rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardzo dobra kontynuacja Herrona! Świetnie się czytało. Znowu zwroty akcji. Trochę angielska nuda, ale taka ciekawa!

Bardzo dobra kontynuacja Herrona! Świetnie się czytało. Znowu zwroty akcji. Trochę angielska nuda, ale taka ciekawa!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Partnerzy. Początek autorstwa Robert Michniewicz nakładem wydawnictwa Czarna Owca.

Szpiegowski majstersztyk o wojnie polskiego i rosyjskiego wywiadu napisał o tej powieści Vincent V. Severski i trudno z nim się nie zgodzić. Świetnie napisana historia o odwiecznej rozgrywce wywiadów. Robert zadebiutował na tym trudnym rynku z przytupem! W polskim wywiadzie przepracował 23 lata, z czego 11 lat działał za granicą - to musiało się skończyć dobrą powieścią!

Z ręką na sercu polecam tę pozycję, czekając na kolejne! 👍

Partnerzy. Początek autorstwa Robert Michniewicz nakładem wydawnictwa Czarna Owca.

Szpiegowski majstersztyk o wojnie polskiego i rosyjskiego wywiadu napisał o tej powieści Vincent V. Severski i trudno z nim się nie zgodzić. Świetnie napisana historia o odwiecznej rozgrywce wywiadów. Robert zadebiutował na tym trudnym rynku z przytupem! W polskim wywiadzie przepracował 23...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podchodziłem do niej dwa razy i dopiero za drugim razem, na spokojnie mnie urzekła. Świetnie napisana, flegmatyczna powieść o meandrach służby Jej Królewskiej Mości.

Podchodziłem do niej dwa razy i dopiero za drugim razem, na spokojnie mnie urzekła. Świetnie napisana, flegmatyczna powieść o meandrach służby Jej Królewskiej Mości.

Pokaż mimo to

Okładka książki W czerwonej sieci Rafał Barnaś, Marcin Faliński
Ocena 8,1
W czerwonej sieci Rafał Barnaś, Marci...

Na półkach:

Kolejna dobrze skrojona książka Falińskiego i Barnasia. Ciekawa i wielowątkowa historia napisana z dużą dbałością o szczegóły. Dużo pozornie niezwiązanych ze sobą wątków, które w końcówce łączą się w logiczną i spójną całość. Do dziś zamach na Papieża jest nie do końca wyjaśnioną historią, a W czerwonej sieci na pewno dorzuca kamyczków do tego ogródka, chociaż wiadomo, że to literacka fikcja. Z drugiej strony pisana przez byłego oficera wywiadu, to można zakładać, że mogą być w jej treści wplątane prawdziwe czy możliwe sytuacje. Podsumowując - mocne 8!

Tym bardziej cieszy jakość książki, bo osobiście stworzyłem linię soków W Czerwonej Sieci.

Kolejna dobrze skrojona książka Falińskiego i Barnasia. Ciekawa i wielowątkowa historia napisana z dużą dbałością o szczegóły. Dużo pozornie niezwiązanych ze sobą wątków, które w końcówce łączą się w logiczną i spójną całość. Do dziś zamach na Papieża jest nie do końca wyjaśnioną historią, a W czerwonej sieci na pewno dorzuca kamyczków do tego ogródka, chociaż wiadomo, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po raz kolejny Severski w punkt! Świetna powieść!

Po raz kolejny Severski w punkt! Świetna powieść!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa, ale nie porywająca. Fajne zwroty akcji, ale bez szału. Dobrze się czytało. Autor ma lekkość pisania co czuć podczas czytania. Z pewnością sięgnę po kolejne książki Harasimowcza.

Ciekawa, ale nie porywająca. Fajne zwroty akcji, ale bez szału. Dobrze się czytało. Autor ma lekkość pisania co czuć podczas czytania. Z pewnością sięgnę po kolejne książki Harasimowcza.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kapitalna powieść. Jest akcja, są emocje, a przede wszystkim realizm.

Były ambasador Polski w Turcji i Armenii Zbigniew Raczyński (Absolwent studiów poświęconych Afryce Północnej w Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych oraz w amerykańsko-niemieckim College of International and Security Studies) napisał świetną szpiegowską powieść. Raczyński zabiera nas do Moskwy, w której w tajemniczych okolicznościach ginie polski student. Czy to było samobójstwo, a może komuś zależało na jego śmierci? Po latach do IPN-u przychodzi list brata studenta. Czy uda się wznowić śledztwo i rozwiązać zagadkę? Książka ma w sobie wszystko co powinna zawierać historia ze szpiegowskim zacięciem.

Powieść bardzo aktualna, pokazująca w jaki sposób ludzie włazy wykorzystują cały aparat państwowy, żeby osiągnąć prywatne (partyjne) cele. W zasadzie powieść Raczyńskiego mogłaby być reportażem - tyle w niej odniesień do tego, co nas aktualnie otacza.

Kapitalna powieść. Jest akcja, są emocje, a przede wszystkim realizm.

Były ambasador Polski w Turcji i Armenii Zbigniew Raczyński (Absolwent studiów poświęconych Afryce Północnej w Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych oraz w amerykańsko-niemieckim College of International and Security Studies) napisał świetną szpiegowską powieść. Raczyński zabiera...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa, chociaż trochę wolno się zaczyna. Dobrze się czytało.

Ciekawa, chociaż trochę wolno się zaczyna. Dobrze się czytało.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Idealna w małżeństwie 😉

Idealna w małżeństwie 😉

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydawnictwo Czarna Owca to "stajnia" świetnych autorów, szczególnie literatury szpiegowskiej. Vincent V. Severski czy Aleksander Makowski to autorzy, którzy w tym niebezpiecznym świecie spędzili po kilkadziesiąt lat. Jednak to o czym chcę napisać, nie dotyczy dżentelmenów wymienionych powyżej. W maju ubiegłego roku swoją premierę miała książka pod tytułem — Filip Hagenbeck „Zwyczajny szpieg. Wspomnienia”.
Autor jest absolwentem Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego – doświadczenie zdobyte na studiach przyda mu się w życiu, jakie będzie prowadził przez kolejne dekady. Filip Hagenbeck już w tytule nazywa siebie „zwyczajnym szpiegiem”. Jednak jego życiorys wskazuje, że to życie zawodowe, a przez to i prywatne do zwyczajnych nie należało.
Historia „zwyczajnego szpiega” zaczyna się klasycznie na jak ówczesne realia. Dobry uczeń kończy szkołę średnią. Potem studia na Uniwersytecie Warszawskim (swoją drogą to uczelnia, z której wywodzi się wielu oficerów wywiadu czy też kontrwywiadu). W międzyczasie, osobiste życie "Filipa" zmienia się o 180 stopni. Powiększa się rodzina. Do tego dochodzą Stare Kiejkuty, czyli Ośrodka Kształcenia Kadr Wywiadowczych (1979). Po czasie spędzonym na przyswajaniu szpiegowskiego rzemiosła skierowany zostaje na odcinek analityczny w Departamencie I MSW. Tam szybko pnie się po szczeblach wywiadowczej kariery.
„Zwyczajny szpieg” oddelegowany zostaje odcinek amerykański. FBI, CIA (które zresztą chciało go zwerbować) to instytucje, które spędzają mu sen z powiek. W tle pojawia się afera „Żelazo”. Jest „zamieszany” w słynną wymianę szpiegów na moście Glienicke łączącym Poczdam i Berlin — świetny, mało znany wątek całej historii. Jest autorem dziesiątek analiz, które trafią na szczyty władzy politycznej. Wreszcie nadchodzi czas na sprawdzian w terenie. Nie w byle jakim terenie i nie w miejscu, które można uznać za jakkolwiek bezpieczne. Trafia na czarny ląd. Do odległej Nigerii. Tam pod przykrycie pracownika ambasady będzie prowadził swoją grę wywiadowczą. Niebezpieczne czasy w niebezpiecznym miejscu z żoną i córkami, to scenariusz na niezły film, jednak to działo się naprawdę — literatura faktu. W ciągu dnia zwyczajna praca w okienku Ambasady, a w nocy (można się tylko domyślać, kiedy i w jakich okolicznościach) chleb powszedni szpiegowskiego rzemiosła i ciągłe ukrywanie swoich prawdziwych intencji — kontrwywiad wroga nie śpi.
„Zwyczajny szpieg. Wspomnienia” to literacko upiększone, pasjonując wspomnienia młodego i ambitnego człowieka, który szary PRL zamienia na prawdziwą czarną Afrykę. Zabiera w tę daleką podróż swoją rodzinę. Jak sam to opisuje do „grobu białego człowieka”. Jego życie w Lagos opisane jest z kilku punktów widzenia. Na początku z punktu, kogoś nowego w tym miejscu, jakże innym niż PRL. Poznajemy też opis pracownika ambasady, który zmaga się z codziennością życia na odległej placówce dyplomatycznej. W końcu autor uchyla nam kurtynę, za którą toczy się gra wywiadowcza. Ten splot narracji powoduje, że książkę czyta się jednym tchem. Nie sposób się zagapić, bo każdy szczegół jest istotny – wywiadowcze prawidło. Każdy ma swoją wagę i może być przydatny w akcji, która rozgrywa się na kolejnych stronach.
Książka jest napisane bardzo ciekawy językiem. Zwięzłym, precyzyjnym, dbającym o szczegóły (rys historyczny Lagos i opisy przyrody są tego najlepszym dowodem). Mimo tego, że w końcu dochodzimy do ostatnie kartki – ja zawsze z żalem dochodzę do okładki, to pocieszające jest ostatnie zdanie „CIĄG DALSZY NIEUCHRONNIE NASTĄPI”.
Historia kończy się w Warszawie w 1990 roku, ale przecież autor dopiero wtedy rozpoczął kolejny rozdział swojego zwyczajnego życia, „zwyczajnego szpiega". Jego historię zapewne poznamy wkrótce.

Wydawnictwo Czarna Owca to "stajnia" świetnych autorów, szczególnie literatury szpiegowskiej. Vincent V. Severski czy Aleksander Makowski to autorzy, którzy w tym niebezpiecznym świecie spędzili po kilkadziesiąt lat. Jednak to o czym chcę napisać, nie dotyczy dżentelmenów wymienionych powyżej. W maju ubiegłego roku swoją premierę miała książka pod tytułem — Filip Hagenbeck...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mity polskiego września 1939 Sławomir Koper, Tymoteusz Pawłowski
Ocena 5,3
Mity polskiego... Sławomir Koper, Tym...

Na półkach:

Temat drażliwy. Wciąż żyją ludzie biorący udział w tamtych wydarzeniach. Wrzesień 1939 roku. Ile prawdy jest w historiach, które znamy? Czy należało walczyć do ostatniej kropli krwi? Czy poświecenie walczących miało sens? „Mity polskiego września 1939”. Książka, która odpowiada na te i wiele innych pytań.
Autorzy książki weryfikują opinie na temat głównych postaci i wydarzeń. Dla wielu czytelników ów mity, a raczej prawda może być zaskoczeniem. Przez lata karmiono nas legendami utrwalonymi w podręcznikach czy programach publicystycznych.
Sławomir Koper i Tymoteusz Pawłowski to również autorzy "Tajemnice marszałka Śmigłego-Rydza. Bohater, tchórz czy zdrajca?" czyli pierwszą rozprawą z mitami początku XX wieku.
Koper i Pawłowski zastanawiają się między innymi czy sojusz polsko-niemiecki był rozważany przez władze II RP, czy niemiecki atak był dla nas i zachodniego świata zaskoczeniem i czy w drugiej połowie września losy kampanii były już rozstrzygnięte. Odpowiedzi na te, ale też inne pytania znajdziecie w książce „Mity polskiego września 1939”.

Temat drażliwy. Wciąż żyją ludzie biorący udział w tamtych wydarzeniach. Wrzesień 1939 roku. Ile prawdy jest w historiach, które znamy? Czy należało walczyć do ostatniej kropli krwi? Czy poświecenie walczących miało sens? „Mity polskiego września 1939”. Książka, która odpowiada na te i wiele innych pytań.
Autorzy książki weryfikują opinie na temat głównych postaci i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Biuro tajnych spraw. Kulisy Centralnego Biura Śledczego Sylwester Latkowski, Piotr Pytlakowski
Ocena 6,3
Biuro tajnych ... Sylwester Latkowski...

Na półkach:

Biuro tajnych spraw. Kulisy Centralnego Biura Śledczego od Wydawnictwo Znak.
W książce przedstawiono historię CBŚ od jej powstania. Według autorów kreowany w mediach wizerunek tej instytucji znacznie odbiega od jej prawdziwego oblicza – jednym słowem nie jest tak kolorowo. W założeniu miała to być jednostka elitarna, niezależna od komendantów wojewódzkich, a przez to skuteczniejsza. Miała być postrachem przestępców. Tak było w pierwszych latach istnienia CBŚ. Później szlachetne intencje nie wytrzymały zderzenia z rzeczywistością, w której politycy jak zwykle chcieli mieć wpływ na wszystko i do wszystkiego się mieszali, a osobiste układy i koterie oraz szansa zrobienia kariery ważniejsze były od skuteczności służby. Pomimo dobrych chęci niektórych funkcjonariuszy, działanie innych polegało na wysługiwaniu się politykom (doraźne interesy) czy współpracy z przestępcami (to największa plaga), kończyło się skazywaniem niewinnych czy całkowitą nieskutecznością w rozwiązywaniu poważnych spraw, do których CBŚ powołano. Biuro zaczęło działać odwrotnie do założeń. Działania szkodziły Państwu i obywatelom.
Autorzy korzystali z dokumentów, do których udało im się dotrzeć nieoficjalnymi kanałami, ale przede wszystkim opierali się na rozmowach z byłymi i aktualnymi funkcjonariuszami CBŚ – podoba mi się budowa książki, gdzie oprócz faktów i danych z dokumentów sprytnie wtrącono wypowiedzi funkcjonariuszy. Książka porusza bardzo ciekawą tematykę i zahacza o afery z pierwszych stron gazet, a to zawsze przyciąga czytelnika. Czytamy o czymś czego byliśmy świadkami. O czymś co było na paskach programów informacyjnych czy pierwszych stron gazet.
Od strony technicznej książka jest solidnie złożona. Jej budowa zachęca do czytania. Pozycja odsłania kolejny kawałek najnowszej historii naszego państwa. Historia która nadal się dzieje.
Sylwester Latkowski (ur 1966 r.) reżyser, scenarzysta, dziennikarz, producent filmów i wydawnictw fonograficznych; autor filmów dokumentalnych.
Piotr Pytlakowski (ur. 1951 r.) dziennikarz i scenarzysta. Pracował m.in. w „Przeglądzie Tygodniowym”, „Gazecie Wyborczej”, „Życiu Warszawy”, „Życiu”, a od 1997 związany jest z tygodnikiem „Polityka”, gdzie zajmuje się dziennikarstwem śledczym i problematyką kryminalną.

Biuro tajnych spraw. Kulisy Centralnego Biura Śledczego od Wydawnictwo Znak.
W książce przedstawiono historię CBŚ od jej powstania. Według autorów kreowany w mediach wizerunek tej instytucji znacznie odbiega od jej prawdziwego oblicza – jednym słowem nie jest tak kolorowo. W założeniu miała to być jednostka elitarna, niezależna od komendantów wojewódzkich, a przez to...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sztuczna Inteligencja. Nieludzka, arcyludzka Paweł Oksanowicz, Aleksandra Przegalińska
Ocena 7,1
Sztuczna Intel... Paweł Oksanowicz, A...

Na półkach:

W książce „Sztuczna inteligencja. Nieludzka, arcyludzka” wydawnictwa Znak Aleksandra Przegalińska i Paweł Oksanowicz starają się odpowiedzieć na pytanie, jak sztuczna inteligencja zmienia nasze życie, bo to, że jej wpływ na naszą codzienność jest ogromny nie ulega żadnej wątpliwości. Autorzy zadają pytania dotyczące teraźniejszości i przyszłości, ale też pamiętają o przeszłości. Czy za chwilę człowiek nie będzie potrzebny do wykonywania większości prac? Weźmy za przykład rolnictwo. Już można zakupić kombajny do zbioru owoców, gdzie jeden człowiek może zastąpić grupę 10 pracowników – sztuczna inteligencja zajmie się planowaniem i wykonaniem zbioru. Oczywiście nie są to na chwilę obecną tanie urządzenia, ale przecież każda nowika w pierwszej fazie sprzedaży jest zazwyczaj rzeczą dość drogą i dostępną dla nielicznych. Sztuczna inteligencja to już nie tylko obrazy z filmów since-fiction, to już rzeczywistość która nas otacza. Zaprogramowane roboty wykonują za nas proste czynności domowe. Chociażby odkurzanie. Jedyne co musimy zrobić to przygotować pomieszczenie i zaparzyć sobie kawę. Robot w ciągu maksymalnie 180 minut odkurzy i umyje podłogę. To samo z trawnikiem przed domem. Robot codziennie będzie kosił za nas trawę, a po pracy sam znajdzie stację dokującą i naładuje baterie na następny dzień. O wskazanym czasie ponownie wyjdzie (sam) do pracy. To się dzieje tu i teraz, a to przecież proste czynności. Nie wspomniałem o operacja medycznych czy militarnych, gdzie część obowiązków wykonuje zaprogramowana wcześniej maszyna. Do tego dochodzą magazyny i sortownie, a to przecież nie wszystko.
Czego w tym wszystkim brakuje? Pewnie emocji. Bo to jest domena istot żywych. Rozwój SI jest nieunikniony. Pytanie czy doprowadzi nas do utopi, czy raczej do apokalipsy. Książka napisana jest ciekawym jeżykiem, który łączy naukowe rozważania, ale też jest dostępny dla zwykłego człowieka. Świetna pozycja, która może być punktem wyjścia do powstania pytania o naszą przyszłość. Czy pęd ku technologii nie zapędzi nas (istot żywych) w kozi róg? Czy Terminator 3: Bunt maszyn, to jeszcze daleka, ale zbliżająca się przyszłość? Książka jest również idealnym wprowadzeniem do problemów związanych ze światem nowych technologii. Forma wywiadu, a raczej obszernej rozmowy, gdzie wątki mieszają się ze sobą i często wracają kilka kartek dalej to według mnie zaleta. Cały czas coś dzieje. Akcja trwa, bo albo mamy zaskakujące pytanie, albo jeszcze bardziej zaskakującą odpowiedz.
Zachęcam do lektury. Dla mnie to była pasjonująca podróż po świecie sztucznej inteligencji.

W książce „Sztuczna inteligencja. Nieludzka, arcyludzka” wydawnictwa Znak Aleksandra Przegalińska i Paweł Oksanowicz starają się odpowiedzieć na pytanie, jak sztuczna inteligencja zmienia nasze życie, bo to, że jej wpływ na naszą codzienność jest ogromny nie ulega żadnej wątpliwości. Autorzy zadają pytania dotyczące teraźniejszości i przyszłości, ale też pamiętają o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Śmierć wisi w powietrzu” czyli świetnie opowiedziana historia dwóch londyńskich seryjnych morderców połowy XX wieku. Jednym z nich jest słynny zabójca z Rillington Place 10 - John Reginald Christie, a drugim był tzw. „Wielki smog londyński” powstały w dniach 5–9 grudnia 1952 r. Ten duet groźnych brutali zbierał srogie żniwo na londyńskich ulicach, ale innych niż te, które znamy kwitnących drzew magnolii i gustownych kamieniczek. Londyn po wojnie, to miasto ciemne, brudne, przykryte przez lepką sadzę i duszącą podrażniającą oczy i gardła mgłę. To też miejsce „działania” Johna Reginalda Christie – mordercy biernych kobiet.
Pierwszą z jego ofiar była Ruth Furrest, lokalna prostytutka. Pewnego dnia, żona Reginalda wybrała się z wizytą do rodziny, więc namówił pannę Furrest, by poddała się jego rewelacyjnej kuracji na katar. Ruth cierpiała z powodu problemów dróg oddechowych, a katar w jej zawodzie, to ostatnia pożądana rzecz. Nie musiał się nawet specjalnie starać o jej względy, dama była bowiem płatną panienką. Widać jednak nawet poczucie, że płaci, a więc może wymagać – wystarczające dla większości mężczyzn – nie zapewniało mu takiego komfortu, by osiągnąć spełnienie.
Kazał więc panience pochylić się nad słoikiem, który miał zawierać uzdrawiający cudowny balsam. Wtedy przykrył jej głowę ręcznikiem i wsunął pod niego rurkę z gazem. Polecił, by oddychała naprawdę głęboko, tak żeby inhalacja mogła wypełnić płuca. Tylko tak lekarstwo mogło w pełni zadziałać. Zadziałało bardzo szybko szybko. Ruth Furrest już nigdy nie dostała kataru. Zastygła w półmroku, zasnęła na wieki. Następna była sąsiadka, pani Evans. Udusił ją pończochą. Jak później twierdził, zrobił to, bo... była nieszczęśliwa w małżeństwie. Później tych kobiet było więcej.
„Partnerem” Reginalda był „Wielki londyński smog”. Statystyki opracowane przez służby medyczne wykazały, że w związku ze smogiem zmarło około 4000 osób, najwięcej ofiar to dzieci i osoby starsze oraz osoby cierpiące wcześniej na choroby układu oddechowego. Autorka bardzo dokładnie opisała wiele przypadków śmierci z powodu smogu. Wplątała w tę niewątpliwą tragedię zwykłe życie zwyczajnych mieszkańców Londynu. Dorosłych i dzieci. Biednych i bogatych. Wykształconych i tych z brakami w edukacji. Przy okazji warto wspomnieć, że świetnie pokazano historię Wielkiego Smogu w serialu nakręconym przez Netflix'a – The Crown. Śmiertelność utrzymywała się na wysokim poziomie jeszcze przez wiele miesięcy po Wielkim Smogu. Najnowsze badania sugerują, że liczba ofiar śmiertelnych mogła być znacznie większa niż wcześniejsze szacunki (wskutek Wielkiego Smogu mogło umrzeć nawet 13 000 osób). Około 100 000 zachorowało w tym czasie na choroby układu oddechowego i im pochodne.
Kate Winkler Dawsko w zgrabny, literacki sposób opisała dwa zdarzenia, które wstrząsnęły powojennym Londynem. Dwa zdarzenia na za którymi stali ludzie. Książka świetnie uzupełniła moją wiedzę nt. tamtych wydarzeń. Szczególnie ten typ literatury jest moim faworytem. Literackie opisy prawdziwych historii, ubarwione w opisy miejsc, prawdziwych miejsc i prawdziwych historii.

“Śmierć wisi w powietrzu” czyli świetnie opowiedziana historia dwóch londyńskich seryjnych morderców połowy XX wieku. Jednym z nich jest słynny zabójca z Rillington Place 10 - John Reginald Christie, a drugim był tzw. „Wielki smog londyński” powstały w dniach 5–9 grudnia 1952 r. Ten duet groźnych brutali zbierał srogie żniwo na londyńskich ulicach, ale innych niż te, które...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Walentynowicz. Anna szuka raju Dorota Karaś, Marek Sterlingow
Ocena 7,8
Walentynowicz.... Dorota Karaś, Marek...

Na półkach:

„Walentynowicz. Anna szuka raju”. Bohaterka to kobieta legenda, jedna z ikon tej prawdziwej Solidarności. To biografia dla odważnych. Jakże różna od tej, którą napisał prof. Sławomir Cenckiewicz. Po ukazaniu się książki Doroty Karaś i Marka Sterlinogwa doszło nawet do publicznej polemiki pomiędzy Cenckiewicze a autorskim duetem omawianej książki. Dorota Karaś i Marek Sterlingow nie tylko oparli się na tym, co jest już mniej lub bardziej znane. Ukazują nam niepublikowane wcześniej archiwalne nagrania czy dokumenty dotyczące Walentynowicz. Udali się na Ukrainę, gdzie szukali informacji u rodziny oraz najbliższych Walentynowicz. Stanęli po obu stronach. W książce znajdziemy opinie przyjaciół pani Anny, ale też jej zagorzałych przeciwników — Lecha Wałęsy, Hanny Krall czy Bogdanem Borusewiczem. „Walentynowicz. Anna szuka raju” w przeciwieństwie do wcześniej wspomnianej pozycji Cenckiewicza "Anna Solidarność" raczej krytycznie traktuje życie Walentynowicz. Odsłania te niewygodne historie. Np. pochodzenie. Całe życie ukrywała swoje ukraińskie pochodzenie. W jednym z ostatnich wywiadów opowiada Cezaremu Gmyzowi wymyśloną historię o śmierci ojca — wielkiego patrioty, Polaka, który zginął w czasie kampanii wrześniowej. A faktycznie jej ojciec walczył w Armii Czerwonej, został odznaczony przez Związek Radziecki. Zmarł dopiero w 1995 roku. Jej brat należał do UPA, został za to zesłany. Ona miała w Siennem pod Równem pięcioro rodzeństwa. W czasie wojny, gdy była dzieckiem, przygarnęła ją polska rodzina Teleśnickich. Oni wywieźli ją z Wołynia w czasie rzezi, najpierw pod Warszawę, a później do Gdańska. Walentynowicz ukrywała swoje pochodzenie przed opinią publiczną Powiedziała o tym tylko najbliższym — synowi i wnukowi. Nawet im nie wytłumaczyła dokładnie rodzinnych koligacji. Zwierzyła się też Henryce Krzywonos, ale ta nikomu nie zdradziła.
Jak widzicie „Walentynowicz. Anna szuka raju”, to nie laurka, to całe życie Anny Walentynowicz. Wzloty i upadki, dni słoneczne i cienie. Warto zapoznać się z każdą opisaną historią życia kobiety, która jednak na zawsze pozostanie legendą walki z komunizmem. Na mnie ta pozycja wywarła duże wrażenie. Jako przeciwwaga dla książki Cenckiewicza. Nie zmieniło to mojego nastawienia do bohaterki. Nadal pozostaje legendą. Symbolem walki w PRL. Symbolem walki o wolną Polskę, w której mogę żyć, czytać książki i mieć swobodę wypowiedzi.

„Walentynowicz. Anna szuka raju”. Bohaterka to kobieta legenda, jedna z ikon tej prawdziwej Solidarności. To biografia dla odważnych. Jakże różna od tej, którą napisał prof. Sławomir Cenckiewicz. Po ukazaniu się książki Doroty Karaś i Marka Sterlinogwa doszło nawet do publicznej polemiki pomiędzy Cenckiewicze a autorskim duetem omawianej książki. Dorota Karaś i Marek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałem „II Wojnę Światową na morzu” wydaną przez Wydawnictwo Znak Profesor historii morskiej Craig Symonds napisał „biblię” przebiegu II Wojny Światowej na morzu. W przystępny sposób opisał najważniejsze (te pomniejsze również) operacje morskie, które miały miejsce podczas II Wojny Światowej. To pozycja nie tylko dla studentów Marynarki Wojennej czy historyków pasjonatów. Sposób, w jaki Symonds opisuje wydarzenia sprzed sześciu dekad, pozwala każdemu czytelnikowi zrozumieć meandry walki na morzu.
Wojna na wodzie tym różni się od tradycyjnej walki na lądzie, że nie ma się gdzie schować, kiedy port daleko. Tu nie ma wąwozów, gór czy przełęczy. Nie ma okopów i tylko okręty podwodne mogą zniknąć z horyzontu. Tylko że pod wodą też czai się wróg, są miny. „Biblia” Symondsa to ponad 700 stron pasjonującej opowieści o armii na wodzie. O technologii, która wielokrotnie decydowała o wynikach poszczególnych potyczek. Symonds pokazuje, jak rozwijał się przemysł zbrojeniowy. Dołączając do tekstu mapy, szkice i zdjęcia pozwala czytelnikowi na przeniesienie się w czasie. Poznanie kontekstu. Ocenę podejmowanych wtedy decyzji.
Z pewnością jest to absolutnie obowiązkowa pozycja dla osób chcących zgłębić temat walk podczas II Wojny Światowej.

Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałem „II Wojnę Światową na morzu” wydaną przez Wydawnictwo Znak Profesor historii morskiej Craig Symonds napisał „biblię” przebiegu II Wojny Światowej na morzu. W przystępny sposób opisał najważniejsze (te pomniejsze również) operacje morskie, które miały miejsce podczas II Wojny Światowej. To pozycja nie tylko dla studentów Marynarki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ludzie oddają ją za darmo, choć rynek handlu krwią jest wart 252 miliardy dolarów. Sam już mam oddane ponad 4 litry , czyli 10 jednostek, a każda jest warta ok 275 zł. Biografia krwi Rose George wydane przez Wydawnictwo Znak

Ludzie oddają ją za darmo, choć rynek handlu krwią jest wart 252 miliardy dolarów. Sam już mam oddane ponad 4 litry , czyli 10 jednostek, a każda jest warta ok 275 zł. Biografia krwi Rose George wydane przez Wydawnictwo Znak

Pokaż mimo to


Na półkach:

Amerykanin w Warszawie. Niepodległa Rzeczpospolita oczami pierwszego ambasadora Stanów Zjednoczonych - świetna historyczno-humorystyczna pozycja od Wydawnictwo Znak
Tuż po zakończeniu I Wojny Światowej, Polska, ale nie tylko odbudowywała swoje struktury państwowe. Każdy europejski kraj w mniejszym lub większym stopniu zmuszony był do "generalnego remontu". Nie chodzi tylko o infrastrukturę taką jak drogi, mosty czy budynki i mieszkania zwykłych obywateli. Chodziło również budowanie (czasami na nowo) swoje międzynarodowej pozycji. Jednym z takich kroków było przyjmowanie w kraju przedstawicieli innych narodów - Ambasadorów. Jeżeli dodamy, że chodzi o człowieka reprezentującego taką potęgę jak Stany Zjednoczone, to już wiemy, że to poważna spraw, chociaż czasami zabawna.
"Amerykanin w Warszawie." to bardzo dobrze napisana (wszystko oparte na raportach, dokumentach, ale też osobistych listach do matki) opowieść o Hugh S. Gibsonie - ambasadorze USA w niepodległej (od chwili) Polsce. Oprócz tego, że lektura pozwoli nam poznać meandry polityki powojennej Polski, to jeszcze w iście amerykańskim stylu poznamy odczucia obcokrajowca, któremu przyszło spędzić w Polsce (głównie w Warszawie) 5 lat!
Szczera, czasami nazbyt osobista historia Polski oczami ambasadora USA. Gibson nie szczędził komplementów pod adresem klasy politycznej powojennej Polski, ale też często punktował błędy i braki. Dużo pisze o zwykły Polakach, o ich życiu.
Zachęcam. Kawał dobrego czytania!

Amerykanin w Warszawie. Niepodległa Rzeczpospolita oczami pierwszego ambasadora Stanów Zjednoczonych - świetna historyczno-humorystyczna pozycja od Wydawnictwo Znak
Tuż po zakończeniu I Wojny Światowej, Polska, ale nie tylko odbudowywała swoje struktury państwowe. Każdy europejski kraj w mniejszym lub większym stopniu zmuszony był do "generalnego remontu". Nie chodzi tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna kryminalna powieść Marka Krajewskiego nakładem Wydawnictwo Znak . Chociaż akcja dzieje się bardzo daleko od morza, a nawet bliżej morza Czarnego, to na plaży we Władysławowie czyta się wybornie. Lekka bryza z północy, piasek pod nogami i mocna intryga początku Xx wieku piórem filologa klasycznego.

Świetna kryminalna powieść Marka Krajewskiego nakładem Wydawnictwo Znak . Chociaż akcja dzieje się bardzo daleko od morza, a nawet bliżej morza Czarnego, to na plaży we Władysławowie czyta się wybornie. Lekka bryza z północy, piasek pod nogami i mocna intryga początku Xx wieku piórem filologa klasycznego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Dziewczyna o czterech palcach" Marek Krajewski ! Ależ to się czytało! Książkę zabrałem ze sobą na krótki urlop nad polskim morzem. Bo wiadomo, maj nad Bałtykiem to spacery ewentualnie jakaś literatura na plaży. Z twórczością Marka Krajewskiego dopiero się oswajam. Zacząłem do "Dziewczyny". Książka towarzyszyła mi na plażach od Władysławowa po Hel. Raz bardziej na zachód, bo do Jastrzębiej Góry, a w zasadzie na Gwiazdy Północy - najbardziej wysuniętego na północ skrawku ziemi Rzeczypospolitej. Jednak wracając do akcji. Świetnie napisany kryminał z mocno zaakcentowany wątkiem szpiegowskim. Główny bohater to inteligentny lwowski śledczy Edward Popielski, zwany Łyssym. Splot wydarzeń, ale tez jego dociekliwość pchają go najróżniejsze zakątki dawnych terenów Rzeczypospolitej. Co mnie ujęło w książce, to opisy miejsc i obyczajów. Kapitalnie sportretowany Gdańsk (akurat fragment o Gdańsku czytałem siedząc w kawiarni na Długim Targu w Gdańska Starówka właśnie. Twórcze doznanie. Dobrze oddany duch Warszawy początku XX wieku i krajobraz powojennych Kresów. Sam watek szpiegowski również napisany tak jakby autor miał zawodowe doświadczenie w tym (szpiegowskim) fachu -kto wie? 😉
✅Na pewno jest to pozycja dla tych, którzy lubią dobry kryminał okraszony intrygą. Dużo zwrotów akcji, momentów w których czytelnik zastanawia się nad tym co sam by zrobił. Wiele razy przyłapałem się na tym, że czytając dopisywałem swoją narrację. Szukałem innych (niż te które serwuje autor) rozwiązań. To duży dar, którym obdarzony jest Marek Krajewski. Nie każdy autor potrafi zmusić czytelnika do myślenia, do własny interpretacji. Krajewski potrafi to robić.
Książka wydana przez jedno z moich ulubionych wydawnictw, mianowicie przez Wydawnictwo Znak. Na półce mam już kolejne pozycje p. Krajewskiego, ale o tym w swoim czasie

"Dziewczyna o czterech palcach" Marek Krajewski ! Ależ to się czytało! Książkę zabrałem ze sobą na krótki urlop nad polskim morzem. Bo wiadomo, maj nad Bałtykiem to spacery ewentualnie jakaś literatura na plaży. Z twórczością Marka Krajewskiego dopiero się oswajam. Zacząłem do "Dziewczyny". Książka towarzyszyła mi na plażach od Władysławowa po Hel. Raz bardziej na zachód,...

więcej Pokaż mimo to