rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Powiem krótko, zwięźle i na temat.
Orwell jest ponadczasowy. Mogę czytać '84 w kółko :)

Powiem krótko, zwięźle i na temat.
Orwell jest ponadczasowy. Mogę czytać '84 w kółko :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie mam zamiaru się rozpisywać na temat "Marsjanina". Wynika to z tego jak ta książka działa na umysł i nasze nastawienie do życia. Co więcej mam wrażenie, że ludzie okropnie komplikują wszystko co ich otacza, każdą najmniejszą błahostkę stawiają w świetle problemu na skalę narodową. Oczywiście wiadomo, że fabuła jest fikcją. Jednak kiedy zarwałam noc z tą lekturą zaczęłam sporo myśleć o tym co by było gdybym to ja była w takiej sytuacji jak główny bohater książki.
Sama na wielkiej planecie zdana tylko na siebie.
Niekiedy bywają momenty, że wizja znalezienia się na opustoszałej planecie jest bardzo kusząca ;) Jednak zmusiło mnie to do dalszego rozmyślania i doceniania rzeczy, które mamy. Denerwuje cię praca, potrzebujesz pomocy z czymkolwiek, cieszysz się z jakiegoś osiągnięcia? Masz bliskich, do których możesz się odezwać w każdej sprawie. Nie jesteś sam, nawet jeśli czasem nam się tak wydaje. Nie dostałeś podwyżki, kłócisz się z partnerką czy nie zdałeś jakiegoś egzaminu? Są gorsze rzeczy na świecie, z którymi ludzie naprawdę sobie radzą(można na przykład utknąć na Marsie ;).
Może i nie jest to do końca recenzja książki jednak chciałam się podzielić swoim zdaniem. Fascynujące jak tak lekka lektura, na pierwszy rzut oka zupełnie nie związana z psychologią, potrafi otworzyć nasze umysły na ważne sprawy.
Jak najbardziej polecam :)

Nie mam zamiaru się rozpisywać na temat "Marsjanina". Wynika to z tego jak ta książka działa na umysł i nasze nastawienie do życia. Co więcej mam wrażenie, że ludzie okropnie komplikują wszystko co ich otacza, każdą najmniejszą błahostkę stawiają w świetle problemu na skalę narodową. Oczywiście wiadomo, że fabuła jest fikcją. Jednak kiedy zarwałam noc z tą lekturą zaczęłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przed tym zbiorem opowiadań miałam do czynienia z fabularnym ciągiem historii, gdzie główną postacią był Henry Chinaski. I w tych lekturach, w większym lub mniejszym, stopniu było widać jak Bukowski postrzega świat ale całość treści była bardziej skupiona na życiowych przebojach postaci.
W zbiorze opowiadań "Historie o zwykłym szaleństwie" możemy się poczuć momentami jakbyśmy znali autora od bardzo dawna jako dobrego znajomego. Przekazuje nam swoje spojrzenie na świat, pokazuje swoje stanowisko w sprawach codziennych tematów na świecie takich jak polityka czy narkotyki itp.
Autor również wychodzi po za zasady "ładnego" pisania, miażdżąc schematy mówiące o stosowaniu wielkiej litery na początku zdania czy zaznaczanie dialogu odpowiednią interpunkcją.
Nigdy nie byłam fanką zbioru opowiadań ale po przeczytaniu tego egzemplarza wręcz oczami wyobraźni można było siedzieć przy Bukowskim kiedy tworzył. Naprawdę miłe dopełnienie wiedzy o autorze, ponieważ można ze zbioru wiele wywnioskować.
Oczywiście humor i tragizm Bukowskiego jak najbardziej zachowany, bardzo polecam :)

Przed tym zbiorem opowiadań miałam do czynienia z fabularnym ciągiem historii, gdzie główną postacią był Henry Chinaski. I w tych lekturach, w większym lub mniejszym, stopniu było widać jak Bukowski postrzega świat ale całość treści była bardziej skupiona na życiowych przebojach postaci.
W zbiorze opowiadań "Historie o zwykłym szaleństwie" możemy się poczuć momentami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Długo się zastanawiałam nad oceną tej książki i powiem szczerze, że nadal mam problem. Sprawa jest o tyle śmieszna, że "Drapieżcy" Mastertona to był prezent, kiedy poprosiłam o "jakiś horror". "Jakiś" w tym wypadku to słowo klucz.
Nie czytałam nigdy wcześniej żadnej z jego książek ani nie słyszałam nawet o tym autorze ale mogę powiedzieć, że teraz na pewno na długo o nim nie zapomnę. Jestem osobą, która ceni sobie "horror", który przeraża, sprawia, że mam problem ze zaśnięciem w nocy, że cienie wydają się mieć dziwne kształty a każdy nocy dźwięk brzmi jak niebezpieczeństwo czyhające na mnie jak będę chciała wstać do łazienki. Budowanie napięcia, sprawianie, że ja nie muszę czegoś widzieć własnymi oczami ale tymi wyobraźni, by się bać. I to są wspaniałe horrory/thrillery. I z całą pewnością mogę powiedzieć, że "Drapieżcy" nie należą to tej pięknej kategorii. Jedyne czego się bałam to tego, że mogę zaraz zwymiotować od nadmiaru barwnych opisów drastycznych scen.
Jak widać "jakieś" horrory to jest to samo co "obrzydliwe" horrory.

Uważam również, że warto jest przeczytać chociaż jedną książkę z kategorii, za którą się nie przepada. Na całe szczęście mam to już z głowy i to jedyny powód, dla którego chciałam przeczytać "Drapieżców" do końca. Moim skromnym zdaniem połączenie niby standardowego horroru(opuszczony dom, dzieci,nowe i tajemnicze znajomości) i podróży w czasie(oh, przepraszam, chodziło mi o "sumeryjskie bramy czasu"), Praistot i innych dziwactw to kompletne przegięcie i absolutnie mi się nic nie zgrało. Mam otwarty umysł i potrafię wiele znieść ale to już było na prawdę za dużo. Nic mi tu nie pasowało, nie podobała mi się ta cała z pozoru nudno-normalnie zaczynająca się historia. Zwłaszcza, ze po skończeniu poczułam taki niedosyt jakby końcówka książki była napisana "na kolenie" tak żeby była i wszystko.

W czeluści mojego sumienia szukam plusów, bo wiem, że książka nie podobała mi się na własne życzenie, bo taki jest po prostu styl tego autora a ja nie sprecyzowałam prośby o horror. I jedyna rzecz jaka mi przyszła to chyba fakt, że może z początku trochę szło to jak krew z nosa ale dalej bardzo szybko i powiedzmy przyjemnie się czytało. Tekst był zrozumiały nawet jeśli była mowa o prastarej cywilizacji i innych ciężkich rzeczach.

Cóż mogę powiedzieć na koniec? "Drapieżcy" Mastertona kompletnie mi nie podeszli i tak jak uwielbiam wracać do świetnych książek tak ta ląduje na tyłach regału.

Polecam osobom, które lubią horrory z kategorii obrzydliwych i dziwnych.

Długo się zastanawiałam nad oceną tej książki i powiem szczerze, że nadal mam problem. Sprawa jest o tyle śmieszna, że "Drapieżcy" Mastertona to był prezent, kiedy poprosiłam o "jakiś horror". "Jakiś" w tym wypadku to słowo klucz.
Nie czytałam nigdy wcześniej żadnej z jego książek ani nie słyszałam nawet o tym autorze ale mogę powiedzieć, że teraz na pewno na długo o nim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podczas zakupów bardzo lubię dokładnie poznać produkt nim się na niego zdecyduję. Jeśli chodzi o książki to oczywiście czytam recenzje, szukam opinii wśród znajomych lub w Internecie. Tutaj sytuacja była trochę inna. Książka Anthony'ego Bruno pt. "Iceman. Historia Mordercy" przekonała mnie ceną. Była dostępna na wyprzedaży za około 10 zł a tekst "Prawdziwa historia Richarda Kuklinskiego - najbrutalniejszego mordercy amerykańskiej mafii" zapowiadał się bardzo dobrze.

Uważam, że w tym przypadku nie ma za bardzo co się rozpisywać. Książka jest bardzo poprawna. Nie jest wybitna ale nie jest też gniotem. Trochę liczyłam na więcej porywających szczegółów z życia mafioza lub fabułę tylko z jego punktu widzenia. Ale treść jest dobra, napisana prostym i zrozumiałym językiem. Nie spodziewałam się, że całość książki będzie napisana w formie powieści. Bardziej sądziłam, że spotkam się z mała ilością opowiadania a reszta będzie przedstawiona we formie wywiadu lub części dokumentacji. Ale taki układ jest jak najbardziej na plus. Uważam, że autor mógł bardziej poszerzyć opowiadanie ale wnioskuję, że chciał zachować jak najwięcej autentyczności ucinając treść do minimum.

W kwestii wizualnej to sądzę, że też nie ma na co narzekać. Grafika okładki jest interesująca na tyle, że łatwo się wyróżnia. Czcionka i papier również są dobre.

Tak naprawdę robi się dość zabawnie, bo rzucających się w oczy minusów nie ma. W takim razie, skoro wszystko jest dobrze, to skąd średnia ocena? Chodzi o to, że książka jest po prostu poprawna. Miło i szybko się ją czyta ale nie była absolutnie w żadnym stopniu porywająca ani zdumiewająca. Treść ciekawa, zwłaszcza, że jest to prawdziwa historia ale brakowało jej jakiegoś takiego charakteru, była troszkę jałowa. Jednak oczywiście, nie może być fajerwerków jeśli mamy się trzymać faktów, rozumiem to założenie jak najbardziej, ale uważam, że mogło to być napisane z trochę większym pazurem. Tak, żeby zapamiętać treść na długo a nie do następnego czytadła tego typu.

Chociaż muszę przyznać, że mam wrażenie, że książka jest trochę niedoceniona. Dopiero przy promocji wydawnictwa zobaczyłam tę książkę i z tego co wiem to nie jest zbyt rozchwytywana. Wydana została już jakiś czas temu więc albo strona marketingowa była słaba albo to do mnie nie dotarły wieści o tej lekturze. A szkoda, bo jest ciekawa.

Jak najbardziej polecam do przeczytania, ale nie radzę oczekiwać urwania czterech liter ;)

Podczas zakupów bardzo lubię dokładnie poznać produkt nim się na niego zdecyduję. Jeśli chodzi o książki to oczywiście czytam recenzje, szukam opinii wśród znajomych lub w Internecie. Tutaj sytuacja była trochę inna. Książka Anthony'ego Bruno pt. "Iceman. Historia Mordercy" przekonała mnie ceną. Była dostępna na wyprzedaży za około 10 zł a tekst "Prawdziwa historia Richarda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na "Pozostawionych" natykałam się już wcześniej czystym przypadkiem. A tu jakaś reklama w księgarni a tu coś innego. Jednak najczęściej widziałam powiadomienia o nowych odcinkach ekranizacji HBO. Stwierdziłam, że "kurde, HBO robi to musi być coś". Niestety po przeczytaniu opisu serialu nie byłam przekonana. Nie jestem osobą religijną i raczej uciekam od takich tematyk a widząc wyrażenie "Porwanie Kościoła" się zniechęciłam. Po długiej walce ze sobą postanowiłam sięgnąć po książkę, którą wiele osób bardzo sobie chwaliło.

Po przeczytaniu dzieła Toma Perrotta miałam duży mętlik w głowie i tak naprawdę nie wiedziałam co myśleć o tej książce. Z tego powodu do recenzji zabierałam się kilka dni chcąc wszystko troszkę przetrawić.

To co mnie uderzyło i było moim pierwszym wrażeniem to niechęć. Powód był taki, że od razu pojawiły się pojęcia, które nic mi nie mówiły i nie potrafiłam się odpowiednio odnaleźć w książce. Oczywiście z czasem czytania się to wyjaśnia ale nie zmienia to faktu, że poznawanie dalszych losów ludzi nie do końca wiedząc co się czyta nie jest formą, która mi odpowiada. Kolejna rzecz, która sprawiła, że nie byłam zadowolona to fakt, że ciężko było mi się odnaleźć w osi czasu książki. O wiele bardziej wolę kiedy jest zaznaczone jaki jest dzień, pora roku i ile czasu upłynęło. W treści te rzeczy oczywiście były ale według mnie dość zakamuflowane, dlatego się dziwiłam w trakcie czytania, że już jest na przykład takie czy takie święto. Następne z czym miałam kłopot to zaakceptowanie całego tła fabularnego jakim były wszystkie te sekty religijne. Rozumiem i jestem świadoma tego, ze gdyby faktycznie była taka sytuacja, że nagle zniknęłoby tyle ludzi to instytucje związane z wiarą na pewno wyszyłyby na przód i mogłoby to wyglądać tak jak zostało przedstawione w książce. Stąd jednocześnie plus za realność tak z pozoru absurdalnej i nie do pomyślenia sytuacji.

Po za tymi minusami to uwielbiam książki, które dają do myślenia. I tak właśnie jest z "Pozostawionymi". Czytelnik zastanawia się, co by było gdyby i jak by się zachował będąc w takiej sytuacji jak bohaterowie powieści. Na pewno scenariusz takiego życia jest dość czarny i przyprawia o smutek. Są osoby, które straciły dawnych znajomych, o których nawet nie pamiętali a są również ci, którzy tracą całą rodzinę i pozostają osamotnieni. Książka bardzo pięknie pokazuje relacje ludzkie, zachowania w skrajnych sytuacjach, strach i niezrozumienie ale i naiwną nadzieję. Człowieczeństwo w pełnej okazałości. I właśnie to według mnie jest najpiękniejsze w tej powieści.

Z początku była dość problematyczna ale im dalej tym bardziej poznajemy bohaterów i tym ciężej jest się oderwać od lektury. Pod koniec nawet mi całe tło religijne nie przeszkadzało tylko skupiałam się na wzajemnych relacjach ludzi. Fascynujące zjawisko jak każdy może poznać siebie przez to kiedy znika ich dawny kolega, sąsiad, mąż czy dziecko.

Jak najbardziej polecam książkę ale uznaję je za dobre czytadło, ponieważ nie jest to gatunek, za którym przepadam. Lubię poznawać nowe rzeczy, spróbowałam i nie żałuję ale raczej skończę na tej dobrej, jednorazowej przygodzie ;)

Na "Pozostawionych" natykałam się już wcześniej czystym przypadkiem. A tu jakaś reklama w księgarni a tu coś innego. Jednak najczęściej widziałam powiadomienia o nowych odcinkach ekranizacji HBO. Stwierdziłam, że "kurde, HBO robi to musi być coś". Niestety po przeczytaniu opisu serialu nie byłam przekonana. Nie jestem osobą religijną i raczej uciekam od takich tematyk a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Właśnie skończyłam czytać ostatnią książę z cyklu przygód o młodym czarodzieju - Harrym Potterze i muszę przyznać, że jestem wprost zachwycona. Przy recenzjach do poprzednich części również wyrażałam swój podziw do każdej z nich jednak nie równa się to z wrażeniami po "Insygniach Śmierci". Fabuła oczywiście nadal kręci się dookoła naszego głównego bohatera, który, jak mogliśmy już zauważyć w pozostałych tomach, rośnie wraz z kolejną odsłoną. W siódmej części jest siedemnastoletnim już prawie mężczyzną, który na swoich barkach utrzymuje olbrzymie brzemię. Nie mam zamiaru tutaj spojlerować, co jest trudniejsze niż mi się wydawało :)
O tej części mogłabym naprawdę dużo powiedzieć ale spróbuję zamknąć się w konkretach.
Pierwsza kwestia godna poruszenia to na pewno główny motyw przygody Harrego, który wykonuje ważną misję dla Dumbledore. Bardzo przyjemne jest to, że od razu uderza czytelnika powaga całej sytuacji w jakiej wszyscy się znajdują. Niebezpieczeństwa czyhające na bohaterów są o wiele groźniejsze niż w poprzednich książkach, mimo tego, ze tak naprawdę opierają się na tym samym. Dzięki temu podczas czytania, nawet tych przyjemniejszych wątków, czułam ciągłe napięcie, bo czekałam na to aż stanie się coś złego. I chyba przez to lektura tak szybko się skończyła, bo wprost nie mogłam zasnąć jeśli nie przeczytałam "tylko jeszcze ostatniego" rozdziału, który, jak miałam nadzieję, będzie więcej wyjaśniał.
Następna kwestia to taka, że dziwię się, że dużo osób uważa to za sagę dla dzieci. Inne części jeszcze jestem wstanie jakoś zrozumieć dlaczego niektórzy tak uznają ale ta była naprawdę dość skomplikowana. Zapewne dla tego, że wyjaśniała chyba każdy wątpliwy wątek a takich było dość sporo.
Bohaterowie siódmej części są po prostu wspaniali. Rzeczywiście trochę bark mi słów, bo nie spodziewałam się aż tak miłego zaskoczenia. Przyjaciele Harrego i to co sobą reprezentują jest bardzo przyjemne do poznawania. Z początku nie za bardzo rozbudowane tożsamości, które brałam w większości jako grupę teraz bez problemu można wyróżnić każdą osobowość. Co jest też miłą lekcją, co robi z dziećmi dorastanie ;)
I wreszcie coś co chciałam zostawić na sam koniec, by móc to na spokojnie przemyśleć i przypadkiem nie spojlerować. Postać Severusa Snape'a. Chyba przy żadnej innej książce nie przeżyłam takiej paraboli uczuciowej w stosunku do jakiejkolwiek postaci. Bohater, którego się nie lubi, następnie można go zaakceptować, później nienawidzi się go z całego serca by na samym końcu go pokochać. Przez całą sagę towarzyszyły mi bardzo skrajne uczucia względem tej postaci ale w tej części to sięgnęły zenitu.
Na koniec jeszcze dodam, że rzadko zdarza mi się płakać przy lekturze tak tutaj, no niestety, nie mogłam się powstrzymać. Chyba mogę uznać ją za najsmutniejszą część całej sagi, a zarazem za koniec końców najszczęśliwszą.
Podsumowując, uwielbiam cały zbiór ale "Insygnia Śmierci" biją wszystko na głowę. A postać Severusa, jako tak rozbudowanej psychologicznie postaci pozostanie ZAWSZE* w moim sercu ;)


*nawiązanie do chyba najsławniejszego cytatu z siódmej części jakby ktoś się nie zorientował, w co szczerze wątpię ;)

Właśnie skończyłam czytać ostatnią książę z cyklu przygód o młodym czarodzieju - Harrym Potterze i muszę przyznać, że jestem wprost zachwycona. Przy recenzjach do poprzednich części również wyrażałam swój podziw do każdej z nich jednak nie równa się to z wrażeniami po "Insygniach Śmierci". Fabuła oczywiście nadal kręci się dookoła naszego głównego bohatera, który, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szczerze? Przed minutą dopiero co zakończyłam czytanie tego tomu i chyba trochę brak mi słów. W oczach nadal kręcą mi się łzy i zastanawiam się co napisać. Ta część, z tych które przeczytałam jest absolutnie najlepszą. Bije na głowę każdą poprzednią i na każdej płaszczyźnie. Jest bardzo poruszająca i nie mówię tutaj tylko o samych przykrych emocjach. Motyw wielkiej, wzruszającej lojalności, aspekty miłosne głównych bohaterów, powroty do przeszłości, które dają nam nowy pogląd na istotne kwestie, chwile zwątpienia, czy z Harrym wszystko w porządku i czy nie ma przypadkiem obsesji, ciepłe sceny radości i makabryczne scenografie spustoszenia. Jestem po prostu zachwycona, każda kolejna część jest co raz lepsza a kiedy pomyślę, że jeszcze jedna przede mną to aż nie mogę się doczekać by zarwać nockę. Chciałabym jeszcze coś napisać ale ciężko mi to przychodzi tak by nie zamieścić tutaj spojlerów. No i nie ukrywam, że Insygnia spogląda na mnie z półki i jestem prawie pewna, że mnie woła ;)
Jak najbardziej polecam!!! :)

Szczerze? Przed minutą dopiero co zakończyłam czytanie tego tomu i chyba trochę brak mi słów. W oczach nadal kręcą mi się łzy i zastanawiam się co napisać. Ta część, z tych które przeczytałam jest absolutnie najlepszą. Bije na głowę każdą poprzednią i na każdej płaszczyźnie. Jest bardzo poruszająca i nie mówię tutaj tylko o samych przykrych emocjach. Motyw wielkiej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Od razu chciałabym zaznaczyć, że opinię piszę dopiero po tygodniu a to tylko dlatego, że wir fabuły Harrego Pottera mnie tak wciągnął, że absolutnie o tym zapomniałam. Co jest oczywiście już wielkim atutem książki. Ciężko jest mi wyrazić opinię na temat Zakonu, wynika to z tego, że mam bardzo mieszane uczucia. Przez większość czytania byłam najzwyczajniej w świecie zła! Osamotnienie i niezrozumienie Harrego poruszyło mną do tego stopnia, że odczuwałam wszystko razem z nim. To zdenerwowanie i poczucie bezradności kiedy ktoś o czymś wie a nie chce powiedzieć, nie mówiąc już o wszystkich tajemnicach. Z jednej strony targały mną negatywne emocje ale z drugiej wiem, ze gdyby książka nie była bardzo dobra to bym się tak nie czuła. Fabuła była dość wyczerpująca, czytając miałam świadomość, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik i nie będę nienasycona(świadomość prawie 1000str bardzo w tym pomagała :). Koncepcja podejścia do przygód Harrego i w tej części jest inna niż w poprzednich co mnie bardzo cieszy. Czytelnik, który pochłania wszystkie tomy po kolei nie czuje monotonnego znużenia taką samą formą. Może trochę marudzę, ale na prawdę byłam zła, chociaż nie znaczy to, że nie doceniam tej części, a wręcz przeciwnie. Rzadko mi się zdarza aż tak się wczuć, czego nie mogłabym zrobić gdyby książka mi się nie podobała czy była denna.
Jak zwykle, bardzo polecam! :)

Od razu chciałabym zaznaczyć, że opinię piszę dopiero po tygodniu a to tylko dlatego, że wir fabuły Harrego Pottera mnie tak wciągnął, że absolutnie o tym zapomniałam. Co jest oczywiście już wielkim atutem książki. Ciężko jest mi wyrazić opinię na temat Zakonu, wynika to z tego, że mam bardzo mieszane uczucia. Przez większość czytania byłam najzwyczajniej w świecie zła!...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W porównaniu do poprzednich części ta znacząco się wyróżnia na ich tle. Czara ognia jest przepełniona dynamiczną akcją związaną z turniejem i wszystkimi innymi okolicznościami. Jest położony większy nacisk na quidditch'a, co jest ciekawe jednak niestety nigdy nie potrafiłam włączyć się w sportowe emocje tak by przyjąć Mistrzostwa należycie. Podoba mi się również to, ze bohaterowie naprawdę rosną i dojrzewają z każdym rokiem a przez to ich problemy w każdej części są zróżnicowane. Bardzo wciągnęła mnie Czara Ognia, tak, że przeżywałam wszystko z głównym bohaterem: raz się denerwując, czując osamotnienie, a raz ciesząc się czy też bać się razem z Harrym. Ciężko jest krótko napisać recenzję czegoś co mnie tak ujęło, bo mogłabym dyskutować na temat czwartej części bardzo długo. Serdecznie polecam! :)

W porównaniu do poprzednich części ta znacząco się wyróżnia na ich tle. Czara ognia jest przepełniona dynamiczną akcją związaną z turniejem i wszystkimi innymi okolicznościami. Jest położony większy nacisk na quidditch'a, co jest ciekawe jednak niestety nigdy nie potrafiłam włączyć się w sportowe emocje tak by przyjąć Mistrzostwa należycie. Podoba mi się również to, ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna świetna część przygód Harrego, która pochłonęła mnie w całości! Wcześniej miałam do czynienia tylko z adaptacją filmową, której wprost nie da się porównać do książki, dlatego bardzo się cieszę, że w końcu zdecydowałam się zagłębić w świat czarodziei. Tyle rzeczy nabrało sensu, które były albo pominięte albo niewyjaśnione we filmie, który bardzo lubię. Barwne opisy zjawisk a zwłaszcza postaci, których nie sposób nie lubić a innych nienawidzić. Fabuła, która jest bardzo przyjemna do wczytania, dynamiczne akcje, brak niepotrzebnych i nudnych przeciągań. Z każdą kolejną częścią co raz bardziej przeżywam dorastanie młodego czarodzieja. Jego smutki, dylematy i zwycięstwa są wręcz wyczuwalne dla czytelnika. Bardzo cenię sobie również fakt, że mimo pozornie jednego tematu książki, w każdej części problemy są co raz bardziej rozbudowane wraz z dojrzewaniem uczniów Hogwardu dzięki czemu nie ma się wrażenia monotoniczności czytanej serii, a to bardzo duży plus. Polecam ogromnie! :)

Kolejna świetna część przygód Harrego, która pochłonęła mnie w całości! Wcześniej miałam do czynienia tylko z adaptacją filmową, której wprost nie da się porównać do książki, dlatego bardzo się cieszę, że w końcu zdecydowałam się zagłębić w świat czarodziei. Tyle rzeczy nabrało sensu, które były albo pominięte albo niewyjaśnione we filmie, który bardzo lubię. Barwne opisy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Tango" Mrożka chyba pozostanie jedną z moich ulubionych lektur szkolnych. Zabawna parodia poruszająca ważne kwestie. Bardzo żałuję, że w Poznaniu nie można już obejrzeć spektaklu :(

"Tango" Mrożka chyba pozostanie jedną z moich ulubionych lektur szkolnych. Zabawna parodia poruszająca ważne kwestie. Bardzo żałuję, że w Poznaniu nie można już obejrzeć spektaklu :(

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przepraszam ale absolutnie książka do mnie nie trafia. Gniot. Daje dwa tylko dlatego, że od czasu do czasu się uśmiechnęłam podczas czytania. Cieszę się bardzo, że nie miałam tego jako lektury szkolnej oraz dlatego, że jest krótka i nawet nie poczułam, że jakoś okropnie zmarnowałam dużo czasu, który można było przeznaczyć na coś ambitniejszego.

Przepraszam ale absolutnie książka do mnie nie trafia. Gniot. Daje dwa tylko dlatego, że od czasu do czasu się uśmiechnęłam podczas czytania. Cieszę się bardzo, że nie miałam tego jako lektury szkolnej oraz dlatego, że jest krótka i nawet nie poczułam, że jakoś okropnie zmarnowałam dużo czasu, który można było przeznaczyć na coś ambitniejszego.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rewelacyjna książka, której akcja dzieje się tak dynamicznie, że przy niej ucieka kilka godzin. Wciągająca historia nie tylko dla dzieci :)
Nie mogę się doczekać aż dorwę kolejne części.
Jedyne do czego mogłabym się doczepić to żałuję, że sceny w Komnacie Tajemnic nie były bardziej rozpisane ;)

Rewelacyjna książka, której akcja dzieje się tak dynamicznie, że przy niej ucieka kilka godzin. Wciągająca historia nie tylko dla dzieci :)
Nie mogę się doczekać aż dorwę kolejne części.
Jedyne do czego mogłabym się doczepić to żałuję, że sceny w Komnacie Tajemnic nie były bardziej rozpisane ;)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to