerwicach 8-latki).
Tak bardzo o niczym, że aż się zastanawiam jak z tego mogło wyjść prawie 300 stron.

Dunham jednak podkreśla, że w książce chodzi o to samo o co chodziło w 'Girls'- że nie jest odwagą pokazać to co piękne i doskonałe ale to co nieperfekcyjne.
Smutne jest tylko to, że Dunham czuje się głosem pokolenia a w rzeczywistości toczy samotną walkę z własnymi demonami na polu zarówno literackim jak i filmowym. Z całą moją sympatią dla jej inteligencji i odwagi muszę jednak stwierdzić, że całość prezentuje się trochę żałośnie. Czy naprawdę szczytem odwagi i feminizmu współczesnej kobiety jest zdjęcie majtek przed kamerą i powiedzenie 'mam cellulit, włosy na brzuchu i noszę rozmiar 44'? Lunham oszukuje samą siebie. Chodzi o samą fasadę. Nie jest odwagą powiedzieć 'nie obchodzą mnie kanony piękna i to jak wyglądam' ale nauczyć się tak myśleć a jak pobrzmiewa między kartami- ona sama się jeszcze tego nie umie.

Już sam pomysł spisywania wspomnień i doświadczeń życiowych w wieku 28 lat wydaje się idiotyczny. Książka bardziej niż reklamowymi na okładce radami zajmuje się przedstawieniem światu mało zabawnych, dziwnych i często wyjątkowo niesmacznych anegdot z życia Dunham. Tak więc mamy bite 14 stron jadłospisu nieefektywnej diety, nieudane randki i jeszcze bardziej nieudany seks (...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Odejmuję za szatańsko dwuznaczne zakończenie, niemiłosierną rozciągłość i niedopowiedzenia w tylu wątkach. Oh, Leverkün. Co się z Tobą stało? Ta dwuznaczność zabija.

Odejmuję za szatańsko dwuznaczne zakończenie, niemiłosierną rozciągłość i niedopowiedzenia w tylu wątkach. Oh, Leverkün. Co się z Tobą stało? Ta dwuznaczność zabija.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

CZY ZAFON ODRABIA PRACĘ DOMOWĄ?
czyli pytanie o poziom literacki.


W "Pałacu Północy" C.R. Zafon funduje czytelnikowi prawdziwą podróż w głąb upadku literackiego.
Pytanie:
jak można tak upaść?
Czemu mamy do czynienia z powieścią gorszą stylistycznie niż poprzedzający PP "Książe "Mgły" i późniejsza "Marina"?



W "Pałacu Północy" czytamy między innymi o "trzewiach przeklętego miejsca", "pustelni mego gabinetu" i "trujących kałużach w których dzieci grzęzły jak osadzone na mieliźnie statki". Widać, że Carlos dopiero buduje swój styl, ale nie da się uniknąć stwierdzenia, że trochę przesadził budując 5 wersowe zdania (no dodatek pisane w utartym schemacie) pełne nieudanych porównań- "topiące się żelazo jak kostka masła na patelni" i"ciemniejsze niż najciemniejsza noc" (dalej już pozwolę sobie nie przytaczać).
Nie jestem pewna też czy tworzenie tak dużej ilości bohaterów w tak krótkiej powieści było dobrym pomysłem. Zafon nie rozwija wielu wątków, nie przedstawia dogłębniej członków CS, przez co są widocznie ograniczeni i rozchwiani. Znamy ich wszystkich ale żadnego dobrze.
Plus lekko tlący się podtekst kazirodczy, to już o wiele za dużo jak na niecałe 300 stron.
Chociaż, jak dla mnie, największą porażką było zakończenie. Można spekulować, czy lubimy krwawe rozwiązania czy happy endy ale takiej niestabilności czarnego charakteru z jakim mamy do czynienia tu dawno nie spotkałam.

Są oczywiści plusy. Pomysł, ciekawe historie boczne, plastyczne przedstawienie Kalkuty (łącznie z wymyślonymi miejscami). Kilka bardzo trafnych porównań.


Kończąc, dobra historia napisana pełnym stylistycznych gargulców i niepozbawionym patosu językiem.

Można też przy okazji zadać sobie pytanie na ile Zafon odrabia swoją pracę domową? Stylistycznie pnąc się w górę a jednak pozostając w schemacie- opis miasta/miejsc i sierota vs. złe moce.

CZY ZAFON ODRABIA PRACĘ DOMOWĄ?
czyli pytanie o poziom literacki.


W "Pałacu Północy" C.R. Zafon funduje czytelnikowi prawdziwą podróż w głąb upadku literackiego.
Pytanie:
jak można tak upaść?
Czemu mamy do czynienia z powieścią gorszą stylistycznie niż poprzedzający PP "Książe "Mgły" i późniejsza "Marina"?



W "Pałacu Północy" czytamy między innymi o "trzewiach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Penelopo. Jesteś jak każda, nawet współczesna kobieta. Nie ważne czy czekasz, nie ważne czy zdradzasz. Zawsze będziesz definiowana, przez swego Odyseusza.

Penelopo. Jesteś jak każda, nawet współczesna kobieta. Nie ważne czy czekasz, nie ważne czy zdradzasz. Zawsze będziesz definiowana, przez swego Odyseusza.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zwierzęca strona ludzkiej natury, której nikt nigdy nie chciałby doświadczyć. Książka przy czytaniu której powtarzanie samemu sobie, że to tylko fikcja, pomaga. Mały chłopiec która tuła się po Polskiej wsi. Daje lepić się jak zabawka z gliny. Przesiąka każdym doświadczeniem, by w końcu stać się samemu katem. Ofiarą, przejmującą mechanizm działania oprawcy. A w końcu człowiekiem, który musi kłaść się na torach, czuć we włosach wiatr przejeżdżającego pociągu i lodowaty oddech śmierci na ramieniu by wiedzieć, że żyje.

Zwierzęca strona ludzkiej natury, której nikt nigdy nie chciałby doświadczyć. Książka przy czytaniu której powtarzanie samemu sobie, że to tylko fikcja, pomaga. Mały chłopiec która tuła się po Polskiej wsi. Daje lepić się jak zabawka z gliny. Przesiąka każdym doświadczeniem, by w końcu stać się samemu katem. Ofiarą, przejmującą mechanizm działania oprawcy. A w końcu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to