-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-05-05
2016-05-12
Niestety, niestety, w ogóle mi się nie podobała. Jakoś dziwnie wyrosłam z książek dla młodzieży. Pozostało mi tylko ogólne wrażenie ( nie tylko po tej lekturze, szczerze mówiąc), że kiedy dochodzimy do Kanta i Leibniza robi się w filozofii strasznie mętnie, a autor albo się znudził własną konwencją, albo uznał, że lepiej w to wszystko nie wnikać...
Niestety, niestety, w ogóle mi się nie podobała. Jakoś dziwnie wyrosłam z książek dla młodzieży. Pozostało mi tylko ogólne wrażenie ( nie tylko po tej lekturze, szczerze mówiąc), że kiedy dochodzimy do Kanta i Leibniza robi się w filozofii strasznie mętnie, a autor albo się znudził własną konwencją, albo uznał, że lepiej w to wszystko nie wnikać...
Pokaż mimo to2016-04-10
Zdecydowanie wolę jak Francuzi piszą o Francji, Szwedzi o Szwecji, Polacy o Polsce a Amerykanie o Stanach Zjednoczonych. Bo jeśli dochodzi tu do krzyżówek, a mamy do czynienia z kryminałem, z reguły wartość poznawcza książki równa się zeru. O ile zatem wierzę, że żandarmeria francuska i Tuluza wyglądają mniej więcej tak, jak w poprzednich książkach Miniera, o tyle z bardzo dużą rezerwą podchodzę do jego przedstawienia wysp w okolicach Seattle i tamtejszej policji.
Niemniej jest to sprawnie napisany kryminał, w stylu amerykańskim i z francusko pogmatwaną akcją. Zapewne głównym walorem miało być Totalne Zaskoczenie Co Do Osoby Zabójcy, co jednak zostało mi odebrane, ponieważ po przeczytaniu jakichś 200 kryminałów wiedziałam "kto zabił" mniej więcej w dwóch trzecich treści (bez podglądania, to był audiobook). Tak więc pozostało mi się dobrze bawić na francuskich elementach fabuły i udawać, że nie widzę gdzie rzecz się dzieje. Jednak poprzednie trzy książki (może z wyjątkiem pierwszej) były zdecydowanie lepsze. I tamte polecam z całego serca każdemu, tę natomiast tylko miłośnikom amerykańskich powieści sensacyjnych, bo tylko oni na pewno przeżyją zaskoczenie.
Zdecydowanie wolę jak Francuzi piszą o Francji, Szwedzi o Szwecji, Polacy o Polsce a Amerykanie o Stanach Zjednoczonych. Bo jeśli dochodzi tu do krzyżówek, a mamy do czynienia z kryminałem, z reguły wartość poznawcza książki równa się zeru. O ile zatem wierzę, że żandarmeria francuska i Tuluza wyglądają mniej więcej tak, jak w poprzednich książkach Miniera, o tyle z bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-12
Mam pecha do tej książki. Kupiłam ją kiedyś, przeczytałam z zapartym tchem, pożyczyłam komuś, zapomniałam komu, ale na szczęście oddał, po czym znów pożyczyłam i tym razem jak kamień w wodę - osoba najbardziej podejrzana wyparła się w żywe oczy. Ale, ponieważ moim zdaniem kradzież książek nie jest przestępstwem, wspaniałomyślnie wybaczyłam.
I odkupiłam sobie po latach w wersji elektronicznej, bo pamiętam, że uważałam ją za jedną z najlepszych Irvinga, obok Świata wg Garpa, Regulaminu tłoczni win i Hotelu New Hampshire. Tym razem nie podobała mi się już tak bardzo jak za pierwszym razem - być może po prostu z niej wyrosłam. Twierdzę jednak, że niektóre fragmenty są świetne (jak na przykład scena z volkswagenem garbusem wniesionym przez uczniów do auli i wynoszonym przez nauczycieli), a Owen Meany nadal mnie fascynuje, choć w życiu realnym pewnie byłby nie do zniesienia. Innymi słowy nadal miałam z lektury dużo frajdy :-)
Mam pecha do tej książki. Kupiłam ją kiedyś, przeczytałam z zapartym tchem, pożyczyłam komuś, zapomniałam komu, ale na szczęście oddał, po czym znów pożyczyłam i tym razem jak kamień w wodę - osoba najbardziej podejrzana wyparła się w żywe oczy. Ale, ponieważ moim zdaniem kradzież książek nie jest przestępstwem, wspaniałomyślnie wybaczyłam.
I odkupiłam sobie po latach w...
2016-01-20
Ostatnio nagrało mnie na czytanie Rosjan. Klimat jest niepowtarzalny, chociaż fabuła w 90% przewidywalna aż do bólu (wedle zasady jeśli w pierwszej scenie pokazany jest rewolwer, to musi wystrzelić). Niemniej miałam dużo frajdy z lektury i chyba wrócę do Strugackich i Bułyczowa
Ostatnio nagrało mnie na czytanie Rosjan. Klimat jest niepowtarzalny, chociaż fabuła w 90% przewidywalna aż do bólu (wedle zasady jeśli w pierwszej scenie pokazany jest rewolwer, to musi wystrzelić). Niemniej miałam dużo frajdy z lektury i chyba wrócę do Strugackich i Bułyczowa
Pokaż mimo to2016-04-09
Kryminał jest naprawdę uroczy. Tym bardziej, że akurat mam za sobą lekturę Romanowów Montefiore (z których najbardziej podobał mi się fragment dotyczący Aleksandra II i III - może dlatego, że w sumie o tych dwóch carach wie się w gruncie rzeczy najmniej) i Biesów Dostojewskiego. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że terroryści XIX-wieczni byli jednak bardziej efektywni. Może dlatego, że nie szli na ilość tylko na jakość. Kryminał jest bardzo ładnie stylizowany na prozę epoki, z zachowaniem tej ówczesnej naiwnej fascynacji światowymi spiskami, dobrze widocznej u Conan Doyle'a, a jeszcze lepiej we współczesnych amerykańskich filmach sensacyjnych. Ciekawa jestem, czy Akunin napisał też o Protokołach Mędrców Syjonu...
Kryminał jest naprawdę uroczy. Tym bardziej, że akurat mam za sobą lekturę Romanowów Montefiore (z których najbardziej podobał mi się fragment dotyczący Aleksandra II i III - może dlatego, że w sumie o tych dwóch carach wie się w gruncie rzeczy najmniej) i Biesów Dostojewskiego. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że terroryści XIX-wieczni...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-10
Może nie powinnam czytać tej książki zaraz po Modlitwie za Owena, bo powtarzalność pewnych pomysłów stała się aż nadto widoczna, ale poza tym jest do dobry Irving. Nie rewelacyjny, ale dobry. Książka, wielowątkowa i pełna retrospekcji, potrafi pociągnąć za sobą czytelnika, zmuszając go do czytania dalej i dalej i zapamiętywania kolejnych faktów, które jak podejrzewa przydadzą mu się w dalszej lekturze, a nawet momentami rozbawić, chociaż - niestety - są również takie miejsca, które przeczytałam z grobową miną, zauważając tylko w myślach: o, tu miało być śmiesznie. Generalnie inspektor Dahr w ogóle do mnie nie przemówił (wolę jego brata bliźniaka), a główny bohater nie do końca wzbudził moją sympatię. Nie wolno przy tej lekturze zapominać, że Irving nie jest autorem kryminałów, więc nie o intrygę kryminalną tu chodzi i łagodnie mówiąc, nie jest ona najlepsza. Niemniej całość przeczytałam z przyjemnością.
Może nie powinnam czytać tej książki zaraz po Modlitwie za Owena, bo powtarzalność pewnych pomysłów stała się aż nadto widoczna, ale poza tym jest do dobry Irving. Nie rewelacyjny, ale dobry. Książka, wielowątkowa i pełna retrospekcji, potrafi pociągnąć za sobą czytelnika, zmuszając go do czytania dalej i dalej i zapamiętywania kolejnych faktów, które jak podejrzewa...
więcej Pokaż mimo to