Wiktor

Profil użytkownika: Wiktor

Bydgoszcz Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
32
Przeczytanych
książek
32
Książek
w biblioteczce
17
Opinii
98
Polubień
opinii
Bydgoszcz Mężczyzna
Dodane| 2 książki
Lubię czytać, ale to już wiecie.

Opinie


Na półkach: ,

Dobrze jest wrócić po latach do Olszyn, na wyspę. Wrócić do powieści, która została w pamięci głębiej niż dziesiątki innych lektur szkolnych. Nie czuję wcale tego, że "Ten obcy" pojawił się w 1961 roku (nie "zestarzał się"). Nie czuję też, że ma skończyć karierę jako lektura dla szóstej czy siódmej klasy. Dla mnie jest aktualny, a dorosły człowiek czyta go na pewno inaczej. W sumie to książka o dobroci, o przyjaźni, o trudnej sztuce otwierania się na drugich, o mniej i bardziej poważnych problemach. A może przede wszystkim o tym, że nadzieja to potężna siła i że trzeba próbować i nie poddawać się, choćby próby walki o to, w co wierzymy i co ma dla nas znaczenie, wydawały się czasami nierealne i z góry przegrane. Tak nie jest... a próbować trzeba (choć upadki przydarzają się i będą się przydarzać).

Do pani Jurgielewiczowej jeszcze wrócę, bo ponoć "Ten obcy" ma część drugą ("Inna"), a poza tym - w wieku 94 lat (w 1997 roku) - autorka wydała też autobiografię pt. "Byłam, byliśmy".

Mąż Ireny to Mieczysław Jurgielewicz, malarz i grafik. Na zdjęciu: oni razem, w mieszkaniu na Żoliborzu, w Warszawie. A tu można zobaczyć coś z jego twórczości: https://www.facebook.com/mieczyslawjurgielewicz/

PS: W powrocie do tej powieści pomogła mi pani Anna Lichocka, która nagrała na YouTube wiele różnych lektur - https://www.youtube.com/watch?v=-3in29XRxag. Nie wiem czy to przeczyta, ale załączam podziękowania :) i wyrazy uznania! :) Wszystkiego dobrego!

PS2: Daje aż 9/10, bo nie podoba mi się tak słaba średnia "Tego obcego" na LubimyCzytac.pl. Zasługuje na więcej.

Dobrze jest wrócić po latach do Olszyn, na wyspę. Wrócić do powieści, która została w pamięci głębiej niż dziesiątki innych lektur szkolnych. Nie czuję wcale tego, że "Ten obcy" pojawił się w 1961 roku (nie "zestarzał się"). Nie czuję też, że ma skończyć karierę jako lektura dla szóstej czy siódmej klasy. Dla mnie jest aktualny, a dorosły człowiek czyta go na pewno inaczej....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie tak dawno pisałem coś o "Zagadkach wszechświata" Ambarcumiana, ale świat finansów to dla mnie nie mniejszy "kosmos" i nie mniejsza "zagadka". Trudno mi więc jakoś mądrze i obiektywnie ocenić to, co napisał Bartosz Nosiadek. Wbrew jednak temu, że sposób promocji tej książki jakoś mnie do niej odstraszał, sama treść była ciekawa i warta przeczytania.

Nosiadek to wielki talent i praktyk w obszarze sprzedaży i współpracy z klientami oraz zarządzaniu finansami. Z drugiej strony, zdarzyło mu się niejedno potknięcie i spore (liczone w milionach) zadłużenie. Fakt, że wyszedł na prostą to jedna rekomendacja. Druga to taka, że zachęca do uczciwości w biznesie i uczciwości w życiu, a do tego - do zawierzenia swoich finansów, samego siebie i wszystkich spraw - Jezusowi. Takie zawierzenie ma sprawić, że faktycznie poczujemy się zarządcami majątku kogoś innego, Kogoś Ważnego (a może raczej: Najważniejszego) dla nas. Chrześcijanin powinien więc przeczytać, ale niewierzący czytelnik także nie będzie (chyba!) zawiedziony.

Nim zanotuję parę cytatów (niekoniecznie te najbardziej związane z główną treścią książki), jedna rzecz, która może frustrować. Autor chyba trochę nie widzi, że nie każdy ma taki talent do zdobywania klientów, marketingu i "robienia pieniędzy" jak on :) (i w sumie - z tego, co piszę - to wychodziło mu to już, gdy miał jakieś 16 lat) i z tego powodu pewna część lektury - mimo, że dla niektórych może i bardzo praktyczna - dla mnie była czystą fantastyką. Dlaczego mimo to zdecydowanie warto? Bo historia jest prawdziwa i Bartosz Nosiadek wydaje się prawdziwy w tym, co robi.

(Częścią książki są ćwiczenia, które mają pomóc, np. w ustaleniu priorytetów w życiu czy odnalezieniu swoich mocnych i słabych stron.)

"Jeżeli nie zaczniesz dnia od załatwienia rzeczy trudnych (tych, których najbardziej się boisz, ale wiesz, że są konieczne), to:
- nie zrobisz ich wcale i będziesz martwić się o swoją pracę oraz żyć w ciągłej frustracji,
- nie znajdziesz satysfakcji z wykonywanej pracy,
- nie będziesz mieć poczucia, że praca idzie do przodu,
- będziesz kiepsko zarabiać,
- prędzej czy później zwolnią Cię z pracy za niewykonywanie obowiązków, a to jeszcze bardziej obniży Twoje poczucie własnej wartości i zmniejszy szansę na poradzenie sobie z problemem." (s. 82)

"Jak pokonać samego siebie? Znajdź to, co Cię osłabia, i odetnij się od tego. Usuń historię przeglądania w swoim telefonie. Panie na ekranie nie uczynią Cię szczęśliwym. Pierwszy raz w historii ludzkości ekran dla wielu mężczyzn jest bardziej ekscytujący niż naga kobieta. To nie jest właściwe. Wywal to ze swojego życia. Jeśli nie potrafisz, weź młotek i z całej siły uderz w ekran. Szkoda Ci go? A życia Ci nie szkoda? Mówię poważnie - na śmietnik z nim.

Jeśli topisz żal w alkoholu, to utop alkohol zamiast siebie. Stłucz te butelki, wyrzuć, pozbądź się ich.

A może topią Cię długi i masz kłopoty finansowe? Na to też są rozwiązania.

Zacznij od pocięcia kart kredytowych - poważnie. Potrzebujesz radykalnego kroku, radykalnej przemiany swojego działania i myślenia.

Mam świadomość, że w pewnych przypadkach może być potrzebna profesjonalna pomoc. Jeśli tak jest, nie bój się i nie wstydź tego. Dzwoń do księdza, psychologa, rozpocznij odwyk. Zrób coś! Nie jest wstydem upaść, każdemu się to zdarza. Wstydem jest jednak leżeć na ziemi.

Dzisiejsi mężczyźni należą do generacji zombie. To żywe trupy, bez życia w sobie i bez woli walki." (s. 86)

"Chciałem Ci też przekazać, drogi Czytelniku, że trzeba umieć sobie wybaczyć. Tak, dobrze przeczytałeś. Nie siedź w dole, który sam pod sobą wykopałeś. Wyjdź z niego i zacznij na nowo. Choć spotkało mnie wiele bolesnych i frustrujących sytuacji, patrzę na nie jak na część drogi. Po prostu miało mnie to czegoś nauczyć. Trzeba wyciągnąć wnioski, skorygować swoje błędne zachowanie i założenia, a następnie zacząć właściwe działanie." (s. 116)

"Historie podobne do mojej znalazłem później w książce "Uzdrowienie finansów - jak z Bożą pomocą wyjść z długów", napisanej przez Małgorzatę i Wojciecha Nowickich. (...)
Zostały w niej zawarte następujące porady:
1. Bądź uczciwym zarządcą.
2. Unikaj kredytów.
3. Konsumuj poniżej swoich możliwości - oszczędzaj.
4. Dziel się swoim dochodem z osobami potrzebującymi.
5. Przestań zachowywać się jak właściciel swoich pieniędzy oraz innych dóbr i przyjmij, że ich właścicielem jest Bóg, a Ty masz nimi dobrze zarządzać.
6. Przestań zamartwiać się o zarabianie, tylko przyjmij, że do Ciebie należy staranie (uczciwa, solidna i rozsądna praca), a do Boga zaopatrzenie.
7. Na koniec najważniejsze - powierz całkowicie sferę finansową i materialną swojego życia Jezusowi, a On będzie Ci pomagał." (s. 130)

Ciekawe postaci: Maksymilian Kolbe; Abraham, który tak mocno wierzył Bogu, że spodziewał się, iż wskrzesi on Izaaka, nawet jeśli złoży go w ofierze. Trzymał się obietnicy Boga, że będzie mieć syna - i koniec (ciekawa interpretacja biblijna jak na książkę z dziedziny "zarządzanie finansami" :) ).

"Rób to, co możesz, tam, gdzie jesteś, przy pomocy tego, co masz. Nie musisz pomóc dwóm milionom rodzin. Ale możesz pomóc jednej. To chyba jest możliwe, jak sądzisz? Zamiast frustrować się i zamartwiać globalną biedą, zakłamaniem i ścieraniem się potężnych interesów, po prostu coś zrób." (s. 175)

"Jeśli nie zaciągasz długów, w najgorszym wypadku wydasz to, co masz, i wyjdzie na zero. Ta droga - mimo, że też nie do końca bezpieczna - jest 100 razy bezpieczniejsza niż wydawanie pieniędzy większych, niż zarabiasz. Miłość mogę mieć na debecie, bo zawsze kocham za mało, ale innych długów mieć nie chcę. [Rzym. 13:8]" (s. 208)

"Zadłużeni zachęcają bliskich członków rodziny, aby ci zaciągnęli kredyt na siebie, obiecują przy tym, że oni będą go spłacać. Nie daj się w to wciągnąć. Jeśli nie umiesz dobrze pływać, to osoba, która się topi, wciągnie Cię pod wodę i utoniesz razem z nią. Jeśli to Ty toniesz - pamiętaj, że czasem, aby się uratować, trzeba wyrzucić balast, który nas topi. Tym balastem może być zbyt drogie w utrzymaniu mieszkanie lub dom.

Przy tej okazji chciałbym też powiedzieć o sprawie poręczeń. Udzieliłem kilka razy nieformalnego (słownego) poręczenia. Aby nie wchodzić zbytnio w szczegóły, powiem tylko, że przysporzyłem sobie kłopotów." (s. 216)

"80,9 biliona dolarów - tyle według CIA World Factbook jest pieniędzy na świecie (w tym rachunki maklerskie, obligacje).
199 bilionów dolarów - na tyle zadłużeni są mieszkańcy ziemi oraz rządy (od kryzysu w 2008 roku kwota ta wzrosła o 29%!)" (s. 239)

"Wielkie plany ratowania gospodarki w Unii Europejskiej i USA realizowane są za drukowane pieniądze. Jak myślisz, do czego to doprowadzi w przyszłości? Być może osoby mające wysokie wykształcenie ekonomiczne skrytykują moje uproszczenie i powiedzą, że nie mam pojęcia, o czym mówię. Trudno. Po prostu piszę o tym, co widzę. To praca człowieka lub maszyny sterowanej przez człowieka potrafi wytworzyć konkretną wartość, która pomaga społeczeństwu. Program "pomocowy" liczony w setkach miliardów "drukowanych" euro szkodzi, zamiast pomagać. Przepraszam - pomaga bardzo wąskiej grupie osób, a reszcie szkodzi." (s. 240)

"Myślę, że każdy z nas ma na sumieniu uczynki, którymi zadłużyliśmy się u Boga na 39 miliardów. Jeśli Bóg to odpuszcza, to ja też chcę odpuścić komuś, kto jest mi winien 10 000 złotych. Jak pewnie się domyślasz, w tej historii nie chodzi tylko o pieniądze, ale przede wszystkim o odpuszczenie grzechów oraz przebaczenie. To właśnie jest sedno sprawy i jedyny środek do poradzenia sobie z żalem i złością po utracie pieniędzy. Trzeba przebaczyć, odpuścić, zrobić grubą kreskę i żyć dalej. Uwierz mi, nie ma innej drogi, aby stać się wolnym od opisywanych sytuacji. Dodam, że nie zawsze Twój dłużnik powinien o tym wiedzieć. Jeśli osoba, która Cię oszukała, przeżywa kryzys, jest zaślepiona i nie widzi swojego błędu, to nic jej nie da, że powiesz: "Wybaczam Ci i odpuszczam temat". Potraktuje to tylko jako Twoją słabość i zacznie bardziej pastwić się nad Tobą. Przebaczenie to nie jest to samo co pojednanie. Do pojednania potrzeba woli wszystkich stron konfliktu, a do przebaczenia wystarczy jedna. Ważne, aby Bóg wiedział o Twojej decyzji.

Nie zapomnij, proszę, że wybaczyć trzeba również sobie. Jeśli zrobiłeś głupio, ale teraz chcesz żyć inaczej, to nic Ci nie da rozdrapywanie ran. Będzie tylko gorzej, niż jest. Jesteśmy wyłącznie ludźmi i popełniamy błędy. Póki żyjesz, masz kolejną szansę." (s. 289)

"Mam do Ciebie pytania: Czy powierzyłbyś wychowanie swojego dziecka obcej osobie? A może pozwoliłbyś, aby Twoje dziecko wychowywała maszyna? Już widzę Twoje oburzenie: "Po moim trupie! Nigdy w życiu! To przecież moje dziecko!" Możesz się bulwersować, ale bardzo wielu rodziców tak robi. Obca osoba (na przykład jakiś youtuber albo autor bajek, programów czy gier) mówi całkowicie bez Twojej kontroli do Twojego dziecka. Przecież często nawet nie wiesz, co mówi. Nie robi tego osobiście, tylko wychowuje Twoje dziecko za pomocą maszyny (ekranu tabletu lub komputera). Kupujemy sobie trochę wolnego czasu i święty spokój w zamian za utratę dobrego wpływu na nasze dziecko. Jeśli będę mówił do dziecka siedem minut dziennie, a gość z ekranu - cztery godziny dziennie, to kogo dziecko posłucha?" (s. 76)

Nie tak dawno pisałem coś o "Zagadkach wszechświata" Ambarcumiana, ale świat finansów to dla mnie nie mniejszy "kosmos" i nie mniejsza "zagadka". Trudno mi więc jakoś mądrze i obiektywnie ocenić to, co napisał Bartosz Nosiadek. Wbrew jednak temu, że sposób promocji tej książki jakoś mnie do niej odstraszał, sama treść była ciekawa i warta przeczytania.

Nosiadek to wielki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pisałem właśnie recenzję "Wesleya i ludzi zwanych metodystami" i przypomniała mi się ta klasyczna biografia Jana i Karola Wesleyów spod pióra Witolda Benedyktowicza. Chciałem zaznaczyć, że ją przeczytałem, a tu okazało się, że nie ma jej w bazie LubimyCzytac.pl. Więc już jest! :) Znakomita książka o początkach metodyzmu, historii chrześcijaństwa i historii Anglii XVIII wieku.

Pisałem właśnie recenzję "Wesleya i ludzi zwanych metodystami" i przypomniała mi się ta klasyczna biografia Jana i Karola Wesleyów spod pióra Witolda Benedyktowicza. Chciałem zaznaczyć, że ją przeczytałem, a tu okazało się, że nie ma jej w bazie LubimyCzytac.pl. Więc już jest! :) Znakomita książka o początkach metodyzmu, historii chrześcijaństwa i historii Anglii XVIII...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Wiktor Szpunar

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
32
książki
Średnio w roku
przeczytane
3
książki
Opinie były
pomocne
98
razy
W sumie
wystawione
18
ocen ze średnią 8,0

Spędzone
na czytaniu
206
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
3
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]