Dominika

Profil użytkownika: Dominika

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
12
Przeczytanych
książek
16
Książek
w biblioteczce
7
Opinii
47
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Dziennik. Gatunek tyleż specyficzny, co trudny. Niby nic łatwiejszego. Siadasz i na bieżąco spisujesz swoje komentarze do aktualnych wydarzeń, opinie, opowiadasz o prozaicznych obowiązkach dnia codziennego –zakupy , remont, spotkania z przyjaciółmi. Spotkania autorskie- jeśli jesteś pisarzem. Sprawy zawodowe i zobowiązania literackie.

Ale jak to wszystko powiązać, skoro są to raczej niezwiązane ze sobą tematy, aby dały w rezultacie spójna książkę? I w jaki sposób spisać rok życia, aby okazał się interesujący dla czytelnika? Dehnel także się nad tym zastanawia w „Dzienniku roku chrystusowego”, ale zdaje się, że robi to z pewną kokieterią. Jego dowcip, dystans do siebie i świata oraz bezpardonowość stwarzają tak unikalny klimat, że trudno oderwać się od jego „Dziennika…”.

Ale, aby w wieku lat 33 napisać dziennik, który trafi w XXI w. w gusta wybrednych czytelników, trzeba i wiedzy i erudycji i pasji i - pewnie przede wszystkim – lekkiego, przyjemnego pióra.

Czyta się, jak zawsze Jacka, doskonale. Żarty smaczne, komentarze trafne a wejście w świat autora „Lali” i obserwowanie go zza zasłonki, za którą pozwala nam wejść – przyjemne i relaksujące. To ostatnie ważne zwłaszcza, gdy w natłoku własnych codziennych spraw nie mamy czasu podrapać się po głowie.

Dziennik. Gatunek tyleż specyficzny, co trudny. Niby nic łatwiejszego. Siadasz i na bieżąco spisujesz swoje komentarze do aktualnych wydarzeń, opinie, opowiadasz o prozaicznych obowiązkach dnia codziennego –zakupy , remont, spotkania z przyjaciółmi. Spotkania autorskie- jeśli jesteś pisarzem. Sprawy zawodowe i zobowiązania literackie.

Ale jak to wszystko powiązać, skoro są...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jak wychować szczęśliwe dzieci Wojciech Eichelberger, Anna Mieszczanek
Ocena 7,2
Jak wychować s... Wojciech Eichelberg...

Na półkach: ,

Po sieci krąży obrazek z tekstem „Rodzicielstwo –jeśli nie jesteś zmęczony , robisz to źle”. I tak sobie myślę, że coś w tym jest, bo gdy koło 22 padam na poduszkę, zastanawiam się jak to możliwe, że taki mały człowiek wymaga aż tyle atencji przez 14 h dziennie, 7 dni w tygodniu, 31 w miesiącu (chyba że to luty). No ale uwaga to jedno. A wychowanie to zupełnie inna para kaloszy. No dobra. Wiele par.

Ale do rzeczy. Rozmowa Eichelbergera z Anną Mieszczanek to uzupełniona o jeden rozdział książka wydana po raz pierwszy w 1994 roku. I wbrew pozorom nie jest to poradnik, jak wychowywać. Raczej - jak stać się dobrym rodzicem. A najpierw – jak stać się fajnym człowiekiem. Autorzy poruszają kilka niezwykle interesujących tematów i stawiają niemniej ciekawe diagnozy. Przede wszystkim zaś zwracając uwagę na obciążenie pokoleniowe, z którymi wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu się borykamy. Wychowywani przez rodziców z jakimiś brakami, sami te braki próbujemy sobie rekompensować na naszym dziecku, a ono wkrótce będzie je konfrontować ze swoimi partnerami, własnym potomstwem.

Eichelberger nie boi się stawiać diagnoz. Sięga też do filozofów wychowania, wtrąca wątki historyczne. Książka jest za krótka, by zanalizować problem wychowania na wszystkich poruszanych płaszczyznach. Jednak dotyka wielu ważnych w wychowaniu kwestii. Przede wszystkim jednak podkreśla, że aby wychować szczęśliwe dziecko, musimy zadbać o własne szczęście. Bynajmniej nie chodzi tu o spełnianie zachcianek realizowaniu się w leżeniu na kanapie bądź oddawaniu się pasji 4 godziny dziennie. Autorzy podkreślają, jak istotna jest samoświadomość w wychowaniu i uporządkowanie własnego wnętrza, zanim zostaniemy rodzicami. A wszystko po to, aby nie obciążać naszych dzieci tym, czego zabrakło w naszym dzieciństwie, bądź co było niepotrzebne, co nas dotknęło, skrzywdziło.

Tak sobie myślę, że ta rozmowa jest świetnym preludium do pracy nad sobą. Dla wielu okaże się pomocna dzięki zasygnalizowaniu pewnych kwestii, niektórych być może nawet zmobilizuje do poważniejszego kroku, jakim jest psychoterapia. A to coraz modniejszy temat. Ale nie o modę tutaj idzie, a o szczęśliwe dziecko. Także to w nas, wewnętrzne. Aby swoim szczęściem zarażało nasze potomstwo.

Po sieci krąży obrazek z tekstem „Rodzicielstwo –jeśli nie jesteś zmęczony , robisz to źle”. I tak sobie myślę, że coś w tym jest, bo gdy koło 22 padam na poduszkę, zastanawiam się jak to możliwe, że taki mały człowiek wymaga aż tyle atencji przez 14 h dziennie, 7 dni w tygodniu, 31 w miesiącu (chyba że to luty). No ale uwaga to jedno. A wychowanie to zupełnie inna para...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy brałam do ręki książkę Małgorzaty Halber, nawet nie przeczuwałam, co mnie spotka. Nie miałam pojęcia, kim jest autorka, a o tym, co zawarła w Najgorszym człowieku na świecie nie domyślałam się, mimo lakonicznej, aczkolwiek przekonującej, recenzji przyjaciółki.

Z krótkiej notki na okładce wynika, że książka miałaby być sprawozdaniem z uzależnienia, z drogi do trzeźwości poświadczonej przez samą autorkę. Mogłaby więc być czymś na kształt pamiętnika. Spowiedzi może nawet. Tymczasem, w moim odczuciu, stała się opowieścią o pokoleniu, które "ma w sobie pustkę" i niekoniecznie w alkoholu, ale w milionie innych rzeczy, w tym także i pracy, szuka ucieczki przed samym sobą. Powieść Halber jest poruszająca, irytująca i do granic możliwości prawdziwa. Prawdziwa w swoich osądach. Szczera w mówieniu o rzeczywistości . Nie cukrzy, nie maluje świata kolorami, nie przesadza też w drugą stronę. Nie demonizuje, nie pisze "jakie to wszystko jest straszne". Halber mówi jak jest. Prosto i trafnie.

Z główną bohaterką, Krystyną nie sposób się nie zaprzyjaźnić. I nie sposób się na nią nie wkurzać . To bowiem osoba i budząca pozytywne uczucia i złość za to, jak postępuje. W gruncie rzeczy jest bowiem fajną, ale bardzo zagubioną i samotną osobą. W świecie pełnym bodźców, możliwości i kolorów nie wie, jaka jest. Nie wie co czuje. A nawet jeśli już do tej wiedzy dochodzi, nie ma pewności, czy to czucie jest ok. Zanim w końcu zaakceptuje czucie i samą siebie, znieczula się ilością alkoholu znaną bardzo wielu jej rówieśnikom. Alkohol, miękkie narkotyki, dopalacze, seks, praca - wszystko może stać się uzależnienie, w którym ktoś będzie chciał się się schronić przed światem. Ale nie tylko o tym jest książką Halber. To także opowieść o pokoleniu trzydziestolatków, którzy mogą wszystko i w tym "wszystko" bardzo łatwo się im zgubić. To opowieść o tym, że to, co "powszechnie ludzie myślą" to moje myśli. To moje uważanie i to ja. To powieść o tym, że trzeba włożyć jednak jakieś minimum wysiłku w to, aby poznać siebie i dopiero wówczas można dalej zdobywać świat. W innym przypadku zawsze można mieć poczucie, że czegoś we mnie brakuje. Ale to też książka o tym, że jeśli pytasz siebie "czy ja przypadkiem nie za dużo piję" to prawdopodobnie pijesz za dużo.

Nade wszystko, jest to jednak zręcznie napisała i niezwykle wciągająca historia, po której skończeniu aż żal odkładać książkę.

Kiedy brałam do ręki książkę Małgorzaty Halber, nawet nie przeczuwałam, co mnie spotka. Nie miałam pojęcia, kim jest autorka, a o tym, co zawarła w Najgorszym człowieku na świecie nie domyślałam się, mimo lakonicznej, aczkolwiek przekonującej, recenzji przyjaciółki.

Z krótkiej notki na okładce wynika, że książka miałaby być sprawozdaniem z uzależnienia, z drogi do...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Dominika

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
12
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
47
razy
W sumie
wystawione
12
ocen ze średnią 7,7

Spędzone
na czytaniu
69
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]