Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Noc w zonie Paweł Próba, Krzysztof Tarasiuk
Ocena 7,2
Noc w zonie Paweł Próba, Krzysz...

Na półkach:

☢ Noc w Zonie – komiks na podstawie opowiadania „Mleczarnia” ☢

💥 W 2019 roku, z okazji Stulecia Polskiego Komiksu, ukazął się album „Noc w Zonie”. Ta niedługa publikacja, stworzona przez Pawła Próbę i Krzysztofa Tarasiuka na bazie opowiadania Michała Gołkowskiego przedstawia graficznie pierwszą z historii z „Ołowianego Świtu”, w której Miszka wyrusza do Mleczarni odzyskać plecak swojego przyjaciela, Łysego.

O samej historii opowiadałam w pierwszym poście z serii stalkerskich, dlatego tutaj chciałabym uwagę zwrócić głównie na inne czynniki:

🧟 ILUSTRACJE: Czyli to, co w komiksie najważniejsze. Piękne i idealnie odzwierciedlające klimat uniwersum. Misza wygląda dokładnie tak, jak go sobie wyobrażałam, teren Mleczarni – tak samo, co do Łysego – tu miałam inne wyobrażenie, ale nie jestem zła na takie. Co ważne, i co uwielbiam – jest dynamicznie. Każda scena jest w ruchu, każdy fragment żyje. Nie wiem, czy sama zdecydowałabym się na wydanie tego w czerni, bieli i szarościach, ale to też jest nienajgorszy zabieg – bo życie w Zonie wcale nie jest kolorowe. Zwłaszcza nocą.

📖 WYDANIE: Niestety, po wydaniu spodziewałam się więcej. Na plus zdecydowanie oceniam duży format (A4), twardą okładkę i wysoką jakość papieru, bo trzymanie tego w dłoniach było czystą przyjemnością. Za to sam środek… komiks zajmuje jedynie 35 stron całości, czyli nieco mniej niż połowę. Kolejne strony zajmują ilustracje „gościnne” i ilustracje z różnych książek cyklu (Po co?). Na końcu znajduje się też fragment „Ziemi złych uroków” Jacka Klossa. I nie zrozumcie mnie źle – ja naprawdę lubię tę książkę – ale czyż nie jest to trochę chamska reklama?

🧡 Wolałabym, żeby cały album był krótszy, ale za to bez zbędnych elementów. A już najlepiej byłoby, gdyby po prostu komiks był dłuższy, bo był naprawdę dobry!

Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram @luniwersum

☢ Noc w Zonie – komiks na podstawie opowiadania „Mleczarnia” ☢

💥 W 2019 roku, z okazji Stulecia Polskiego Komiksu, ukazął się album „Noc w Zonie”. Ta niedługa publikacja, stworzona przez Pawła Próbę i Krzysztofa Tarasiuka na bazie opowiadania Michała Gołkowskiego przedstawia graficznie pierwszą z historii z „Ołowianego Świtu”, w której Miszka wyrusza do Mleczarni odzyskać...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

☢ Ostatnia część podróży Miszy po Zonie! ☢

Ułożył sobie już życie na Dużej Ziemi: mieszkanie, firma, Nastia u boku. Od czterech lat nie postawił stopy w Zonie i nie zapowiadało się, żeby miał to zmienić - jednak, kto by się spodziewał, życie ma inne plany. Seria wydarzeń, której kulminacją było znalezienie na progu kolegi-stalkera, sprawia, że nasz bohater wraca za Kordon, aby pomóc starym przyjaciołom (a może samemu sobie?)

W “Powrocie” zdecydowanie zauważyć można progres, jaki wykonał autor od pierwszej części serii. Ta część cyklu miała najsilniej zarysowany przebieg fabuły. Z każdą stroną czytelnik zbliżał się do odkrycia tajemnicy razem z bohaterami. Miszka, mimo że nadal jest typem samotnika, częściej spotyka ludzi, znacznie bardziej zróżnicowanych niż ci opisywani wcześniej. Da się też zauważyć, jak zmienił się sam bohater od czasów pierwszych wypraw. Ostrożniejszy, pełny pokory, może trochę wrażliwszy - co wyszło mu na dobre.
Zmieniła się też sama Zona i jej mieszkańcy - stalkerzy posługują się znacznie bardziej rozwiniętą technologią. Mało kto pamięta jeszcze rzuca przed siebie śrubki, bo anomalie widoczne są zwykle na ekranach specjalnych urządzeń. Zwykle.
Misza odkrywa, że Zona nie stała w miejscu od jego odejścia i zmieniło się wszystko - miejsca, w których kiedyś był bezpieczny, teraz naszpikowane są zagrożeniami, a te, w których tętniło życie - świecą pustkami. A większość starych znajomych… niech im Zona lekką będzie.

Obserwowanie, jak na przestrzeni kolejnych tomów zmieniał się bohater i jego świat, było bardzo ciekawym doświadczeniem. Sama historia zawarta w “Powrocie” była jedną z lepszych przygód Miszy, tak samo jak nowi i powracający poboczni bohaterowie (chociaż mam wrażenie, że wszystkie kobiety w serii zostały odbite z jednego szablonu i tylko powierzchownie zmieniane, a każda z nich, nieważne czy u Miszy czy Sztywnego, zrobiłaby wszystko, aby zbliżyć się do głównego bohatera). Cała seria stalkerska w wykonaniu Michała Gołkowskiego była naprawdę dobra. Mimo że momentami miałam ochotę poddać się lub przewinąć kilka kartek do przodu, teraz, gdy ją skończyłam, czuję lekką pustkę i obawę przed zabraniem się za kolejnych autorów z serii.

Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram @luniwersum

☢ Ostatnia część podróży Miszy po Zonie! ☢

Ułożył sobie już życie na Dużej Ziemi: mieszkanie, firma, Nastia u boku. Od czterech lat nie postawił stopy w Zonie i nie zapowiadało się, żeby miał to zmienić - jednak, kto by się spodziewał, życie ma inne plany. Seria wydarzeń, której kulminacją było znalezienie na progu kolegi-stalkera, sprawia, że nasz bohater wraca za Kordon,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

☢️Sztywny jest facetem z blokowiska, dla którego codziennością są bijatyki, imprezy i zaliczanie kolejnych panienek. Rzadko zdarza mu się myśleć o przyszłości, dlatego nie ma żadnego planu awaryjnego, gdy wszystko zaczyna się sypać i wplątuje się w coraz gorsze bagno. Zagrożenie czeka na niego z każdej możliwej strony - zarówno w Zonie, jak i poza nią.

🧟 W tej książce autor przedstawia nam Sztywnego - bohatera zupełnie odmiennego niż znany nam, stary dobry Miszka. W przeciwieństwie do nad wyraz ostrożnego, cichego stalkera, Sztywny jest raczej głupio brawurowy… a może raczej: głupi i brawurowy, i obraca się w towarzystwie sobie podobnych, co nie wychodzi mu na dobre, gdy podpada kilku ważnym osobistościom. A do tego, od czasu jednego z wyskoków do Zony, zaczyna czuć się dziwnie…

🧡 Fabuła książki jest o wiele bardziej przepełniona akcją, niż tytuły z cyklu o Miszce. Sztywny nie był raczej typem myśliciela, dlatego autor oszczędził czytelnikom tym razem długich opisów i wewnętrznych monologów, a za to - wzbogacił książkę o wiele humorystycznych momentów. Samej Zony w książce praktycznie nie ma. W “Sztywnym” największym zagrożenia czyhają na Dużej Ziemi, i nie są to bynajmniej zbiegłe mutanty, a najzwyklejsi ludzie.

🖤 Mogę pokusić się o stwierdzenie, że “Sztywny” to literatura bardziej gangsterska, niż stalkerska. Równie dobrze całą historię można by umieścić w okolicach Pruszkowa, i nie trzeba by wiele zmieniać. Czy to dobrze? Ciężko ocenić. Książka napisana jest naprawdę dobrze, główny bohater (chociaż może lepiej byłoby nazwać go antybohaterem) jest tak bardzo nielubialny, jak zapewne zaplanował sobie autor, a jednak - wzbudzający współczucie. Jednak ciężko mi znaleźć inne plusy. Odrzucała mnie wulgarność książki, chociaż wiem, że to ona nadawała całości realizmu, a do tego - oczekiwałam więcej Zony, lub by odgrywała ona większą rolę w historii. Całość czytało mi się ciężko i po skończeniu czytania, moje zainteresowanie uniwersum znacznie osłabło. Jak dla mnie - “Sztywny” to niestety jeden z gorszych tytułów w całym cyklu Fabrycznej Zony.

Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram @luniwersum

☢️Sztywny jest facetem z blokowiska, dla którego codziennością są bijatyki, imprezy i zaliczanie kolejnych panienek. Rzadko zdarza mu się myśleć o przyszłości, dlatego nie ma żadnego planu awaryjnego, gdy wszystko zaczyna się sypać i wplątuje się w coraz gorsze bagno. Zagrożenie czeka na niego z każdej możliwej strony - zarówno w Zonie, jak i poza nią.

🧟 W tej książce...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

☢️ GENIALNY PREQUEL DO HISTORII STALKERA MISZKI ☢️

🧡 Zanim stał się pełnokrwistym stalkerem, zanim trafił na Jołczę, zanim poznał Doktora - był po prostu marketingowcem z Warszawy. Michał, bo tak nazywał się na Dużej Ziemi, prowadził życie, którego każdy mógłby mu pozazdrościć – przystojny, bogaty, opływający w luksusy, miał świat u swoich stóp. Poznajemy go w momencie podejmowania decyzji. Zostawia za sobą doczesne życie, nie zamykając nawet drzwi swojego apartamentu i wyrusza w kierunku Białorusi – stamtąd już tylko dwa kroki do nowego życia.

🖤 W prequelu do „Ołowianego Świtu” i „Drugiego Brzegu” autor zdecydował się przydzielić bohaterowi towarzyszy – I WIELKA CHWAŁA MU ZA TO! Na swojej drodze przyszły stalker spotyka ekscentrycznego Łysego, który staje się jego mentorem, przewodnikiem i przyjacielem – nadaje mu też pierwszą ksywę (której jednak ze względu na niedżentelmeskie brzmienie postaram się tu nie używać). W „Drodze donikąd” razem z bohaterami poznajemy Zonę, uczymy się jej ścieżek i kaprysów. Jeśli nie mamy za sobą gier z serii S.T.A.L.K.E.R., fajnie byłoby zacząć czytanie właśnie od tego tytułu, aby dokładniej poznać przedstawiony świat (mimo, że w poprzednich również opisany był bardzo dokładnie!).

🔥 „Droga donikąd” porwała mnie o wiele bardziej, niż poprzednie tytuły, za sprawą wartkiej akcji, ciągłych przygód i tarapatów, w które ładował się przyszły stalker. Tutaj na każdym kroku coś się dzieje, a nawet jeśli nie – to mnogość dialogów wypada tu bardzo na plus, a książkę czyta się szybciej i przyjemniej.

Tekst pochodzi z recenzji na Instagramie @luniwersum

☢️ GENIALNY PREQUEL DO HISTORII STALKERA MISZKI ☢️

🧡 Zanim stał się pełnokrwistym stalkerem, zanim trafił na Jołczę, zanim poznał Doktora - był po prostu marketingowcem z Warszawy. Michał, bo tak nazywał się na Dużej Ziemi, prowadził życie, którego każdy mógłby mu pozazdrościć – przystojny, bogaty, opływający w luksusy, miał świat u swoich stóp. Poznajemy go w momencie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

🧡 W „Drugim brzegu” autor „Ołowianego Świtu” zabiera nas ponownie na wyprawę wgłąb Zony oczyma stalkera Miszy. Tym razem udamy się jednak głębiej, niż kiedykolwiek. W drugiej części cyklu towarzyszymy bowiem bohaterowi w drodze do samego serca Strefy – Prypeci i jej okolic, aby rozwikłać problem nawracających, śmiertelnie przerażających koszmarów, dręczących stalkera od spotkania z pewnym kontrolerem.

🧟 Po zdobyciu pewnych informacji jeszcze w poprzednim tomie, Miszka postanawia wybrać się na drugi brzeg Prypeć-rzeki w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje problemy. Niestety (dla czytelnika) wyrusza on w drogę sam.
I przez większość książki sam pozostaje.
Musimy więc przebrnąć przez wiele, wieeele stron samotnej wędrówki i wewnętrznych przemyśleń bohatera. Wpadamy w zapętlony ciąg „mutant-anomalia-nocleg-koszmary” w którym tylko co jakiś czas pojawiają się nieliczne odmiany w formie napotykanych po drodze na krótką chwilę ludzi, lub chwilowo gęstszej akcji, gdy robi się bardziej niebezpiecznie niż zwykle. I może właśnie o to chodzi? Aby dać się ponieść tej monotonności, miarowym krokom i rzucanym przed siebie mutrom, aby nagle dać się zaskoczyć, cofnąć o kilka stron, aby upewnić się „Co się właśnie wydarzyło?!”. Może. A nawet jeśli nie taki był zamiar, to będę sobie wmawiać że tak. Pod koniec, podobnie jak w przypadku poprzedniej części, akcja nabiera zawrotnego tempa, napięcie rośnie, by skończyć się… no cóż, troszkę rozczarowująco i bez fajerwerków.

🖤 Nie oceniam jednak tej książki źle – wręcz przeciwnie, miała w sobie to coś, przez co trudno było ją odłożyć, a po zakończeniu przestać o niej myśleć. Tak jakby Zew udzielał się także czytelnikowi 🔥

Tekst pochodzi z recenzji na Instagramie @luniwersum

🧡 W „Drugim brzegu” autor „Ołowianego Świtu” zabiera nas ponownie na wyprawę wgłąb Zony oczyma stalkera Miszy. Tym razem udamy się jednak głębiej, niż kiedykolwiek. W drugiej części cyklu towarzyszymy bowiem bohaterowi w drodze do samego serca Strefy – Prypeci i jej okolic, aby rozwikłać problem nawracających, śmiertelnie przerażających koszmarów, dręczących stalkera od...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

☢️🧡🖤 „Zona – tajemnica, która wciąga, kusi i intryguje. Jej historią jest świat współczesny. Jej dzieci to my” 🖤🧡☢️

☢️ „Ołowiany świt” to zbiór opowiadań, przedstawiających sceny z życia stalkera – przemierzanie terenów Zony, unikanie anomalii, zbieranie artefaktów czy walka z mutantami, żołnierzami lub bandytami. Głównym, i w większości jedynym bohaterem tych opowiadań jest Misza – stalker polskiego pochodzenia, dla którego takie akcje to codzienność, jest bowiem w Zonie już naprawdę długo.

🧟 Z samym bohaterem nawiązałam mocne love-hate relationship. Poza byciem super-hiper-mega koksem, wykazywał się nieraz głupią brawurą i lekkomyślnością, mając, jak zostało to nawet ujęte niejednokrotnie w książce, „więcej szczęścia niż rozumu”. Jego zachowania zdawały się nieraz nielogiczne i niepasujące do całokształtu postaci. Mimo to, nie dało się nie żywić do gburowatego polaczka sympatii. Może dlatego, że akcja przetykana była jego wewnętrznymi monologami, nieraz nawet dość poetyckimi, opisującymi Zonę jako matkę, kochankę czy boginię.

📖 Historia Miszy, jakkolwiek ciekawa, była tu strasznie rozwleczona. Miejscami miałam wrażenie, jakby sceny się powtarzały lub istniały jedynie w charakterze zapychacza miejsca. Dopiero pod koniec, gdy opowiadania zaczęły składać się w spójną całość, akcja nabrała tempa.

Tekst pochodzi z recenzji na Instagramie @luniwersum

☢️🧡🖤 „Zona – tajemnica, która wciąga, kusi i intryguje. Jej historią jest świat współczesny. Jej dzieci to my” 🖤🧡☢️

☢️ „Ołowiany świt” to zbiór opowiadań, przedstawiających sceny z życia stalkera – przemierzanie terenów Zony, unikanie anomalii, zbieranie artefaktów czy walka z mutantami, żołnierzami lub bandytami. Głównym, i w większości jedynym bohaterem tych opowiadań...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Magia śmierci to ciężki kawałek chleba. Wie coś o tym Katia Kornatowska. Ta urocza nekromantka, miłośniczka ceramiki i po ludzku poturbowana pod względem romantycznych relacji dziewczyna, mieszka w przytulnym domku w Toruniu, który byłby oazą spokoju, gdyby nie sąsiad uprzykrzający jej życie na wiele kreatywnych sposobów. To, w połączeniu z decyzją o kandydowaniu na stanowisko w Starszyźnie Thornu, już samo w sobie byłoby trudne, a gdy dochodzi do tego problem, którego rozwiązania wymagają od niej klientka z przeszłości i sama Matka Ziemia - życie Katii staje na głowie. A potem dodatkowo robi fikołka, bo pojawia się w nim jeszcze intrygujący pracownik domu pogrzebowego. Brzmi jak bardzo dużo na jedną, stosunkowo krótką książkę? A jest tego jeszcze więcej!

Fabuła “Katii. Cmentarnego Love Story” przeładowana jest zwrotami akcji i wątkami pobocznymi. Niestety, dynamika wydarzeń odbiła się na wielowymiarowości bohaterów. Zarówno Katia, jak i Adam, czy nawet ten, kto ostatecznie okazał się być złoczyńcą, okazali się posiadać nieco mniej osobowości, niż się spodziewałam. Być może nie było na nią po prostu miejsca? W Heksalogii o Dorze Wilk i Cyklu Szamańskim, gdzie autorka zdecydowała się wydać serię zamiast pojedynczej książki, bohaterowie zdają się być bardziej rozbudowani. I mimo, że pojawia się w nich także Katia, to właśnie w swojej własnej powieści powinna zabłysnąć. Trochę mi tego zabrakło.

"Katia. Cmentarne love story" to fascynujący roller-coaster przygód, krążący między rzeczywistym Toruniem a magicznym Thornem, gdzie nekromancja miesza się z codziennym życiem. Aneta Jadowska ponownie udowadnia swoje umiejętności w tworzeniu niespodziewanych wątków i nieoczywistych rozwiązań, oraz trzyma czytelnika w napięciu dzięki zawiłej fabule pełnej zwrotów akcji. Choć może brakować nieco głębi w rozbudowie postaci, estetyczne wydanie książki dodaje jej uroku, co czyni ją idealną pozycją na zimowy, lub po prostu ponury wieczór.

Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram @luniwersum

Magia śmierci to ciężki kawałek chleba. Wie coś o tym Katia Kornatowska. Ta urocza nekromantka, miłośniczka ceramiki i po ludzku poturbowana pod względem romantycznych relacji dziewczyna, mieszka w przytulnym domku w Toruniu, który byłby oazą spokoju, gdyby nie sąsiad uprzykrzający jej życie na wiele kreatywnych sposobów. To, w połączeniu z decyzją o kandydowaniu na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Rok po premierze "Legend i latte" ukazały się "Księgarnie i kościopył", prequel do historii kawiarni w Thune. Dwadzieścia lat przed wydarzeniami z pierwszej książki, Viv nie myśli jeszcze nawet o porzuceniu najemniczego życia. Jako członkini elitarnej drużyny Kruków czuje się w zupełności spełniona, do momentu, w którym spowodowana jej własną brawurą kontuzja zmusza ją do kilkutygodniowej rehabilitacji w nadmorskiej wiosce Murk. Niemal unieruchomiona, poruszająca się z trudem wojowniczka nie może wytrzymać w jednym miejscu zbyt długo, dlatego zaczyna od zwiedzania najbliższej okolicy. Mimo tego, że zapiera się jak tylko może, zaczyna zżywać się z Galliną - wiecznie głodną wróżką – nożowniczką, Maylee – uroczą krasnoludką prowadzącą zachwalaną przez całą okolicę piekarnię, Pittsem – milczącym orkiem, a przede wszystkim Paprotką – wygadaną szczurołaczką prowadzącą upadającą księgarnię. To właśnie tej ostatniej udaje się dokonać niemożliwego – dzięki niej Viv odkrywa w sobie miłość do książek. Od tego momentu głównym celem bohaterki jest poprawa stanu księgarni, na co ma coraz to nowe pomysły.
W przeciwieństwie do Legend, w tej historii walka odgrywa dużą rolę. W Murk wraz z Viv pojawia się podejrzany mężczyzna. Niedługo później, po kilku zatargach z orczycą oraz wyjątkowo zaangażowaną w ochronę miasta Strażniczką Bramy, w tajemniczych okolicznościach ginie, a pozostałe po nim rzeczy – Tornister oraz sprytnie ukryta w księgarni Paprotki księga, zaczynają przyciągać kłopoty.
Księgarnie i kościopył moim zdaniem nie dorównują niestety Legendom i latte. Może jest to kwestia zżycia się z bohaterami pierwszej książki, a może tego, że klimat prequelu nie był już tak ciepły i przyjemny. Owszem, obie książki przeczytałam, a wręcz pochłonęłam w ekspresowym tempie, i obie pozostawiły po sobie niedosyt, jednak na różne sposoby – po "Legendach..." chciałam więcej, a w "Księgarniach..." - czegoś mi brakowało.

Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram @luniwersum

Rok po premierze "Legend i latte" ukazały się "Księgarnie i kościopył", prequel do historii kawiarni w Thune. Dwadzieścia lat przed wydarzeniami z pierwszej książki, Viv nie myśli jeszcze nawet o porzuceniu najemniczego życia. Jako członkini elitarnej drużyny Kruków czuje się w zupełności spełniona, do momentu, w którym spowodowana jej własną brawurą kontuzja zmusza ją do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Idealna książka na święta? - Legendy i Latte!
Pierwsza powieść Travisa Baldree to historia Viv – zmęczonej życiem najemniczki orczycy, która postanawia diametralnie odmienić swoje życie. Po kilkudziesięciu lat tułaczek, bijatyk i polowań, decyduje się osiąść na stałe w Thune – podłej portowej mieścinie, w której przedsiębiorców trzyma w garści nieciekawa szajka pobierająca opłatę za ochronę – przed nimi samymi. Miasto wielu ras i kultur, w którym ludność zwykle spotyka się przy piwie, a kawa prędzej kojarzy się z egzotyczną chorobą niż pysznym napojem. Czy znajdzie się w nim miejsce na ciepłą kawiarnię?
Viv spróbuje dowieść, że owszem!
Przekonana o własnych możliwościach i mocy pewnego tajemniczego artefaktu, kupuje zapadającą się stajnię, którą z pomocą pewnego mrukliwego bobgoblina pragnie przekształcić w przytulną kawiarnię. Okazuje się, że nie będzie on jedynym sojusznikiem, który ramię w ramię z ex-najemniczką stworzy jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc na mapie Thune. Do zespołu dołączą bowiem sukkuba o artystycznym zacięciu, nieśmiały, acz genialny w kwestiach pieczenia szczurołak, a wspierać ich będą pojawiający się z najbardziej nieoczekiwanych stron przyjaciele – od starej drużyny orczycy, przez tajemniczego studenta i lubującego się w alternatywnej muzyce barda, po tajemniczą dziką bestię oraz… o tym przekonaj się sama.
Jednak tam, gdzie dobra historia, muszą pojawić się także przeciwnicy. Czy zachłannemu elfowi uda się doprowadzić do tego, aby z marzenia Viv pozostały zgliszcza?
W Legendach i latte nie chodzi jednak o walkę ze złem i bijatyki. Nie w taki sposób. To historia o dążeniu do celu, przełamywaniu stereotypów, pięknej przyjaźni, a także… rozkwitającej miłości. To opowieść przypominająca nam, jak ważne jest zauważenie ludzi, którzy nas otaczają, wiara we własne możliwości i to, że warto szukać własnej ścieżki, nawet gdy wszyscy dookoła patrzą na to sceptycznie. Nowy początek często bywa trudny, jednak gdy włoży się w niego całe serce, to może okazać się najlepszą decyzją w naszym życiu.

Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram @luniwersum

Idealna książka na święta? - Legendy i Latte!
Pierwsza powieść Travisa Baldree to historia Viv – zmęczonej życiem najemniczki orczycy, która postanawia diametralnie odmienić swoje życie. Po kilkudziesięciu lat tułaczek, bijatyk i polowań, decyduje się osiąść na stałe w Thune – podłej portowej mieścinie, w której przedsiębiorców trzyma w garści nieciekawa szajka pobierająca...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako wielka fanka internetowych teorii spiskowych i gier ARG od razu zauważyłam podobieństwo między grą Rabbits a Cicadą 3301 - serią zagadek niewyjaśnionego pochodzenia, pojawiających się w różnych zakątkach internetu, a także w świecie rzeczywistym, mającą miejsce w latach 2012-2014. I tego spodziewałam się po książce - historii dotyczącej rozwiązywania ich, dochodzenia kawałek po kawałku do zwycięstwa i powolnego, lecz sukcesywnego odkrywania tajemnic. I po części to dostałam, jednak fabuła okazała się bardziej złożona i zawiła. Dostaliśmy prawie 500 stron przepełnionych kryminalno-thrillerową fantastyką naukową, przetykaną popkulturowymi nawiązaniami i techniczno-naukowym żargonem. Niestety, to ostatnie, było dla mnie ogromną przeszkodą. Niektóre fragmenty okazały się dla mnie zbyt męczące - jako osoba, z ogromnymi problemami z koncentracją, musiałam wielokrotnie zaczynać akapit od początku, gdy w jego połowie gubiłam wątek. Wiele specjalistycznych zagadnień nie zostało wystarczająco wyjaśnione i wymagało domyślania się, co autor mógł mieć na myśli. Zakładam jednak, że mógł to być mój indywidualny problem, a miłośnicy tradycyjnej fantastyki naukowej mogą być zachwyceni.
Mam nadzieję, że wydawictwo pokusi się także o wydanie drugiej części. Wiele wątków w powieści zostało nierozwiązanych lub zaledwie liźniętych, co irytuje, ale daje też nadzieję na rozwinięcie w kontynuacji - czekam na nią z niecierpliwością.

Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram @luniwersum

Jako wielka fanka internetowych teorii spiskowych i gier ARG od razu zauważyłam podobieństwo między grą Rabbits a Cicadą 3301 - serią zagadek niewyjaśnionego pochodzenia, pojawiających się w różnych zakątkach internetu, a także w świecie rzeczywistym, mającą miejsce w latach 2012-2014. I tego spodziewałam się po książce - historii dotyczącej rozwiązywania ich, dochodzenia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszy raz spotkałam się z tak ciekawą, a zarazem niedocenioną książką. Pomysłowy Fil już od początku nas zaskakuje. Jego lekko zwariowana rodzina, oraz prawdziwy zwierzyniec to jeden z wielu barwnych jak wiosenne kwiaty lub motyle wątków. Autor jednak zostawił wiele spraw bez odpowiedzi: Czy Nelson polubi Victorię? Czy Fil i Mila będą razem? Czy interes ze skoczkami się rozwinie? I najważniejsze: Co będzie z testamentem? Na szczęście sprawa wyjaśni się w kolejnych częściach.
Jedyne, co mi się nie podobało, to historia "Dziesięciu Śmiertelnych Głupców" Opisana na końcu. Moim zdaniem była nudna, ale twierdzę tak tylko dla tego, że nie jestem fanką tego typu rzeczy.

Cała książka zasługuje na miejsce na Półce Ulubionych Książek, a moja ocena to 9,9/10

To na tyle w tej recenzji :)

Pierwszy raz spotkałam się z tak ciekawą, a zarazem niedocenioną książką. Pomysłowy Fil już od początku nas zaskakuje. Jego lekko zwariowana rodzina, oraz prawdziwy zwierzyniec to jeden z wielu barwnych jak wiosenne kwiaty lub motyle wątków. Autor jednak zostawił wiele spraw bez odpowiedzi: Czy Nelson polubi Victorię? Czy Fil i Mila będą razem? Czy interes ze skoczkami się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to