rozwiń zwiń
Milena

Profil użytkownika: Milena

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 5 lata temu
2
Przeczytanych
książek
2
Książek
w biblioteczce
1
Opinii
7
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Zasadniczo, problemy z tą książką są dwa. Po pierwsze, pani Joanna Ulaczyk kompletnie nie umie prowadzić narracji. Kompozycja książki jest zupełnie nieciekawa. W każdym rozdziale opisany został jeden dzień podróży, który zaczyna się przeważnie od śniadania kontynentalnego, a kończy pójściem spać. Autorka nie potrafi skupić się na elementach, które budowałyby wyjątkowość książki. Pobieżne relacje z obowiązkowego "zaliczania" kolejnych zabytków poprzeplatane są równie pobieżnymi co niepotrzebnymi sprawozdaniami z posiłków (przeważnie spaghetti bolognese) czy przepakowywania ogromnych waliz, tudzież targowania się o kolejny nocleg. Myślę, że nie tędy droga. Niektóre rozdziały są zupełnie pozbawione sensu, jak na przykład rozdział 8 zatytuowany "Zmiana noclegu", w którym autorka opisuje ile bułek zjadła na śniadanie i jak się w razie czego skutecznie spierać o więcej. Język jakim napisana jest książka to kolokwialny, nieskładny zlepek krótkich zdań. Razi też uporczywe nadużywanie wykrzykników, które nadają wypowiedziom pani Joanny pretensjonalny i histeryczny ton.

Drugi problem, który odczułam jako czytelnik to wyjątkowo niesympatyczne wrażenie, jakie sprawiają główni bohaterowie książki. Kłótliwi, roszczeniowi, skupieni na własnych potrzebach i oczekiwaniach, jeżdżą od jednej agencji turystycznej do drugiej, każąc się zabawiać i organizować kolejne atrakcje. Autorka nie ukrywa swojego pełnego pogardy i podejrzliwości stosunku do miejscowej ludności. Z ludźmi nie rozmawia, nie dowiaduje się o ich życiu niczego - przynajmniej w książce tego nie ma. Prawdopodobnie guzik ją to po prostu obchodzi. Najważniejsze to wytargować ten jeden czy dwa sol i nie dać się wpuścić w maliny. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze można przecież wydać później na bazarku na kolejne bambetle i spakować je do swych olbrzymich waliz. Szczytem obłudy jest dodatkowo oświadczenie autorki na okładce o jej wielkiej miłości do dzikich zwierząt. Wspomniana miłość polega głównie na tym, żeby każde możliwe (oczywiście niegroźne i bezbronne) zwierzę wziąć na ręce i trochę pomęczyć. Następnie oczywiście obowiązkowa "focia", ale również trochę zabawy. Pogrzebmy więc trochę patyczkiem w pysku maleńkiego kajmaniątka, zobaczymy co zrobi, albo zetnijmy drzewo, na którym siedzi leniwiec, żeby go troszeczkę pomęczyć i się odrobinkę pośmiać gdy ten przerażony, śmieszny zwierzak, przebiera w powietrzu łapkami szukając gałęzi, którą mógłby chwycić. Autorka pisze, że będzie uważała za sukces jeśli czytelnik w trakcie lektury poczuje się, jakby towarzyszył jej w podróży. Przyznam, że momentami bardzo bym chciała, głównie po to by wezwać ją do opamiętania i większego szacunku do świata, którego najwyraźniej nie chce zrozumieć. Książki oczywiście nie polecam, chyba że w kategorii przestrogi - jakim turystą nie być.

Zasadniczo, problemy z tą książką są dwa. Po pierwsze, pani Joanna Ulaczyk kompletnie nie umie prowadzić narracji. Kompozycja książki jest zupełnie nieciekawa. W każdym rozdziale opisany został jeden dzień podróży, który zaczyna się przeważnie od śniadania kontynentalnego, a kończy pójściem spać. Autorka nie potrafi skupić się na elementach, które budowałyby wyjątkowość...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Milena

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
2
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
7
razy
W sumie
wystawione
2
oceny ze średnią 4,5

Spędzone
na czytaniu
11
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]