-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2024-02-11
2024-01-06
Z jednej strony rozpoczęcie Turnieju było świetne - ale z drugiej, pamiętając anime wiem, że mogło być zdecydowanie lepiej… choć manga i anime to dwa zupełnie różne media, więc starałam się chwilowo zapomnieć wersję z anime. Bo mimo wszystko zostaje sporo dobrego mięcha.
Bohaterami tomu są dla mnie Siedemnastka i… Frizer!
Siedemnastka - wiadomo - już od samego początku jest MVP naszego składu. Bez sentymentu i wahania eliminuje kolejnych zawodników. Można powiedzieć, że jest bezduszny… ale dla mnie to on działa jak najbardziej logicznie. W sumie może nawet ZA logicznie, jak na Dragon Balla (piję trochę do anime, bo tam pokazał jeszcze więcej).
A Frizer? Stary, dobry, wredny szczwany lis, który może sobie pobyć wrednym, szczwanym lisem. Choć nie uważam, aby oszukanie Frosta to było jakieś osiągnięcie (bo to tylko baaardzo słaba, smarkata podróbka), to Frizer pięknie to rozegrał na korzyść naszych bohaterów. I przez cały czas nie idzie zapomnieć, że on nie jest przyjacielem Goku i spółki, ale ma w tym Turnieju wspólny interes i będzie dążył do wygranej za wszelką cenę. Nawet, jeśli chwilowo musi sympatyzować z tymi ,,głupimi małpami”.
Jednak dalej mimo wszystko mam mały problem z Jirenem… Jak w pełni kupuję pomysł takiej ,,ściany” dla Goku, z którą zderzenie zabolało i wydaje się nie do przebicia, tak gdyby chociaż Jiren… wyglądał. Jakoś. Bo nie dość, że mdły z charakteru (choć jak trochę się rozkręci, to jest lepiej), tak jego tyłek ma ciekawszy projekt niż on sam w całości. Jedyny plus, jaki choć stoi koło Jirena, to walka z Hitem. Hit jak skończył, tak skończył, ale przynajmniej zadziało się coś ciekawego.
W ogóle trochę szkoda, że co niektórzy tak szybko odpadli i nawet nie mieli okazji zawalczyć. I ja wiem, że taki Kuririn za wiele to by nie zdziałał, ale w anime miał przynajmniej jakąś ciekawą walkę…
Z jednej strony rozpoczęcie Turnieju było świetne - ale z drugiej, pamiętając anime wiem, że mogło być zdecydowanie lepiej… choć manga i anime to dwa zupełnie różne media, więc starałam się chwilowo zapomnieć wersję z anime. Bo mimo wszystko zostaje sporo dobrego mięcha.
Bohaterami tomu są dla mnie Siedemnastka i… Frizer!
Siedemnastka - wiadomo - już od samego początku...
2023-11-16
Przyznaję się bez bicia, że oceniam wyżej niż powinnam między innymi z powodu Siedemnastki. Ale o tym, dlaczego wolę jego wersję z Super niż tę z GT może innym razem.
Jeśli chodzi o czystą akcję, to nie można powiedzieć, aby w tym tomie podziało się za wiele. Jednak jeśli chodzi o znaczenie wydarzeń, które miały tu miejsce... sprawa ma się trochę inaczej. W końcu zapowiedź turnieju, od którego zależy istnienie całego wszechświata to nie byle co! Szczególnie jeśli spojrzeć na to, do czego zostali zmuszeni nasi bohaterowie, aby zebrać odpowiednio silną drużynę.
Dobra, ja też sobie śmieszkuję, ile to jeszcze razy będą wskrzeszać tego biednego Freezera, ale tym razem nie mam z tym żadnego problemu. Wręcz przeciwnie. Fakt, że Goku i spółka oraz Lodówka są zmuszeni do współpracy, aby przetrwać prowokuje zaistnienie paru ciekawych kwestii.
To nigdy nie będą przyjaciele, ale jednocześnie łączy ich pokręcona i nierozerwalna relacja. I jedna i druga strona miała ogromny wpływ na siebie nawzajem. I tak samo - i jednej i drugiej stronie najbardziej opłaca się współpracować. Na razie...
Przyznaję się bez bicia, że oceniam wyżej niż powinnam między innymi z powodu Siedemnastki. Ale o tym, dlaczego wolę jego wersję z Super niż tę z GT może innym razem.
Jeśli chodzi o czystą akcję, to nie można powiedzieć, aby w tym tomie podziało się za wiele. Jednak jeśli chodzi o znaczenie wydarzeń, które miały tu miejsce... sprawa ma się trochę inaczej. W końcu zapowiedź...
2023-11-02
It’s over 9000 na 10
Czy najrozsądniejszym byłoby pozbycie się Piccolo raz na zawsze, nawet za cenę życia Kamiego? Logicznie rzecz biorąc - tak! Tylko że Goku używa własnej logiki, która czasem może porażać… ale i tak zazwyczaj działa!
Choć nie uprzedzajmy faktów, kim w przyszłości stanie się Piccolo Junior i jaką jeszcze rolę odegra.
Pojedynek, który tytuł tomiku - Starcie potęg - opisuje idealnie. Nawet jeśli Piccolo dał się parę razy podejść Goku, to sam też w tym względzie nie pozostał dłużny. To przeciwnik, który może być sobie pewny siebie, ale też jednocześnie uszy się i tak jak jego ojciec - niweluje wcześniej popełnione błędy, rozwijając się w jeszcze bardziej niebezpiecznego wroga niż sam Piccolo Daimao.
Tylko że Goku też nie pozostał w tyle przez te trzy lata i nadal chce pokonać go samodzielnie. W dużej mierze przez chęć wygrania Turnieju (mówiłam o jego logice…), jednak nie da się zaprzeczyć, że to jest sprawa tylko między tą dwójką i nikt inny nie ma tu nic do gadania. I jeden, i drugi ostatnie lata spędził na treningu właśnie dla tej chwili
I, o cholercia, było warto! Miałam też wrażenie, że i sam Piccolo dobrze się bawił - bo to naprawdę pojedynek równego z równym. Choć, jak twierdzi, Goku ma jedną poważną słabość, której Piccolo nie nie boi się wykorzystywać - skrupuły i sentyment. Choć czy powinien narzekać? Gdyby Goku nie zależało na przyjaciołach i ludziach ogólnie, to Piccolo mógłby mieć o wiele gorszą przeprawę…
Swoją drogą, to trochę zabawne, że Piccolo wytyka Goku skrupuły jako jego największą słabość… a za parę lat sam stanie się obrońcą ludzkości, któremu - swoją drogą - bardziej będzie zależało na ludziach. I będzie wychodził z siebie za wszystkie durne akcje Goku, gdy ten dekiel będzie dla funu narażał Ziemię i przyjaciół…
It’s over 9000 na 10
Czy najrozsądniejszym byłoby pozbycie się Piccolo raz na zawsze, nawet za cenę życia Kamiego? Logicznie rzecz biorąc - tak! Tylko że Goku używa własnej logiki, która czasem może porażać… ale i tak zazwyczaj działa!
Choć nie uprzedzajmy faktów, kim w przyszłości stanie się Piccolo Junior i jaką jeszcze rolę odegra.
Pojedynek, który tytuł tomiku -...
2023-10-25
11/10
23. Turniej jest pierwszym i ostatnim, który reprezentował taki poziom. Wiadomo, że im dalej, tym bohaterowie będą silniejsi, jednak chyba żaden nie miał tak mocnego składu. Co jeden pojedynek to lepszy, każdy coś wnosił do historii i żaden z przegranych nie miał się czego wstydzić - nawet Yamcha, biorąc pod uwagę fakt, z kim tak naprawdę walczył.
A co najlepsze wśród zawodników znalazła się też Chi Chi… Powiem szczerze, że z czasem, gdy robi się z niej kura domowa, zapomina się trochę o tym, że ona też świetnie zna się na sztukach walki. Co prawda z takim składem nie miała większych szans - wśród najpotężniejszych wojowników, jakich poznaliśmy do tej pory - ale i tak jest jedną z niewielu kobiet, które w ogóle coś osiągnęły na Turnieju.
No i zdobyła upragnionego męża, więc na pewno nie ma na co narzekać!
Oczywiście tom wygrywa pojedynek Goku z Tienem. Można powiedzieć, że runda druga po ostatnim Turnieju. I jeśli wcześniej Tien wygrał dosłownie o włos, tak tym razem nie miał najmniejszych szans. Goku nie tylko urósł w siłę i zdobył niebywałą odporność - jego intuicja w walce też jeszcze bardziej się polepszyła!
Co można powiedzieć o Goku, to że może i w życiu codziennym jest kretynem (zresztą - oświadczył się publicznie Chi Chi nadal nie do końca pojmując, co to w ogóle jest ,,małżeństwo”), ale w walce potrafił używać głowy jak mało kto. A teraz, gdy miał za sobą lata treningów i doświadczenia to już nie jest tylko sprytny dzieciak, ale wojownik jak się patrzy, którego należy brać na poważnie.
No i jak mogłabym nie wspomnieć o Piccolo! Co prawda główna walka z Goku jeszcze przed nim, ale już teraz szacun za to, że docenił Kuririna. Arogancki z niego dupek? Tak, jednak nadal potrafi ocenić swoje możliwości i nie płacze, że ktoś ośmielił się go uderzyć.
11/10
23. Turniej jest pierwszym i ostatnim, który reprezentował taki poziom. Wiadomo, że im dalej, tym bohaterowie będą silniejsi, jednak chyba żaden nie miał tak mocnego składu. Co jeden pojedynek to lepszy, każdy coś wnosił do historii i żaden z przegranych nie miał się czego wstydzić - nawet Yamcha, biorąc pod uwagę fakt, z kim tak naprawdę walczył.
A co najlepsze...
2023-10-24
Ostateczna walka z Zamasu! Która - niestety - nie była w pełni satysfakcjonująca, bo zakończenie wszystko zepsuło…
Stwórz jednego z ciekawszych villeinów w Dragon Ballu.
Rozwiń go w najtrudniejszego przeciwnika, z jakim bohaterowie do tej pory walczyli. Ups, nie wiadomo jak to wszystko zakończyć? Na cheatach! I to hardych. To ma nawet swoją nazwę - deus ex machina. I nawet jeśli Dragon Ball nie jest tego pozbawiony, to chyba jeszcze nigdy nie było to tak perfidnie w twarz, po linii najmniejszego oporu.
No denerwuje mnie, że nie mogli wymyślić czegoś godniejszego - i dla Zamasu, i dla naszych bohaterów.
Ale tradycyjnie - nieważne ile ponarzekam, na koniec stwierdzę, że i tak mi się podobało. Cóż, trudna miłość, co zrobić. Szczególnie że Turniej Mocy tuż tuż, ale najpierw muszę zadowolić się przystawką w postaci starcia wszystkich Bogów Zniszczenia. Choć na razie wygląda to dość biednie, bo jak na Bogów Zniszczenia większość z nich - nawet w walce - wydaje się nijaka. Aczkolwiek Belmod nie ustępuje charakterkiem Beerusowi. Czy go lubię? Nie wiem, jednak jest jednym z ciekawszych bogów i przynajmniej zachowuje się jak spodziewałoby się po Bogu Zniszczenia, a nie jak jakiś przedszkolak.
Swoją drogą Beerus tak narzeka, że Goku ciągle sprawia problemy, a wychodzi na to, że sam nie lepszy!
Ostateczna walka z Zamasu! Która - niestety - nie była w pełni satysfakcjonująca, bo zakończenie wszystko zepsuło…
Stwórz jednego z ciekawszych villeinów w Dragon Ballu.
Rozwiń go w najtrudniejszego przeciwnika, z jakim bohaterowie do tej pory walczyli. Ups, nie wiadomo jak to wszystko zakończyć? Na cheatach! I to hardych. To ma nawet swoją nazwę - deus ex machina. I nawet...
2023-10-01
Z jednej strony Zamasu - jeden z ciekawszych antagonistów w Dragon Ballu. Ktoś, kogo nie można nazwać złym z samego faktu bycia złym, ale popadania w coraz większą obsesję. Ten tom to dosłownie peak jego szaleństwa i obserwowanie jak z chwili na chwilę coraz bardziej w nim się zatraca, aż do momentu, gdy zyskuje ogromną siłę… i jakiekolwiek hamulce, które mógł mieć do tej pory pękają. On nie był potworem, on się nim dopiero stał i mogliśmy cały czas oglądać tę drogę.
Z drugiej jednak strony… im bardziej zaczęłam się zastanawiać CO dokładnie się dzieje, tym bardziej miałam ochotę dać komuś w łeb. Ja wiem, że logika w świecie DB jest czasem traktowana jak szmata do podłogi, jednak tym razem zbliżyło się to do granicy mojej cierpliwości. W czym problem? Choćby w Mafubie. Jak cieszę się, że w końcu przypomniano sobie, że bohaterowie mają takiego asa w rękawie… tak byłoby za prosto, no nie? To zdecydowanie technika zbyt OP i użycie jej pozamiatałoby. Tylko szkoda było kończyć historię w takim momencie. Więc sprawę Mafuby trzeba było jakoś załatwić - tylko czemu w tak idiotyczny sposób!
Ale przede wszystkim - GDZIE, DO CHOLERY, JEST ZENO? Serio nie zauważył, że wszyscy bogowie nie żyją i zrobił się jakiś taki, no nie wiem, pierdolnik?
Tylko że koniec końców, nieważne jak zła bym była na głupotę scenariusza… Zamasu i walka z nim znów mnie udobruchały. Bo głupoty głupotami, ale cała ta walka była po prostu świetna! Vegeta, który może i użył wcześniejszego pomysłu Goku, ale był w stanie go udoskonalić. I znów - pomimo całej swojej dumy - wiedział, kiedy przestać i cofnąć się o krok dając pole Goku. Najpierw w sprawie fuzji, później przyznając, że tylko on ma szanse wygrać. Można to nazwać powtórką z sagi Buu, ale ja patrzę na to jak na dowód, że Vegeta odrobił tamtą lekcję i naprawdę jest innym człowiekiem. Nadal dumnym i upartym, ale przyznającym, że są rzeczy ważniejsze od jego dumy.
Z jednej strony Zamasu - jeden z ciekawszych antagonistów w Dragon Ballu. Ktoś, kogo nie można nazwać złym z samego faktu bycia złym, ale popadania w coraz większą obsesję. Ten tom to dosłownie peak jego szaleństwa i obserwowanie jak z chwili na chwilę coraz bardziej w nim się zatraca, aż do momentu, gdy zyskuje ogromną siłę… i jakiekolwiek hamulce, które mógł mieć do tej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-23
Już widzę, że seria Super to będzie mi fundować istny rollercoaster… Na pierwszy tom patrzyłam przychylnym okiem, bo sentyment. Drugi - mimo swoich głupot - bardzo mi się podobał. A teraz? Mam spory dylemat. Bo tym razem trudno mi z czystym sercem przymknąć oczy na ilość durnot i to, jak potraktowano bohaterów. Choć z drugiej strony Zamasu i Black robią robotę…
Co najbardziej mnie boli to to, że bohaterowie skretynieli i cofnęli się w rozwoju. Już wcześniej było to widać, ale tu wyszło pełne nagromadzenie. Shin? Zupełnie zapomniał jak używa się mózgu. Vegeta? Cofnął się w rozwoju. Goku? Kombo cofnięcia w rozwoju i zapomnienia używania mózgu. Future Trunks podobnie, ale jego ratuje trochę fakt, że nadal jest w ten swój sposób uroczy. O Beerusie i Whisie już nawet nie wspominam. Przecież kombo Shin, Beerus i Whis powinni połączyć wszystkie fakty z palcem w dopie, a koniec końców wyszło, że cała zagadka została rozwiązana przypadkiem. Noż kierwa mać.
Tylko że gdy Zamasu i Black weszli na scenę, to trochę mnie urobili… Zamasu może nie jest najbardziej spektakularną postacią, jednak pozostaje całkiem interesującym bohaterem - również przez to, jak niepozorny wydaje się na początku. Jego zwichrzona psychika i zakrzywione postrzeganie dobra oraz zła, ludzi jako takich i swojej roli jako boga to jedno. Mniej oczywiste mogło wydawać się to, że plan Zamasu… udał się w pełni. Jak sam stwierdził - był dopracowany i nie miał żadnych luk. I to biorąc pod uwagę fakt, że Zamasu nawet nie spodziewał się interwencji Goku i Vegety! Można wiele o nim powiedzieć, ale chłop ma łeb na karku nie od parady.
Więc koniec końców… trochę się krzywiąc, ale nadal stwierdzam, że tom 3 był w porządku. Mam dużo uwag, jednak całość ratuje Zamasu.
I tak, to już z mojej strony jakaś toksyczna miłość… denerwuję się, ale nadal kocham.
Już widzę, że seria Super to będzie mi fundować istny rollercoaster… Na pierwszy tom patrzyłam przychylnym okiem, bo sentyment. Drugi - mimo swoich głupot - bardzo mi się podobał. A teraz? Mam spory dylemat. Bo tym razem trudno mi z czystym sercem przymknąć oczy na ilość durnot i to, jak potraktowano bohaterów. Choć z drugiej strony Zamasu i Black robią robotę…
Co...
2023-07-30
Po rozczarowującym tomie pierwszym, tom drugi jest... stwierdzenie ,,lepszy" to będzie spore niedopowiedzenie!
To prawda, że były momenty żenujące (walka Vegety z Auto Magettą, albo poniewieranie Piccolo), ale zdecydowanie więcej było tych pozytywnych. Nawet jeśli niektóre mogły być naciągane (znów Vegeta - ale tym razem z Cabbą), ale to w ogóle nie psuło wydźwięku tych konkretnych scen. Turniej Szóstego i Siódmego Wszechświata spełnił oczekiwania na dobrą, dragonballową naparzankę, gdzie nie tylko siła była ważna, ale bohaterowie czasem musieli wykazać się odrobiną sprytu.
Kolejnym ogromnym plusem (z mojej strony) jest powrót Future Trunksa i pociągnięcie jego historii dalej. Niezbyt przyjemne, trzeba przyznać, bo jeśli ostatnio androidy nieźle mu życie sponiewierały... tak teraz jest jeszcze gorzej! Ale tak to już jest w Dragon Ballu, tu zawsze prędzej czy później pojawi się jeszcze silniejszy przeciwnik...
Po rozczarowującym tomie pierwszym, tom drugi jest... stwierdzenie ,,lepszy" to będzie spore niedopowiedzenie!
To prawda, że były momenty żenujące (walka Vegety z Auto Magettą, albo poniewieranie Piccolo), ale zdecydowanie więcej było tych pozytywnych. Nawet jeśli niektóre mogły być naciągane (znów Vegeta - ale tym razem z Cabbą), ale to w ogóle nie psuło wydźwięku tych...
2023-01-23
Przyznam się bez bicia, że przynajmniej jedna gwiazdka więcej za sam fakt, że to Dragon Ball (nostalgia mocno). Choć pod koniec już naprawdę - i bez żadnych różowych okularów - wciągnęłam się naprawdę.
Goku... pozostaje Goku i nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale miło wrócić do przygód tego półgłówka i jego ekipy. Choć boli tak szybkie załatwienie kluczowych spraw - jak wprowadzenie nowych i naprawdę ważnych dla serii form dosłownie offscreenen, jednym-dwoma panelami od narratora... No bieda totalna. Trudno powiedzieć o tym ,,do wybaczenia", jednak jak już wspominałam wcześniej z rozdziału na rozdział zaczęłam się w to wkręcać i choć to ewidentne olanie tematu uwiera, tak pozostałe aspekty trochę wszystko osładzają. A na pewno robią to Beerus i Whis.
Przyznam się bez bicia, że przynajmniej jedna gwiazdka więcej za sam fakt, że to Dragon Ball (nostalgia mocno). Choć pod koniec już naprawdę - i bez żadnych różowych okularów - wciągnęłam się naprawdę.
Goku... pozostaje Goku i nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale miło wrócić do przygód tego półgłówka i jego ekipy. Choć boli tak szybkie załatwienie kluczowych spraw - jak...
2023-09-19
Niby objętościowo ten tom nie różni się od pozostałych, a działo się... dużo.
Pokonanie Piccolo Daimao, trening u Kamiego oraz kolejny Turniej i to nie byle jaki! Goku potrafi szybko zdobywać przyjaciół - ale też równie szybko wrogów. Wychodzi na to, że Piccolo Junior nie jest jedynym, który bierze udział w zawodach by zabić Goku... I tak, Chi Chi też liczę jako potencjalnego mordercę. Również ma dobry powód, aby wściekać się na Goku!
Nie wiem, który moment lubię bardziej. Jednym z wyborów na pewno jest pierwsze pojawienie się Piccolo Juniora - jeszcze jako smarkacza i w sumie wypłoszowego kurdupla, tak różnego od tego, co później z niego wyrośnie.... Jednak chyba największe wrażenie zrobiło na mnie pojawienie się Goku po 3 latach treningu u Kamiego. Ten moment bardziej podobał mi się w anime, ale sam sens tej sceny i w mandze ma te same znaczenie. A nawet nie jest jakaś długa czy epicka - Goku po prostu wraca do przyjaciół po dłuższej nieobecności.
Ale to nie jest już ten sam mały Goku. Ten Goku już dorósł. Może nie do końca... ale nie tylko jego wzrost się zmienił. Przyjaciele też to zauważają - to nie jest już nadpobudliwy dzieciak, ale doświadczony wojownik.
I w ten sposób, całkiem niepozornie, zakończył się ostatecznie pewien etap.
Niby objętościowo ten tom nie różni się od pozostałych, a działo się... dużo.
Pokonanie Piccolo Daimao, trening u Kamiego oraz kolejny Turniej i to nie byle jaki! Goku potrafi szybko zdobywać przyjaciół - ale też równie szybko wrogów. Wychodzi na to, że Piccolo Junior nie jest jedynym, który bierze udział w zawodach by zabić Goku... I tak, Chi Chi też liczę jako...
2023-07-30
Czy można pokonać kogoś takiego, jak Szatan Piccolo?
Cóż, jeśli mówimy o Goku, to on na pewno znajdzie jakiś sposób! Szczególnie, że Piccolo zabiera mu przyjaciół, jeden po drugim... Ich pojedynek nie ma porównania z żadnym innym, który nasz malec stoczył do tej pory. Nie ta stawka, nie ten poziom.
Również determinacja Tiena jest godna podziwu. Już kiedyś wspominałam, że pod wieloma względami bardzo przypomina Goku - choćby w uporze i dążeniu do zwycięstwa. Szczególnie że w końcu odnalazł swoją ścieżkę, odnalazł przyjaciół i prawdziwy cel, za który mógłby walczyć!
Czy można pokonać kogoś takiego, jak Szatan Piccolo?
Cóż, jeśli mówimy o Goku, to on na pewno znajdzie jakiś sposób! Szczególnie, że Piccolo zabiera mu przyjaciół, jeden po drugim... Ich pojedynek nie ma porównania z żadnym innym, który nasz malec stoczył do tej pory. Nie ta stawka, nie ten poziom.
Również determinacja Tiena jest godna podziwu. Już kiedyś wspominałam, że...
2023-07-18
Przerażający Piccolo? Moim zdaniem, to najbardziej przerażający był tam Yajirobe…
Jeden z moich ulubionych tomów, jeśli chodzi jeszcze o tego ,,klasycznego” DB. Nie dość, że uświadczyłam wspaniałego - i mimo wyniku satysfakcjonującego - finału 22-go Turnieju, to na dodatek pojawia się ktoś, kto nieodwracalnie zmienił Dragon Balla. Nie chodzi o sam ton opowieści, która przechodzi z dziecięcej, prostej przygody w prawdziwą i poważną walkę o cały świat. To nawet nie jest już Tao Pai Pai, który co prawda był groźnym i złym gościem, ale nadal wprowadzał więcej sytuacji humorystycznych niż groźnych. Piccolo jest… inny. Pewne rzeczy w nim bawią (przynajmniej mnie), fakt, bo to nadal Dragon Ball, jednak stawka jest już zupełnie inna. Tak samo z ,,dokopania złym ludziom” przechodzi to w coś bardziej osobistego, bezpośrednią zemstę, za śmierć najbliższej osoby Goku. Jednak Piccolo wydaje się przeciwnikiem nie do przeskoczenia… a może jeszcze urosnąć w siłę! Czy w takim wypadku spełnią się słowa Wróżki Jagi o tym, że Goku uratuje świat?
Przerażający Piccolo? Moim zdaniem, to najbardziej przerażający był tam Yajirobe…
Jeden z moich ulubionych tomów, jeśli chodzi jeszcze o tego ,,klasycznego” DB. Nie dość, że uświadczyłam wspaniałego - i mimo wyniku satysfakcjonującego - finału 22-go Turnieju, to na dodatek pojawia się ktoś, kto nieodwracalnie zmienił Dragon Balla. Nie chodzi o sam ton opowieści, która...
2023-06-21
Mówiłam wcześniej o ciekawych walkach? To było nic! Nie wiem, który z pojedynków z tego tomu wybrałabym jako najlepszy… No dobra, Goku kontra Tien trudno przebić! Choć nie miałoby to takiej mocy, gdyby nie wcześniejsze pojedynki - gdzie Tien powoli uświadamia sobie, że jest jeszcze inna droga poza tą wskazaną przez Żurawiego Pustelnika i że jest o wiele więcej wart niż okazywał mu to jego mistrz. W sumie były mistrz. Nie chodzi nawet o docenienie, ale o wiarę - w to, że potrafi coś osiągnąć własnymi siłami. Może naprawdę przyszedł czas, aby Boski Miszcz odsunął się w cień i pozostawił młodych na warcie…
W ogóle Tien jest ciekawym przypadkiem (nie tylko z powodu zamiłowania do obnażania się). Ma wiele wspólnego z Goku - równie szybko uczy się nowych technik i ataków, tak samo jest w nim sporo uporu oraz samozaparcia do doskonalenia i rośnięcia w siłę. Miał tylko pecha trafić pod skrzydła Żurawiego Pustelnika.
Mówiłam wcześniej o ciekawych walkach? To było nic! Nie wiem, który z pojedynków z tego tomu wybrałabym jako najlepszy… No dobra, Goku kontra Tien trudno przebić! Choć nie miałoby to takiej mocy, gdyby nie wcześniejsze pojedynki - gdzie Tien powoli uświadamia sobie, że jest jeszcze inna droga poza tą wskazaną przez Żurawiego Pustelnika i że jest o wiele więcej wart niż...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-21
Rozpoczyna się 22-gi Turniej o Tytuł Najlepszego pod Słońcem! Czy tym razem Goku zwycięży? A może jego przyjaciele byli w stanie go przegonić?
A może pojawi się zupełnie nowy, godny przeciwnik dla nieokrzesanego Goku!
Najpierw to trzeba jednak odzyskać ostatnią smoczą kulę i ożywić Borę. Tylko… czy Pilaf to jakieś wyzwanie? Odzyskanie kuli to była tylko formalność, tak samo powrót ojca Upy. Prawdziwe mięsko zaczyna się dopiero przy rozpoczęciu 22-go Tenkaichi Budokai! Powiem szczerze, że jak dla mnie, to ten tom skradli Tien i Yamcha. Ich dogryzki to inny level jechania po sobie (nic dziwnego, że później zostają besties). Do tego w odróżnieniu od poprzedniego turnieju tutaj szykuje się więcej ciekawszych walk.
Rozpoczyna się 22-gi Turniej o Tytuł Najlepszego pod Słońcem! Czy tym razem Goku zwycięży? A może jego przyjaciele byli w stanie go przegonić?
A może pojawi się zupełnie nowy, godny przeciwnik dla nieokrzesanego Goku!
Najpierw to trzeba jednak odzyskać ostatnią smoczą kulę i ożywić Borę. Tylko… czy Pilaf to jakieś wyzwanie? Odzyskanie kuli to była tylko formalność, tak...
2023-06-11
A ja nadal będę bronić Yamchy! Przynajmniej tego z klasycznego Dragon Balla, bo choć w tym tomie nie miał okazji do wielu znaczących zwycięstw, tak nadal szanuję jego postawę. Plus - bądźmy szczerzy - to już jest ten moment, gdzie Goku wyprzedził ich wszystkich o lata świetlne. Cytując Miszcza: to nie przeciwnicy są zbyt słabi, ale to Goku stał się zbyt silny.
I będzie jeszcze silniejszy.
Ale nie uprzedzajmy faktów.
Do wskrzeszenia Bory brakuje już tylko jednej Smoczej Kuli. I tu pojawia się problem - radar nie potrafi jej wskazać! Jednak Żółwi Pustelnik ma na to rozwiązanie - wysyła ekipę do swojej starszej siostry, Wróżki Jagi, która to za pomocą magii będzie w stanie odnaleźć zaginioną Kulę. Lecz jest pewien haczyk, bo nie ma nic za darmo. Albo płacą za wróżbę astronomiczne pieniądze (swoją drogą zastanawiam się, czemu Bulma nie mogła zapłacić - dla niej pewnie to byłyby jakieś drobniaki), albo biorą udział w małym turnieju Jagi, w którym muszą pokonać jej pięciu zawodników. Brzmi prosto? Może takim się wydaje, ale poza siłą chłopcy będą musieli wykazać się też nie lada sprytem!
Często-gęsto Dragon Ball potrafi pieprznąć po emocjach - czy to przez nostalgię, czy niespodziewanie porzucając żarty na rzecz… właściwie czego? Powagi? To jeszcze nie jest ten moment w historii. Jednak ta ostatnia walka na turnieju Jagi zawsze zmusza mnie do chlipania. Pewnie po tylu latach to nie jest jakiś wielki spoiler, kto jest ostatnim przeciwnikiem Goku… ale i tak nie powiem! Bo to potrafi pieprznąć tylko wtedy, gdy do tej pory zdążymy przywiązać się do tego małego pokraka. Pomimo swojej ogromnej siły to wciąż dzieciak. Dzieciak może niezbyt grzeczny i rozgarnięty, ale za to o czystym sercu.
Piąta walka na turnieju Jagi jest w moim top ulubionych scen z Dragon Balla.
A ja nadal będę bronić Yamchy! Przynajmniej tego z klasycznego Dragon Balla, bo choć w tym tomie nie miał okazji do wielu znaczących zwycięstw, tak nadal szanuję jego postawę. Plus - bądźmy szczerzy - to już jest ten moment, gdzie Goku wyprzedził ich wszystkich o lata świetlne. Cytując Miszcza: to nie przeciwnicy są zbyt słabi, ale to Goku stał się zbyt silny.
I będzie...
2023-05-17
W tym tomie same dobre rzeczy! Przyrzeczenie Goku, że wskrzesi Borę, walka i rewanż z Tao Pai Paiem, trening u Karina, anihilacja Armii Czerwonej Wstęgi oraz last but not least - śmierć Niebieskiego!
Do tego cała ekipa, gdy dowiaduje się o planie ataku na bazę RR bez zastanowienia rusza na ratunek Goku. I głównym prowodyrem jest Yamcha! W ogóle Yamcha z początkowych tomów naprawdę jest jednym z ciekawszych i sympatyczniejszych bohaterów. A jak to później poszło, każdy wie...
W tym tomie same dobre rzeczy! Przyrzeczenie Goku, że wskrzesi Borę, walka i rewanż z Tao Pai Paiem, trening u Karina, anihilacja Armii Czerwonej Wstęgi oraz last but not least - śmierć Niebieskiego!
Do tego cała ekipa, gdy dowiaduje się o planie ataku na bazę RR bez zastanowienia rusza na ratunek Goku. I głównym prowodyrem jest Yamcha! W ogóle Yamcha z początkowych tomów...
2023-05-08
Przez Niebieskiego trudno mi było przebrnąć (no nie lubię chłopa), ale i tak nie potrafię tego tomiku nisko ocenić. Szczególnie że pod koniec zostałam udobruchana krótkim występem Aralki - choć Dr. Slumpa pamiętam trochę gorzej niż Dragon Balla. Może to i typowo gagowy dodatek, ale Niebieski dostał piękny wpier...
I Goku nawet jako wielka małpa nie był tak przerażający jak w momencie, gdy zjadł sobie pokonanego wroga... Ja wiem, że to była gigantyczna ośmiornica, ale inteligentna i mówiąca ośmiornica... Oolong chyba powinien się cieszyć, że są z Goku przyjaciółmi 😅
Przez Niebieskiego trudno mi było przebrnąć (no nie lubię chłopa), ale i tak nie potrafię tego tomiku nisko ocenić. Szczególnie że pod koniec zostałam udobruchana krótkim występem Aralki - choć Dr. Slumpa pamiętam trochę gorzej niż Dragon Balla. Może to i typowo gagowy dodatek, ale Niebieski dostał piękny wpier...
I Goku nawet jako wielka małpa nie był tak przerażający jak...
2023-05-03
Jestem skłonna nawet odrobinę polubić Jaco. Ale tylko odrobinę.
A tak na poważnie to bardzo prosta historia o tym, jak przybysz z kosmosu ląduje nieproszony w ,,ogródku" zrzędliwego staruszka, który to dzięki tej znajomości z kosmitą (i wymuszonych przygodach, jakich przez niego doświadcza) na nowo uczy się lubić ludzi i patrzeć na świat w bardziej kolorowych barwach. Jaco też się co nieco uczy, ale nie oczekujmy od niego cudów...
Dziecięca prostota, która charakteryzuje klasycznego Dragon Balla, specyficzny humor i sympatyczne postaci - a do tego nieoczekiwane połączenie z historią Goku! Nie miałam wygórowanych oczekiwań i nie nastawiałam się na nic, więc tym bardziej zostałam kupiona przez może momentami absurdalną, ale mającą w sobie sporo ciepła historię.
Jestem skłonna nawet odrobinę polubić Jaco. Ale tylko odrobinę.
A tak na poważnie to bardzo prosta historia o tym, jak przybysz z kosmosu ląduje nieproszony w ,,ogródku" zrzędliwego staruszka, który to dzięki tej znajomości z kosmitą (i wymuszonych przygodach, jakich przez niego doświadcza) na nowo uczy się lubić ludzi i patrzeć na świat w bardziej kolorowych barwach. Jaco...
2023-04-29
AAACH! NIEBIESKI! ZABIJCIE TO OGNIEM!
Ze wszystkich generałów Czerwonej Wstęgi Niebieski najbardziej mnie irytuje. Na szczęście całość ratują Ósemek oraz dream team w postaci Goku, Kuririna i Bulmy wyruszających na kolejną przygodę w poszukiwaniu smoczych kul.
Swoją drogą ojciec Bulmy na pewno dogadałby się z Żółwim Pustelnikiem...
AAACH! NIEBIESKI! ZABIJCIE TO OGNIEM!
Ze wszystkich generałów Czerwonej Wstęgi Niebieski najbardziej mnie irytuje. Na szczęście całość ratują Ósemek oraz dream team w postaci Goku, Kuririna i Bulmy wyruszających na kolejną przygodę w poszukiwaniu smoczych kul.
Swoją drogą ojciec Bulmy na pewno dogadałby się z Żółwim Pustelnikiem...
Nadal uważam, że Turniej z anime lepszy… co nie zmienia faktu, że mangowa wersja też ma swoje momenty. Jednak w porównaniu z ostatnim tomem, to głównie ,,momenty” grają tu jakąś większą rolę. Jak na Turniej takiej skali wszystko poszło nieoczekiwanie… szybko.
W każdym razie z czystym sercem mogę w końcu powiedzieć, że tutaj Jiren stał się trochę bardziej interesujący. Choć nie z samego faktu, że pokazał coś interesującego, co końcowy etap turnieju pozostawił już tylko paru zawodników - za to tych najbardziej charakterystycznych, mających bardzo różne spojrzenia na świat i walkę. I to właśnie zderzenie tych - czasem skrajnie - różnych podejść jest tu najciekawsze. Jiren, Frizer, Siedemnastka i w końcu Goku z Vegetą. Każdy z nich ma rację, bo każdy ma swoją własną ścieżkę rozwoju, która działa tylko u niego.
I choć lubię Goku, tak w pełni zgadzam się ze stwierdzeniem, że chłop to już jest trochę przehajpowany. Mimo to w momencie, gdy Roshi tuż przed wyrzuceniem z areny przypomniał Goku to, czego go uczył… No, przyznaję bez bicia, że się wzruszyłam. W miejscu, gdzie rozgrywały się losy nie jednego, ale wszystkich wszechświatów, po tym, co Goku doświadczył do tej pory, z kim walczył i u kogo trenował - nadal z dumą przyznaje, że przede wszystkim jest uczniem Żółwiego Pustelnika. Można rzecz - małego człowieczka na tle tego, co właśnie się rozgrywało oraz na tle kolejnych nauczycieli Goku. Jednak to właśnie ten mały człowieczek go ukształtował - i Goku nigdy o tym nie zapomni.
Ale na tym, co się odwaliło w anime, to ja już bez skrępowania beczałam.
Ja wiem, że cały ten Turniej, to jeden wielki fanserwis - ale nie mam nic przeciwko! Bo obecna ścieżka rozwoju tego uniwersum może mi się podobać, albo nie, jednak mimo wszystko to nadal ci sami bohaterowie, którzy - jakby nie patrzeć - wychowywali mnie za dzieciaka. Jedni zmienili się (czasem na gorsze…), inni zupełnie nie, a jeszcze inni choć dorośli, tak pozostało w nich coś znajomego.
Nadal uważam, że Turniej z anime lepszy… co nie zmienia faktu, że mangowa wersja też ma swoje momenty. Jednak w porównaniu z ostatnim tomem, to głównie ,,momenty” grają tu jakąś większą rolę. Jak na Turniej takiej skali wszystko poszło nieoczekiwanie… szybko.
więcej Pokaż mimo toW każdym razie z czystym sercem mogę w końcu powiedzieć, że tutaj Jiren stał się trochę bardziej interesujący. Choć...