rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Do zastanawiającej absurdalności obecnej już chociażby w "nośmy" szybko dochodzą małe żyjątka, pasożyty, roztocza, owady, mikroskopijne przyczyny chorób - uwaga wędruje do prawie niewidzialnego, ale nie znikomego. To wprawia w pewien konkretny nastrój i ustawia metaforykę na resztę tomu. Mamy mnóstwo dających frajdę ciekawostek. Niektóre sprawy są nawet niegooglowalne (!). Autorka musi mieć na co dzień kontakt z różnorodną lekturą, którą świetnie dla nas przefiltrowuje.

Jest i nawiązanie do celanowej „fugi śmierci”, celne i komplementarne. Następnie trochę okołowojennych sygnałów - podobają się np.„mrówki” i nitka prowadząca od/do piosenki Kate Bush. Przypominam sobie też zabieg z brakującymi literkami w wierszu z dyspraksją na tapecie. „Do światła” zapamiętam przez sporą moc minimalistycznego obrazka. „Atypical discoretness” ze swoją puentą to też czyste złoto. Ruchy Browna natomiast pozostają doskonałą metonimią i komentarzem dla rzeczywistości, zazdroszczę tego odkrycia!

Oniryczność w końcowych partiach tomu trochę zamyka mi dostęp do sensów i znaczeń, ale przecież poezję trzeba odbierać w różnych rejestrach. Super sprawa.

Do zastanawiającej absurdalności obecnej już chociażby w "nośmy" szybko dochodzą małe żyjątka, pasożyty, roztocza, owady, mikroskopijne przyczyny chorób - uwaga wędruje do prawie niewidzialnego, ale nie znikomego. To wprawia w pewien konkretny nastrój i ustawia metaforykę na resztę tomu. Mamy mnóstwo dających frajdę ciekawostek. Niektóre sprawy są nawet niegooglowalne (!)....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ogólnie piszę to ze smutkiem, ale Rubin to jednak piewca banałów. Może gdyby w tej publikacji znalazły się jakieś anegdotki ze studia, czyli zderzenie tych pretensjonalnych myśli z rzeczywistością, byłbym zainteresowany. Niestety nic podobnego nie ma tu miejsca. Jest zawód i notatka, żeby omijać pseudofilozoficzne wynurzenia tego pana.

Ogólnie piszę to ze smutkiem, ale Rubin to jednak piewca banałów. Może gdyby w tej publikacji znalazły się jakieś anegdotki ze studia, czyli zderzenie tych pretensjonalnych myśli z rzeczywistością, byłbym zainteresowany. Niestety nic podobnego nie ma tu miejsca. Jest zawód i notatka, żeby omijać pseudofilozoficzne wynurzenia tego pana.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałem tekst parę lat temu w oryginale, przez co aż za długo zbierałem się do tego komentarza. Z pamięci wywołuję przede wszystkim tezę Aslana o tym, że jest pewna ciągłość w ewolucji religii i póki co jej szczytowym punktem pozostaje islam. Autor jednak nie zamierza nikogo nawracać i raczej stawia na jak najbardziej mięsiste przedstawienie dziejów i relacji na linii człowiek-bóstwo. Książka może pochłonąć, zwłaszcza jeśli na sprawy wiary potrafimy patrzeć z naukowym chłodem (do czego serdecznie zachęcam).

Czytałem tekst parę lat temu w oryginale, przez co aż za długo zbierałem się do tego komentarza. Z pamięci wywołuję przede wszystkim tezę Aslana o tym, że jest pewna ciągłość w ewolucji religii i póki co jej szczytowym punktem pozostaje islam. Autor jednak nie zamierza nikogo nawracać i raczej stawia na jak najbardziej mięsiste przedstawienie dziejów i relacji na linii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla tych dwóch a może nawet trzech opowiadań było warto. Są momenty, które raczej zapamiętam na dobre. Tytułowy „kociarz” nie pozostaje tu jednak najmocniejszą próbą autorki (wbrew opiniom amerykańskich redaktorów), jest kijem w mrowisku w kontekście współczesnych obyczajów, ale na tym atrakcyjność tej opowieści się kończy (może kiedy przeczytam drugi raz, zmienię zdanie?).

Dla tych dwóch a może nawet trzech opowiadań było warto. Są momenty, które raczej zapamiętam na dobre. Tytułowy „kociarz” nie pozostaje tu jednak najmocniejszą próbą autorki (wbrew opiniom amerykańskich redaktorów), jest kijem w mrowisku w kontekście współczesnych obyczajów, ale na tym atrakcyjność tej opowieści się kończy (może kiedy przeczytam drugi raz, zmienię zdanie?).

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozumiem wszelkie zachwyty, ale dla mnie jest to projekt przede wszystkim pamiętnikarski (choć z pewnym formalnym twistem w postaci nieco przereklamowanego zbiorowego narratora). Przez to tekst stoi nieco niżej od innych dzieł w mojej osobistej hierarchii pozycji noblowskich. Nie jestem pewien, czy bardziej nie urzekła mnie bezpośredniość i tematyka króciutkiej "Simple Passion", ale na pewno będę próbował jeszcze innych propozycji od Ernaux.

Rozumiem wszelkie zachwyty, ale dla mnie jest to projekt przede wszystkim pamiętnikarski (choć z pewnym formalnym twistem w postaci nieco przereklamowanego zbiorowego narratora). Przez to tekst stoi nieco niżej od innych dzieł w mojej osobistej hierarchii pozycji noblowskich. Nie jestem pewien, czy bardziej nie urzekła mnie bezpośredniość i tematyka króciutkiej "Simple...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po "Sercu tak białym" wiedziałem, że przygoda z Mariasem będzie ważną częścią czytelniczego życia - dziś jego książki to cała osobna półka w mojej biblioteczce. Uwielbiam dygresyjność Hiszpana, w której fabuła okazuje się pretekstem i prawie niezobowiązującym punktem wyjścia do filozoficznych eksploracji. A jeśli dodać do tego zogniskowanie książki wokół cytatu z Szekspira (tak w "Sercu", jak i w "Tak się złe zaczyna"), otrzymujemy jakąś trudną do wysłowienia jakość, której nie sposób pomylić z dziełami innych autorów. (Powiedziawszy to, muszę jednak przyznać, że nie jestem fanem okładek krajowych wydań, ich estetyka stoi na poziomie podrzędnych romansideł i może działać odpychająco.)

Po "Sercu tak białym" wiedziałem, że przygoda z Mariasem będzie ważną częścią czytelniczego życia - dziś jego książki to cała osobna półka w mojej biblioteczce. Uwielbiam dygresyjność Hiszpana, w której fabuła okazuje się pretekstem i prawie niezobowiązującym punktem wyjścia do filozoficznych eksploracji. A jeśli dodać do tego zogniskowanie książki wokół cytatu z Szekspira...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Grass sprawdza się tu jako świadek historii, bajkopisarz i językowy wirtuoz. W tym przypadku, chociaż czytałem dawno temu, mam swoje ulubione strony, akapity i obrazy, ale gdyby ktoś chciał mi polecić tom streszczając fabułę, prawdopodobnie nigdy nie sięgnąłbym po to cudo!

Grass sprawdza się tu jako świadek historii, bajkopisarz i językowy wirtuoz. W tym przypadku, chociaż czytałem dawno temu, mam swoje ulubione strony, akapity i obrazy, ale gdyby ktoś chciał mi polecić tom streszczając fabułę, prawdopodobnie nigdy nie sięgnąłbym po to cudo!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeszcze wyraźniej niż w słynnej "Pianistce" widać tu punkty zainteresowania autorki, która nie traci czasu na zbędne ozdobniki, opisy przyrody i wyrafinowane chwyty retoryczne. Tekst stanowi gorzkie i niemal mechanicznie zimne zdanie czytelnikowi relacji z krzywdy, którą społeczeństwo patriarchalne nieustannie wyrządza kobietom. Nie możemy liczyć na happy-end a mimo to nie sposób oderwać się od narracji.

Jeszcze wyraźniej niż w słynnej "Pianistce" widać tu punkty zainteresowania autorki, która nie traci czasu na zbędne ozdobniki, opisy przyrody i wyrafinowane chwyty retoryczne. Tekst stanowi gorzkie i niemal mechanicznie zimne zdanie czytelnikowi relacji z krzywdy, którą społeczeństwo patriarchalne nieustannie wyrządza kobietom. Nie możemy liczyć na happy-end a mimo to nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chociaż po latach od lektury czuję, że absolutnie wyrosłem z mizantropii francuskiego autora, muszę przyznać "Możliwości wyspy" tytuł najlepszego dzieła w jego dorobku (a zetknąłem się z większością utworów). To właśnie myśli tutaj podrzucone zostały ze mną na dłużej i w rozmaitych trybach mielę je powoli do dziś. (Plusem nad plusy jest tu też oczywiście konwencja sci-fi, w której krytyka cywilizacji wydaje się znacznie bardziej organiczna :) )

Chociaż po latach od lektury czuję, że absolutnie wyrosłem z mizantropii francuskiego autora, muszę przyznać "Możliwości wyspy" tytuł najlepszego dzieła w jego dorobku (a zetknąłem się z większością utworów). To właśnie myśli tutaj podrzucone zostały ze mną na dłużej i w rozmaitych trybach mielę je powoli do dziś. (Plusem nad plusy jest tu też oczywiście konwencja sci-fi, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka nie potrzebuje dziś żadnej recenzji, to absolutny klasyk i szczyt tego, jaki ładunek emocji można zmieścić w prozie. Po raz pierwszy czytałem ją dekadę temu w podróży i zawsze kiedy wracam w tę gęstą materię uczuć, cofam się w czasie :)

Ta książka nie potrzebuje dziś żadnej recenzji, to absolutny klasyk i szczyt tego, jaki ładunek emocji można zmieścić w prozie. Po raz pierwszy czytałem ją dekadę temu w podróży i zawsze kiedy wracam w tę gęstą materię uczuć, cofam się w czasie :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Oceniam wysoko, bo książka zadziałała na mnie na wielu poziomach. Podobało mi się w jaki sposób autor wywrócił na lewą stronę koncepcję przewodnika a jednocześnie swoim humorem tchnął życie w moje popandemiczne plany wyjazdowe. Przy okazji zwiedzania najgorszych możliwych miejsc na mapie świata nauczyłem się też czegoś więcej o samej naturze podróży i sposobie w jaki nadajemy jej sensu w dzisiejszym świecie. Dla mnie na duży plus, obowiązkowa dla wszystkich obieżyświatów :)

Oceniam wysoko, bo książka zadziałała na mnie na wielu poziomach. Podobało mi się w jaki sposób autor wywrócił na lewą stronę koncepcję przewodnika a jednocześnie swoim humorem tchnął życie w moje popandemiczne plany wyjazdowe. Przy okazji zwiedzania najgorszych możliwych miejsc na mapie świata nauczyłem się też czegoś więcej o samej naturze podróży i sposobie w jaki...

więcej Pokaż mimo to