Caleb

Profil użytkownika: Caleb

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 5 lata temu
148
Przeczytanych
książek
148
Książek
w biblioteczce
47
Opinii
301
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Jak nadmienia się we wstępie do komiksu, to fikcyjna opowieść o realnym konflikcie. Historia w "Cafe Budapest" jest ciekawa i szybko angażuje widza, także emocjonalnie. Nieraz zapominamy, że mamy do czynienia z wymyśloną wszakże fabułą, nie autentycznymi wspomnieniami autora. Równocześnie czytelnik może uszczknąć nieco wiedzy o głośnym konflickie na linii izraelsko-arabskiej.

Jechezkel Damjanich jest młodym, żydowskim skrzypkiem. Razem z matką mają problemy, aby utrzymać się w stolicy Węgier. Wuj Jechezkela zaprasza ich do Jerozolimy, konkretnie tytułowego lokalu, którego jest właścicielem. Początkowy optymizm dyktowany oczekiwaną poprawą bytu wkrótce zostanie zaburzony narastającym napięciem w całej Palestynie. Ci, którzy byli niedawno sąsiadami, zaczynają patrzeć na siebie bykiem. To kwestia czasu, kiedy w ich rękach pojawi się broń.

Z jednej strony mamy tu ciekawie przedstawiony burzliwy orkes przemian Palestyny. Był on związany z wyodrębnieniem w 1948 roku państwa Izrael. Jak wiadomo, nie wszystkie ościenne państwa uznały tenże fakt. Wkrótce część zaczęła z Izraelitami walczyć. Bardzo spodobała mi się sprawiedliwość, jaką autor oddaje stronom konfliktu. Nie ma podziału na dobrych i złych, zaś każdy ma swoją rację. Prawda jak zwykle leży po środku. Równolegle do tego rysu obserwujemy same perypetie głównego bohatera, jego asymilację, wreszcie związanie się z islamską kobietą. Postacie poboczne są proste, ale wyraziste. Duża część z nich budzi autentyczną sympatię.

Komiks nie wstrząsa w takim stopniu jak słynne "Maus", lecz to udane dzieło. Zapico zręcznie i szybko buduje zależności wśród swych bohaterów. W kresce łączy szerokie pejzaże z zamkniętymi scenami. Może wydawać się to chaotycznym rozwiązaniem, niemniej spełnia swoje zadanie. Prócz jednej sceny łóżkowej, która jest nieco infantylna, trudno do całości się przyczepić. Jeśli ktoś lubi komiksy ze względu na treść, nie wartką akcję, powinien "Cafe" przeczytać.

Jak nadmienia się we wstępie do komiksu, to fikcyjna opowieść o realnym konflikcie. Historia w "Cafe Budapest" jest ciekawa i szybko angażuje widza, także emocjonalnie. Nieraz zapominamy, że mamy do czynienia z wymyśloną wszakże fabułą, nie autentycznymi wspomnieniami autora. Równocześnie czytelnik może uszczknąć nieco wiedzy o głośnym konflickie na linii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje pierwsze spotkanie z Gaimanem stało pod znakiem "Nigdziebądź", od którego się zwyczajnie odbiłem. Może umyka mi fenomen tegoż, acz nie wiem do kogo lektura miała być kierowana: do dzieci lub dorosłych. Drugim podejściem stali się "Amerykańscy bogowie", książka zachwalana jako opus magnum autora. Okazuje się, że nie bez powodu. Tym razem poszło o wiele lepiej, choć wciąż dostrzegam parę zgrzytów.

Gaiman stosuje typowy dla siebie styl dojrzałej baśni. Jest trochę groteskowo, a czasem i bardzo poważne, choć większość fabuły jest ukryta za fasadą niedosłowności i symboliki. Akcja rozgrywa się na tle sennych, stanowych miasteczek, małych kawiarni i bezdrożach. Nie jest to więc Ameryka wielkich aglomeracji, co pomaga podkreślić jej magiczność.

Głównym bohaterem jest niejaki Cień, który wychodzi z więzienia tylko po to, aby zostać wplątym w intrygę zaaranżowaną przez... bogów. Nadchodzi wojna i stare bóstwa, niejednokrotnie będące emigrantami z innych krajów mają stoczyć batalię z nowymi, takimi jak telewizja, media, waluta. Co w tym zamieszaniu robi człowiek z krwi i kości? Tego nie wiemy i początkowo jesteśmy tak samo zagubieni jak Cień.

Historia posiada charakter mocno oniryczny. Nawet ludzkie postaci mają dość nierzeczywisty rys. Książkę można interpretować dwojako. Raz, w postaci fantasy, osadzonego we współczesnych czasach. Dwa, w ramach alegorii o sile ludzkiej wiary i starciu sprzecznych wartości. Czyni to "Amerykańskich bogów" ciepłą i sympatyczną lekturą.

Co uznaję za wadę? Wydaje mi się, iż całość jest trochę przeciągnięta. Pozbycie się stu/stu pięćdziedzięciu stron skutecznie okroiłoby ją z kilku niepotrzebnych wątków. Wiele się tu dzieje i czasem aż nazbyt. Niektóre rozdziały wyglądają jakby Gaiman miał kupę dobrych pomysłów, ale nie wiedział jak ów spoić. Często łączy on ogniwa fabuły pomocnymi dla bohatera postaciami, które pojawiają się znikąd i prowadzą go do następnego punktu historii. Trąci to dość tanim chwytem.

Całość jednak oceniam dobrze. Styl Gaimana jest bogaty i ciekawy. Sama historia składa się z kilku warstw, nad którą góruje uniwersalna myśl. "Bogowie" to wreszcie smaczek kulturowy, pełny odniesień do mitologii. Łącząc panteony dawnych bogów z usosobieniami współczesnej Ameryki, autorowi udało się sklecić niebanalną opowieść.

Moje pierwsze spotkanie z Gaimanem stało pod znakiem "Nigdziebądź", od którego się zwyczajnie odbiłem. Może umyka mi fenomen tegoż, acz nie wiem do kogo lektura miała być kierowana: do dzieci lub dorosłych. Drugim podejściem stali się "Amerykańscy bogowie", książka zachwalana jako opus magnum autora. Okazuje się, że nie bez powodu. Tym razem poszło o wiele lepiej, choć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niewykorzystany potencjał. Kino, jako medium szokujące widza to bardzo wdzięczny temat, choć niełatwy. Tutaj został potraktowany po macoszemu. Jest "Iluminacja" Zanussiego, owiane złą legendą "Salo", niszowe "Szatańskie tango". Jako suplement umieszczono reportaż z pisania oraz wdrażania scenariusza do filmu "Pręgi" (Kuczok jest jego twórcą).

Wiem, że dobór tych filmów to rzecz względna, zależna od widzimisię twórcy. Nie mogę jednak oprzeć się zarzutowi, że nie uwzględnił Lans von Tiera, który z filmów drastycznych stworzył odrębną sztukę. Nie przypominam sobie również wzmianki o kinie gore, skoro mówa o produkcjach odstręczających wręcz masowego odbiorcę. Filmy z tego nurtu także potrafią nieść przesłanie, czego przykładem jest "Laboratorium Diabła".

Krótkie treści autora dotyczące wybranych produkcji wyczerpują temat o tych konkretnych filmach. Jednakże Kuczok jedynie napoczyna mówić o gatunku jako takim. Brak u niego myślowej klamry, która by zamykała koncepcję kina trudnego. Poza tym, jak scenariusze potrafi kreować dobre, tak zabrakło mu pasji przy pisaniu tej książki. Jak na słowa artysty, nie dostrzegam w nich realnej fascynacji, takiej która zaraża innych. Konkludując, brnąłem z trudem przez dobrą połowę w sumie krótkiego dzieła.

Nie chodzi, że ów czy tamtego autora zabrakło. Stworzyć kompletną galerię kontrowersyjnych animatorów kina nie sposób. Zmierzam ku brakowi konsekwencji. Pominięto wiele ważniejszych, artystycznie-przerażających filmów. Zamiast tego mamy taką "Ziemię niczyją". To sugestywny dramat, ale nie nazwałbym jego klimatu piekielnym, a taka jest konwencja książki.

Niewykorzystany potencjał. Kino, jako medium szokujące widza to bardzo wdzięczny temat, choć niełatwy. Tutaj został potraktowany po macoszemu. Jest "Iluminacja" Zanussiego, owiane złą legendą "Salo", niszowe "Szatańskie tango". Jako suplement umieszczono reportaż z pisania oraz wdrażania scenariusza do filmu "Pręgi" (Kuczok jest jego twórcą).

Wiem, że dobór tych filmów to...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Caleb

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
148
książek
Średnio w roku
przeczytane
13
książek
Opinie były
pomocne
301
razy
W sumie
wystawione
148
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
843
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
13
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]