Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Oryginalne opowiadania, których wspólnym mianownikiem jest ksiądz obdarzony niezwykłym darem. Jego percepcja rzeczywistości jest zniekształcona (lub może raczej wyostrzona?) z powodu niepokojących wizji, których doświadcza na jawie. Prowokują one do stawiania pytań o sens zdarzeń, którym towarzyszą, i wymuszają zupełnie nową perspektywę postrzegania rzeczywistości.

Warte uwagi jest to, że bohater-ksiądz próbuje pogodzić swoje unikalne doświadczenia z zasadami wiary katolickiej. W dominującym nurcie chrześcijańskim dzisiaj (opowiadania mają swoje lata, choć nie zestarzały się) zdaje się dominować pogląd, że od rzeczy i zjawisk pachnących przysłowiowymi „duchami” należy się trzymać jak najdalej – że są one potencjalnie niebezpieczne i z definicji podejrzane. Z lektury tymczasem płynie wniosek, że to nie jest… takie oczywiste, jakie one są.

Całość to rodzaj testamentu czy spowiedzi, ponieważ dni kapłana na ziemi są już – z uwagi na wiek – policzone. Pozwala on sobie w związku z tym na wyjątkową szczerość, zwłaszcza, że znajduje wdzięcznego słuchacza w osobie młodego ks. Bensona. On to właśnie spisuje dla potomności niezwykłe zwierzenia, czego staruszek ma pełną świadomość. Poza historiami z własnego życia przywołuje on także piękne i straszne opowieści, które przynieśli mu inni ludzie, wyczuwający w nim powiernika rzadkich tajemnic.

Opowiadania wywołują zarówno dreszcze, jak i zaskakującą gamę innych odczuć. Nie masakrują wrażliwości, jak robi to dzisiejsza popkultura. Wbijają jednak w fotel, a w każdym razie może się to zdarzyć (mi się przytrafiło w przypadku dwóch, choć lektura całości była czystą przyjemnością). Jest duża szansa, że czytelnik znajdzie tu jedno/dwa takie, które z powodów osobistych zostaną z nim na dłużej. Dotykają one bowiem czegoś fundamentalnego? albo uniwersalnego? w naszym istnieniu. Tak to górnolotnie zakończę, bo doprawdy nie mam lepszych słów 😊

Aha, zbiorek, co przetestowałam, doskonale nadaje się na wspólne czytanie: opowiadania są krótkie, intrygujące i każde może stanowić niezależną całość. Reklamacji nie doświadczyłam.

Oryginalne opowiadania, których wspólnym mianownikiem jest ksiądz obdarzony niezwykłym darem. Jego percepcja rzeczywistości jest zniekształcona (lub może raczej wyostrzona?) z powodu niepokojących wizji, których doświadcza na jawie. Prowokują one do stawiania pytań o sens zdarzeń, którym towarzyszą, i wymuszają zupełnie nową perspektywę postrzegania rzeczywistości.

Warte...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest to typowa fabularyzowana biografia.

Św. Paweł jest postacią kluczową, ale nie nazwałabym go głównym bohaterem, także ze względu na liczbę poświęconych mu stron. Na pierwszy plan wybija się raczej Kasjusz Longinus, były żołnierz rzymski i swego rodzaju skrzyżowanie Jamesa Bonda z nawróconym chrześcijaninem. Walczą w nim dwie natury: żołnierska i chrześcijańska. Przeważnie zwycięża ta pierwsza, dlatego Kasjusz w obliczu widma zagłady ważnych dla niego osób bierze sprawy w swoje ręce i w bardziej lub mniej przemyślany sposób – zawsze jednak z wielką odwagą – interweniuje i w istocie napędza akcję. Ułatwiają mu to wysokie koneksje i doświadczenie wojskowe.

Jego losy przecinają się z losami Pawła, a my poznajemy dzięki temu nieznane kulisy wydarzeń opisanych w Dziejach Apostolskich – co jest bardzo interesującym zabiegiem. Z czasem Paweł z Tarsu wyrasta na wielkiego duchowego przywódcę wyznawców Chrystusa. Pozostaje także – bez względu na dzielące ich kilometry – przyjacielem Kasjusza i jego rodziny, a zwłaszcza wielkim autorytetem dla jego dorastającej córki Akte. Niestety jako bohater powieści – nie porywa. Jesteśmy bardziej informowani o jego wielkości, niż mamy ją szansę samodzielnie odkryć, co mnie osobiście rozczarowało. Jakiejś iskry zabrakło, choć jest to poprawnie skonstruowana postać (tę uwagę odniosłabym do sposobu ukazania chrześcijan w ogóle).

Poza brawurowym Kasjuszem i pochłoniętym sprawami rodzącego się Kościoła Pawłem występuje tu wiele innych charakterów, także tych znajdujących się po ciemnej stronie mocy. Niektórzy z tej mnogości czynią autorowi zarzut, mnie ona jednak specjalnie nie razi z prostego powodu: królowa tej powieści, jej najmocniejsza strona jest tylko jedna – jest nią niewspomniana dotąd bezwzględna gra o imperialny tron (i pomniejsze trony). Bierze w niej udział barwny korowód postaci, które zapalają się i gasną na naszych oczach: cesarze rzymscy, ich rodziny i dostojnicy, kolejni Herodowie, arcykapłani żydowscy, a nawet… arabski król. Nie sądzę, abym wymieniła wszystkich. Sam Kasjusz Longinus i św. Paweł ponoszą smutne konsekwencje tych przepychanek o władzę. W powieści gęsto jest w rezultacie od zjawisk opisywanych dzisiaj przez (geo)polityków: zabójstw politycznych, bezpardonowej dezinformacji mas i gamechangerów, które wywracają potężnych ludzi niczym pionki na szachownicy. Prawdziwy polityczny rollercoaster przedstawiony z maestrią i pod tym względem książka zapewnia rozrywkę na światowym poziomie.

Gdzieś w tle tego ponurego zgiełku funkcjonuje raczkujące chrześcijaństwo… Z pewnością przeciwstawienie sobie mentalności ludzi zniewolonych przez obsesję władzy i wolności dzieci Bożych było artystycznym zamysłem autora. I choć nie twierdzę, że to się nie udało, to jednak… królowa jest tylko jedna 😊

Dodatkowo warto uwypuklić, że:

– galeria postaci cierpiących z powodu rozmaitych odmian manii wielkości oszałamia, a scena spektakularnej klęski jednej z nich to prawdziwa perełka, aż prosząca się o ekranizację;
– książka ma walor pedagogiczny: ukazuje, że sprzymierzeńców można znaleźć w najmniej oczekiwanych miejscach i środowiskach, nie warto się poddawać,
– a jeśli komuś na tym zależy: pomaga uporządkować wiedzę historyczną z doprawdy burzliwego okresu dziejów i wyobrazić sobie m.in. Kaligulę, Herodiadę, Klaudiusza, Agrypinę Młodszą, Nerona, Senekę itd. – jako żywych, namiętnych ludzi.

Ostatnia już rzecz, o której chciałabym wspomnieć to sposób, w jaki autor łączy prawdę historyczną z prawdopodobną, ale jednak grą wyobraźni, na którą pozwala sobie, gdy historia o pewnych okolicznościach czy losach ludzkich milczy. Są to umiejętne zabiegi, dzięki którym uniwersum Ewangelii, Dziejów... i historii w ogóle powiększa się, a my poznajemy np. dalsze losy jawnogrzesznicy.

Podsumowując: Louis de Wohl i wszystko jasne.

Nie jest to typowa fabularyzowana biografia.

Św. Paweł jest postacią kluczową, ale nie nazwałabym go głównym bohaterem, także ze względu na liczbę poświęconych mu stron. Na pierwszy plan wybija się raczej Kasjusz Longinus, były żołnierz rzymski i swego rodzaju skrzyżowanie Jamesa Bonda z nawróconym chrześcijaninem. Walczą w nim dwie natury: żołnierska i chrześcijańska....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze wrażenie, w toku lektury: taka sobie książeczka, monotonna, hagiograficzna i grzeczna, ale generalnie – bez sparkli. Raczej dla młodego czytelnika.

Drugie wrażenie, kilka godzin/ dzień po skończonej lekturze: dobrze mi z tym, że ją przeczytałam. Podobają mi się myśli rodzące się teraz w mojej głowie. Jednak były i „sparkle”, czyli nadzwyczajne dowody świętości, ale zostały zrelacjonowane dopiero pod koniec i w uzupełnieniach. Okazały się zresztą nie tyle spektakularne, ile dyskretne i ciche. Związane z niesieniem pomocy zapomnianym konającym. Bardzo tajemnicze.

Jednak poleciłabym tę pozycję każdemu, kogo nachodzą refleksje na temat śmierci, opowiada bowiem w znacznym stopniu o tym, jak się do niej przygotować. Jest to żywot "memento mori" chłopca, który umarł przedwcześnie, w sensie światowym – nie osiągnął zupełnie nic, za to w sensie duchowym…

Piękna postać, pełna heroizmu w bardzo małych rzeczach.

Pierwsze wrażenie, w toku lektury: taka sobie książeczka, monotonna, hagiograficzna i grzeczna, ale generalnie – bez sparkli. Raczej dla młodego czytelnika.

Drugie wrażenie, kilka godzin/ dzień po skończonej lekturze: dobrze mi z tym, że ją przeczytałam. Podobają mi się myśli rodzące się teraz w mojej głowie. Jednak były i „sparkle”, czyli nadzwyczajne dowody świętości,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Warto. Na pewno daje do myślenia, a wręcz - pod tym względem - zmiotła mnie dwa razy. Nie mogłam przestać myśleć o tym, co przeczytałam. Clou są tu nie tyle same historie, choć są one frapujące, ile sposób, w jaki decydują się patrzeć na nie bohaterowie, którzy je sobie opowiadają. To - innymi słowy - bardzo ciekawy punkt widzenia na zjawiska nadprzyrodzone, niewyjaśnialne, budzące grozę.

Plusem książki jest to, że.... jak to ująć? Nie robi czytelnikowi żadnej krzywdy. Po zetknięciu z nią można - pomimo tematyki - dalej żyć spokojnie. Co poniektórzy pozostaną być może bardziej zamyśleni przez jakiś czas, ale raczej nic poważniejszego nikomu nie grozi.

Plus numer dwa: duża czcionka :-)

Jest też mały minus: trochę mnie drażniły występujące od czasu do czasu wypowiedzi głównego narratora w stylu: "I wtedy on spojrzał na mnie, a ja zrozumiałem, co miał na myśli", bez dopowiadania, co to właściwie było.

Podsumowując: świetna sprawa, a ja z przyjemnością sięgnę po inne pozycje tego autora.

Warto. Na pewno daje do myślenia, a wręcz - pod tym względem - zmiotła mnie dwa razy. Nie mogłam przestać myśleć o tym, co przeczytałam. Clou są tu nie tyle same historie, choć są one frapujące, ile sposób, w jaki decydują się patrzeć na nie bohaterowie, którzy je sobie opowiadają. To - innymi słowy - bardzo ciekawy punkt widzenia na zjawiska nadprzyrodzone, niewyjaśnialne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba moja ulubiona książka Makuszyńskiego jak dotąd. Sądzę, że autor tworzący scenariusz do filmu "Życie jest piękne" (nie widziałam tego filmu, ale sporo o nim słyszałam) mógłby w niej szukać inspiracji. Bohaterowie - trzech podrostków, bardzo biednych, ale bogatych duchem - wyruszają w wakacyjną wędrówkę. Przeżywają mnóstwo przygód i nieraz wpadają w tarapaty. Doświadczają nędzy. Nie wszyscy równocześnie zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. I wtedy dzieje się coś magicznego: ci, którzy znają prawdę o własnym beznadziejnym położeniu, ukrywają ją przed tym, który jej nie zna. Robią zatem dobrą minę do złej gry, zaczarowują rzeczywistość na rozmaite sposoby, odmawiają sobie nawet jedzenia (sic!) – aby za wszelką cenę ochronić przyjaciela. Przed smutkiem, trwogą, utratą nadziei, nie mówiąc o głodzie. Aby utrzymać go w przekonaniu, że wszystko jest w porządku (choć nie jest). Wszystko dlatego, że jest on od nich w pewnym sensie słabszy i w niektórych okolicznościach bardziej podatny na zranienia.

W filmie Benigniego sytuacja jest jeszcze bardziej ekstremalna, ale sam mechanizm chronienia bliskiej osoby (własnego dziecka) przed świadomością, jak brutalna otacza ją rzeczywistość (obóz koncentracyjny), wydaje się podobny.

Chyba moja ulubiona książka Makuszyńskiego jak dotąd. Sądzę, że autor tworzący scenariusz do filmu "Życie jest piękne" (nie widziałam tego filmu, ale sporo o nim słyszałam) mógłby w niej szukać inspiracji. Bohaterowie - trzech podrostków, bardzo biednych, ale bogatych duchem - wyruszają w wakacyjną wędrówkę. Przeżywają mnóstwo przygód i nieraz wpadają w tarapaty....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Nasza mama czarodziejka Joanna Papuzińska, Ewa Poklewska-Koziełło
Ocena 6,8
Nasza mama cza... Joanna Papuzińska,&...

Na półkach:

Opowiadania są krótkie i z pomysłem. Dotyczą codziennych spraw i małych lub większych opresji, z których najmłodszych albo inne istoty – np. księżyc, olbrzyma, sosnę – ratuje dzielna i niekonwencjonalna mama. Albo po prostu: mama poetka :-) Jest ona niekwestionowanym autorytetem dla swoich dzieci, dlatego kiedy stoi na posterunku i nad wszystkim czuwa, czują się one bezpiecznie i po prostu beztrosko spędzają czas (w dominującym nurcie jest dokładnie odwrotnie – to dzieci prezentowane są jako te skuteczniejsze i ratujące świat, a dorośli – pisząc krótko – nie ogarniają). Podoba mi się taki pozytywny sposób przedstawienia osoby dorosłej i rodzica.

Dobry pomysł na prezent i wspólne czytanie z młodszymi dziećmi. Także na prezent na Dzień Matki.

Opowiadania są krótkie i z pomysłem. Dotyczą codziennych spraw i małych lub większych opresji, z których najmłodszych albo inne istoty – np. księżyc, olbrzyma, sosnę – ratuje dzielna i niekonwencjonalna mama. Albo po prostu: mama poetka :-) Jest ona niekwestionowanym autorytetem dla swoich dzieci, dlatego kiedy stoi na posterunku i nad wszystkim czuwa, czują się one...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wybitnie ciekawa pozycja, biorąc chociażby pod uwagę, że umożliwia spojrzenie na historię Francji z przełomu XVIII i XIX wieku w trochę inny sposób. Można się z niej na przykład dowiedzieć, że Jan Maria Vianney został uznany (i nie tak całkiem bezpodstawnie) za dezertera z armii napoleońskiej, i że dezercja była w owych czasach prawdziwą plagą.

Samo życie proboszcza (a wcześniej chłopca, młodzieńca, młodego kapłana) pełne było uroczych wzlotów i upadków, o które zazwyczaj nie podejrzewa się ludzi tego pokroju. Na dowód wymienię niemal komediowy wątek wielokrotnie przez niego podejmowanych prób porzucenia parafii, aby – jak przystało na świętego z prawdziwego zdarzenia – wieść życie pustelnicze. Kończyły się one spektakularną klapą, dzięki czujności i fortelom wiernych, którzy nie zamierzali pozwolić mu "zbiec".

Z kolei jako śmieszno-straszną określiłabym przygodę związaną z przybyciem do parafii wikarego, który nareszcie miał odciążyć przepracowanego i podeszłego już w latach proboszcza. Okazał się nim młody kapłan, któremu ciągle się wydawało – i doprawdy nic nie mógł na to poradzić – że to on jest „gwiazdą Ars”, a biedny staruszek ks. Vianney jest od tego, aby świadczyć mu różne usługi. Gdyby nie interwencja wiernych zapatrzony w siebie ksiądz wyeksmitowałby zwierzchnika na strych i sam zajął jego lokum 😉

Podsumowując, to gęsta i wielowątkowa biografia wielkiego człowieka, niewolnego wszakże od pewnych złudnych nadziei czy kłopotliwych krzyży. Żeby oddać tu także jego wyjątkowość, napiszę, że miał dar czytania w ludzkich sercach i to spowodowało, że z czasem spędzał w konfesjonale po kilkanaście godzin na dobę. Stał się prawdziwym więźniem, żeby nie powiedzieć – męczennikiem tego miejsca, tak bardzo jego kościół oblegany był przez penitentów z całego kraju. Wielu z nich zabiera głos na kartach tej książki, co także dodaje jej smaku.

Wspaniałą kropką nad i postawioną przez autora na końcu tego dzieła (doprawdy bogatego o wiele-wiele bardziej, niż to zarysowałam) jest opis cudu związanego z objawieniem się – i nie tylko świętemu proboszczowi – NMP. Jest to znakomita scena, dla której samej warto by całość przeczytać, nawet gdyby była strasznie nudna. A przecież nie jest.

Wybitnie ciekawa pozycja, biorąc chociażby pod uwagę, że umożliwia spojrzenie na historię Francji z przełomu XVIII i XIX wieku w trochę inny sposób. Można się z niej na przykład dowiedzieć, że Jan Maria Vianney został uznany (i nie tak całkiem bezpodstawnie) za dezertera z armii napoleońskiej, i że dezercja była w owych czasach prawdziwą plagą.

Samo życie proboszcza (a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Warto, bo już na początku (piszę z pamięci) autor czyni solenne zapewnienie, że nie dodał do tej historii niczego od siebie. Przyznajmy: sama w sobie jest ona tego rodzaju białym krukiem, że najlepsze, co można dla niej zrobić, to przyglądać się jej z bliska, a nawet z bardzo bliska, niczego od siebie nie dodając. Ks. Trochu powołuje się zatem na rozliczne źródła, zestawia pozyskane z nich wiadomości, przywołuje mało znane anegdoty. Oddaje głos zarówno przekonanym, jak i wątpiącym, a nawet zatwardziałym przeciwnikom Kościoła – zasadniczo jednak naocznym świadkom wydarzeń w Lourdes (i późniejszych), którzy wnoszą do jego książki własną unikalną perspektywę. Są to naukowcy badający Bernadettę, przesłuchujący ją policjanci, nastolatkowie przybywający do Lourdes dla draki… mnóstwo tego. Pozycja ta jest w rezultacie prawdziwą kopalnią wiedzy o słynnych objawieniach i św. Bernadecie.

Aż dziwne, że pomimo tego zagęszczenia treści autor utrzymał opowieść w ryzach i z dobrym skutkiem zrealizował pewien kompozycyjny zamysł. Wydaje mi się, że nawet lepiej mu to wyszło niż w przypadku "Proboszcza z Ars", choć oba te tytuły reprezentują równie zasługujące na uwagę podejście do biografii świętych ludzi.

Gdybym miała opisać dominujące wrażenie tuż po zakończonej lekturze, ujęłabym je tak: Wszystko to było inne i przebiegało zupełnie inaczej, a i Bernadetta Soubirous była zupełnie inna i miała innego rodzaju życie, niż sądziłam. Zwłaszcza ostatni jego rozdział w zakonie w Nevers – skądinąd mało znany i naznaczony nieżyczliwością ze strony przełożonej zgromadzenia – był dla mnie dużym zaskoczeniem. Przybliżenie go uważam za ogromny, jeśli nie największy atut książki.

Czytając ją, poznajemy również realia ówczesnej Francji: powszechną nędzę i walkę o byt, mentalność oraz obyczaje ludności, a także okoliczności wojny z Prusami (wybuchła, kiedy Bernadetta żyła już w zakonie). Przede wszystkim jednak konfrontujemy się nieustannie z tym, co ponadnaturalne. I w rezultacie naprawdę trudno przejść obok tej książki obojętnie – mi się to nie udało.

* Czytałam inne wydanie.

Warto, bo już na początku (piszę z pamięci) autor czyni solenne zapewnienie, że nie dodał do tej historii niczego od siebie. Przyznajmy: sama w sobie jest ona tego rodzaju białym krukiem, że najlepsze, co można dla niej zrobić, to przyglądać się jej z bliska, a nawet z bardzo bliska, niczego od siebie nie dodając. Ks. Trochu powołuje się zatem na rozliczne źródła, zestawia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiele bym dała, aby to była lektura szkolna, i to obowiązkowa – to stworzona wprost dla tej powieści rola. Makuszyński napisał ją jak dobry tata, który dobrze życzy swoim dorastającym dzieciom i ostrzega je przed rozmaitymi niebezpieczeństwami. Byłby – jak sądzę – niepomiernie zadowolony z takiego obrotu spraw.

Jest tu ogromnie dużo czułości, co wiele mówi o autorze, i trochę baśniowa atmosfera: bohaterowie to pewne uniwersalne typy, np. próżny światowiec, mędrzec, niewinna dziewczyna, a sama fabuła – nieprzesadnie skomplikowana – umożliwia autorowi snucie większej opowieści: o zmaganiach dobra ze złem w człowieku oraz o dramatycznych konsekwencjach niewłaściwych wyborów życiowych. W rezultacie to historia o ponoszeniu nieubłaganej odpowiedzialności za popełnione błędy, ale nade wszystko – o potędze miłości i chrześcijańskiego przebaczenia. Wrażliwym w tej materii przydadzą się chusteczki.

Na uwagę zasługuje:
– mądre przesłanie,
– literackie piękno i liryzm, wzruszające refleksje na temat tego, co w życiu naprawdę ważne i godne miłości,
– rozbudowane studium przypadku bohatera, który wpada w złe towarzystwo i pułapkę zmysłowości,
– niebywale dramatyczny, wprost wywracający wszystko do góry nogami punkt kulminacyjny.

Główny bohater Zygmunt wraca po latach do rodzinnego majątku, który dziedziczy po ojcu. W testamencie otrzymuje od rodziciela nakaz opiekowania się mieszkającymi tu biedakami – weteranami powstania – i córką jednego z nich, piękną Jadzią. Choć mężczyzna drwi w duchu ze zdanych na jego łaskę i niełaskę lokatorów, dostrzega urok dziewczyny. Aby rozkochać ją w sobie, zaczyna prowadzić z tymi szlachetnymi ludźmi dziwną grę pozorów i dopuszcza się coraz większych podłości… Kibicuje mu w tym nieodłączny towarzysz Szok.

Wiele bym dała, aby to była lektura szkolna, i to obowiązkowa – to stworzona wprost dla tej powieści rola. Makuszyński napisał ją jak dobry tata, który dobrze życzy swoim dorastającym dzieciom i ostrzega je przed rozmaitymi niebezpieczeństwami. Byłby – jak sądzę – niepomiernie zadowolony z takiego obrotu spraw.

Jest tu ogromnie dużo czułości, co wiele mówi o autorze, i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Okładka wygląda niewinnie, ale zupełnie nie oddaje dynamizmu fabuły. Określiłabym tę książkę jako thriller dla dzieci (domagający się zatem innego opakowania), bardzo zwięźle napisany i trzymający w napięciu od początku do końca. Trzyipółletnia Julka wychodzi z domu bez opieki, aby wkrótce zabłądzić w ciemnym lesie. Towarzyszy jej tylko tytułowy pies Czaruś, który odgrywa w tej historii niebagatelną rolę. Wkrótce na równoległym planie rozpocznie się dramatyczna akcja poszukiwawcza, w którą zaangażowane będą wszystkie miejscowe służby i zrozpaczeni rodzice dziewczynki: Czy policjanci i strażacy odnajdą ją, zanim będzie za późno?
Plusy:
– wiele zaskakujących zwrotów akcji,
– napięcie budują nawet tytuły rozdziałów (określają datę dzienną i kolejne przedziały godzin, w których toczy się akcja – w rezultacie śledzimy rozwój wypadków jakby w czasie rzeczywistym, godzina po godzinie),
– prawda psychologiczna (duży plus); choć sytuacja jest ekstremalna, a bohaterowie są zaledwie naszkicowani, to łatwo się z nimi utożsamić, gdyż są wiarygodni w swoich reakcjach i empatyczni (ludzcy), mogą stanowić dobre wzorce zachowań albo emocjonalne punkty odniesienia dla dziecięcego czytelnika przeżywającego rozmaite trudne chwile,
– w swojej kategorii – rewelacyjna, sprawnie napisana, niedługa, a momentami mrożąca krew w żyłach.

Okładka wygląda niewinnie, ale zupełnie nie oddaje dynamizmu fabuły. Określiłabym tę książkę jako thriller dla dzieci (domagający się zatem innego opakowania), bardzo zwięźle napisany i trzymający w napięciu od początku do końca. Trzyipółletnia Julka wychodzi z domu bez opieki, aby wkrótce zabłądzić w ciemnym lesie. Towarzyszy jej tylko tytułowy pies Czaruś, który odgrywa w...

więcej Pokaż mimo to